Skocz do zawartości
Forum

Strach w związku i niepewność


Gość Magdalena900

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Magdalena900

czarnakreska, rozumiem Twój smutek, bardzo chciałabym Ci coś doradzić, ale sama sobie do końca nie potrafię pomóc.

Jedynie zauważyłam pewną prawidłowość w związkach, mianowicie, lepiej ma się ta osoba, której mniej zależy

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena900

ka-wa, myślę, że to tak nie działa, że będę udawała i będzie lepiej, może być wtedy odwrotny skutek i być jeszcze gorzej. To raczej trzeba czuć, wtedy tylko takie zachowanie jest naturalne i ta druga osoba to wyczuwa, takie moje zdanie

Odnośnik do komentarza

A według mnie Magdalena, niepotrzebnie robisz z igły widły. Zgadzam się z Czarną Wdową, a jesli chodzi o posty Kawy, to tymi wcześniejszymi. Tu nie chodzi o udawanie, że wszystko jest ok, tylko o to by nie doszukiwać się problemu tam gdzie go nie ma, i samemu sobie nie obrzydzać tym życia. Bo wygląda na to, że tak ogólnie dobrze się Wam układa, kochacie się itd.

Jeszcze jedna ciekawa rzecz: tutaj załozył wątek ktoś, kto ma bardzo podobną sytuację do Ciebie. Może Ci będzie trochę raźniej jak zobaczysz, że nie jesteś jedyna. Tyle że ten wątek jest na Forum ślub(moim zdaniem ten też by bardziej tam pasował). Nazywa się "Jak namówić dziewczynę do ślubu?". Na dodatek tamta dziewczyna(tak jak Twój chłopak) też odmówiła wspólnego zamieszkania.

Chyba jedyne, czym te dwie sytuacje się różnią, to podejściem do niej z jednej strony Twoim, a z drugiej strony autora tego watku. Przeczytaj sobie a sama się przekonasz, i może Ci to jakoś pomoże.

Odnośnik do komentarza

Wiem, że niektórym odpowiada tzw. wolny związek na zasadzie, że spotkają się, prześpią itp. Może być dobrze, o ile dwie osoby na to się godzą.
Tu on cię tym pierścionkiem trzyma na uwięzi , nie dając ci tego, czego oczekujesz. I pewnie nie da ci przez następne lata.
Może być mu tak dobrze u mamusi, że nie myśli się wyprowadzić. A jeśli to jest przyczyną, to nawet gdyby się wprowadził, to i tak mamusia będzie grała pierwsze skrzypce.
Może podoba mu się kawalerskie życie i nie ma zamiaru nic zmieniać. Też nie rokuje to dobrze na przyszłość.
Powinnaś dobrze przeanalizować problem.
Czy godzisz się na taką sytuację?
Jeśli nie, to postaw ultimatum, albo razem, albo won!
Licz się z tym, że może wtedy odejść, ale będziesz miała jaśniejszy obraz.
Jeśli znowu będzie cię zwodził, to ty sama powinnaś odejść.
Możesz też uznać, że w sumie nie jest tak źle, ale wtedy pogódź się z sytuacją, nie rozpaczaj, akceptuj to.
Nie szarp się, bo tylko stracisz zdrowie. Działaj.

Odnośnik do komentarza

Przecież chłopak Magdaleny wyjaśnił, czemu nie chce się przeprowadzić. A w tamtym wątku o którym wspomniałam nawet nie zostało udzielone takie wyjaśnienie i co lepsze, nikt nie ma o to pretensji. Sytuacje niemal identyczne, a w jednym wątku dyskusja 5 razy dłuższa niż w drugim, i doszukiwanie się nie wiadomo czego. Jak to wytłumaczyć? Bo na razie jak dla mnie to wręcz absurdalne różnice.

