Skocz do zawartości
Forum

Zdenerwowanie się na żonę


Gość Kazi

Rekomendowane odpowiedzi

Na pewno wychowanie miało na to duży wpływ. Myślę, że zarówno wychowanie jak i samo podejście Kaziego gra tu dużą rolę.

~przeczytałam
Natomiast bierne postawy mężczyzn mnie zwyczajnie dobijają, bo nie jestem w stanie zrozumieć takiego myślenia.

Nic dziwnego, Przeczytałam, w końcu to nic fajnego. :///

~Agi5
Kazi, takie kobiety są.... na wymarciu, albo zdecydowały sie życie w pojedynke. Nie upajaj się tu satysfakcją, bo na niej stracisz, nie zyskasz. Współczesne kobiety są inne. Nie zaakceptują faceta byczącego się, podczas gdy one zasuwają na swojego Pana i Władce. Te czasy minęły bezpowrotnie. Lepiej pomyśl ja można byłoby zorganizować Wasz dom przy twojej pomocy. Tak, żeby był bardziej zorganizowany skoro uważasz, że twoja żona zorganizowana nie jest. Z tobą jest tak jak z mężem mojej sąsiadi chyba, pretensja, że dom jest źle zorganizowany i brudny podczas gdy samemu nic sie nie robi. Tak nie można.

SUPER powiedziane.

Odnośnik do komentarza

znowu cięgi, jutro czwartek. Wizyta. Dzwoniła żona zapytać jak się umawiamy. Pogadaliśmy. Powiedziała, że najbardziej we wszystkim bolało ją że ja niewiele robiłem, a najwięcej gadałem co jest nie zrobione i co jest zrobione źle. Powiedziała mi, że byłem jak chamski dyrygent. Moja mama mówi, żebym nie walczył o taką kobietę. To kiepska gospodyni, nadopiekuńcza matka, rzadna żona. Moja mama nigdy nie lubiła mojej żony. Twierdziła, że to wyniosła panna z wyższych sfer i że będzie miała wymagania. Nie pomyliła się. Z drugiej strony macie racje, że ja robię tak jak mój ojciec, wolę wolność, piwko, swój świat niż babranie się w babskich powinnościach. Co do tradycyjnych ról. Mój ojciec kasy wcale nie przynosił do domu tylko wydawał na siebie. Matka ciułała swoje zarobki i tylko dzięki niej coś mielismy. Ja przynajmniej starałem się żonie coś dawać na zakupy domowe. Więc nie jestem taki zły. Może spróbuję pójść jeszcze raz na tą terapie ? Nie chcę tylko atakowania mnie. Mam dość. Chcę, żeby mnie ktoś też zrozumiał. Ja może chciałbym coś zmienić, ale to jest trudne dla mnie.

Odnośnik do komentarza

nie, obydwoje jesteśmy z miasta. Ale u mnie w rodzinie, wykształcenie, ambicje nie miały takiego znaczenia jak u mojej żony. Oni się pysznią tym, że każdy tam studia skończył i języki zna. My jesteśmy prości ludzi, pewnie mniej nam do szczęścia potrzeba. A u inteligencji są stałe wymagania, progi, presje i inne takie tam. Po co to ? Nie można więć skromnego życia ? A nie na światowym poziomie ?

Odnośnik do komentarza

Kazi i tu jest własnie ta róznica miedzy wami o ktorej pisalam a ktorą trudno przeskoczyć .To jest normalne wywyzszanie się ponad innymi .Skromny człowiek niczym sie nie pyszni .Nigdy człowiek ktory czuje sie nie pewnie w związku nie bedzie szczęśliwy .Żona tez musi zejść na ziemię zeby zobaczyć co jest w zyciu najważniejsze .
Ciekawa jestem ,czy syn chodzi na te wszystkie dodatkowe zajecia bo tego chce czy musi, bo mama tak sobie zyczy ?

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Można żyć prościej. Ale trzeba się dopasować z kimś, kto ma podobny pogląd na świat.

I Ty się źle czujesz w tym związku przytłoczony tą jej "światowością" i ona Twoją pasywnością.
Tylko dlaczego np. nie wybrać się raz do roku do teatru? To nie musi być trudna sztuka, może być komedia. Nawet "prosty" człowiek potrzebuje rozrywki.

