Skocz do zawartości
Forum

Uzależnienie od marihuany


Rekomendowane odpowiedzi

Mój 19-letni brat jest poważnie uzależniony od marihuany. Nie ma już praktycznie żadnych zainteresowań a większość znajomych się od niego odsunęło. To go jeszcze gorzej podłamało i od jakichś 10 dni pali praktycznie non stop. Z nikim nie rozmawia jeśli już to mówi tylko, żeby dać mu spokój bo palił i palił będzie. Jak tylko ktoś chce mu coś przetłumaczyć zaczyna krzyczeć i trzaskać drzwiami. W święta praktycznie z nami nie siedział tylko w wigilię z pół godziny. Wszyscy są załamani i boją się że sobie coś zrobi. Ostatnio powiedział babci, że jak będzie miał dosyć to jest sznur. Zwyczajnie tak jakby to była błahostka. Jakieś 3 tygodnie temu rodzice zaprowadzili go do psychiatry. Dostał leki na depresję i owszem bierze je, ale razem z marihuaną..Wcześniej zdarzyło się, że jeszcze coś porozmawiał a ostatnio już mało kontaktuje i tylko uśmiecha się jak jakiś psychopata. Nie wiemy co robić. Czy da się kogoś wysłać na przymusowe leczenie jeśli zacznie stanowić zagrożenie dla siebie i innych?

