Skocz do zawartości
Forum

marjola

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Wrocław

Osiągnięcia marjola

0

Reputacja

  1. Witam po tak długiej przerwie. Minęło 5 miesięcy jak mój mąż odszedł do kochanki. Staram się jakoś z tym faktem poradzić, nie jest łatwo ale trzeba żyć dalej. W czerwcu się przeprowadzam z synem na nowo wyremontowane mieszkanie zakładowe mojego męża. On mieszka u kochanki więc łaskawie zdecydował, że to ja powinnam w nim zamieszkać i ułożyć sobie życie na nowo. W związku z tym iż na razie nie ma możliwości abyśmy otrzymali mieszkanie docelowe z gminy rozwodu nie będzie, może to potrwać nawet 5-6 lat. Najgorsze w tym wszystkim jest to że ze względu na mieszkanie nie mogę się całkowicie od niego uwolnić. Jego matka bardzo mnie wspiera i stara się pomóc jak może, ale to nie rozwiązuje problemu. Nasi najbliżsi znajomi odsunęli się od niego, gdyż nie akceptują tego co zrobił. Nie wtrącam się w jego związek, nie ingeruję choć serce mnie boli. Na zewnątrz staram się być twarda i niezależna. Na mojej głowie jest stresująca praca, dom, obrona dyplomu, doglądanie remontu mieszkania i przeprowadzka. Do tego dochodzi jeszcze ból rozstania i poczucia krzywdy. Chyba trochę za dużo, dziwię się że jeszcze nie zwariowałam. Pytanie jak długo tak pociągnę gdyż wyczerpuje mnie to fizycznie i psychicznie
  2. To nie jest tak że nie dam sobie rady. Dam i mocno w to wierzę. Byłam u psychologa kilka dni temu i powiem wam, że to następna porażka. Byłam wręcz zażenowana. Pani psycholog przez całą godzinę mnie słuchała i praktycznie nie miała nic do powiedzenia. Nie tak wyobrażałam sobie pomoc specjalisty. Lepszymi słuchaczami są chyba przyjaciele którzy starają się mnie podbudować bez dawania wytycznych co powinnam zrobić. Dochodzę do wniosku że jak sama się nie pozbieram to żaden specjalista mi nie pomoże.
  3. Może jestem głupia i naiwna a zarazem zdesperowana że tak emocjonalnie to wszystko odbieram ale ból nie przechodzi. Powiedzcie mi czy facet który przez większość swojego życia nie miał umiaru w piciu alkoholu gdzie niejednokrotnie występowała u niego agresja pod wpływem alkoholu a w ciągu ostatnich trzech lat gdy zaczął się jego romans pił prawie codziennie w dużych ilościach, może z dnia na dzień stać się abstynentem? Czy też będzie starał się przed nią stwarzać pozory. Czy na kłamstwie można zbudować nowy związek? Jaką ma szansę przetrwania?
  4. Bolą Mnie bardzo Jego słowa gdyż wiem że kochał Mnie bardzo a teraz się tego wypiera. Jak można być tak perfidnym człowiekiem? Czy nie mógł odejść z godnością, bez oczerniania i deptania godności kobiety którą się kiedyś kochało?
  5. Właśnie dowiedziałam się od naszej znajomej która rozmawiała z moim mężem że jest on szczęśliwy w związku z kochanką, relacje jak w starym dobrym małżeństwie. Twierdzi że małżeństwo ze mną było jego życiową pomyłką, że to z nią powinien się ożenić gdyż jest i była miłością jego życia. Wprowadził się do niej miesiąc temu. Mieszka teraz z nią i jej dorosłymi synami w dwupokojowym mieszkaniu. Twierdzi że ma dobre relacje z jej synami. On się powinien leczyć, przecież wyszła za mąż za ojca swoich dzieci którego bardzo kochała.
  6. Do psychologa wybieram się po nowym roku i zrobię to na pewno. Co do zamieszkania z kochanką pod jednym dachem nie ma mowy. Nie należę aż tak do potulnych owieczek które nie mają własnego zdania. Jestem osobą bardzo emocjonalną dlatego to tak bardzo boli. Bardzo ważne są dla mnie zasady moralne i poczucie własnej godności. Mój mąż dobrze wiedział jak uderzyć aby zabolało, choć w swojej głupocie nie przewidywał że mogą być tego takie skutki. Myślał że jeżeli twardo stąpam po ziemi to nic mnie ruszy, że jestem silna i dam sobie radę. Jest takie przysłowie które mówi "nigdy nie mów nigdy". Dopiero jak mamy zmierzyć się z problemem osobiście doznajemy szoku, zachowujemy się irracjonalnie, nieadekwatnie do sytuacji, nawet się poniżamy. Natomiast gdy jesteśmy już w stanie racjonalnie myśleć dopiero wtedy jest nam wstyd za swoje zachowanie. Uczucie bólu i krzywdy boli najbardziej i chyba z tym na razie nie mogę sobie poradzić. Tak naprawdę to chciałabym aby zniknął z mojego życia, ale w tej chwili nie jest to możliwe ze względu na mieszkanie i dopełnienie wszystkich formalności z tym związanych.
