Skocz do zawartości
Forum

Despotyczny i uzależniony od alkoholu ojciec


Gość j9121

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry. Piszę to, ponieważ potrzebuję rady albo chociaż małej wskazówki, jak mógłbym wybrnąć z tego bagna.
Mam 21 lat i mieszkam w małej miejscowości, razem z rodzicami i młodszym bratem. Mój problem to relacja z rodzicami, a nawet jej brak. Z matką jeszcze się dogaduję, chwilami odbieramy na tych samych falach, z ojcem wcale. Nienawidzę go za to jakim jest człowiekiem i jakie życie zgotował mojej matce i mnie. Jest alkoholikiem i nałogowcem. Pali i pije, przez to traci miesięcznie ponad 1500zł. On tego nie widzi, to nie jego wina, że pali i pije. Tłumaczy się jak każdy alkoholik - "muszę jakoś odreagować, to moja jedyna przyjemność". Na dodatek brak pieniędzy zwala na mnie i na matkę, bo nie pracujemy i to on musi nas utrzymywać. Pomagamy mu, chociaż nie znamy się idealnie na jego pracy. Ale i tak jest źle, bo robimy to za wolno. Wszystko wkoło jest złe, on jest idealny. Wszyscy ludzie są debilami, a on jest najmądrzejszy (chociaż skończył tylko szkołę zawodową). Na każdy temat ma swoje zdanie, alfa i omega. A prawda jest taka, że zna się tylko na tym, co robi. Nie potrafi gotować (a ja potrafię), nie potrafi sprzątać (ja potrafię), nie potrafi zrobić nic z prac domowych.
Jest fałszywy do szpiku kości. Gdy pomiędzy nami nie panuje kolejna wojna światowa, słodzi mi, ile można - "synku, zrób to..., może zrobimy to..., pomożesz mi, bo się na tym znasz,... pomóż mi, jesteś taki mądry", ale gdy zjawi się ktoś trzeci i mnie pochwali, że pomagam ojcu, od razu słychać odpowiedź "taaa, pomoc, na niczym się nie zna, gorszego już chyba nie ma od niego, najlepiej samemu robić niż się prosić...itd" Są momenty kiedy wyzywa mnie od debilów i podobnych. Ja nie wytrzymuję i rzucam się na niego z pięściami. Czuję, że kiedyś dojdzie do tego, że utnę mu język albo wyrwę serce. Najgorsze jest to, że czasami sobie to wyobrażam i myślę, że chciałbym to zrobić. W końcu poczułbym się wolny i wyzwolony. Wyzwoliłbym matkę, mnie i brata.
Z kolei on nienawidzi mnie za to, że nie jestem taki jak inni. Chodzi o spędzanie weekendów na imprezach, piciu, paleniu, spotykaniu się z dziewczynami, interesowaniu się tym, co jego zdaniem każdy facet powinien się interesować - motoryzacją i techniką. Te zajęcia mnie nie interesują. Wolę poczytać, popisać teksty, wiersze i piosenki. Nie potrafię komponować, robię to intuicyjnie i pomimo, że mam świadomość, że o zasadach komponowania muzyki wiem mało, to sprawia mi to ogromną przyjemność, na pewno większą niż balowanie do rana z ludźmi dla których piwo i "maryśka" ma większą wartość niż dobry film. Nie zależy mi na tym, żebym był jak wszyscy. Chcę pozostać sobą.
Były momenty, kiedy w domu panowała spokojna atmosfera i próbowałem ułożyć sobie życie tutaj. Próbowałem zrobić sobie prawo jazdy, bez skutku. Zdałem sobie sprawę, że należę do tych osób, które za kółkiem nie czują się dobrze. Może za kilka lat do tego dojrzeję. To nie jest dla mnie wielki problem, na wszystko przyjdzie czas, w przeciwieństwie dla ojca, który w wieku 16 lat zrobił sobie prawo jazdy i w moim wieku zjeździł już pół Polski.
Próbowałem też pójść na studia. Wybrałem dość idiotyczny kierunek - ekonomię - jak na humanistę, ale uległem presji, że humanistów nikt nie chce i powinienem iść na ścisłe. Wytrzymałem tam tylko 4 miesiące. Większość wykładowców uważała humanistów za podludzi (podobnie jak Niemcy w czasach II wojny światowej) - nic nie potrafią i ciągle z nimi kłopoty. W sumie i racja, bo kłopot, kiedy uczeń mówi wykładowcy, przy wszystkich, że wyraz równanie jest przez "ó", a nie przez "u".
Brak studiów nie jest dla mnie problemem, bo chcę się uczyć, jednak tego, co mnie interesuję. Teraz zdałem sobie z tego sprawę, że jeśli jeszcze raz zapragnę studiować, będą to kierunki humanistyczne.
Teraz jestem w sytuacji, kiedy wiem, że muszę stąd uciec. Jak najszybciej i jak najdalej. Z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. Nie mam ochoty się śmiać. Widzę jaki jest stan mojej psychiki (na przykładu kiedyś pisałem śmieszne teksty, pełne radości, a teraz są one pełne smutku).
Chcę iść do pracy, jestem gotów poświęcić wiele, by stąd wyjechać, ale co z tego jak jej nie ma. Wysyłam cv, czekam i nie ma odpowiedzi, a spełniam wszystkie wymagania. Wiem, że są lepsi, ale kiedy wysyłam już setnego maila z cv, chciałbym, żeby ktoś w końcu zadzwonił.
Gdzie leży mój problem, jak go rozwiązać? Proszę o pomoc. Pozdrawiam - Janek.

