Skocz do zawartości
Forum

Alkoholizm męża i nie liczenie się ze zdaniem żony


Gość Karanata

Rekomendowane odpowiedzi

Mąż nie liczy się z moim zdaniem, rani mnie, pije Nic nie pomaga. Co robić?
Znamy się z mężem od 9 lat, od 4 jesteśmy małżeństwem. Jak go poznałam to zażywał narkotyki (ja również- moja Mama zmarła i nie wiedziałam jak się podnieść) i nadużywał alkoholu (ja również) Ja miałam 17 lat a On 20- rodzice dawali nam wszystko co chcieliśmy- pochodzimy z tak zwanych dobrych domów choć w obu rodzinach pojawiały się problemy z alkoholem. Dzięki sobie na wzajem odsunęliśmy narkotyki.
Od 2,5 lat jesteśmy rodzicami Juleczki o którą staraliśmy się przez 3 lata. Lada dzień na świat przyjdzie nasz syn. Stworzyliśmy w ciągu roku firmę która przynosi nam wiele radości i dużo pieniędzy,
Problem z jakim się zwracam to nadużywanie picia piwa przez męża. Zmienił się bardzo w ostatnich miesiącach. Chociaż zdarzało się mu wyskoczyć na piwo bez uprzedzenia mnie i powroty w nocy do domu pijanego bardzo- mówiłam mu że nie toleruję tego, że ma rodzinę- dużo rozmawialiśmy i myślałam że dotarło to do niego bo prawie przez pół roku był spokój.
W grudniu zauważyłam że sięgnął po amfetaminę- oczywiście po wypiciu kilku piw. Teraz średnio raz w tygodniu mąż pije (ok 7 piw) - albo w domu ale o wiele częściej zdarza mu się nie wrócić z pracy. Dziś gdy do niego zadzwoniłam powiedział że nie mam mu przeszkadzać bo może będzie za godzinę i odłożył słuchawkę. Nie liczy się z moim zdaniem. Mam zszargane nerwy gdy czekam za nim w domu- cały dzień- lada chwila mogę urodzić a go wszystko denerwuje- wszystko co jest związane z jakimikolwiek obowiązkiem (wyniesienie śmieci, skręcenie łóżeczka dla syna, wyniesienie butelek po piwie...) Nikt z Jego towarzyszy picia nie ma założonych rodzin. Może tak wybrali moze wybrał los, ale jestem pewna że żadne z nich gdyby miał rodzinę nie zachowywałby się w ten sposób. Gdy grożę że odejdę to mówi: jak chcesz rozwodu to proszę bardzo. Chyba w którymś momencie nawaliłam- czuję że oddalamy się od siebie coraz bardziej a rani mnie to coraz głębiej i dotkliwiej,,, Łatwiej by mi było gdybym nie była w ciąży ale jestem i nie wiem co robić? Przed ciążą brałam tabletki uspokajające w takich sytuacjach teraz nerwy powodują płacz i histerię którą dziś widziała moja córeczka. Na jej pytanie Mamo czemu płaczesz? Nie płacz już. Dam Ci buziaka. Płakałam jeszcze bardziej. Wiem, że to moja ostatnia próba zrobienia czegoś - mam słabą psychikę i boję się że pewnego dnia wezmę po prostu tabletki i będę miała spokój. Teraz motywuje mnie córeczka i synek chociaż nie powiem, że dziś wahałam się czy je zażyć. Mam problem również, nie tylko z mężem. Właśnie odkryłam pisząc to, że mam również problem ze sobą... Proszę o poradę

Odnośnik do komentarza

Ja też lubiłem browarek w lodówce i wieczorem przed snem. Też mimo, że nic nie mówiła, wiedziałem, że nie toleruje.
Nie wychodziłem nigdzie z kumplami. Miałem za to pracę z kamerą na imprezach. Kilka razy w miesiącu wracałem ok 3 nad ranem lub rano. Mało mnie było.
Dostałem, to, na co zapracowałem. Od miesiąca jestem sam.
Dziś moje błagania, że naprawię wszystko są dla Niej groteską.
Kubeł zimnej wody na faceta. Rozstanie daje dużo. Jak zależy mu, to będzie na kolanach pod drzwiami klęczał. Ja tak robiłem. Dupa z tego wyszła, ale próbowałem.

