Skocz do zawartości
Forum

Jak ratować związek pomimo zdrad męża?


Rekomendowane odpowiedzi

W końcu zdobyłam się na odwagę, po tym jak mnie dzisiaj wyprowadził z równowagi i pojechałam powiedzieć wszystko teściowej. Zanim to pojechałam kazałam mu się spakować i wypieprzać, żebym go na oczy nie widziała. Zadzwoniłam jeszcze po syna aby dopilnował, czy aby wszystko spakował.
Teściowa płakała strasznie, zresztą obie płakałyśmy, nie mogła uwierzyć w to co jej synuś zrobił. Dobrze wie co czuję gdyż ojciec mojego męża zrobił to samo jego matce. Jak widać historia się powtarza.

Odnośnik do komentarza

Nie do końca mam wszystko za sobą lecz jeszcze wiele przede mną. Gdy wrócił z nocnej zmiany oświadczył mi że chce odejść lecz na razie wyprowadza się na dół, do pokoju na parterze który stoi pusty. Twierdzi iż musi uporządkować strych na którym ma wiele swoich rzeczy, a i tak trzeba by było to zrobić przed wyprowadzką. To mi oświadczył rano, natomiast koło południa zadzwoniła do jego pseudo kochanki i poinformowałam ją iż dla niej zostawia mnie i rodzinę, mimo tego, iż ona cały czas mnie zapewnia że nie chce z nim być i z nim nie sypia. Nagadałam jej jeszcze wiele innych rzeczy a efekt był taki że jak wróciłam z zakupów czekał na mnie przed domem i miał pretensje o to że do niej dzwoniłam. Powiedziałam mu iż dzwoniłam do niej życząc wam szczęścia bo już jesteś wolny i nie stoję nikomu na drodze, dałam mu swoje błogosławieństwo i wolność którą tak bardzo chciał. Jego matka mnie wspiera, siostra ciosa kołki na głowie a mnie jest trochę lżej gdyż z ta traumą nie jestem sama. Mimo tego co mi zrobił trochę się o niego niepokoję, gdy rano mierzył ciśnienie miał 220/130 obawiam się żeby nie dostał wylewu z emocji które bardzo dobrze ukrywa. Teraz pojechał do niej. Trochę się niepokoję w jakim stanie emocjonalnym wróci, bo na pewno mu się od niej oberwie, gdyż pojechałam jej równo po sumieniu.

Odnośnik do komentarza
Gość manuela48

I tak bardzo długo zwlekałaś z tym wszystkim!!
Nie martw się o innych jego cięnienie i jego ból , niestey !
Teraz swoje zmierz ciśnienie, pewnie będziesz zaskoczona jakie jest wysokie !!
Nie bój się samotności , będziesz mogła swój czas poświęcić na rzeczy które lubiłaś robić , a zapomniałaś zę miałaś jakąś pasję. Po 25 latach małżeństwa jestem od 7 lat wolna i samotności nie odczuwam ! Teraz tylko pilnuj sama siebie żeby nie być nadopiekuńczą matką bo zatrujesz życie synowi !!
Poczuj się wolna, niezależną kobietą i zobaczysz ile sił jest w Tobie . Pozdrawiam i życzę spokoju, siły i hardu ducha.
Ps. pomyśl może i dla Ciebie życie niesie jakąś fajną niespodziankę.

Odnośnik do komentarza

marjola
W końcu zdobyłam się na odwagę, po tym jak mnie dzisiaj wyprowadził z równowagi i pojechałam powiedzieć wszystko teściowej. Zanim to pojechałam kazałam mu się spakować i wypieprzać, żebym go na oczy nie widziała. Zadzwoniłam jeszcze po syna aby dopilnował, czy aby wszystko spakował.
Teściowa płakała strasznie, zresztą obie płakałyśmy, nie mogła uwierzyć w to co jej synuś zrobił. Dobrze wie co czuję gdyż ojciec mojego męża zrobił to samo jego matce. Jak widać historia się powtarza.

Bardzo dobrze!! Widzisz, Ty również masz w sobie siłę i odwagę!:))) Teraz tylko bądź w tym wszystkim konsekwentna i wytrwała.