Odnośnik do komentarza

hej Janku!
Bardzo wzruszylam sie czytajac twoj tekst,bo kiedys bylam w bardzo podobnej sytuacji jak nie takiej samej.Moj ojciec rowniez jest alkocholikiem i zawsze slyszalam jaka to do niczego jestem za kazdym razem mialam ochote przywalic mu patelnia. Powiem Ci tylko jedno,z Toba wszystko jest ok a nawet lepiej bo nie jestes taki jak inni tzn. imprezy i uzywki bo to wcale nie jest super to tylko glupie zludzenie. Wiem jak ci ciezko bo wciaz zastanawiasz sie co zrobic zeby bylo lepiej a to ze ojciec nie potrafi Cie docenic to jesli uda ci sie kiedys z tamtad odejsc to moze cos zrozumie,ze ma wspanialego syna ale alkocholicy pomimo tego,ze gdy nie pija sa dobrzy to nie widza w sobie winy i to juz sie nie zmieni,choc ja i moj ojciec teraz mamy lepszy kontakt to tylko ze jestem daleko za granica i juz nie moze w stanie odluzenia alkocholem sie mnie czepiac.
Mam nadzieje ze znajdziesz wyjscie z tej sytuacji i uda Ci sie wyrwac bo z tego co piszesz uwazam ze jestes naprawde dobra osoba i nie pozwol aby ojciec ktory dla wodki zrobi wszystko odebral ci poczucie wlasnej wartosci!!!!! Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Janku wiesz doskonale czego pragniesz najbardziej więc staraj się dążyć do tego, mimo wszystkich przeszkód. Nie naginasz się do wymogów ojca, jesteś silny, więc na pewno Ci się uda.
Jednak te wszystkie negatywne emocje, które odczuwasz mogą destruktywnie działać na Ciebie i na Twoją motywację. Dlatego profilaktycznie poszukaj grupy wsparcia dla osób mieszkających z alkoholikiem, grupy Al- Anon lub grupy DDA.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że odpisuję tak późno, ale musiałem posprzątać sobie w głowie. Bardzo dziękuję za wszystkie rady i wsparcie.
kasiula105: Chciałbym być teraz na Twoim miejscu. Chociaż na razie jest spokój (do następnej awantury o byle co), jestem zdecydowany i chcę zakończyć ten chory układ. Chcę się z niego wydostać.
On nie pije wódki, wręcz jej nienawidzi. Kocha piwo. Niektórzy uważają, że piwo to nie alkohol, ale jak nazwać osobę, która jeśli nie wypije dziennie od 5 do 8 piw jest agresywna i rozdrażniona, trzęsą jej się ręce, nie może się skupić?
Komercha: Byłem na rozmowie w sprawie pracy jako telemarketer. Dają mi kilka miesiący na prowizji, a potem "zobaczymy". Jak sobie poradzę, dają umowę o pracę.
Nie chcę szukać dziury w całym, bo potrzebuję pracy i chcę zarabiać pieniądze, ale temu Panu, który mnie przesłuchiwał źle z oczu patrzyłem. Coś tam jest nie tak, jestem wyczulony na brak szczerości i kręcenie.
Katarzyna Garbacz: Pani psycholog, bardzo dziękuję za radę. Spróbuję poszukać takiej grupy. Mam pytanie: jak te wszystkie negatywne emocje, mogą działać na mnie i na moją motywację? Jak to się objawia?

