Skocz do zawartości
Forum

Chcę umrzeć


Gość ...

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Mam 17 lat i jakoś zainteresował mnie Twój komentarz. Napisałaś go parę miesięcy temu, więc chciałam zapytać co Ciebie, czy coś się zmieniło od kiedy go napisałaś? Jeśli to przeczytasz to napisz do mnie, może pogadamy, moje życie też nie jest kolorowe choć bardzo rożni się od Twojego. Mam parę dołujących historii, ale nie będę ich opowiadać, bo nie wiem czy to przeczytasz. Ludzie znają mnie jako pogodną, zwariowaną osobę, raczej staram się nie dołować przy nich, nawet nie potrafię :) ale zdarza się że jak przyjdę do domu to chce mi się płakać z błahych powodów, co jest dziwne bo spotkały mnie w życiu rzeczy którymi powinnam się przejąć, a jakoś sobie z nimi poradziłam, gorzej znoszę błahostki, które wywołują moje łzy. Jak będziesz się źle czuła to napisz :) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość gleverybody
W takiej sytuacji pomoże ci tylko Bóg. On cię kocha i umarł za ciebie. Poproś go o przebaczenie, a on da ci pokój i radość, której na świecie nie znajdziesz. Przecież on jest twoim tatą, stworzył cię i kocha takim jakim jesteś. Jeżeli zrozumiesz to, że nie religia, ale Jezus jest naszym panem, to będziesz miał 100 procent szczęścia i to nie chwilowego. Twoim celem będzie przecież niebo, depresja nie będzie miała miejsca:)
Odnośnik do komentarza
Hm Nie wiem od czego zacząć jest tego naprawdę dużo.
Jak każdy przynajmniej większość z was myślę o śmierci .Powodem jest zapewne moja przeszłość której nie znoszę chciałabym o niej zapomnieć wymazać z pamięci ale... nie potrafię . Przyczyna mojego złego stanu jest dzieciństwo wychowanie przez ojca bicie krzyki . Czy tak wychowane dziecko będzie szczęśliwe w przyszłości?
Nie wiem a może sobie wmawiam ze to przez to jestem zamknięta w sobie? w przeszłości popełniłam wiele błędów za które chciałam zapłacić życiem . Podcinałam żyły tzn próbowałam bo nigdy nie miałam odwagi na to żeby wbić się głębiej. Robiłam cholerne rzeczy obrzydliwe nie znoszę siebie za to . Chodzę do I klasy liceum i w szkole idzie mi tak sobie uczę się czasem bardo dużo ale nic mi to nie daje ;(nie wie co mi już jest . Tak bardzo chciałam żeby moje życie było mile pełne miłości i śmiechu . Ok ok rozumiem ze tak być nie możne ale chociaż odrobina czegoś z czego będę zadowolona . Kiedy chce uciec od rzeczywistości pale papierosy chociaż wiem ze to głupota . Dlatego jaram zielsko wtedy choć na chwile zapominam o rzeczywistości odrywam się od niej no ale wiecznie jarać się nie da;). Czasem pocieszam się tym ze urodziłam się po to żeby cierpieć i w kolejnym życiu będzie lepiej bo jestem wybrana przez Boga . I tak właśnie patrze na życie jestem tu po coś ale jeszcze nie wiem po co ... Jeśli umrę niedługo to z jakiegoś powodu być może będę potrzebna tam na gorze kto to wie się okaże ....
Odnośnik do komentarza
nawet tak nie mysl, nie poddawaj sie. jeszcze tyle pieknych rzeczy moze Cie spotkac w zyciu. Twoje probleny sa niczym w porownaniu z tym co ja przezylem, pokonalem to wszystko poznalem osobe ktora mnie pokochala, odnalazlem sens zycia i ty tez mozezsz go odnalezc.
piszesz ze nie masz nikogo na tym swiecie, napisz do mnie(andre2878@wp.pl), pomozemy ci ze szczerego serca, twoj wpis bardzo mnie poruszyl, mam nadzieje ze nie jest juz za pozno, pozdrawiam cie serdecznie i z calego serca
Odnośnik do komentarza