Odnośnik do komentarza

Witam
Brat jest w fazie eksperymentów zapewne, ale tego określenia już nie ma. Skoro pali ponad swoje dotychczasowe wartości to zaczyna się problem. Ośrodek może pomóc jeżeli nie ćpa długo. Proponowałbym krótkoterminowy 2mc. Żeby zrozumiał z czym ma do czynienia, i niech pozna osoby które będą go przerażać że tak to może się skończyć. To gówniana metoda ale na pewno nie radze siedzieć bezczynnie. Początkowo jako rodzina macie wpływ na niego. Porozmawiaj z nim co mu to daje. Jak się po tym czuje i bez tego. Poproś go, żeby poszedł z tobą do specjalisty, nie na leczenie, tak pogadać jaki wpływ ma ta strona której nie widać, niech załapie trochę. Terapeuta powinien go zachęcać do luźnych rozmów, i nie wsadzać do ośrodka jak on nie chce bo to jest bez sensu. Zbierzcie jakieś materiały (nie typu anioł dotknął kuby i kuba nie jara) tylko fakty i dajcie mu do przejrzenia, niech się zapozna z pozytywną stroną tego co robi (bo jest taka, dla niego, coś wartościowego musi mu to dawać) i te złe. Psychiatra w tym etapie to też bez sensowny pomysł, może pierdół naopowiadać, albo odrazu zaproponować ośrodek na 24 miesiące. Ma 19 lat, załapał się na najgorszy okres. Nawet o tym nie wie pewnie, ale jest w takiej fazie rozwoju, że bunt też mu sporo daje.
Jego zachowanie (psychopaty) jest często grane przez takie osoby, żeby pokazać jak bardzo mają w dupie twoją pomoc, ale zauważ, że reaguje. Spróbuj nic nie robić, i powiedz, że gówno cię obchodzi jego głupota i żal ci go. Jeżeli po kilku dniach nie zwracania na niego uwagi, zacznie być agresywny itp, to trzeba go "złamać" i zapytać o co ma żal do życia. (nie dosłownie) Ale to prawdopodobnie przyczyna. Chyba znasz brata, i wiesz, czy weźmie sznur. Ja uważam, że nie ma zagrożenia bo powiedział to osobie która najbardziej się tym przejmie, osobie starszej która go bardzo kocha i to ją przerazi dużo bardziej niż inne osoby. Kolejny fakt, że o tym powiedział. Zaczyna się niewygodnie bo to początki manipulacji, z którą przegra cała familia jak on pójdzie dalej. Ja na tym etapie, jako ojciec, powiedziałbym, że robię testy na obecność jak ćpa won z domu. To moment w którym on się zesra a nie da rady, jest sam bez kumpli i pali trawkę. Nie będzie też tak, że przyjmie go grono miłosników heroiny, dostanie w łeb okradną go ewentualnie i to też spowoduje, że zrozumie, że tam nie tylko nie ma dla niego miejsca ale sobie nie poradzi. Do domu, pod warunkiem terapii i testów. Testy normalnie, ściąga gacie do kolan, podwija rękawy i można stanąć za nim przy otwartych drzwiach w łazience. Inaczej, trzeba patrzeć na ten wielki czyn, który ma wykonać jedną ręką. Śmiesznie to brzmi, ale ja miałem strzykawki z sokiem w gaciach jak kazali ściągać, to rurki przez koszule poprowadziłem do rękawów, no kombinacji milion. A jedną ręką nie wyciągnie nic, ani nie wciśnie bez przypałowo tłoczka dużej strzykawki. Nie ma też opcji by się wypłukał w 1 dzień, thc jest bardzo długo w organiźmie to też trzeba brać pod uwagę, że powie, że nie pali a po 14 dniach wyjdzie test pozytywny. Testy na obecność krwi są metodą, która jest b. skuteczna ale narkotyk jest krótko wykrywalny, te na mocz są dobre, zdarzają się błędy, jak zapewni, że nie palił test powtórzyć do trzech razy nawet. Bo co za debil by utrzymywał, że nie palił jak przed nim opcja trzech testów. Mało kontaktuje a leki jakie dostał to?
Przeważnie SSRI nijak się mają do jarania, ale strzelam, że dostał neuroleptyki dlatego, może być wyciszony, to też bez sensu bo to zaburza proces delikatnej szansy jaka jest. I póbować dotrzeć do niego emocjami, od złości i won z domu, po "jarasz? jesteś pełnoletni ogarniesz szkołę i prace ok, ale nie w moim domu, paradoksalnie znam przypadki przyzwolenia akurat na marihuanę, i osoba przestała ją zażywać" Ale to jako ciekawostka, poczytaj jest dużo dróg, mało skutecznych. Ja jakbym miał brata w takim stanie, pobił bym się z nim. Żeby z takimi tekstami o sznurkach, to sobie gadał z psychologiem a nie z babcią.
Odrzucił go, i teraz jak się podejmie jakąś strategię, trzeba być konsekwentnym ale i ostrożnym. Może mieć napady agresji, szału, ciąć się, niech się chlaśnie ze 2 razy, i zobaczy brak reakcji z waszej strony, bo taki jest cel cięcia się ewentualnie to próba rozładowania napięcia, z którym sobie nie radzi, a ja nie radzę go przytulać bo się zaciął, to będzie nagroda dla niego.
Ja np, w chwili gdy własnie tylko jarałem, byłem niestabilny emocjonalnie, a rodzice próbując walczyć z moim nałogiem, ulegali manipulacją i ostatecznie zgłupieli, i przez to ja też. Bo tu mi pomogą, a tu mi grożą wywaleniem z domu.. takie rozdarcie spowodowało, że wziąłem nóż (to z regóły dzieje się po alkoholu) i przejechałem po nadgarstkach, polecialo pare kropel i byłem wystraszony, co zrobiłem. Ale efekt idealny, mama przybiegła, karetka, tamto sramto, potem doszło do tego, że groziłem jej pocięciem się jak mi nie da na zioło.
A jakby powiedziała, żebym nie zasyfił łazienki, albo mnie olała, nie powtórzył bym tego bo nie odniosłem sukcesu. To mechanizm u osób które nie są chore na zaburzenia takie jak schizofrenia, borderline, czy ADHD. W tym wieku diagnoza na te choroby raczej była by postawiona dawno.
Ja bym go bez kitu wywalił z domu, szlajał się gdzieś nocami sam z własnej woli w zimę?, jak nie to nie opuści osiedla. Chyba, że to typ który kradnie, jest sprytny, to może zniknąć na jakiś czas. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale jak nie wiedziałbym co robić, a brat pogrążał by się i zaniedbywał siebie i swoje zdrowie i rozwój, to bym z rodziną robił zgłoszenia, że odkręca kurki od gazu, albo bym go postarał się wystawić policji.Jeżeli nie miał kontaktu żadnego, to takie coś można zaaranżować. Pogadać z dzielnicowym, powiedzieć gdzie pali, albo zobaczyć gdzie kupuje, podejdą bez mundurów, np będzie miał 2 gramy. Na dołek, a pierwszy raz to mocne przeżycie, tam żeby go postraszyli, a potrafią i nie tylko, żeby mu jazdę zrobili. I teraz kwestia policji, albo postraszą i już, albo zawiasy i grzywna. A miesiąc w pudle ale nie w wieku 19 lat, 21. Trochę by go otrzeźwił. Mimo opini i stereotypów, w więzieniach przedewszystkim wytrzeźwiałby, nie biją od tak, jeżeli jesteś normalny i nie fikasz, ale też nie ryczysz, to to dobry straszak. Tam też nie tolerują niektórzy narktyków. Bo są np, ćpunami wsadzonymi po 5 latach ćpania i jak taki siedzi z rok, to nie poleci nikomu ćpania, bo te osoby same widzą, co więzienie robi z ich psychiką, staja się odporni, bo więzienia ma jedną rzecz. NIE DAJE WYBORU. Detoks w ciborzu polecam, zamknięty 14 dni bez opcji wyjścia na żądanie, nawet nie widziałem, że takie coś podpisałem. A leków nie dają zbytnio, i robi się jak w pudle. Jeżeli wasz dom jest w miarę ułożony typu ojciec nie jest agresywny i nie pije to takie metody bym zastosował. Ja tu rzucam wszystkim naraz, więc trochę mogłem zakręcić, jakbym mógł prosić o dokładny opis.
Jakie relacje w rodzinie, status społeczny, miasto, o jego znajomych, czy miał dziewczynę jak z nią mu było, czym się interesował, był wycofany czy musiałbyć wcentrum uwagi, czy rodzice są zainteresowani, ile to trwa, no konkrety.
Bo opis, że ma ciąg 10 dni i pierdoli o sznurku do babci, to za mało, żebym ci podał konkretną metodę którą odczuje. A i ciśnij go od cpunów, spieprz mu reputację, tego też bardzo nie chce. A ćpuny są niezbyt tolerowane. ;]