Odnośnik do komentarza

Czytałam Twój post, no dałeś dupy. Ale jak grożę że odejdę to On mówi że droga wolna. Kiedyś spróbowałam. Tydzień czasu byłam silna. I to ja dążyłam do kontaktu żeby chociaż do dziecka przyjechał...
Rodzice widzą problem, też z nim rozmawiają zwłaszcza moja teściowa- trafiła mi się bardzo dobra kobieta, która niesamowicie mnie wspiera a ja już nie mam powoli sił.
Chyba trzeba zacząć uczyć się zamienić miłość w nienawiść. Tak będzie łatwiej.

Odnośnik do komentarza

Może zaproponuj terapię dla małżeństw. Tego ja się chciałem złapać. To może być przedostatni szczebel przed rozstaniem. Rozwód może poczekać. Dzieci odczuwają najbardziej.
Poszedłem dziś do córki. Zabrałem ją pod blok na spacer. Chuśtała się. Zaczęło padać. Poszliśmy do Jej domu. Nawet nie rozbierałem się. Córka nie chciała się ode mnie odkleić. Chciała iść ze mną. Matka i babcia przekonywały. Mówiłem, że w poniedziałek ją wezmę do siebie. Histeria... Cierpią wszyscy.

Odnośnik do komentarza

W takich sytuacjach najbardziej cierpią dzieci bo nie rozumieją dlaczego tata musi iść :( Cieszę się że zobaczyłeś córkę- trzymałam kciuki :) śledzę Twój wątek :)
Proponowałeś żonie terapie? Jak zareagowała?
Ja proponowałam już kiedyś- niby się zgodził ale temat umarł śmiercią naturalną.
Dziś już nawet nie wiem czy chcę walczyć. Chociaż jak patrzę na to wszystko - ja sobie kogoś znajdę- może będzie dla mnie lepszy ale dla dzieci to ich Ojciec jest najlepszy! I to mnie jeszcze cały czas trzyma w ryzach.

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za te kciuki. Nawet trzyma Jej matka. Zamieniłem dziś słówko, jak sobie radzą.
Jakiś czas temu Ona mi proponowała terapię, ale umarło to też śmiercią naturalną. Myślełem czasami o tym, ale nie brałem tak do serca czas płynął.
Ja, jako ojciec nie wyobrażam sobie innego pana w tej roli. Moje dziecko ma OJCA.
Też trzymam za Was kciuki.

Odnośnik do komentarza

A rozmawiałeś z Nią czy Ona jeszcze widzi jakieś szanse na to że kiedyś będziecie jeszcze razem? Ja bym chciała żeby On o mnie walczył- utopijna wizja zważając na te piętrzące się przeciwności :(
Bardziej mój związek widzę w rozpadzie a szkoda. Czas pokaże co się stanie- mamy wpływ na to co się dzieje ale myślałam kiedyś że większy. Nie wydaje Ci się że obojętnie co byś zrobił i tak spełznie to na niczym?

Odnośnik do komentarza

Po wczorajszej akcji (wrócił do domu po północy pijany- nawet nie poszłam położył się w drugim pokoju... nad ranem się położył na drugim końcu łóżka w sypialni) zrobiłam na obiad brizol- robiłam pierwszy raz - wspominał że zjadłby... Był pyszny tak się pochwalę :)
I jak wygląda wieczór po położeniu dziecka?
On poszedł właśnie spać- jak tylko mała usnęła... Żadnej rozmowy... Żadnego przepraszam... A ja znów siedzę i płacze... Nie warto wyciągać ręki, czuję się taka niepotrzebna i niedoceniana. Wielka pustka znów we mnie :(
"Czekam na jeden gest, wiara jest moją siłą- jestem pewien że wciąż potrzebujesz mnie.
Dzień przemija za dniem, znów nam siebie ubyło..."

Odnośnik do komentarza

~karanata

On poszedł właśnie spać- jak tylko mała usnęła... Żadnej rozmowy... Żadnego przepraszam... A ja znów siedzę i płacze... Nie warto wyciągać ręki, czuję się taka niepotrzebna i niedoceniana. Wielka pustka znów we mnie :(
"Czekam na jeden gest, wiara jest moją siłą- jestem pewien że wciąż potrzebujesz mnie.
Dzień przemija za dniem, znów nam siebie ubyło..."

No nie, jak to tak ma wyglądać, to lepiej daj sobie z nim spokój. Dlaczego masz się dłużej tak męczyć? Czy to, że masz dzieci musi oznaczać, że będą miały do końca życia nieszczęśliwą mamę?