Z tą historią, która lubi się powtarzać... Według mnie, problem w tym, że wychowanie ma ogromny wpływ na człowieka. Dzieci niestety często przejmuja wzorce ze swojego domu, jakie by one nie były.:/ Wcielają je w życie, będąc juz dorosłymi ludźmi, a ich bliscy cierpią...:((( Współczuje zarówno Tobie, jak Twojej teściowej...
A ta siostrunia niech się buja, z przeproszeniem. Swoim zachowaniem pokazuje, że nie warto jej powaznie traktować.

Tylko nie wiem, po co kontaktowałaś się z tamta druga kobietą. Co to zmieni? Raczej nic, a tylko marnujesz swój czas i energię, które mogłabyś na coś ciekawszego poświęcic. Na pewno znajdzie się duzo takich rzeczy.:))

Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza

Minęły cztery tygodnie i praktycznie nic się nie zmieniło. Prosiłam go aby się wyprowadził ale nie chce tego zrobić gdyż twierdzi że nie ma gdzie pójść. Ona nie chce się zgodzić aby z nią zamieszkał. Nie mogę jej zrozumieć czego ona właściwie tak naprawdę chce. Twierdzi iż nie chce rozbijać naszego małżeństwa i wiem na pewno że z nim nie sypia, ale pozwala się całować i przytulać. Mój mąż twierdzi że to mu wystarcza gdyż lubi z nią spędzać czas. Teraz ona wyjechała na tydzień na urlop, sama. Mój mąż nie był z tego zadowolony. Powiedziałam mu wcześniej jasno iż nie życzę sobie aby z nią gdziekolwiek wyjeżdżał lub spędzał u niej noce i widzę że dostosował się do tego Z nią się spotyka dwa razy w tygodniu, leci jak skowronek, lecz to ja muszę znosić jego pijaństwo i problemy dnia codziennego. Jak jest trzeźwy ( bo pije wtedy kiedy może, żeby nie zawalić do pracy) jest całkiem znośny choć widoczny jest dystans w stosunku do mnie. Mimo tego iż uparcie twierdzi że chce odejść, gdyż nie chce być ze mną, to nadal mamy wspólne konto, razem robimy zakupy, odwiedzamy znajomych, rodzinę i nawet sypiamy ze sobą, choć twierdzi że robi to z obowiązku. Proszę powiedzcie co tu jest grane bo ja nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, gdyż mój umysł od jakiegoś czasu nie funkcjonuje normalnie. Chwilami mam ochotę spakować go i zawieźć jego rzeczy do niej. Jestem ciekawa co by wtedy powiedziała, czy byłaby zadowolona przy takim obrocie sprawy. Jestem ciekawa jak długo mój mąż wytrzymałby bez alkoholu gdyby z nią zamieszkał.

Odnośnik do komentarza

O matko... To ciągle w tym tkwisz, bo on nie chce się wyprowadzić? Nie no, myslałam, że po tym wszystkim, co tu juz zostało powiedziane, zrozumiałaś, że nie ma co dłużej tego ciągnąc. I tak to wyglądało w Twoim poprzednim poście... A teraz co? Jak nie chce się wyprowadzić, to spakuj mu walizki, i niech idzie chociażby do rodziców! A jak będzie stawiał fizyczny opór, to sama się wyprowadź gdzie indziej. Może do swojej rodziny?

Odnośnik do komentarza

Boże ,w jakim świecie my żyjemy????To jakiś chory układ i sorry ale Ty się na niego godzisz.Piszesz ,że nie wiesz jak to rozwiązać ,ale odnoszę wrażenie ,że mimo wszystko boisz się zostać sama.Więc chyba nic tu po naszych radach.A facet ma tupet jeszcze uzgadniacie razem warunki ile razy mają się spotykać.Dla mnie to już nie jest normalne.Może ustalcie grafiki z którą będzie sypiał danego dnia.Nie ogarniam tego ....A Gość widzi ,że ma wolną rękę więc robi co chce i jakoś mu się nie dziwię,bo ci frajerzy tacy są.Żal mi Ciebie ,bo ja nie wyobrażam sobie tkwić w czymś takim....Zrób coś z tym zanim skończysz w wariatkowie ....

