Skocz do zawartości
Forum

Wątpliwości męża co do uczuć do żony


Gość inna.bajka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość inna.bajka

Pewnie mieliście już tutaj dużo podobnych tematów, ale ja bardzo potrzebuję pomocy..

Od trzech miesięcy czułam u męża dziwne ochłodzenie naszych relacji. Dodam, że od 9 m-cy mieszkamy za granicą, przeprowadzliśmy się, bo on dostał tu (DE) kontrakt dwuletni. Ja zostawiłam dla niego swoją działalność gospodarczą i stwierdziłam "jakoś to będzie". De facto znalazłam tutaj pracę na pół etatu w moim drugim zawodzie (nauczyciel).
Od trzech m-cy mąż prawie sie do mnie nie odzywa, chodzi osowiały, zmęczony. Powtarza, że jest pusty w środku, że ma dość wszystkiego i całe jego życie jest ustawione przez innych, a on sam nie podjął żadnej decyzji.
Jakoś trzy tygodnie temu powiedział mi, że mnie nie kocha, że nigdy nie kochał, a do ślubu go zmusiłam. (nie wiem jak, bo w ciąży nie byłam i na sznurku nie prowadziłam). W pierwszej chwili chciałam się wyprowadzić, ale mnie powstrzymał.
Dwa tygodnie temu przyjechaliśmy do PL na święta. Nasi rodzice mieszkają jakieś 50 km od siebie. Postanowiłam, że dam nam trochę czasu i pojechałam do nich, gdzie zostałam do Wigilii. Wigilię spędziliśmy razem w dwóch domach (widziałam, że do moich rodziców nie miał ochoty jechać... a potem wracać do siebie). W pierwsze święto wstał z łóżka i nie odezwał się do mnie ani słowem aż do godz. 11.00, gdzie tylko było "Olka, idziemy do kościoła". Zdenerwowałam się, rozpłakałam i.. zostałam w domu. Akurat był też teść, któremu wszystko opowiedziałam. Kazał się uspokoić. Pojechałam na mszę do innego kościoła, wróciłam po dwóch godzinach. W kościele postanowiłam, że tak nie będzie i wyjadę do rodziców. Wróciłam do domu, zaczęlam się pakować. "Zostań, pogadajmy..." Obiecał, że się postara, że spróbujemy uratować ten związek. Potem było już całkiem OK... Może nie sielanka, ale.. w miarę normalnie... Nie twierdził, że kocha.., ale już jego uczucia zmieniły się na "nie wiem" i "lubię". Wczoraj wyjechał do DE, ja zostałam w PL do niedzieli. W niedzielę mam pojechać. Dlaczego pojechał sam? Bo ja miałam dziś do załatwienia bardzo ważne sprawy w PL, których nie dało sie przełożyć na inny termin. Byłam pewna, że do niedzieli nie będziemy rozmawiać.
Rano odezwał się na Hangoutcie. "Cześć, co słychać? Źle mi w pracy, bo nikogo nie ma"... Czatowaliśmy przez ok. 30 minut, sam zaproponował, że odezwie się ok. 20.00 na Skypie. Odezwał się. Gadaliśmy o niczym, ale w międzyczasie rzucił hasłem, że "nie ma mi kto delicji kupować".. zaczęłam się śmiać i spytałam, czy tylko dla delicji mam przyjechać.. "Nie, jeszcze sobie walizki spakujesz", "Adam! Czemu mi to robisz?","A jak Ty czasem jesteś złośliwa to ja dzisiaj nie mogę być?"... w tym momemncie czułam, że zaraz się rozryczę... średnio mi się chciało z nim gadać. Ale on chciał: "Mów do mnie.. bo ttu pusto jakoś". Rozmawialiśmy ok. 45 minut w sumie. Na koniec rzucił: "Zadzwonisz o 23.00??"

I, kurcze, mam dylemat.. bo nie wiem co myśleć... Naprawdę nie kocha? Kocha, ale nie wie, że kocha??

Miał ktoś podobny przypadek?

Boję się wracać do DE, boję się tej huśtawki emocjonalnej. Jednocześnie ja bardzo kocham i chcę z nim być... tylko nie wiem ile zniosę...

Pomożecie jakoś?

Odnośnik do komentarza

Ja Cię raczej nie pocieszę bo znam przypadek,że mąż podobnie się zachowywał ,a się okazało ,że miał kochankę, a żona by dała za niego rękę uciąć,
nawet była z nim u psychologa ,bo myślała ,że to depresja...,a on się zakochał w innej...,

ale też nie ma reguły ,być może jest inaczej,nie jest w każdym razie z Tobą szczery.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Może być tylko gorzej. Tylko on się liczy, jego uczucia, on jest rozchwiany, on nie kocha, on lubi, on delicji chce...on on on, on jest rozbity, on decyzji nie podejmuje.

Dobrze że wspomniałas o tym kościele.
Skoro powiedział, że do ślubu został zmuszony, to pewnie chodziliście ze sobą i głupio było się rozstać po tylu latach, po obietnicach itp. Może on, rodzice, rodzina są wierzący i nie wypadało.