Witam wiem ze glupio zaczynam pisząc od ponad roku chce umrzec ale tego wlasnie chce chcialem na poprzednią wigilie ale cos pokrzyzowalo mi plany to cos to bylo to ze zaczalem zyc na nowo bo to bylo to przez co juz zyc nie chcialem minal rok w bolu cierpieniu i lazach i czekalem do tej wigili czekalemtesknilemdoniej i codziennie plakalem nadeszla wigilja moja uteskniona i co okazalo sie ze nie moge bo nie bede sam ktospostanowil mnie dopilnowac i icnie moglem zrobic nie podaje swoich danych ani aila bo nie xamierzam przechodzic do nastepego roku pewnie zapytacie czemu tak chce zrobic to powiem w skrocie zostalem samz dziecmi bo ich martka odeszlaz innym cale zycie kochalem tylko ja i ie chce bez niejzyc dzieci zostaly ze mna bo wiedza ze ja nic niezawinilemale zeby jej tego byl a wspomne ze nawet alimentow nie placi tylko alimenty placi miasto na moje dzieci do moich rak ale zeby tego bylo to za wszelkecene chce niewsadzic do wiezienia poszla do prokuratury nagadala naklamala i mazazuty znecania sie nad rodzine wiem zez tego co nagadala nie jestem w stanie sie wybronic mimo ze minalponad rok adal ja kochamdzieci sa ze mna z wyboru i wyroku sadu prokurator dal jej wiare nie wiem tylkodlaczego znajomi jej pomagaja zastawiaja na mnie papki abym mial jak najgorsza opinie do sadu i policji mimo ze nic nie zrobilem izylem uczciwiewpadam w te papki nie chce isc do wiezienia za cs czego nie zrobilem bo to dla mnie smierccale zyciebylem z nia i dziecmi terazod rokujestem tylko z dziecmi tesknie za nia zabijaja mniewspomnieniazabijaja mniemysli ze mnie zadarmo zamkna i nie bedzie mnie kolo moich dzieci wiec jak tu zyc bo samo gadanie bedzie lepiej nic tu nie pomoze trafilem na to frum i widze ze niektorzy naprawde majadosc jak ja czy mozna takim osobą pomoc ktosma lekarstwo dla mnie boli mnie serce za to co mi zrobila za darmo bo zyje z innym a z dziecmi nawet sie nie kontaktuje boli mnie serce za to co mi robi i na sile chce mnie zamknacboli mniezeprawo wierzy jej nie mi i dzieciomtylko jej boli mnie myslze mnie zamkna i nie bedzie mnie kolo dzieci kiedy beda mnie potrzebowaly a zawsze kolo nich bylem i to ja je bronilem nawet przed ich matka macie rade dla mnie co powiecie zyj bo edzie lepiej to powiem zycie jakie prowadzilembylo ciezkie ale uczciwie zawsze dbaem tylko o nia i dzieci nigdy o siebie a teraz na co mam czekac na zblizajacy sie koniec wolnosci to tak samo jakby czekacna kata wiec skoro mam umrzec jakowizien woleumrezec jako wolny czlowiek serce zabija z jednej strony nasz kraj i prawo z drugiej mojanadzieja umarla zylemtak dlugo jak moglem i tak dlugo zeby zadbaco dzieci jak najdluzej i jak najwiecej impomoc ale czas siekonczy wiec powiem ze nie wszystkie rady typubedzie lepiejzdaja egzamin
powodzenia tymktorzy go potrzebuje i pozdrawiam tych ktorzy czytaja
samotny zawiedziony ojciec
Odnośnik do komentarza
Specjaliści twierdzą, że jedyne wyjście, żeby nie chcieć się zabijać i dobrze poczuć na świecie to albo
rozmowa z psychologiem - ale jakoś nikt nie chce zdradzić, co takiego doradzi psycholog w swoim gabinecie, żeby przekonać człowieka, czy to taka straszna tajemnica, że nie można jej zdradzić na forum, czy próba wyrwania forsy przez specjalistów (wizyty są drogie), czy po prostu zwykłe oszustwo, bo życie naprawdę nie ma sensu
- albo
nafaszerowanie się lekami, żeby wegetować jak robot, wtedy można chodzić do pracy i nie robić kłopotu reszcie społeczeństwa, bo nikt nie chce mieć poczucia winy, że współtworzy świat, w którym ludzie nie chcą żyć.
Mam ponad 30 lat i marzę o samobójstwie od skończenia 18 lat (jak inni o własnej willi z basenem albo o prawdziwej miłości). Nie robię tego tylko dlatego, że nie mam pewności, czy na pewno będzie to koniec, czy może naprawdę jest jakieś piekło lub reinkarnacja lub jeszcze coś gorszego, co wymyślił dla nas Stwórca.

