Skocz do zawartości
Forum

Pogorszenie relacji z kumplem


Gość Suboshi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam kumpla, którego właściwie traktuje już jak przyjaciela, mamy zajefajny kontakt, poczucie humoru prawie identyczne, taka w sumie bratnia dusza, która potrafi mnie zrozumieć i ja jego również. Od pewnego czasu niepokoi mnie jednak jego zachowanie, a mianowicie mam wrażenie, że jestem ignorowany i zbywany, nie wiem co jest tego przyczyną, starałem mu się nie narzucać nigdy i jak miałem wątpliwości zawsze się pytałem, czy wszystko jest ok itp czy mu się nie narzucam itp...po prostu lubię sobie wyjaśniać z ludźmi rzeczy na bieżąco i być wobec nich w porządku, zawsze twierdził, że wszystko jak najbardziej ok a jakby nie było to by powiedział itp bo jesteśmy wobec siebie przecież szczerzy. Ok, ale dziwne jest dla mnie to, że to ja praktycznie zawsze muszę inicjować jakąkolwiek rozmowę, jemu zdarzyło się to w sumie ze 2 czy 3 razy na moich 30...tak samo przy innych atrakcjach typu skype czy gry jestem brany pod uwagę na szarym końcu albo wcale...czasami czuje się jakbym w ogóle nie był mu potrzebny do szczęścia i nie był ważny jako kumpel, co mnie dziwi bo jak spotykamy sie w realu jest zupełnie inaczej ( a może mi się tak tylko wydaje )...no ale nie będę się napraszać o kontakt na siłę, nie jest fajnie widzieć lub mieć świadomość tego, że jest się traktowanym jak jakieś 5 koło albo koło zapasowe w razie gdyby inne nie dały rady lub były niedostępne...nie rozumiem takich dwóch różnych jego postaw, może robi to nieświadomie, nie wiem, ale nie przeszkadza mu utrzymywanie kontaktów z innymi ludźmi, znajomymi i gadanie z nimi na bierząco tak po prostu o życiu, ludziach itp a ze mną z własnej woli praktycznie nigdy i to tylko wtedy jak ja zagadam, bo inaczej to nie. Ja już mam dość ciągłego inicjowania rozmów i utrzymywania kontaktu na siłę jak drugiej stronie na tym nie zależy...nie wiem co mam z tym dalej zrobić

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Chyba musisz troszeczke odpuścić. Czasem znajomości, przyjaźnie rozmywają się po kościach, bo ludzie się zmieniają. Czasem zwyczajnie mamy za duże oczekiwania co do drugiej strony, która nie ma ochoty dawać nam tyle co my. Czasami też nie ma ochoty brać, czyli np; w Twoim wypadku, może być tak, ze kumpel jest już troche zmęczony Tobą, nie dlatego, że nie jesteś interesujący, gorszy czy coś w tym stylu, tylko np. że on ma potrzebę posiadania większej grupy znajomych, ale niekoniecznie bliskich przyjaciół.
Może czasem daje podejść Tobie bliżej niż zamierzał i później asekuracyjnie wysyła sygnał, że jesteś tyle dla niego wart co inni.

Najwyraźniej macie troche inne wyobrażenia co do tej znajomości, nie wiń za to siebie ani jego.
Odpuść troche nie inicjuj tyle, nie angażuj się tak, żeby potem czuć się jak piąte koło, bo sam troche sie w te sytuacje pakujesz. No i napewno nie pytaj czy mu się nie narzucasz, bo to wygląda na brak pewności siebie co do tej relacji i jeszcze sie umniejszasz. Zresztą co ma odpowiedzieć kulturalna osoba drugiej przychodzącej z dobrą intencją, na pytanie "czy się nie narzucam". No nawet jakby miał takie odczucie, że sie narzucasz, to raczej tego nie powie.

Myśle, że kumpel Cie lubi, ale potrzebuje troche zluzować relacje, Ty też staraj się poznawać innych i nie przejmuj się tym tak bardzo.

Odnośnik do komentarza

~Suboshi
Ja już mam dość ciągłego inicjowania rozmów i utrzymywania kontaktu na siłę jak drugiej stronie na tym nie zależy...

Nic dziwnego, pora to zmienić. Daj mu wolną rękę, niech następny krok należy do niego. Po tym, czy go w końcu zrobi poznasz, czy zależy mu na dalszej znajomości z Tobą, czy nie. W razie, gdyby okazało się to drugie, nie przejmuj się. Na pewno jest wokół Ciebie wielu fajnych ludzi, z którymi warto było by się bliżej poznać.

Odnośnik do komentarza

przeczytałam - gdyby rzeczywiście traktowałby mnie jak innych swoich kumpli byłoby fajnie i nie zakładałbym tego tematu, otóż właśnie o to chodzi, że nie traktuje mnie tak dobrze jak innych a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie teraz. Bo jak mogę inaczej wytłumaczyć to, że do nich sam inicjuje kontakt, spędza więcej czasu a do mnie prawie wcale się nie odzywa o jakimś wspólnym spędzaniu czasu nie wspominając, raptem odpowie dwa czy trzy zdania złożone i koniec rozmowy (ale oczywiście jak ja go o to zagaje, sam to by się i miesiącami nie odzywał nie widząc w tym nic złego albo po napomknieniu, że się do mnie w ogóle nie odzywa raptem się raz odezwie ale potem i tak mu przechodzi to całe bycie w kontakcie).

franca - już trochę odchorowałem tą sytuacje, przekonałem się, że prawdziwych przyjaciół to ze świecą szukać, nawet jak w kogoś mocno wierzymy i ufamy.