Odnośnik do komentarza

joanna1972
Boże ,w jakim świecie my żyjemy????To jakiś chory układ i sorry ale Ty się na niego godzisz.Piszesz ,że nie wiesz jak to rozwiązać ,ale odnoszę wrażenie ,że mimo wszystko boisz się zostać sama.Więc chyba nic tu po naszych radach.A facet ma tupet jeszcze uzgadniacie razem warunki ile razy mają się spotykać.Dla mnie to już nie jest normalne.Może ustalcie grafiki z którą będzie sypiał danego dnia.Nie ogarniam tego ....A Gość widzi ,że ma wolną rękę więc robi co chce i jakoś mu się nie dziwię,bo ci frajerzy tacy są.Żal mi Ciebie ,bo ja nie wyobrażam sobie tkwić w czymś takim....Zrób coś z tym zanim skończysz w wariatkowie ....

Racja. To prawda, że to wszystko jest chore, i prawdą jest również to, że Ty się na to godzisz. I podobnie jak Joanna, nie ogarniam tego wcale i mam wrażenie, że choćby nie wiem co tu napisać, to to i tak nic nie da. Wszyscy, którzy do tej pory tu pisali najwyraźniej zmarnowali tylko swój czas, nerwy, i energię. Sorry, ale lepsza niemiła prawda niż jakieś sztuczne, fałszujące rzeczywistość uprzejmości.

Odnośnik do komentarza

Myślicie , że to tak łatwo. Co na siłę go nie wyrzuci. Jak będzie chciał to będzie tu mieszkał i nic mu nie zrobi. Z drugiej strony ona ma się wyprowadzić pytanie tylko dlaczego co ona złego zrobiła. Każde rozwiązanie jest do d...y. Nie oceniajcie jej bo to na prawdę jest trudna sytuacja. Co do jego tupetu to w ogóle brak komentarza on po prostu nie interesuje się jej uczuciami i ma w nosie co on czuje. Druga sprawa jak on nadużywa alkoholu to kto wie jakie ona ma dziury w mózgu. Prośba nie oceniajcie jej .

Odnośnik do komentarza

Ale nam nie chodzi o ocenianie.Ja również mieszkam z mężem z który nic poza dziećmi ,domem i wspólnym kontem nic nie łączy.Ale to jest nasz (mój )wybór .I żyjemy tak od dwóch lat bo mamy świadomość ,że w obecnej chwili nie stac nas na rozwód bo ucierpia na tym dzieci ,które wciąż są zależne od nas finansowo.Chodzi mi jednak o to,że dogadaliśmy się i nie kontrolujemy sie na wzajem,Po co interesuje się czy on się z tamtą spotyka czy nie .i jeszcze to z nim uzgadnia.Będzie chciał ją okłamać to i tak to zrobi.Żyjcie każde na własne konto i nie wchodźcie sobie w drogę.Jeśli Ci na nim już nie zależy to postaraj się żyć tak jak Ty chcesz a on niech robi co chce aby nie krzywdził Ciebie.dogadajcie się ,że jedno i drugie żyje tak jak chce.Ale obawiam się,że mimo iż piszesz ,że nic już do niego nie czujesz to mimo wszystko nie umiesz pogodzić się z tym ,że on już Ciebie nie kocha.Chodzi mi o to ,że musisz się określić czego Ty na prawdę chcesz i czego oczekujesz .tak sama przed sobą.Bo odnoszę wrażenie ,że sama siebie okłamujesz .i czekasz że on się zmieni.Jeśli faktycznie masz go dość to usiądźcie i porozmawiajcie na spokojnie i ustalcie jak ma wyglądać wasz obecny związek Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Niektorym chyba latwo bo albo nie znają realiów zycia albo sa zbyt mlodzi zeby miec pojecie o tym .Nie dosc ze mają pretensję o to ze ktoś nie zastosował sie do ich rad to jeszcze wbijają w winę ze zmarnowali czas ,energię i nerwy.Ludzie jak tak mozna ! Nikt Wam nie karze tutaj siedziec i radzić.Nie ma takiego obowiazku.
I moze warto pisac za siebie bo nie sądzę zeby ktoś sie pod tym podpisał.