Odnośnik do komentarza
Kilka lat temu zostawił mnie mąż,sama musiałam się zająć dwójką dzieci.Dodatkowo mąż zabrał wszystkie nasze oszczędności i nie chciał płacić alimentów!O wszystko musiałam z nim walczyć, a że był politykiem z układami, w sądach to on był gorą.Wyroki były dla niego korzystne.Wtedy szukałam pomocy w różnych fundacjach i żadna z nich nie potraktowała mnie poważnie.Po prostu zbywano mnie i odsyłano do płatnych psychologów.Gdyby nie pomoc nastoletniego syna i siostry skutecznie zrobiłabym to o czym piszecie. Te wszystkie telefony do organizacji, które mogą pomóc możecie wrzucić do jedngo wora i wysłac na biegum północny.Ci ludzie siedzą za biurkami i mają pracę, ale gdy trzeba pomóc to są bardzo zajęci..Czym! nie wiem!
Odnośnik do komentarza
Nikt sie nie urodził, by cierpieć. To jakieś chrześcijańskie bzdury. Po prostu go zostaw. A jeżeli sprawia, że myślisz, że nie jesteś nic warta, to najlepiej zostaw go w taki sposób, żeby sam zrozumiał, jak sam mało jest wart. Bo każdy człowiek, który zabija w drugim możliwość poczucia się pięknym i punktuje niedociągnięcia, zamiast dodawać skrzydeł i inspirować do przekraczania własnych słabości, jest zakompleksionym, słabym i seksualnie bezwartościowym zerem.
Będzie do kitu, będziesz samotna, żadna pokraka Cię nie przytuli i nie będzie bezpiecznie gnieździła się w Twoim domu, samotność to jedno z najpodlejszych uczuć w życiu. Ale poczujesz się lepiej, choć z pewnościa nie od razu, Jest szansa, że jeszcze nie raz dostaniesz w tyłek, zanim zrozumiesz, że choć miłość jest najważniejszym uczuciem w życiu, to jednak jej brak nie wszystkiemu odbiera sens.
Ale tego nigdy nie odkryjesz, jeśli będziesz tkwiła w zamkniętym niezbyt szczęśliwym świecie kręcącym się wokół Twojego zwykłego narzeczonego, którego wspaniałość polega na tym, że po prostu jest. Bo z Twojego listu nawet jakaś szczególna miłość do niego nie przebija. Takich zwykłych dupków jest na świecie mnóstwo - zdążyłaś już poznać trzech, więc z pewnością nie musisz się bać, że jak zostawisz tego, to będziesz do końca życia sama - gwarantowane za jakiś czas nawinie się następny. Ale może też pojawi się człowiek wart Twojego zaangażowania i emocji. I napewno się pojawi, jeśli tylko poczujesz znowu, że Twoje życie należy do Ciebie.
Ofiary pogodzone z losem ofiary zawsze przyciągają małych gnojków i podwórkowych katów. Albo emocjonalne pijawki, które sobie odchodzą, jak już się nasycą tym, czego potrzebują. Nie masz wpływu, jakich mężczyzn spotykasz na swojej drodze. Nie zawsze też masz wpływ na to, jak się dajesz traktować. Ale masz wpływ na to, czy pozwolisz tej sytuacji trwać, czy kopniesz ją w tyłek, nawet jeśli wydaje Ci się to tak trudne i niemożliwe. A wtedy podniesiesz głowę. I zaczniesz się po prostu lubić, mimo wszystkich możliwych niedociągnięć i wad. Jesteś młodą dziewczyną z bogatą historią - to niekoniecznie przekleństwo. Masz więcej wiedzy o sobie, świecie, ludzkich słabościach i sile oddania drugiej osobie niż niejedna dziewczyna w Twoim wieku. A to plus odzyskana godność to świetna podstawa do zbudowania dobrego, dojrzałego i głębokiego związku z kimś naprawdę wartym zachodu. Tylko od Ciebie zależy jak się skończy ta pomyłka nike. A samotność ma czasami naprawdę cudowne strony - raz widzisz otchłań, ale innym razem tyle nowych możliwości. i świat z ciasnego nagle robi się pełen powietrza. wierzę w Ciebie i wierzę, że też w siebie wierzysz. A
Odnośnik do komentarza
Gość gallus anonymus
Też jestem załamany moim życiem, ale nie chcę umrzeć. Mam ochotę wyjechać gdzieś nie opowiadając się nikomu zniknąć, zaszyć się w jakimś odludnym miejscu i tam żyć po swojemu z dala od ludzi.
Powodów takiego stanu rzeczy i stanu mojego umysłu jest kilka: samotność, dołująca coraz bardziej praca, brak czasu na jakiekolwiek przyjemności (większość czasu spędzam w dołującej mnie pracy, bo innej nie ma...wiadomo kryzys i duuuuże bezrobocie), otaczający mnie oszuści, donosiciele, lizusy...no i jeszcze moja choroba, która mnie wyniszcza :(
Odnośnik do komentarza
Gość scream of despair
też tak się czuję mam 16 lat i całe to życie mnie przerasta, jednego tygodnia jest super jestem szczęśliwa wszystko się układa że aż się dziwię po prostu wszystko a w innym tygodniu jest strasznie wszystko zaczyna się sypać nikt mnie nie rozumie płacze czytając książki w momentach które normalnie mnie nie wzruszały mam wrażenie że się nad sobą użalam, coraz częściej myślę o samobójstwie ale wydaje mi się że ja po-prostu potrzebuję kogoś kto mnie zrozumie ale jak będzie tak dalej to nie wiem co zrobię tych złych tygodni jest coraz więcej, potrzebuję pomocy ale nigdy nie odważę się komuś prywatnie o tym opowiedzieć więc psycholog odpada zresztą rodzina by mnie wyśmiała mam wrażenie że im wadze traktują mnie jak idiotkę która nie powinna się odzywać w szkole jest coraz gorzej mam wrażenie że nie mam prawdziwych przyjaciół marzę o kimś komu będę mogła się zwierzyć błagam jeśli ktoś z was też tak się czuję POROZMAWIAJMY może to pomoże, najzabawniejsze jest to że na co-dzień jestem bardzo pogodna z nikim nie gadam szczerze wyłącznie żartuję a w środku można byłoby się przerazić co dzieje się w mojej głowie
Odnośnik do komentarza
Od około półtora miesiąca chce umrzec. moje zycie nie ma sensu od kąd strtacilam najblizszą osobę na świecie dla której zrobiłabym wszystko.
wogóle sobie z tym nie radze.. codziennie płacze na nic nie mam sily..ciągle mysle tylko o nim bo go naprawde kocham. próbowałam sie wziąc w garsć już kilka razy i był moze jeden dzien w którym nie plakałam..
z nerwów zaczęłam palic co zawsze uwazałam za głupie a teraz nie moge sie odzwyczaic i chyba nawet nie chce bo przynajmniej przez te chwile jest fajnie.. malo tego naduzywam alkoholu.(mam 18 lat), biore tabletki na uspokojienie i nie tylko (biore ich duzo wiecej niz powinnam i najgorsze jest to ze sie tnę..:(
nie potrafie przestać .. bół i strumuki krwi sprawiają ze czuje ulgę .. zrobilam to raz.. powiedzialam ze już nigdy tego nie zrobie... pózniej zrobilam to drugi trzeci i teraz nie moge przestać..
myslałąm tez o samobójstwie..