Odnośnik do komentarza

Witam,
Janku nienawiść, którą czujesz do ojca może przerodzić się w chęć zemsty, która przysłoni wszystkie priorytety życiowe. Ponadto lata obelg oraz przemocy słownej ze strony ojca mogły spowodować, poczucie niższości i niekompetencji, dlatego czasami możesz nie doprowadzać swoich zamierzeń do końca lub obniżać sobie poprzeczkę. Dlatego powinieneś skorzystać z grupy wsparcia.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za radę. Grup wsparcia w mojej miejscowości i w sąsiednich nie ma. Psychologów z powołania zero. Przyjaciół nie mam (a może mam, ale jeszcze nie wiem o ich obecności), na rodzinę też bym nie liczył - uważają, że moje zachowanie - tj. brak pracy i brak studiów to lenistwo i brak ambicji. Każdy widzi tylko jedną stronę medalu, a ja mam już tego dość. Mam dość tłumaczenia się i poczucia winy. Mam ochotę krzyczeć, że jest mi źle i nikt tego nie widzi, że zamiast pomocy i zrozumienia, słyszę tylko bezpodstawną krytykę.
Analizuję każdy mój ruch, każdy moje potknięcie i nic. Dalej bez zmian.
Obawiam się, że nigdy z tej klatki nie wyjdę.

Odnośnik do komentarza

Hej Janku
Na wstepie pozdrawiam i jestmi strasznie przykro jak czytam ze bez zmian i gorzej.Nie wiem nawet jak moge Ci pomoc ale wiedz ze zawsze chocby pisza tu bede cie wspierac i jak tylko bede mogla to Ci pomoge.
Janku moze masz mozliwosc wyjazdu ucieczki z domu jacys znajomi badz rodzina? Bo dlugo tak sie nie da wytrzymac.A z drugiej strony badz silny i twardy nie zwracaj uwagi gdy sa awantury po prostu zamykaj sie w pokoju i pisz.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Tkwię w martwym punkcie. Nie mogę uciec, bo nie mam pieniędzy. Nie mam pieniędzy, bo nie mam pracy. Nie mam pracy, ponieważ nie mogę jej znaleźć. A szukam na różne sposoby. Przez urząd pracy, przez internet, przez gazety. Przez znajomych nie szukam, bo większość z nich nie ma własnej i żyję w świecie studiów. Z resztą większość z nich uważa, że na to zasłużyłem. Nie studiuję to znaczy, że brak mi ambicji, jestem leniem i nic dobrego już ze mnie nie będzie. Nadaję się jedynie do kopania rowów (co również sprawdziłem i nigdzie w okolicy pokopać za pieniądze nie mogę). Takie jest myślenie ludzi.
Ostatnio czuję się źle. Zdałem sobie sprawę, że stoję w martwym punkcie. Chciałbym się uczyć i rozwijać, a coś ciągle mnie powstrzymuje. Jakaś niewidzialna ręka.
Zazdroszczę innym, że mogą się rozwijać, że mogą robić to z łatwością, a nie wykorzystują tego w całości. W ogóle tego nie doceniają.

A ja ciągle muszę walczyć.
Kasiula105, dzięki że jesteś.

Odnośnik do komentarza

Czesc Janku.
Skladam zyczenia swiateczne i noworoczne i mam wielka nadzieje ze Nowy Rok bedzie laskawy dla Ciebie i uda sie cos zmienic. Mam taka nadzieje;-)
Doskonale rozumiem to co piszesz na temat ludzi bo mi tez kiedys nie bylo z nimi latwo ale nie mozesz sie poddawac,musisz walczyc o siebie.Bo ty jestes dobrym czlowiekiem i nikt i nic nie powinno tego zmienic.
Pamietaj ze zawsze mizesz na mnie liczyc choc to tylko slowa.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

"Trochę" spóźnione dziękuję za życzenia. Chciałbym, żeby w końcu coś zmieniło się na lepsze, a nie na gorsze.
Ja nie chcę być już dobrym człowiekiem. Dobrzy dostają po dupie, a ja mam tego dość. Mam dość bycia ofiarą, niewolnikiem i kto wie jeszcze czym. Jestem już zmęczony.
Chcę być zły. Chcę iść do przodu i nie rozpatrywać czy to co robię, jest złe czy dobre.
Jak Ty sobie z tym poradziłaś? W wierszu ks. Twardowskiego "Kiedy mówisz" jest taki wers - "nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno"
Jak znalazłaś swoje okno?