Odnośnik do komentarza

eeeh-Ale właśnie o to chodzi żeby Marjola podjęła decyzję.Czasem każdemu z nas potrzeba tzw,,kopa"żeby wziął się w garść i coś zrobił a nie tkwił w impasie...Wiem ,że łatwo radzić innym (sama borykam się ze swoim problemem od dwóch lat bezskutecznie)dlatego napisałam ,że może trzeba spróbować innego rozwiązania.Nie musi z tej rady skorzystać ale wiem jedno ,że kłótnie tylko niszczą ich dwoje.Może to jest jakiś sposób ,może nie ale zrobić coś musi bo skończy u psychiatry tak jak ja...

Odnośnik do komentarza

Joasiu ja nie odnioslam się do Twojego ostatniego postu ,choć mogloby to tak wyglądać .Chodzilo mi o post i slowa francy z tym marnowaniem czasu ,energii i nerw.To nie zaden kopniak to dowód ze nie ma się innej rady w tym momencie.Kobieta jest zdesperowana i zapewne chce od forumowiczow innej rady niż tylko wywal go z mieszkania i dlaczego nie sluchasz rad które tutaj Ci dają.....To może jak juz ktos takich rad udziela to niech powie krok po kroku co ma robić. jak obejśc wszystkie przepisy i zmusić meza do opuszczenia domu ...itd .Albo rada niech idzie do rodzicow ...a co to male dziecko jest ..Tak jak pisze Tom jak nie bedzie chcial to nikt go do tego nie zmusi.Wolami go nie wyciagnie.Zrozumienia trochę dla autorki.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem albo się nie doczytałem jaki jest status tego mieszkania. Ale według mojej skromnej wiedzy dokąd nie ma rozwodu to nic nie wymyśli. Po rozwodzie sąd może orzec podział mieszkania i wtedy można go sprzedać a pieniążki podzielić . Wtedy można kupić jakąś kawalerkę i jakoś żyć ,,normalnie". Niestety nie można liczyć na jakieś honorowe zachowanie męża więc jest problem. Z drugiej strony co on ma zrobić jak kochanka go nie przyjmie z otwartymi rękami , więc musiał by pójść pod most. Nie wiem czy go stać na wynajęcie mieszkania itd. Niestety facet nie wykazał się klasą a oprócz tego to jakiś sadysta bo to co robi ze swoją żoną to jest znęcanie się psychiczne. Najłatwiej by było się odkochać i tylko mieszkać razem i opiekować się dziećmi. Każdy powinien zacząć żyć na własny rachunek. Czas haremów w europie od czasów najazdów tureckich raczej nie bardzo się sprawdzał.

Odnośnik do komentarza

joanna1972
eeeh-Ale właśnie o to chodzi żeby Marjola podjęła decyzję.Czasem każdemu z nas potrzeba tzw,,kopa"żeby wziął się w garść i coś zrobił a nie tkwił w impasie....

No pewnie, że to czasem jest potrzebne! Dlatego nie pojmuję, skąd to wielkie oburzenie się wzięło. W mocnych słowach ukazałam oczywisty bezsens tego wszystkiego. Ok, gdyby ona była ofiarą przemocy, czy osobą ciężko chorą, czy to na coś somatycznego, czy psychicznego, to by była inna sprawa... Wtedy ciągłe, delikatne podejście byłoby bardziej wskaZANE. ale tutaj? Bez przesady. Ile czasu ciągnie się już ten wątek? 7 MIESIĘCY! Masakra, tyle, czasu, a ona NIC ze swoją sytuacją nie zrobiła! A jak widać, chociażby teraz, TO NIEPRAWDA, że nie może nic zrobic. Sam Tom napisał, że rozwód bardzo ułatwiłby załatwienie tego rozstania od technicznej strony. Myslę, Marjola, że jest tak, jak Joanna napisała. Nie wiesz, czego chcesz, i oszukujesz samą siebie. Gdybyś naprawdę chciała, to byś dawno przerwała tę CHORĄ sytuację.
Powiedzmy, że to, co sie tu tyle czasu działo, jest ok. Załóżmy, że dzieje się tak dalej.