moje zycie jest beznadziejne ..
Odnośnik do komentarza
Gość Ravisante
Ja również czuję się fatalnie :( od jakiegoś czasu zastanawiam się co by było jakby mnie tu nie było...dla większości nie zrobiłoby to różnicy i tak większość ma mnie głeboko gdzieś...wydaje mi się że jestem nic nie warta nikomu nie potrzebna...nie mam zbyt wielu przyjaciół po prostu boję się zaufać :( a o facetach już nawet nie wspominam...cóż zawsze trafiałam na ..., a to jeden chce mnie wykorzystać a to drugi lawiruje pomiędzy mną i swoją dziewczyną bo jak się z nia pokłóci to do mnie...życie jest do bani przynajmniej moje i wkurza mnie ze wszyscy mowia ze bedzie dobrze a ja wiem ze nie bedzie
Odnośnik do komentarza
chce umrzec. nienawidze swiata i norm w ktore musze sie wpasowac zeby przetwac. nienawidze tego, ze jest inaczej jak myslalam, ze marzenia nie sa takie proste, jak mi sie wydawalo. teraz naprawde kocham po raz pierwszy w zyciu. tak bardzo boje sie, ze to sie skonczy, a chce zeby trwalo wiecznie. nienawidze słow, nienawidze mysli. gdy kiedys wymienialam wszystko to czego nienawidze, kolega stwierdzil, ze nienawidze siebie. moze i to prawda. najlepsze jest to, ze nikt mnie nie rozumie i nikt nie stara sie mnie zrozumiec. doroslosc jest coraz blizej z kazdej strony mnie osacza. czasem modle sie o smierc, by umrzec we snie. koszmary. bezkresne koszmary, juz nie moge. nic mi nie pomaga. chce czuc sie bezpiecznie. nie wiem gdzie isc, nie wiem co robic. tak bardzo sie boje. teraz juz nie mowie o moich problemach im. nie chca tego slyszec. nie chce "bo ich to meczy". chce umrzec. nie mam juz sily.
Odnośnik do komentarza
Gość Karolpsor
dziewczyno przeszło Ci już trochę. Niestety duża część osób w tym wieku ma takie problemy. Chłopaków będzie wielu, skoro cię zostawił to nie jest wart miłości i twojego cierpienia.