Właściwie, dopiero po tym co napisałeś teraz wiadomo czemu to wygląda jak wygląda.
Musielibyście odrzucić wszystkie uprzedzenia i zacząć kompletnie od zera. Nie dawać się wtrącać mamie, nawet żeby żadnego złego słowa nie powiedziała na nią. Bo to jest Twoja żona i Ty ją wybrałeś, tak samo jak ona wybrała Ciebie.

Wybacz, ale cała Twoja rodzina hamuje Ciebie (może i znajomi), abyś otworzył się na to małżeństwo i zaczął żyć pełną piersią. Ty chyba bardzo ulegasz wpływom i jak ktoś coś na żone powie, Ty bierzesz to do siebie, nie stajesz w jej obronie, tylko dokładasz do kupki "wadliwy towar, oddać do zwrotu. To zła kobieta jest".
Zresztą oboje ulegacie, bo ona też posiłkuje się rodzicami, ale oni może nie wygadują takich głupot jak Twoja mama. Nie mówie, że rzeczywiście nie pochodzi ona z rodziny która lubi się lansować i że mogą się wywyższać. Choć jak są wykształceni dobrze, to raczej tym nie powinni epatować zbyt. Natomiast argumenty Twoje mamy są śmieszne. Sama żyła w patologicznym małżeństwie, nawet nie jest świadoma tego, że to ona zaniedbała swoje dzieci. A potem niesie takie prawidła życiowe w kolejne pokolenie i truje ! I nie daje szansy.

cyt.
"Moja mama mówi, żebym nie walczył o taką kobietę. To kiepska gospodyni, nadopiekuńcza matka, rzadna żona. Moja mama nigdy nie lubiła mojej żony. Twierdziła, że to wyniosła panna z wyższych sfer i że będzie miała wymagania. Nie pomyliła się."

Amen.

Naprawde musicie wszystko od zera zacząć. Ona musi Cie kochać bardzooo, skoro chce jej się walczyć o Ciebie. Bo to syzyfowa praca. A z drugiej strony ona też musi się liczyć z tym, że Ty też masz swoje upodobania życiowe (chyba, że te upodobnaia to tylko i wyłącznie komputer, piwo i koledzy...łolaboga) i nie może Ci narzucać abyś tańczył cały czas jak ona będzie przygrywać.
Potrzeba tu równości patnerstwa.

Oj ta terapia to jedyne wyjście do tego by ratować ten związek. I na tej terapi najlepiej opowiedzieć o tym co pisałeś i o "wyższych sferach" i o zdradzie, a nie tylko żądania wypunktowane, bo to nie zmieni związku. Takie powierzchowne załatwienie będzie miało taki efekt jak nałożenie plomby na ząb, który psuje się od korzenia. I tak będzie się tam pod spodem babrało, aż przyjdzie piękny dzień, że ból będzie nie zniesienia i ząb trzeba będzie usunąć.
Więc skoro już jest ta terapia, to niech będzie prawdziwa i szczera.

Odnośnik do komentarza

uuuu i przeczytałam dzieki wam bardzo. Prawda jst taka, że my się w obie zakochaliśmy od początku bardzo. Moja matka bardzo była niezadowolona. jej rodzice też nie pieli z zachwytu. Ale my się zaparliśmy i wzięliśmy ślub. Potem to wszytko się rozlazło w szwach. Nie daliśmy rady chyba. Ona głupio sie czuła o moich starych, ja głupio u jej. Jakoś to się nie kleiło mimo, że myśmy się bardzo kochali. Ona chciała wychodzić do kina i teatru, ja wolałem siedzieć w domu, ewentualnie zaprosić rodziców. Ona chciała wyjeżdżać zagranicę. Ja uważam, że to zbędny wydatek poza tym cały czas pomagam rodzicom. Ona wozi dzieciaka na angielski i karate, ja uważam, że angielski w szkole to wystarczy. Za naszych czasów wogóle nie było i żyjemy. Same przeciwności. I jeszcze jakieś zdrowe żywienie. Wszysto trzeba jeść. No jest mi trudno. Naprawdę. Powiem o tym na tej terapi. Bo to święty by nie wytrzymał.