Kolejne 7 MIESIĘCY żalisz się, jak Ci źle, jaki Twój jest mąż niedobry. A jednocześnie nic z tym nie robisz, godzisz się na to. Ludzie Ci odpisują, współczują, krytykują męża, i na chwilę poprawia Ci się samopoczucie. Ale za jakiś czas znowu czujesz się gorzej(bo tak napradę nic się nie zmieniło), więc znowu tu przychodzisz po słowa pocieszenia. I powstaje takie błędne koło. A Ty taj jak byłaś nieszczęśliwa przez poprzednie 7 miesięcy, tak jesteś nieszczęśliwa przez kolejne tyle. Czyli w sumie półtora roku. To ja się pytam, jaki to ma sens? Dla kogo to jest dobre? Bo NA PEWNO nie dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Obawiam się jednej rzeczy czy to pytanie w tytule wątku nie jest najważniejsze. Może autorka szuka na nie odpowiedzi. Może w tym jest problem , że ona nie chce się z nim rozstać ale go odzyskać. Trzeba pamiętać , że uczucia i rozum nie zawsze idą w parze. Mi i mojej żonie kiedyś pani psycholog powiedziała ,,Na rozum to w wszystko macie wyjaśnione ale na serce to nie"

Odnośnik do komentarza

Franca czy Ty kiedykolwiek byłaś w jakimś związku? Czy Ty kiedykolwiek kochałaś ?.Dziewczyno dla Ciebie jest wszystko takie proste.....typowe dla ludzi którzy zycie niestety nie znają z zycia .Kłania tu się brak zrozumienia dla kogoś kto mimo wszystko kocha i za wszelka cenę chce ratowac związek.Przeciez Marjola tego nie ukrywa ze tak jest.

Franca jeśli odnosisz się do moich postów to nie przekłamuj ich...bo to nie fair.

Pewnie Tom że serce nie sługa ...gdyby człowiek wszystko ogarnał rozumem ,życie byłoby znacznie prostsze.

Odnośnik do komentarza

eeeh..

Franca jeśli odnosisz się do moich postów to nie przekłamuj ich...bo to nie fair.

No przecież WIEM, że robienie czegoś takiego jest nie fair. Problem w tym, że nawet o czymś takim nie pomyślałam. Poza tym, gdy stawiasz człowiekowi tak poważny zarzut, to WYPADAŁOBY przynajmniej jakoś go uzasadnić. Swoją drogą, też mogłabym Ci coś takiego zarzucić, bo np. napisałaś, że dla mnie wszystko jest takie proste, itp. A przecież nigdzie nie pisałam, że to jest proste dla Marjoli. Ale mimo wszystko nie wyskakuję od razu z takimi oskarżeniami, bo mogło być na przykład tak, że mnie źle zrozumiałaś. Więc może bez przesady, trochę spokoju by się tu przydało.

Odnośnik do komentarza

franca
joanna1972
Boże ,w jakim świecie my żyjemy????To jakiś chory układ i sorry ale Ty się na niego godzisz.Piszesz ,że nie wiesz jak to rozwiązać ,ale odnoszę wrażenie ,że mimo wszystko boisz się zostać sama.Więc chyba nic tu po naszych radach.A facet ma tupet jeszcze uzgadniacie razem warunki ile razy mają się spotykać.Dla mnie to już nie jest normalne.Może ustalcie grafiki z którą będzie sypiał danego dnia.Nie ogarniam tego ....A Gość widzi ,że ma wolną rękę więc robi co chce i jakoś mu się nie dziwię,bo ci frajerzy tacy są.Żal mi Ciebie ,bo ja nie wyobrażam sobie tkwić w czymś takim....Zrób coś z tym zanim skończysz w wariatkowie ....

Racja. To prawda, że to wszystko jest chore, i prawdą jest również to, że Ty się na to godzisz. I podobnie jak Joanna, nie ogarniam tego wcale i mam wrażenie, że choćby nie wiem co tu napisać, to to i tak nic nie da. Wszyscy, którzy do tej pory tu pisali najwyraźniej zmarnowali tylko swój czas, nerwy, i energię. Sorry, ale lepsza niemiła prawda niż jakieś sztuczne, fałszujące rzeczywistość uprzejmości.