To jak piszesz, że go podłamało, że się odsuneli, ze wszyscy załamani... masaka. To dobrze, niech traci znajomych, a wam jako załamanym przed nim się zoriętować w temacie nie działać na własną rękę bo on was potrzebuje do ćpania i do nie ćpania, polecam zajęcie się tematem twardą ręką i nie dać po sobie poznać załamania, i musicie działać w zgrany sosób a nie każdy powie kilka pierdół z neta, braciszkowi poleci łza i nagle misiaczki, ojciec powinien wkroczyć zdecydowanie ale z wiedzą co robi i jak może zostać oszukany, musi mu wbić do głowy, że nie tylko nie ma jarać i dostanie ciastko, ma kurwa zapracować na zaufanie, żeby zwracać uwagę na jego słowa, bo one teraz są specjalnie przygotowane dla was, a potem nawet toporem go możecie nie odciąć.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Też uważam, że nie należy siedzieć bezczynnie bo wtedy on poczuje się zupełnie bezkarny. Teraz odpowiem na Twoje pytania. Mieszkamy na wsi na podkarpaciu. Mama pracuje jako kelnerka a tato za granicą. Jeśli chodzi o jego znajomych to są różni, ale większość to ludzie myślący którzy pracują albo uczą się studiują/ i mają swoje plany na przyszłość. Owszem byli tacy którzy palili razem z nim, ale z tego co wiem nie aż tyle. Co najlepsze spotykali się w domku letniskowym mojej babci, i tam robili sobie " weekendowe imprezy". Tyle że wcześniej zachowywał się normalnie gadał pomagał w domu itp. Wszystko zmieniło się latem tego roku. Zaczął wracać coraz później i zdarzało się że nie było go całą noc. W końcu mama znalazła prochy i zrobiła awanturę, no ale co to dało. Tu jest taki problem, że z ojcem brat nie ma dobrego kontaktu, bo on zawsze mało się nim interesował. Jak rozmawiał to bardziej z nami , a jego olewał. Tak samo było z kasą. Jemu dał od wielkiego święta jak już musiał. I potem brat powiedział w domu, że zazdrości kumplom, że mają dobry kontakt z ojcami a on się czuje jakby był pół sierotę. Jakieś 1,5 miesiąca temu dał na portalu społecznościowym ponurą fotę z podpisem dotyczącym śmierci. To nas zaniepokoiło zwłaszcza, że w tym samym czasie mój znajomy z LO się powiesił ( i też dał podobne zdjęcie).Dziewczyny nie miał z tego co wiem. Interesował sie hip hopem, motocyklami a poza tym to był dość towarzyski i miał naprawdę dużo znajomych. Poza tym muszę stwierdzić, że jest osobą bardzo pewną siebie i swoich racji i ciężko go do czegokolwiek przekonać. Dlatego sama powiedziałam kiedyś że to mu w przyszłości utrudni życie. Początkowo myśleliśmy, że pali dopiero od tego roku ale niedawno sam się przyznał, że trwa to od 3 lat, tyle że wcześniej palił rzadko ( kilka razy w miesiącu), a potem coraz więcej.