Odnośnik do komentarza

~karanata
A rozmawiałeś z Nią czy Ona jeszcze widzi jakieś szanse na to że kiedyś będziecie jeszcze razem? Ja bym chciała żeby On o mnie walczył- utopijna wizja zważając na te piętrzące się przeciwności :(
Bardziej mój związek widzę w rozpadzie a szkoda. Czas pokaże co się stanie- mamy wpływ na to co się dzieje ale myślałam kiedyś że większy. Nie wydaje Ci się że obojętnie co byś zrobił i tak spełznie to na niczym?

Czy rozmawiałem. Klęczałem pod przedszkolem dzień po pamiętnej niedzieli rozstania. Powiedziała "nas nie ma Odejdź. Nie rób scen"
Kwiaty wyrzuciłem. Wzięła.
Next. Wielki Piątek. Obie w kuchni. Klękam w progu i na imiona mojej matki i Jej ojca w grobie, Jej matki stojącej obok, Obiecałem, że już więcej nie zapłacze przeze mnie i błagałem o szansę. Postraszyła, że zrobi mi krzywdę czymś ciężkim, że zrobiłem przykrość Jej matce, że musiała takie sceny oglądać.
Po fakcie na spokojnie powiedziała. Raczej nie...

Odnośnik do komentarza

Nie, nie zdradza. Nie ma na to czasu. Mamy firmę i cały czas pracowaliśmy razem od miesiąca siedzę w domu bo miałam już rozwarcie i pracuję tylko przy komputerze.
Po za tym jest taki program do przechwytywania smsów i mogę oglądać historię jego telefonów (mamy w play a play udostępnia) nie ma śladów zdrady.
Fakt że wstawał dziś o 4 rano nie usprawiedliwia go że poszedł spać. Gdybym nie była w ciąży... wszystko byłoby łatwiejsze.
A tak jak odejść? Mała jest przywiązana do swojego domu. Mam uciec do babci jak tchórz z dzieckiem pod pachą, łóżeczkiem dla drugiego? To wszystko jest zagmatwane.

Odnośnik do komentarza

To wytrzymaj, urodzi się dzidziuś i zmieni swoją motywację,chyba że po narodzinach dziecka nie zmieni swych postaw, wówczas możesz myśleć o rozstaniu, a to dlatego że takie decyzje lepiej podejmować gdy dzieci są maleńkie, jak mają po 5-6 lat, to już bardzo cierpią przy rozstaniu i potem samemu się cierpi by ich nie skrzywdzić. Ale on też jest człowiekiem i przeżywa, faceci tak mają że jak coś ich przerasta, to zamiast, wyjaśnić o co im chodzi ,pomyśleć jak rozwiązać problem, idą się zalać gdyż zwykle żyją chwilą, bez pomyślenia o tym co będzie za tydzień, miesiąc, rok. Potem żałują. Ufam że ci się ułoży bo to pewnie całkiem fajny chłopak, tylko się pogubił troszkę :)

Odnośnik do komentarza

wytrzymam chociaż trudno- dziś jak wrócił z trasy pojechał gdzieś motorem, ja kładłam małą wrócił po pół godziny, usiadł przed playstation i zaczął grać- żadnej rozmowy... Zrobiłam sałatkę z pieczonym mięsem, czerwoną cebulą, ciepłym chlebem...
Zaniosłam do pokoju, sama zjadłam w kuchni, Cisza. Zjadł trochę resztę bez słowa zostawił na talerzu który położył na blacie. Zero słów.
Wykąpałam się, wzięłam komputer i poszłam do sypialni przecież nie będę siedzieć i wpatrywać się bez słowa jak on gra w playstation. ZERO woli do czegokolwiek w jego wykonaniu. ZERO dobrego gestu w moją stronę. ZERO chęci.
Wiecie co? On już do mnie nic nie czuje. Od dłuższego czasu nie dąży do seksu, nie przytula mnie, nie mówi że mnie kocha... Odpowiada tylko "Ja Ciebie też Miśku"
Hmm to forum sprawia że zaczynam dostrzegać pewne rzeczy na które byłam ślepa. Mądrość?