Odnośnik do komentarza

Kazi, jeśli ta miłość jeszcze jest to może warto żebyscie oboje poszli na kompromisy. Może warto o nią zawalczyć. Właśnie na terapii, więc nie rezygnuj z niej. Zgadzam się z którąś tutaj wypowiedzią, że ciebie chyba matka bardzo stopuje w rozwoju. Jesteś z nią bardzo związany ? Dziewczyna może być inteligentna, wykształcona, znać języki. To zawsze motywuje, żeby samemu się rozwijać. Chyba że Ty nie chcesz, a Twoja mama czuje sie zagrożona we własnym autorytecie (może boi się, że jeśli ty się zaczniesz rozwijać, ona pozostanie głupsza ? Często widziałam takie zachowanie wśród ludzie mających kompleksy). Czy żona rzeczywiście zadziera nosa i wywyższa się , czy tylko twoja mama tak uważa i buntuje cie przeciwko niej ? Wiesz, pomyśl o tym bo to są 2 różne rzeczy. Pomyśl jak jest naprawdę. Poza tym z cały szacunkiem Kazi, ale o co piszesz : o teatrze, kinie, angielskim, karate i zdrowym żywieniu to nie są wcale wygórowane cele w dzisiejszych czasach niezależnie od wykształcenia. Ty zatrzymałeś się na mentalności wiejskiej chyba w głębokiej komunie lat 60-tych. Wtedy miałbyś racje. teraz NIE. Obudź się człowieku bo przesadzasz.

Odnośnik do komentarza

Kazi chłopie a co by sie stało jakbyś poszedł z żoną do teatru czy kina raz na jakiś czas ? A co w tym złego, żego dziecko uprawia sport i chodzi na angielski. Teraz bez języków jak bez ręki. Nie przesadzasz trochę chłopie ? Wyluzuj daj coś z siebie. Od razu zrobi się lepiej. Rozmawialiśmy o tym, że masz z dzieciakiem złapać sztame. Polepszyłeś kontakty z nim ? Robicie coś wspólnie ?

Odnośnik do komentarza

ciesz się Kazi, że Twój dzieciak ma możliwość rozwoju, że może się uczyć. Języki są ważne w dzisiejszych czasach, a w szkole nie zawsze potrafią dobrze nauczyć, co wiem po sobie. :) Takie są czasy. Wiele dzieci, młodzieży uczęszcza na rozmaite zajęcia dodatkowe, a Twój syn należy do tej grupy. Bądź dumny z tego, że chłopak chce się kształcić.

Odnośnik do komentarza

Kazi, jasne, że kiedyś angielskiego nie było(chyba tylko rosyjski jeśli już) ale to były zupełnie inne czasy. Teraz sytuacja się zmieniła, angielski jest bardzo ważny, dla wielu ludzi faktycznie niezbędny do osiągnięcia czegoś. To bardzo dobrze, że Twój syna ma te dodatkowe lekcje. I dobrze też że uprawia sport.
Przypomniało mi się to, co napisałeś dużo wcześniej:

~kazi
Ale prócz tego rzeczywiście nie mam jakiś specjalnych obowiązków. Ale to jest akurat wina żony, bo ona mi ich po prostu nie wyznaczyła. Mam kumpla, który ma od początku co robić i on to robi. Może tak byłoby łatwiej ?

Może faktycznie tak było by łatwiej w Waszym wypadku? To nie możesz żonie o tym powiedzieć? Tzn zaproponować jej coś takiego? Kto wie, może Wam to pomoże się dogadać, a przyznasz chyba, że takie rozwiązanie jest proste jak świński ogon.

Odnośnik do komentarza

Kazi ,angielski i karate to nic nadzwyczajnego .Myslałam ze bedzie tu cała litania roznych zajęć a tutaj norma .Wierz mi ,naprawdę nieliczni ,bardzo zdolni jezykowo radza sobie bez dodatkowych zajęć .Ale zdecydowana większość ,oczywiście jesli rodziców stać ,chodzi na takie zajęcia .To norma .
Zdrowe żywienie to tez nic złego .Naprawdę jesli chodzi o te sprawy to nawet nie wspominaj o tym na terapii.Lepiej skupic się na tych rzeczach które obciążają twoja duszę a z ktorymi sobie nie mozesz poradzic .Mów o konkretach .
Ja tez uwazam ze powinniście wyzerowac liczniki i zacząć małzenstwo od nowa .Ale przed wami duzo do naprawienia a może do budowania od nowa . .Najpierw akceptacja siebie wzajemnie ,wypracowanie kompromisów ,a nawet nauczenie sie dobrze gospodarowac czasem .To bardzo wazne w gospodarzeniu .Wtedy na wszystko jest czas .Jest ład w domu ,dobry obiad na stole jest czas na wypoczynek,czas na pasje i najważniejsze jest czas na rozmowę z rodziną .Kazi to wszystko jest do zrobienia ..
Ps .Bardzo mi sie podoba ze pomagasz rodzicom .W dzisiejszym swiecie to już niestety rzadkość .