Po takich słowach, to ja nie wiem czy jest co budować i ratować i jeszcze jak na skypie rozmawialiście to powiedział żebyś przyjechała walizki spakować. To boli strasznie, ale chyba będzie Ci tylko dokładał i nie wiadomo kiedy dostaniesz kolejny cios i kolejny. Odważył się raz i znalazł sobie ujście w Tobie swoich frustracji i za chwilę jeszcze możesz stać się przyczyną jego niepowodzeń życiowych i nie dość że będzie mówił, że Cię nie kocha to na dokładkę że jesteś winna temu czy tamtemu.
Rani Cię i wiedząc że Tobie na nim zależy, podbudowuje swoje samopoczucie. Tak to wygląda.
Może też mieć kochankę, mógł się zakochać nieszczęśliwie, może być gejem, mogą nim w pracy poniewierać, może ma kryzys wieku średniego, może ma depresje, tych może jest dużo.
Co jest faktem to to, że powiedział Ci że Cię nie kocha i nie kochał i z Twojej relacji wynika, że nie było to w kłótni. Takie słowa to nie jest coś co można puścić mimo uszu.
Jak masz siłę to walcz, dowiedz się prawdy, ale postawa zabłąkanej owcy i kochającej troskliwej żony raczej tu nie poskutkuje. Bo nawet jak nie będzie potrafił zakończyć tego związku to tak jak pisałam może sobie z Ciebie i z Twoich uczuć zrobić karmę na skołatane ego.
Jak nie macie dzieci i jesteście młodzi, to ... Nie wiem czy nie lepiej szukać szczęścia gdzie indziej. Dla Ciebie jednak dobrze byłoby dowiedzieć się o co chodzi tak naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Gość inna.bajka

No nie..

Nie było żadnego nacisku na ślub! I nie wzięliśmy go po 10 latach znajomości, a po 3. I wiem, że dla niektórych może za szybko, ale ...!

Nie ma innej, przynajmniej "kochanki". MOże się zauroczył, zakochał i sam nie zdaje sobie sprawy. Bo jest okropny, że mi powiedział, co powiedział, ale jednego jestem pewna: nie okłamuje mnie. W żadnej dziedzinie życia. NIE.

Może to rutyna... Może codzienność, może przywyczajenie.

Problem jest taki, że on nie umie rozmawiać o uczuciach.
Ma Zespół Aspergera (wiedziałam przed ślubem, dlatego m.in. nie umie kłamać).

Ja wiem, że najprościej jest "rzucić", wyjechać w świat, zostawić. WIEM... Tylko nie chcę. Nie chcę dlatego, że kocham i nie chcę dlatego, że nie wierzę (być może JESZCZE nie wierzę) w to, że naprawdę nie kocha. Bo mam wrażenie, że wtedy kiedy nie myśli o tym, co ma powiedzieć i co zrobić, to zachowuje się normalnie: serwuje śniadanie, przytula w nocy, całuje, dzwoni kiedy jest sam i - jakby specjalnie szuka zaczepki.. jak dziecko - wnerwić mnie, wtedy zwrócę na niego uwagę, oderwę się od komputera ;/

ech...

ciężkie :(

Co jeszcze?
Dzisiaj rano mi powiedział, że mi zrobić listę, na której wypisze punkty, a w nich będzie co JA mam zrobić, żby on się znów we mnie zakochał. Najpierw pomyślałam, że to upokarzające, a teraz stwierdzam, że to może być swietna odpowiedź na pytane: o co mu do licha chodzi...

Odnośnik do komentarza

~inna.bajka

Dzisiaj rano mi powiedział, że mi zrobić listę, na której wypisze punkty, a w nich będzie co JA mam zrobić, żby on się znów we mnie zakochał. Najpierw pomyślałam, że to upokarzające, a teraz stwierdzam, że to może być swietna odpowiedź na pytane: o co mu do licha chodzi...

O świetny pomysł! Zobaczymy, co wymyśli.
Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Faktycznie zdrowy to on nie jest, ciężko żyć z takim partnerem,to ostatnie zachowanie strasznie dziecinne,
z tego wychodzi ,że musisz go czasami traktować jak dziecko,
to ,że powiedział ,że nie kocha może wynikać z zaburzeń emocjonalnych,

mówisz ,że nigdy nie kłamie, jesteś pewna na 100%,ale pewnym to możemy być tylko śmierci ,

jeszcze nie jedna przed Tobą huśtawka emocjonalna ,którą zaserwuje Ci mąż,tylko współczuć,

powinien być pod opieką psychiatry lub psychoterapeuty.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Inna bajka, napisałaś, że od dziewięciu miesięcy mieszkacie poza granicami kraju, ochłodzenie w Waszych relacjach zauważyłaś od jakichś trzech miesięcy. Zastanów się czy na Wasze stosunki nie wpłynęła właśnie emigracja. Akulturacja, proces przystosowania się do nowych warunków życia nie jest łatwy. Jest to bardzo duża zmiana dla Ciebie, ale jeszcze bardziej dla Twojego męża (osoby z Zespołem Aspergera mają niską tolerancję na zmiany).
Moim zdaniem póki jest szansa, warto pracować na związkiem - może Twój mąż dalby się namówić na wspólną terapię?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...