Odnośnik do komentarza

kasia5266
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Też uważam, że nie należy siedzieć bezczynnie bo wtedy on poczuje się zupełnie bezkarny. Teraz odpowiem na Twoje pytania. Mieszkamy na wsi na podkarpaciu. Mama pracuje jako kelnerka a tato za granicą. Jeśli chodzi o jego znajomych to są różni, ale większość to ludzie myślący którzy pracują albo uczą się studiują/ i mają swoje plany na przyszłość. Owszem byli tacy którzy palili razem z nim, ale z tego co wiem nie aż tyle. Co najlepsze spotykali się w domku letniskowym mojej babci, i tam robili sobie " weekendowe imprezy". Tyle że wcześniej zachowywał się normalnie gadał pomagał w domu itp. Wszystko zmieniło się latem tego roku. Zaczął wracać coraz później i zdarzało się że nie było go całą noc. W końcu mama znalazła prochy i zrobiła awanturę, no ale co to dało. Tu jest taki problem, że z ojcem brat nie ma dobrego kontaktu, bo on zawsze mało się nim interesował. Jak rozmawiał to bardziej z nami , a jego olewał. Tak samo było z kasą. Jemu dał od wielkiego święta jak już musiał. I potem brat powiedział w domu, że zazdrości kumplom, że mają dobry kontakt z ojcami a on się czuje jakby był pół sierotę. Jakieś 1,5 miesiąca temu dał na portalu społecznościowym ponurą fotę z podpisem dotyczącym śmierci. To nas zaniepokoiło zwłaszcza, że w tym samym czasie mój znajomy z LO się powiesił ( i też dał podobne zdjęcie).Dziewczyny nie miał z tego co wiem. Interesował sie hip hopem, motocyklami a poza tym to był dość towarzyski i miał naprawdę dużo znajomych. Poza tym muszę stwierdzić, że jest osobą bardzo pewną siebie i swoich racji i ciężko go do czegokolwiek przekonać. Dlatego sama powiedziałam kiedyś że to mu w przyszłości utrudni życie. Początkowo myśleliśmy, że pali dopiero od tego roku ale niedawno sam się przyznał, że trwa to od 3 lat, tyle że wcześniej palił rzadko ( kilka razy w miesiącu), a potem coraz więcej.

Sytuacja nie najlepsza, nie bardzo może liczyć na was i nie róbcie nic na siłe bo to go wkurwi albo tego chce, fajnie jakbys pogadała z ojcem tak jak pisałem. Znam duzo osob z mniejszy miast, miejscowości i nie mieli problemow potem. To bylo przejsciowe, a nie wpadali w nic dalej bo po prostu nie bylo w danym miescie np kokainy. I nie uzalaj sie nad nim.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja jest ciężka ale to nie marihuana jest winna (chociaż w takiej sytuacji powinien bezapelacyjnie ją odstawić, szczególnie kiedy bierze lek przeciwdepresyjny).

Z nikim nie rozmawia jeśli już to mówi tylko, żeby dać mu spokój bo palił i palił będzie.

Powiedzcie mu, że jak chce to niech se pali. Ma 19 lat, jest już odpowiedzialny wobec prawa.

Jak tylko ktoś chce mu coś przetłumaczyć zaczyna krzyczeć i trzaskać drzwiami.

Dlatego tłumaczenie nie jest dobrym sposobem.

Ostatnio powiedział babci, że jak będzie miał dosyć to jest sznur. Zwyczajnie tak jakby to była błahostka

A wiesz jaka jest przyczyna tego? Działanie marihuany w praktyce jest mniej więcej takie, że jeśli ktoś ma nerwicę w małym nasileniu to jak jara to ma ją w dużym nasileniu. Jeśli z kimś jest wszystko ok to nie wychodzą na jaw żadne zaburzenia. Jaki powód podaje Twój brat kiedy mówi o samobójstwie?

Wcześniej zdarzyło się, że jeszcze coś porozmawiał a ostatnio już mało kontaktuje i tylko uśmiecha się jak jakiś psychopata.