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena900

franca, rozumiem, że dla kogoś może się wydawać, że robię coś z niczego, ale dla mnie to naprawdę jest problemem. Mimo tego, że jeśli nie wchodzę na ten temat, to jest między nami dobrze, w sensie, ja u siebie, on u siebie, spotykamy się, pomagamy sobie nawzajem, czasem nocujemy u siebie, wyjeżdżamy na wakacje etc., mnie jednak brakuje tego, że nie idziemy kolejny, tak ważny krok na przód, który jest (dla mnie) naturalnym etapem, który musi nastąpić, bo tak już zostałam wychowana, takie mam wartości jak i cała moja rodzina. Jest mi wstyd, że ja jestem zaręczona już trzy lata, a moje kuzynki, koleżanki powychodziły wcześniej za mąż, mimo, że przede mną nie były jeszcze nawet zaręczone. Jest mi wstyd, że poinformowałam moją rodzinę, że się zaręczyłam, a teraz stoję w miejscu, po prostu nie mogę tego znieść, czuję się upokorzona i mam przez to ogromny żal, ale bardzo kocham narzeczonego i nie potrafię tak po prostu odejść. I tkwię w takim zawieszeniu

Odnośnik do komentarza

Całkowicie zgadzam się z unna,ten argument co podał odnośnie wspólnego zamieszkania jest tylko przykrywką /od kiedy franca tak święcie wierzysz w słowa faceta,pewnie się jeszcze nie sparzyłaś:D/ .
Jeśli mu na niej zależy to termin ślubu powinien ustalić chociażby za 2 czy 3 lata,po prostu zrobić, to dla niej,
a nie stawiać wszystko na swoim ,bo ja tak chce.

Ja to bym go uprzedziła ,że wypowiadam umowę najmu,wprowadzam się do mieszkania i chcę ,żeby zamieszkał ze mną ,jeśli odmówi sprawa jest jasna,

nie można dać się wziąć pod but, bo całe życie będzie wielkim rozczarowaniem i rozgoryczeniem,
bo pan i władca o wszystkim będzie sam decydował i jeszcze rządził partnerką.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Niestety nie da się ukryc , że faceci sa bardzo wygodnymi stworzeniami. I czasem choc myslą inaczej wolą nam przytaknąć i mieć święty spokój niż dyskutować o czyms co ich nie interesuje byle kobieta nie suszyła mu tym głowy lub nie kontynuowała tematu....

odnośnie postów dodanych powyżej niestety udawanie ze nie zalezy działą na krótko bynajmniej na mojego faceta... czasami twierdze ze miłosc jest głupia bo wiele razy zostałam skrzywdzona i przed ostatnim razem bylo bardzo ciezko i to obecny facet pomogl mi zapomniec i chyba przez to tak go pokochalam ze swiata bez niego nie widze i moglabym zrobic dla niego wszytsko bylo wiele sytuacji podbramkowych po których powinnam odejsc ale wybaczylam mu i dzieki temu dałam mu powody by myslam ze jestem i będe i przez to sie nie stara :(

znajomej facet kupuje kwiaty, zabiera ja gdzies na kolacje niespodzianke wychodza razem do kina, przygotowywuje jej niespodzianki w domu i ja zaprasza ja NIGDY nie doswiadczylam takich rzeczy od swojego faceta i czasami jest mi bardzo przykro tym bardziej jesli mowi ze kocha a po byciu razem 5 prawie lat wyszły eskscesy z porno portalami porno stronami, porno korespondencja ani mysli o pierscionku , nie zaznaje dobrego slowa bo powinnam wiedziec ze kocha i słysze ze sie czepiam... do tych kobiet pisal rozne swinstwa a do mnei nie potrafi nawet powiedziec dobrego slowa...
czasami mysle ze to wszytsko jest toksyczne i lepiej byłoby gdyby dało sie to wszytsko zapomniec ;(
tylko najgorzej jak ktos ulozy sobie w glowie plan ze to facet zycia chcialoby sie z nim wziac slub miec dziecko i wszytsko zeby bylo fajnie rodzinka z obrazka... ale Tylko Ty dazysz do tego by bylo fajnie starasz sie zaskakiwac, starasz sie byc milym, strasz sie starasz i bez skonca starasz a druga strona nie kiwa palcem :( w tedy sama mowie do siebie " zal mi Ciebie dziewczyno :( "