Odnośnik do komentarza

Witam Janku
To przykre i straszne co opisujesz, mój ojciec też był alkoholikiem. Był bo dwa lata temu zachlał się na śmierć. Próbowałam z nim walczyć, ale tłumaczenia, proźby, chodzenie z nim na spoktania aa nic nie dawały. Nie dopuszczał do siebie myśli że jest alkoholikiem, po pijaku krzyczał w nocy nie dając spać że to moja wina, że zmusiłam go by pił i teraz się go czepiam. Byłam zagubiona i tak się to toczyło, może będę teraz bez uczuć ale szczera. Dużą ulgę poczułam jak odszedł i nikomu o tym nie mówiłam bo znów bym słuchała jaka to ja zła córka jak tak mogę w ogóle myśleć tak. Natomiast nadal cierpię przez pijaństwo matki, przechodzi łagodniej ale mam duże lęki i obawy bo wiem że już niedługo dojdzie do tego samego stadium. Walczę sama o normalny dom, założyłam niebieską kartę bo potrafi być agresywna co do mnie. Procedury wydaje mi się że nie istnieją bo nie ma na nią siły. Jeśli masz wsparcie od rodziny też mógłbyś spróbować prawnie, może w Twoim przypadku by dało radę. Z tego co piszesz, wnioskuje że jestem porządnym chłopakiem, mądrym. Wiem że to jest udręka psychiczna ale nie daj się sprowokować do czynów, jak to "mój ojciec" mawiał, "zatłukę gó.... a będę siedział jak za człowieka". Nie warto. Szukaj jakiegokolwiek wsparcia tam gdzie mieszkasz, na pewno nie jesteś sam :)
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jestem już zmęczony tą walką, która do niczego dobrego nie prowadzi. Wysyłam aplikacje, gdzie tylko mogę. Zacząłem w nich koloryzować, byle żeby się gdzieś zaczepić, zarobić i wyjechać na zawsze. I co mam? Nic. Nadal nic. Najpewniejszy dla mnie wydawał się telemarketing, podobno chcą każdego. W moim obszarze każdego, kto albo legitymację studencką albo, jeżeli jej nie ma, chce pracować 3 miesiące za tzw. wynagrodzenie uzależnione od osiąganych wyników. Miałem już przygodę z takim wynagrodzeniem i wiem, że potrzebuję nie tyle pracy stałej, co pewnej.
Nikt mi nie może pomóc, jestem zdany sam na siebie. Mówisz o pomocy kogoś z rodziny, chociaż w moim przypadku bardziej pasuje określenie "osoby spokrewnione". To niemożliwe. Kiedy poproszę ich o pomoc, usłyszę odmowę i kazania - jaki to jestem zły, głupi, nieudany, leniwy. Za dobrze ich znam. Szybciej poproszę diabła o pomoc niż ich.
Ostatnio czuję w sobie sprzeczności. Z jednej strony chcę umrzeć, uwolnić się od tego świata i ukarać wszystkich, którzy wiedzieli. Już kilka razy byłem blisko i nagle pojawiała się jakaś siła, ktoś drugi we mnie, który mówi, że nie wolno mi tego zrobić, że mam im pokazać, na co mnie stać na prawdę, tak ich załatwić, żeby prosili o wybaczenie na kolanach. Chcę tak dużo osiągnąć, uczyć się, poznawać świat, czytać, pisać, grać, kochać, robić różne rzeczy, żyć pełnią. I wtedy myśli o śmierci uciekają.
Ale jak ja mam to zrobić? Czuję na sobie łańcuchy, nie mogę się ruszyć i wszędzie dookoła jest ciemno.
Mam dni, kiedy nic nie jem, a potem przychodzą takie, kiedy nie mogę odejść od lodówki.
Śpię z przymusu niż z potrzeby.
Czuję, że ten rok zapamiętam na długo.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...