  7. Co Rano mówię sobie że dam radę i tak pewnie będzie lecz powracające myśli nie dają zapomnieć. Wczoraj znowu był. Wydaje mi się że on ułożył sobie cały scenariusz. Będzie przyjeżdżać sprawdzać co się dzieje, czy daję sobie radę, czy jeszcze rozpaczam, chce pomagać, uczestniczyć w naszym życiu jako dochodzący. Chce pomóc przy remoncie mieszkania żebym miała wszystko co potrzeba. Mówi że mam jeszcze jego rodzinę która mi pomoże i będzie wspierać jak będzie trzeba i że na niego zawsze będę mogła liczyć. Czy on jest normalny? A co z moimi uczuciami, najpierw mnie skrzywdził, upokorzył i porzucił a teraz chce udawać dobrego przyjaciela ? Przecież to jeszcze bardziej boli, czy on nie zdaje sobie z tego sprawy? Czy jest aż tak głupi?
  8. Wszyscy macie rację, lecz muszę się najpierw uporać ze swoim umysłem. Syn mnie wspiera, lecz nie może tak być że na jego barki spada odpowiedzialność za to co zrobił jego ojciec, tak nie powinno być ! Przyjaciele też są, ale ileż można wysłuchiwać o tym co mnie boli i że sobie nie radzę z emocjami i samotnością? To działa na krótko i potem wszystko wraca jak bumerang.
  9. Musiałabym trafić na naprawdę dobrego specjalistę. W innym przypadku może narobić więcej krzywdy niż pożytku. Dwa lata temu moja koleżanka przechodziła podobny kryzys to usłyszała od psychologa że to być może jej wina. Popadła ona w taką depresję że w końcu zaczęła nadużywać alkoholu. W końcu sama się otrząsła i stanęła na nogi. Po jego wczorajszej wizycie jakby we mnie coś pękło jak zobaczyłam jego szczęście na twarzy. Pomyślałam sobie, Boże za jakie grzechy mnie to spotkało? Gdzie jest sprawiedliwość Boża, że kat buduje sobie szczęście na mojej krzywdzie.
  10. Nie potrafię poradzić sobie z emocjami i huśtawkami nastroju. Dziś jestem rozbita i ryczę, a na następny dzień jestem pełna optymizmu, że dam sobie radę, jestem nawet zadowolona że go nie ma. Pytanie jak długo taki stan będzie jeszcze trwał. Jestem już tym zmęczona i nie mam na nic siły, to mnie wykańcza. Wiem na pewno że razem już nie będziemy. Chcę tylko zacząć normalnie żyć, bez tego strasznego bólu.
  11. Nie sądzę, raczej zamieszka u matki. Nie będzie miał odwagi. Te 5 lat jakoś przetrwam sama bez niego zanim otrzymamy mieszkanie docelowe ale już nie zakładowe i nie on będzie głównym najemcą lecz ja. Czas jest najlepszym lekarstwem aby na nowo nauczyć się żyć bez niego. Po przeprowadzce na pewno zaprzestanę kontaktów i nie będę od niego niczego chciała, dam sobie radę. Już teraz zaobserwowałam że lepiej się czuję jak go nie widzę. Dzisiaj jak odjechał napisałam mu smsa z zapytaniem; jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak skrzywdzić i upodlić drugiego człowieka i zachowywać się tak, jakby nic się nie stało ?
  12. Właśnie przed chwilą pojechał, jest tak pewny że będzie szczęśliwy w tym związku. Był taki miły, zachowywał się tak jakby nic się nie stało, jakby w ogóle nie wyrządził mi krzywdy, myślałam że zwymiotuję. Z jego zachowania wynika że idylla trwa nadal, być może dla niej potrafi się zmienić, nawet chyba przestał pić. Jeśli nawet dostanie od niej kopa, to ma jeszcze matkę która wtedy da mu schronienie. On nigdy nie przyzna się do błędu, będzie się tułał a do mnie wróci nawet gdyby bardzo chciał.