Odnośnik do komentarza

~Magdalena900
bo tak już zostałam wychowana, takie mam wartości jak i cała moja rodzina. Jest mi wstyd, że ja jestem zaręczona już trzy lata, a moje kuzynki, koleżanki powychodziły wcześniej za mąż, mimo, że przede mną nie były jeszcze nawet zaręczone. Jest mi wstyd, że poinformowałam moją rodzinę, że się zaręczyłam, a teraz stoję w miejscu, po prostu nie mogę tego znieść, czuję się upokorzona

Magdalena... W takim razie, czy to nie jest tak, że ta sytuacja Ci przeszkadza dlatego, że inni w Twojej rodzinie żyją inaczej? Bo z tego co tu piszesz wygląda na to, jakbyś się z nimi po prostu porównywała, na przykład z tymi kuzynkami. A przecież ludzie mogą żyć bardzo różnie, i wszyscy oni mogą być szczęśliwi. A według mnie porównywanie się z innymi chyba nigdy do niczego nie prowadzi, w żadnej sprawie.

ka-wa
/od kiedy franca tak święcie wierzysz w słowa faceta,pewnie się jeszcze nie sparzyłaś:D/

1. Wierzę w słowa każdego, jeśli nie widzę powodu, aby mu nie wierzyć. Przecież to czy komuś można wierzyć, nie zależy od płci, prawda?:) Tylko od tego, jaka jest sytuacja.
2. Wydawało mi się też, że Ty zawsze uważałaś zaufanie za bardzo ważną rzecz. Teraz piszesz tak, jakbyś uważała inaczej. Przynajmniej ja tak to zrozumiałam.

Poza tym nie widzę, żeby on tu przyjmował roli pana i władcy. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie, bo to na niego jest wywierana presja.

I jeśli to co się dzieje rzeczywiście ma być jakąś krzywdą dla Magdaleny, to niech mi ktoś wreszcie wytłumaczy, dlaczego w wątku który tu przywołałam, coś takiego zostało potraktowane zupełnie inaczej?

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena900

franca, absolutnie nie chce wyjść za mąż za osobę, którą kocham tylko dlatego, że osoby z mojej rodziny lub znajomi powychodzili za mąż czy się ożenili. Po prostu osobiście tego pragnę, a to, że osoby w moim otoczeniu są już po ślubie, sprawia tylko, że to chyba tylko ja nie mam szczęścia, bo jeżeli dwie osoby się kochają, to co stoi na przeszkodzie? Nie rozumiem stwierdzenia "nie jestem gotowy/gotowa". Według mnie ta osoba co wypowiada te słowa, nie wystarczająco mocno kocha. Ja takie słowa wypowiedziałam wtedy i tylko wtedy jeżeli nie byłabym kogoś pewna i tego czy chce z nim spędzić resztę życia

Odnośnik do komentarza

No ok, Ty wypowiedziałabyś te słowa tylko wtedy, gdybyś nie była pewna, czy chcesz z kimś być. Ale to nie znaczy, że każdy tylko w takiej sytuacji by je wypowiedział. Dla kogoś może to nie być tak ważne jak dla Ciebie.

Mówię Ci, wjedź na tamten wątek to zobaczysz, że tam też każda ze stron w związku ma inne podejście do tego, i jakoś się dogadują. Czytałaś już to?

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena900

franca, czytałam wątek, który poleciłaś. Chłopak chce wziąć ślub, a dziewczyna nie, bo boi się, że po ślubie wiele się zmieni, że przestanie się starać itp.

Ciężko mi taką osobę zrozumieć, bo zazwyczaj większość kobiet skakałoby z radości gdyby ich ukochany namawiał je na ślub, dlatego dla mnie to jest jakąś wymówką, ale powtarzam, dla mnie, bo ja inaczej patrzę na te sprawy.

Odnośnik do komentarza

Może jednak warto spróbować chociaż trochę ją zrozumieć? Może ona była inaczej wychowywana, może większy nacisk kładzie na inne rzeczy. Różnie bywa.
Poza tym chodzi mi o coś jeszcze: jej partner ma do tego podejście takie jak Ty. Też chciałby ślubu. A jednak zachowuje się inaczej, prawda? Nie robi jej wyrzutów, nie wywiera jakiejś wielkiej presji, a tym bardziej nie zakłada, że ona go oszukuje, że nie jest z nim szczera. Czyli można przyjąć taką postawę, jest to do zrobienia.