Odnośnik do komentarza

jakoś. może nie było tak tragicznie, bo dostaliśmy ataku śmiechu na wspomnienie paru epizodów. Na razie nie było też strasznej presji że mam natychmiast coś zrobić. Zobaczymy jak będzie dalej. Żona na razie nie chce wrócić do mnie. uzależnia powrót od układania się spraw na terapii. Nie wierzy mi, że się zmienie. I pewnie słusznie. Bo jeszcze we wszystkim nie potrafie. Powiedziała mi, żeby poczytał sobie poradniki jak powinna wyglądać rodzina i czego potrzebują kobiety. Zgłupiałem.

Odnośnik do komentarza

Kazi spokojnie .Najpierw terapia a potem postanowicie czy chcecie zaczac od nowa i dac sobie szanse .Teraz ,mysle ze za wczesnie na jakiejś deklaracje .Poczytac mozesz ,to nie zaskodzi ale najwazniejsza jest terapia i ile z niej wyniesiesz a raczej wyniesiecie .Najważniejsze to wytrwac do końca .

Odnośnik do komentarza

No chciałbym dotrwać do końca terapii. Chociaż moi rodzice są przeciwni. Uważają, że wdepnąłem w g... . Mam się nie zmieniać tylko czekać aż ktoś mnie pokocha takim. I uważają, że wcale nie mam problemu z piwem. A moja żona uważa, że mam. Tutaj akurat też mi się wydaje, że to przesadzone. Kilka piwek wieczorkiem to nie wóda z menelami. Nie jestem alkoholikiem. Ale chciałbym dokączyć tą terapie, bo ostatnio było nawet fajnie. Szkoda że nie mam wsparcia rodziców zawsze mi tego brakuje.

Odnośnik do komentarza

No tak już jest chyba. Nie wiem jak jej rodzice teraz, ale wcześniej uważali że jestem za cienki w uszach dla ich córeczki. Ostatnio jednak teściowa prosiła, żeby częściej widywal się z dzieckiem, że mnie potrzebuje. Może coś sie u nich zmieniło ?

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Jedno jest pewne.
Jak bedziesz słuchał rodziców, to oni będą mieli spokojną starość przy Tobie. Zasłużyli sobie na to przecież ciężką rodzicielską pracą. Jak będziesz dalej ich słuchał, to nie będziesz miał żony, kontaktu z dzieckiem i raczej nikogo bliskiego oprócz nich. Rodzicami będziesz się zajmował, wspomagał ich finansowo, pił z tatą piwko i będą Cię kochali takim jakim jesteś. Zupełnie tak samo jak kochali Cię takim jak byłeś dzieckiem. Pamiętasz to jak byłeś kochany.
Czujesz tą ich miłość, to że zależy im na Twoim dobru. Nie?

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A i po co się tak tłumaczysz tym piwkiem. Przecież to tylko kilka piwek po pracy, wielkie mecyje. Żona też powinna sobie codziennie kilka golnąć od razu byłaby mniej nadęta i dziecka nie woziłaby na karate i głupii nikomu niepotrzebny angieski. Dzieciak i tak sie sam wychowa, czy mu ktoś będzie pomagał czy nie. Będzie bardziej samodzielny i będzie wiedział, że może liczyć tylko na siebie. Tak jak Ty.
Po co mu troskliwa matka i dziadkowie, przecież Tobie wystarczyło tylko to, że miałeś posprzątane porządnie.

Pomyśl, czy wolałbyś mieć takich rodziców jakimi Wy jesteście dla swojego dziecka, czy takich jakimi byli Twoi rodzice.

I to wcale nie jest tak, że Twoi rodzice Cie nie kochają. Kochają ale na swój sposób i podług swoich potrzeb, co niestety z tego co opisujesz mijało się z Twoimi. Teraz się nie mija, bo już sobie wszystko jakoś poukładałeś na półkach w głowie i tylko czasem zastanowisz się czy jest ok.
np tu :
"Szkoda że nie mam wsparcia rodziców zawsze mi tego brakuje".

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...