To jest franca post do ktorego się odniosłam.Tak ,nie podoba mi się ze w ten sposób piszesz.Jesli masz komus kto szuka tutaj porady i wsparcia wymawiać ze ludzie zmarnowali swój energię i czas i na dodateek nerwy i mieć pretensję ze nie zastosowała sie do rad które tu dostała to po co sie na tym forum udzielasz?????Nie marnuj swojego cennego czasu na odpisywanie
ludziom których i tak bardzo często nie rozumiesz,bo ....jesteś po prostu za młoda i niedoswiadczona.Nie jestes w stanie wejść w ich polozenie.Przeciez kiedyś sama napisałaś ze swoja wiedzę na temat zycia czerpiesz z głębokich przemyśleń,.Dziesiątki razy ludzie pisali Ci - franca brzmisz jak szenastolatka .......wracaj do lalek ....ostatnia to co napisał Krzysztof w watku u lalado .....jak myslisz dlaczego ludzie zadają Ci pytanie ,franca ile lat byłas w małzenstwie,? Masz męza ?Franca ile Ty masz lat?Dziewczyno dziesiątki zarzutów pod Twoim adresem....a Ty po prostu wszystkich masz gdzieś.....wszystkich równo zlewasz brzydko mówiąc.
A ja ...odkąd Maverick w podziekowaniu za rady przesłal mi piosenkę ...skończyl się mój spokój na tym forum .Oczywiscie za Twoją przyczyną...

I Ty mówisz mówisz o spokoju na forum....Ty która wprowadza zamęt i zamieszanie.Ty ktora tak jak napisał Krzysztof " redagujesz " każdy post,prawie kazda odpowiedż rozbierasz na częsci pierwsze obdarzając jakże wymownym komentarzem.Ty ktora pisząć setki postów MUSISZ za wszelką cenę wszystkim udowodnić ze to własnie TY MASZ RACJĘ Ty która w niewybredny sposób typu bydlak ,ch**** ,itd oceniasz ludzi .O czym Ty mówisz...o jakim spokoju.???Zapytam franca za aaagatą jestes trollem?A moze Twoim zadaniem na tym forum jest rozwalenie kazdego związku,skoro np tak często odradzasz ludziom terapię małzenską? Wbijasz go głowy łopatologicznie ; odejdz nie warto z takim d*** marnować życia itd....nie dając w zamian innej rady .Nie mowie tutaj oczywiscie o jakiejkolwiek przemocy ,bo w takich przypadkach jest to oczywiste.
Szczescie że jest forum prywatne i tam odbywa się rozmowa a nie walka tak jak niestety czesto jest tutaj.

Marjola wybacz ze na Twoim wątku....

Odnośnik do komentarza

No to ja się odniosę do tematu wątku : " Jak ratować związek pomimo zdrad męża?" Moja odpowiedź brzmi: Podaj go do sądu o rozwód z jego winy. Z tego co opowiadasz musi być zwykłym tchórzem, w związku z czym powinien się przestraszyć gdy to zrobisz i chcieć zmienić. Druga sprawa, podczas sprawy rozwodowej, sąd zawsze proponuje najpierw separację, którą możesz wykorzystać pod warunkiem, że Twój mąż zacznie się leczyć na głowę i walczyć z alkoholizmem. Chciałaś konstruktywną propozycję pomocy to proszę..;) Droga Mariolo, po przeczytaniu Twoich wszystkich postów innego rozwiązania nie dostrzegam. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

O ludzie... Nie wiem, po co ta cała tyrada... Jak to się ma do tematu wątku, albo mojego poprzedniego posta? Ale skoro to było do mnie, to może jednak coś odpiszę...
Spora część z tych rzeczy, ktore napisałaś o mnie, jest po prostu nieprawdziwa. Np. z tym częstym odradzaniem terapii, albo z z rozbijaniem małżeństw. Nigdy też nikt nie napisał mi, że brzmię jak szesnastolatka.

eeeh..

A ja ...odkąd Maverick w podziekowaniu za rady przesłal mi piosenkę ...skończyl się mój spokój na tym forum .Oczywiscie za Twoją przyczyną