  13. Dotychczas nie stać nas było na to aby kupić mieszkanie, chociaż oboje pracowaliśmy, to były naprawdę niewielki pieniądze mimo dwóch pensji. Mąż nigdy nie uznawał żadnych kredytów, o tym nie mogło być nawet mowy. Zawsze żyliśmy skromnie. Mój mąż 10 razy się zastanawia zanim wyda na coś pieniądze. Zawsze walczyłam z jego sknerstwem, ma to po ojcu poznaniaku. Nie mam zamiaru niańczyć go na stare lata nigdy w życiu! A jeśli chodzi inwestowanie w mieszkanie to zakład zrobi większość prac budowlanych, więc to nie będą aż tak duże pieniądze. Chcę mieszkać wreszcie po swojemu a nie zastanawiać się nad jego zdaniem, to ja będę decydować a nie on. On ma tylko pomóc fizycznie nic od niego więcej nie oczekuję. Obiecał że nie będzie mnie nachodził po przeprowadzce. Mam już dość mieszkania w prowizorce jak dotychczas i on o tym dobrze wie.
  14. Dziękuję za trzeźwe spojrzenie, może i jestem psychicznym wrakiem ale mam jeszcze trzeźwe spojrzenie na to co się dzieje wokół mnie. Mój syn jest dla mnie ogromnym wsparciem i dziękuje bogu że go mam. Nasz syn nie chce go znać i nie ma do niego odrobiny szacunku. Staram się trzymać na co dzień, normalnie pracować, spotykać się z przyjaciółmi którzy mnie wspierają w tych trudnych chwilach gdyż muszę się wygadać. Jestem niezależna finansowo, mam prawo jazdy, nasz syn jest dorosły pracuje a teraz w styczniu ma obronę dyplomu. Jestem z niego bardzo dumna. Najbardziej boli mnie to że tak bardzo mnie skrzywdził i upodlił jako człowieka i kobietę, a zrobił to dlatego, iż nie miał odwagi odejść nie niszcząc mojej godności. Ciągnął to chyba dlatego iż ona nie chciała z nim zamieszkać. Wolała spotykać się z nim ukradkiem. Tak naprawdę to ja sama nie wiem co do niego czuję, nie wiem czy mi tak naprawdę zależy żeby wrócił. Na wiosnę mamy dostać zastępcze mieszkanie, będę maiła blisko do miasta. W nowym mieszkaniu trzeba zrobić remont. To nadal będzie mieszkanie zakładowe mojego męża, po 5-6 latach będzie możliwość otrzymania mieszkania docelowego z gminy. Dużo zmian zaszło w moim życiu w tym miesiącu, wszystko w jednym czasie. Odchodząc zostawił mi samochód, całe wyposażenie mieszkania a oszczędności w lokatach mają być podzielone po nowym roku. Zadeklarował pomoc w remoncie mieszkania. Chce mi pomagać, regularnie dzwoni i przyjeżdża. Nie wiem czy mam przyjmować od niego pomoc. Źle się czuję po jego wizytach, to wszystko jeszcze tak bardzo boli. Może nie powinnam tak mówić ale chciałabym żeby za moją krzywdę kiedyś zapłacił. Może za parę lat będę mogła mu wybaczyć, lecz dziś życzę mu najgorszego.
  15. Ona ma bardzo wysokie mniemanie o sobie. Przez ponad 20 lat po rozwodzie żyła w luźnych związkach z różnymi mężczyznami i z żadnym z nich nie ułożyła sobie życia. Mieszka z dwoma dorosłymi synami w dwupokojowym mieszkaniu. Pracuje na poczcie w okienku. Przyzwyczajona jest do tego że mieszka sama bez faceta, jest niezależną silną kobietą która nie pozwoli sobie aby facet stawiał jej jakiekolwiek warunki. Cały czas mnie zwodziła wciskając różne kłamstwa; że nie chce rozbijać naszego małżeństwa, że nie chce z nim być, że ma on problem alkoholowy, że ją szantażuje że sobie coś zrobi jak go porzuci, twierdzi że nie chce go mieć na sumieniu gdyby faktycznie coś sobie zrobił, twierdzi również że ma wyrzuty sumienia że kiedyś przed laty go skrzywdziła gdy odeszła od niego a miel przecież się pobrać. Farsa dla mnie gdyż planowali ślub ponieważ była w ciąży z innym facetem! A mój mąż idiota mimo tego chciał się z nią ożenić. Oczywiście nic z tego nie wyszło gdyż ojciec biologiczny dziecka ożenił się z nią. Zerwali i się pogodzili a mój mąż wyobrażał sobie nie wiadomo co. Dotychczas ta ździra nie chciała z nim zamieszkać bo ceni sobie wolność i niezależność, dopiero jak go przyłapałam u niej i nazwałam ją dziwką chciała mnie ukarać i zgodziła się aby z nią zamieszkał. Wyprowadził się 1 grudnia idylla trwa tylko pytanie jak długo? Teściowa nie przyjęła go do siebie, bo i tego próbował aby nie pchać się z tobołami do ździry. Jego matka nie akceptuje tego co zrobił, powiedziała mu że nie chce u siebie jego ani jego rzeczy gdyż ma rodzinę, dom i tam jest jego miejsce. Jestem jej wdzięczna za to że jest dla mnie wsparciem w tych trudnych chwilach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...