Odnośnik do komentarza

Nie ma identycznej sytuacji, nie ma podobnych reakcji. Każdy z nas jest indywidualnością , każdy reaguje inaczej i nie zmienia to nic, że jakaś sytuacja może być podobna.
Musisz sama sobie z tym poradzić, sama!
Przeanalizować wszystko, dobrze, gdybyś sobie napisała wszystko za obecną sytuacją i wszystko przeciw.
Wnioski musisz wyciągnąć sama. To jest twoje życie.
Nikt nie jest jasnowidzem i nie powie ci, czy chłopak zapragnie nagle życia w rodzinie. Każdy z nas ocenił sytuację tak, jak ją widzi, czyli podpowiedzi już masz.
Teraz to wszystko sobie przemyśl i poukładaj sobie.

Odnośnik do komentarza

Ja myślę ,że on ma tak dobrze u mamy ,nic nie musi robić,że doskonale zdaje sobie sprawę ,że żona zacznie wymagać ,sprzątaj ,pomóż przy dziecku i zaczną się obowiązki i się po prostu tego boi ,to go przerasta póki co,
nie wiemy też czy nie preferuje wolnego związku,

pisząc ,że mu nie wierzę ,chodzi o to ,że on nie mówi i nie może powiedzieć wprost co czuje bo to by było niezgodne z oczekiwaniem partnerki, to woli trwać w zawieszeniu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena900

ka-wa, w takim razie może nie jestem dla niego wystarczająco dobra skoro dla niego ważniejsze są obiadki mamusi niż to, by zamieszkać ze swoją ukochaną. Nie potrafię tego inaczej interpretować. Ja też mam wspaniałych rodziców, jak jestem w pracy, to też po powrocie mam gorący obiad na stole, ale nie pomyślałabym nawet żeby z wygody nie zamieszkać z człowiekiem, którego kocham.
Przez to zaczynam obwiniać siebie, że to może ja mu nie wystarczam, bo przecież kochający mężczyzna chce mieć swoją kobietę dla siebie jak wróci z pracy, zasypiać przy niej i się budzić, aby dla niego gotowała i mógł zjeść ze smakiem. Gotuję dobrze, więc przy mnie nie był by głodny. W ogóle tak jak już wcześniej pisałam jestem tradycjonalistką i nie obraziłabym się gdybym miała ugotować, poprać i posprzątać, po prostu lubię to robić dla kogoś na kim mi zależy.
Ostatnio zauważyłam też, że nie mam ochoty na kontakt z nikim, wszędzie pary, które już mieszkają ze sobą, żyją razem, młodsze ode mnie. Nie mogę na to patrzeć, zazdroszczę im i jestem zła, że ja mimo tego, że z kimś jestem, to tak, jakbym była sama

Odnośnik do komentarza

Trudno powiedzieć jakie on ma odczucie ,czy Cię kocha to sama powinnaś wiedzieć najlepiej /chociaż ta miłość ze strony mężczyzn...pojęcie względne/,
ale nie sądzę ,żebyś nie była dla niego wystarczająco dobra,jak piszesz,jeśli by tak było to by zerwał tą znajomość,

ja widzę ,że Ty nie masz odwagi konkretnie z nim porozmawiać, tak jakbyś się bała, pisałam wcześniej co ja bym zrobiła ,
Ty musisz podjąć męską decyzję i poczynić konkretne ustalenia, a widać ,że on nie liczy się z Twoimi oczekiwaniami ,może po tym postanowi coś konkretnego.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Magdalena900

ka-wa, rozmawiałam z nim tysiąc razy, on wie jak chciałabym żeby wyglądał nasz związek. Za każdym razem obiecuje, że się na nim nie zawiodę, ale nic nie robi w tym kierunku, aby zmienić obecną sytuację. Jeżeli chodzi o za i przeciw tego, bym z nim była, to jest wiele pozytywnych stron, bo ogólnie jest między nami dobrze - wtedy, kiedy nie ma słowa ślub, mieszkanie razem, dzieci itp., ale ja chciałabym już czegoś więcej. Z drugiej strony boję się odejść, bo mogę trafić na kogoś gorszego. Chyba nie jest dane mi szczęście i pełne spełnienie....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...