O rety. Ty cały czas wałkujesz tego posta, sprzed 6 MIESIĘCY, w dodatku? Boszsz... To ciekawe, co byś np. zrobiła, gdyby ktos Ci napisał, że jesteś osobą "pozbawioną zasad moralnych"? Bo mi tak ktos napisał, i co, myślisz, że mam o to pretensję, że ciągle mnie to męczy? Gdybym miała się przejmować każdą krytyką w ten sposób, co Ty tą sprawą, to nic innego bym nie robiła. A przecież sama przyznajesz, że sporo razy się z tym spotkykałam.
Tak często radzisz udziom wyrozumiałość, piszesz o wybaczeniu, o tym, żeby nie wypominac, itd. A sama co własnym przykładem pokazujesz, jak nie kompletną zawziętość?
Ja też się wkurzam czasem, zle z ZUPEŁNIE innych powodów. Ma to zawsze związek z jakąś sprawą dotyczącą wątku, gdy dzieje się tam coś niedobrego.

eeeh..

odejdz nie warto z takim d*** marnować życia itd....nie dając w zamian innej rady .Nie mowie tutaj oczywiscie o jakiejkolwiek przemocy ,bo w takich przypadkach jest to oczywiste.

Jak to nie?? A co przepraszam było w wątku pod tytułem: "ZNĘCANIE SIĘ MĘŻA NAD ŻONĄ"?? On się znęcał nad autorką wątku, a Ty namawiałaś ją na to, żeby dała mu drugą szansę, żeby porozmawiała z nim o jego zachowaniu mimo, że ewidentnie była na krawędzi samobójstwa! Boże. W dodatku zarzuciłaś mi histerię, gdy się tym bulwersowałam. To jak to w końcu jest? Ty się możesz bulwersować jakimś tam postem przez 6 MIESIĘCY, a jak ktos inny zbulwersuje się ZNĘCANIEM SIĘ nad słabszym, to już jest histeria? W takim razie jakiś tam post jest dla Ciebie o wiele, wiele gorszy od takiej przemocy, tylko dlatego, że krytykował Ciebie? Przecież to jest jakieś zupełnie pokręcone! Sorry, ale naprawdę nie łapię już, co jest dla Ciebie ważne, a co nie. NIE OGARNIAM tego w ogóle. Więcej: przeraża mnie to.

Odnośnik do komentarza

Horyzont
No to ja się odniosę do tematu wątku : " Jak ratować związek pomimo zdrad męża?" Moja odpowiedź brzmi: Podaj go do sądu o rozwód z jego winy. Z tego co opowiadasz musi być zwykłym tchórzem, w związku z czym powinien się przestraszyć gdy to zrobisz i chcieć zmienić. Druga sprawa, podczas sprawy rozwodowej, sąd zawsze proponuje najpierw separację, którą możesz wykorzystać pod warunkiem, że Twój mąż zacznie się leczyć na głowę i walczyć z alkoholizmem. Chciałaś konstruktywną propozycję pomocy to proszę..;) Droga Mariolo, po przeczytaniu Twoich wszystkich postów innego rozwiązania nie dostrzegam. Pozdrawiam.

Hmmm... Sam pomysł może dobry, ale co do jego ewentualnej zmiany... Czy rzeczywiście, gdyby zaczął się zachowywać inaczej ze strachu, to dałoby to coś na dłuższą metę? Mi się wydaje, że prawdziwa, głęboka przemiana człowieka może nastąpić tylko na skutek autentycznej skruchy.

Odnośnik do komentarza

Ja Ciebie Franca nie rozumiem, jak zaczynasz wymianę zdań to czasami na siłę żądasz, dowodów i odniesień do tego co możesz robić źle. Jeśli ktoś ci je podaje, tak grzecznie jak eeeh to zrobiła, to o co chodzi i po co ten żal? że z przed pół roku, jest i finito. Jak czegoś oczekujesz to dotrzymaj tego czego oczekujesz. Bo sama nie wiesz czego chcesz i zamiast przyznać komuś racje, przyjąć to i się odnieść, to nie dość że sama sobie podnosisz ciśnienie to robisz to w sposób brzydki wobec innych. Ja rozumiem, ze ludzie mogą chaotycznie wyrażać swoje myśli, lub zmieniać swoje poglądy. Lecz można rozpoznać to u ludzi i jest różnica, między zmianami a notorycznym lawirowaniem zachowując się gorzej niż chorągiewka na wietrze, byle by wyszło na swoje.
A nawiązując do tematu, dążąc do tej autentycznej skruchy, całkowite odcięcie się, co najmniej poprzez separację, mogło by pomóc. Tylko z tym jest o tyle trudno, że taki tonący trzymający się osoby, bez jej u boku może utonąć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...