Odnośnik do komentarza

witam, zwracam sie z prosba o pomoc, nie wiem jak mam zachowywac sie wobec meza alkoholika. Jestesmy malzenstwem od 19 miesiecy, maż zawsze pil, wpadal w ciagi alkoholowe, zawsze jakos mnie udobruchal swoimi obietnicami o poprawie.W maju po 5 dniowym ciagu postanowil sie zaszyc, ucieszylam sie ze cos zrozumial i chce przestac pic, oczywiscie to byla jego kolejna zagrywka, po 2 miesiacach zaczal pic :( Szale goryczy przelalo ostatnie jego zachowanie. Bylismy na wakacjach w polsce ( PRACUJEMY RAZEM W NIEMCZECH ), sytuacja zmusila nas do zamieszkania u tesciow, i wlasnie w tym czasie maz pokazal za nie kontroluje picia, pil przez 4 dni, znikal na cale dnie, wracal w nocy. Tescie zobaczyli jak naprawde to wszystko wyglada i w koncu mam w nich oparcie, wkoncu zrozumieli ze ich syn jest alkoholikiem :( Po wytrzezwieniu maz stwierdzil ze nie panuje nad piciem, ze sam sobie nie poradzi z tym problemem, ze podejmuje decyzje o leczeniu odwykowym, nie wiem czy mozna mu zaufac, juz tyle razy mnie zawiodl. Teraz znowu jestesmy w niemczech, mieszkamy kazde w osobnym pokoju, nie wiem jak mam zachowywac sie w stosunku do meza, jestem zla na niegi i prawie zdecydowana zeby odejsc, ale nadal go kocham. Tez nie chce aby on myslal ze nie ma we mnie oparcia jak pojdzie na leczenie, jak powinnam sie zachowywac, przerasta mnie to wszystko, prosze o rade

Odnośnik do komentarza

Skoro sam stwierdził, że sobie z tym nie radzi, i że potrzebuje leczenia odwykowego, to może rzeczywiście zaczął coś rozumieć. Jednak, żeby się przekonać, czy tak jest, trzeba zaczekac do momentu, w którym faktycznie na ten odwyk pójdzie, i zacznie się leczyć. Jesli to zrobi, i będzie się tego leczenia trzymał, to jest szansa, że poradzicie sobie z tym problemem. Jeśli natomiast kolejny raz Cię zawiedzie, to moim zdaniem powinien być to ostatni raz.

Odnośnik do komentarza

Ja bym dała mu ostatnią szansę. Jeśli zauważysz, że chodzi na terapię,że się leczy, stara to zostań z nim. Jeżeli jednak zobaczysz że to kolejna zagrywka to sobie daruj i od niego odejdź, może to nim na tyle wstrząśnie że się opamięta.

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Chcialam zapytać kogoś kto wyszedł z nałogu, lub kto pomogł alkocholikowi aby przestał pić. Mój maż popija a ostatnio dość czesto. Rozmowy z nim juz nie pomagaja. On wie i powiedział to głosno ze jest swiadomy tego ze nadużywa. Nie robi awantur,pracuje , nie przepija pieniedzy ale poprostu nie umie odmówić i bez browara nie ma dla niego dnia.wpadal w trans alkocholowy. Ostatnio ciagna trzy dni. jakis czas temu rozmawialam z nim i zagroziłam ze jak nie przestanie odejde. pomogło na 2 tyg. cztery dni temu tak mnie wpienił bo znów wrócił na bani a na drugi dzien wyjeżdzal do pracy na 3dni. Dzwoni do mnie , nie odbieram. Pisze i przeprasza, prosi o szanse, kolejna z rzedu. Ile mozna dawać szans. Mam dosyc, chce mi sie żygać gadaniem i proszeniem aby przestał pić. Bo wiem że za jakis czas , ups... spotkałam kolege. Czy mam go wziasc poprostu za szmaty i pojechac do AA? Niewierze już w żadne jego słowo i obietnice. Mamy dwoje dzieci i 17lat po slubie. Jutro wraca, co robic? Jestem wsciekła , nie moge na niego patrzec.

Odnośnik do komentarza

na siłe nic nie zrobisz , ani nie zadrzesz go do AA ani szantazem nie zmusisz do niczego :(
skoro "zdaje sobie sprawe" z powagi sytuacji, zagroz mu ze jak nie pojdzie sie leczyc, to odejdziesz, No i musialabys to faktycznie zrobic,zeby zobaczyl,ze nie ma zartów.
To ciezki nałóg, ciezka choroba... jak teraz nic nie zrobicie, to potem-zapomnij.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...