Nie rozumiem tylko czy ja naprawdę wymagam od niego nie wiadomo czego ? odrobiny kontaktu i dobrej woli do spędzania czasami wolnego czasu, nie mówie, że ma sie przyjaźnić tylko ze mną ani nie ograniczam go w żaden sposób, zwłaszcza, że mamy wspólnych znajomych i fajnie tak razem sobie spędzać czas od czasu do czasu. Nienawidzę jak ktoś traktuje mnie gorzej od innych albo odpłaca się olewaniem lub brakiem czasu za moje zaangażowanie i znalezieniem wolnego czasu, to mimo wszystko boli i człowiekowi nie łatwo się z tym pogodzić i przejść do porządku dziennego. Nie chce tu wyolbrzymiać ani nic tylko po prostu to jest niefajne zachowanie moim zdaniem i w żaden sposób nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć, na pewno nikt by nie chciał czuć się odrzucony czy zapomniany przez osobę, którą uważa(ło) się za najlepszego kumpla czy przyjaciela

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Na początku napisałeś, że to taki Twój dobry kumel i możnaby się spodziewać, że skoro tak, to idzie to w dwie strony.
Starałam się delikatnie napisać i wytłumaczyć jak to w życiu bywa.
Bo tak bywa. I napisałam przecież, że czasem jedno chce tego kontaktu więcej, a drugie niekoniecznie. Tutaj Ty najwyraźniech chcesz i potrzebujesz, a on nie i to nie jest jego wina, że Ty się bardziej zaangazowałeś w tą relacje i masz co do niego takie a nie inne oczekiwania.
Na to wychodzi, że on Twoim kumplemi i przyjacielem się nie uważa za specjalnie.
W takich relacjach jak w związkach musi być chętnych dwoje.

No chyba, że kolegowaliście sie od dziecka, zawsze razem wakacje z rodzicami, wspólne ganianie po drzewach po szkole i teraz macie po 30 lat, a kumpel nagle się odsuwa. Cios i ból.
Natomiast myśle, że tutaj tak do końca nie było. Pewnie jesteś sporo młodszy i jeszcze nie raz może przetasować Ci się towarzystwo.
I to prawda, że o prawdziwego przyjaciela ciężko.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie ;) dziękuje wam obojgu.
U mnie zawsze było tak, że miałem dużo znajomych, kolegów, koleżanki, parę razy już zawiodłem się na "pseudoprzyjaciołach" i byłem zawsze pod tym względem bardzo ostrożny i wyczulony, nie angażowałem się w nic zbytnio, żyłem swoim życiem, starałem się nie przekraczać granicy koleżeństwa i po prostu jakoś dalej sobie tam bytować po swojemu...ale przyszedł taki czas, że już dłużej tak nie mogłem na siłę trzymać się z boku, jeżeli ludzie chcieli wejść ze mną w lepsze relacje, myślę, że ja jednak też tego podświadomie potrzebowałem...i to był niestety mój błąd a na końcu i tak zawsze ja byłem "tym złym". Zauważyłem też pewną prawidłowość, im człowiek bardziej się stara z całych sił, tym gorzej mu to wszystko wychodzi, a jak nie stara się wcale (czyli ma wywalone na wszystko i wszystkich) i robi to co mu się podoba, o dziwo wychodzi na tym o wiele lepiej, tak zauważyłem z moich takich osobistych obserwacji. Zaczynam żałować, że kiedykolwiek pozwoliłem się tak komuś do mnie zbliżyć...nic dobrego mi to nie przyniosło, a to co było "dobre" było dobre tylko pozornie i na jakiś krótki czas. Dla mnie to już chyba koniec wszelkich przyjaźni, obiecałem sobie, że jeżeli tym razem nie wypali skończę z tym raz na zawsze. Widocznie przyjaciel/bratnia dusza/najlepszy kumpel nie jest mi pisana i muszę się z tym w końcu pogodzić.

Odnośnik do komentarza

Po tym, co ostatnio napisałeś, o tej prawidłowości, jeszcze coć chciałabym dodać.
Moim zdaniem nie jest tak. To dobrze, gdy się człowiek dba o daną relację. Źle jest wtedy, gdy druga strona tego nie robi. Takie zupełne olewanie, czy długotrwałe jej zaniedbywanie nie tylko nie popłaca, ale kończy się nieraz jej rozpadem. Po prostu chodzi o to, by obu stronom zależało.

Odnośnik do komentarza

Popieram, że do tanga trzeba dwojga. Kazdy ma chyba znajomego, z którym kiedyś utrzymywał bliskie stosunki, a z czasem ten kontakt zaczął się rozluźniać i często zanikł całkowicie. Moim zdaniem powinieneś odpuścić i poczekać na rozwój sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...