Myślę, że powodem jest Wasze podejście. On nie czuje w Was z jakiegoś powodu oparcia. Kiedy on chce jarać a mówicie mu żeby tego nie robił to nic dziwnego, że 19 latek się buntuje. To taki wiek kiedy jest się jeszcze dzieckiem ale wydaje się, że jest się już dorosłym.

A teraz najważniejsze. On ma jakiś problem i chce go Wam wykrzyczeć bo potrzebuje pomocy. Zapewne potrzebuje wsparcia i zrozumienia, którego nie dostaje. Nie mówi tego wprost ale pomyśl tak na zdrowy rozum. Gdyby chciał palić i nie mieć problemów to by to przed Wami ukrywał. Czy nie jest tak, że Wy wszystko zganiacie na marihuanę a nie widzicie prawdziwej przyczyny, która też jest przyczyną jego nałogu? Bo taka przyczyna niewątpliwie istnieje. Gdyby nie istniała to nawet gdyby wpadł w nałóg to by go przed Wami ukrywał. Robiłby wszystko żebyście nie wiedzieli o tym. A on wręcz przeciwnie. I rozmowa z psychiatrą nic nie da w takiej sytuacji bo sama widzisz, że dostał nie wsparcie i terapię a leki.

Możecie teraz zrobić 2 rzeczy. Wysłać go na odwyk do ośrodka zamkniętego co nie jest wcale takim złym pomysłem, szczególnie jeśli z Wami nie chce rozmawiać. Tam będzie pod stałą opieką terapeutów i powinni wyciągnąć z niego te problemy. Najpierw jednak spróbowałbym spokojnie porozmawiać i ustalić przyczynę jego zachowań. Podejść do tego łagodnie, okazać mu bezwarunkową akceptację i miłość do jego osoby (ale nie do zachowań i uzależnienia bo to nie to samo). Omijajcie temat nałogu i jego zachowania, starajcie się wyciągnąć z niego źródło problemu i podejdźcie do tego ze wsparciem i zrozumieniem.

Wcześniej zdarzyło się, że jeszcze coś porozmawiał a ostatnio już mało kontaktuje i tylko uśmiecha się jak jakiś psychopata.

Nie wiem jak to dokładnie jest ale mój kumpel był na takim leczeniu bo po prostu rodzice go zmusili. Jeśli się nie uda w ten sposób to trzeba się starać o ubezwłasnowolnienie ale nad tym trzeba się poważnie zastanowić bo to będzie miało dla niego poważne konsekwencje a lepiej załatwić to normalnie. Zmusić zawsze go można stosując na nim po prostu szantaż bo prawdopodobnie on też stosuje go wobec Was mówiąc, że się zabije.

W końcu mama znalazła prochy i zrobiła awanturę, no ale co to dało.

Jakie prochy? Miał jakieś prochy a piszesz o marihuanie? Myślę, że te prochy mogły mu rozwalić psychikę.

Tu jest taki problem, że z ojcem brat nie ma dobrego kontaktu, bo on zawsze mało się nim interesował. Jak rozmawiał to bardziej z nami , a jego olewał. Tak samo było z kasą. Jemu dał od wielkiego święta jak już musiał. I potem brat powiedział w domu, że zazdrości kumplom, że mają dobry kontakt z ojcami a on się czuje jakby był pół sierotę.

Tu widzę potencjalną przyczynę. Brat pewnie poznał kumpli, którzy sobie jarają, prowadzą luźny tryb życia i mają ojców, którzy mają z nimi dobry kontakt. Porównał to do swojej sytuacji, która wcześniej dla niego była normalna a do tego doszły narkotyki (nie oszukujmy się, objawy brata nie wskazują na zwykłe palenie trawy). Teraz jeszcze dostał lek od psychiatry, który łączy z innymi substancjami a to może się źle skończyć.

A dlaczego znajomi się od niego odsunęli? Oni od niego czy on od nich? Może jest coś o czym Wam nie powiedział? Przypomniała mi się pewna sytuacja, o której opowiadali mi znajomi. Po zażyciu jakiegoś narkotyku jeden z członków ich paczki, którego znali od lat przyznał się do czegoś i oczywiście został wykluczony z grupy. Inny znajomy "palił trawę", która była trawą w oficjalnej wersji. W rzeczywistości pizgał dopalacze i popełnił samobójstwo. Gdyby to był zakład hazardowy to postawiłbym pieniądze na to, że Twój brat też próbował dopalaczy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...