Spróbuj znaleźć sobie jakies hobby, zajęcie. Jak to nie pomoże poproś rodziców o jakiś wyjazd, żebyś mogła sama pojechać na jakaś wycieczkę - odpocząć. Jak to nie pomoże kup zwierzaka (psy są najlepsze).

Świat jest zbyt ciekawy (może nie piękny, ale ciekawy) nie warto odchodzić w momencie, gdy nawet w 1/1000 nie udało Ci się go poznać Szkoda życia na tego chłopaka.

Jeszcze jednym sposobem jest poproszenie o pomoc starszej osoby - dużo starszej siostry, czy mataki chrzestnej, czy dobrej nauczycielki (rodzice są zaślepieni często miłością do własnego dziecka i ich pomoc nic nie daje).

Jestem od Ciebie 10 lat starszy, ale pamiętam te czasy. Do tej pory je wspominam - w tym wieku wszystko odczuwa się bardzo intensywnie - zarówno miłość, jak i załamanie.
Odnośnik do komentarza
zgadzam się z Tobą. Życie nie ma sensu gdy ktoś cie zostawia. Tak myslałam do niedawna. Mnie mąz zostawił gdy byłam w ciąży, byliśmy 5 mies po ślubie i poszedł do innej. Życie legło w gruzach, ale co dawało mi siłe abym jakoś sie trzymała??myśl ze mam dla kogo żyć, że nosze w sobie maleńką istotę która mnie potrzebuje, dlatego każdego dnia odmawiałam różaniec i prosiłam Boga aby dał mi siłę, aby zabrał złe mysli krążace po głowie. Teraz sie rozwodzę jest ciężko gdy go widzę na sali rozpraw, ale uśmiech dziecka naprawia wszystko, jej radość, jej objęcia. Nie wyobrażam sobie zycia bez niej i dla niej jestem gotowa na wszystko.Wierzę, że co cie nie zabije to cie wzmocni. Poszukajcie w swoim życiu te przyjemne chwile a nie tylko te złe. Cieszcie sie nawet tym ze wstajecie, bo niektórzy bardzo by chcieli a są skazani na leżenie albo wózek inwalidzki.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość anonim 111111
Nieprawdą jest, że nikt Ciebie nie rozumie. Nie rozumieją Cię osoby z którymi do tej pory rozmawiałaś. Osoby, które mogłyby Ciebie szybciej zrozumieć są lub były w podobnym stanie emocjonalnym do Ciebie, zachowują się w większości jak Ty...czyli uciekają przed rozmową, są zamknięte w sobie, nie chcą dzielić się swoimi przeżyciami bo uważają to za swoją słabość i wstydzą się tego, wstydzą się że nie radzą sobie w życiu, że mają inne problemy niż ich rówieśnicy, koledzy. Czy dostrzegasz takie osoby wokół siebie?? Rozejrzyj się..bo może właśnie Ty jako niedoszły samobójca uratujesz kogoś przed śmiercią...bo Ty nie zbagatelizujesz problemów tej osoby.
Ja sama jestem depresyjna i zmagałam się długo z bólem istnienia, miałam szansę wykorzystać swoje doświadczenia i pomóc...ale się nie rozejrzałam, a ta osoba była tak blisko a ja zawaliłam sprawę. (Niech mnie nikt nie pociesza...nie jest ze mną tak źle).
Najgorzej jest gdy dopada dół, wtedy wszystko jest tragiczne, nawet żarty w rodzinie nabierają innego znaczenia, każdy krytyczny żart odbieramy bardzo osobiście. Weźmy np. mnie...jak miałam doła i wszystko się sypało (przyjaciele, miłość, szkoła, rodzina) to nawet żart wypowiedziany kilka lat wcześniej przez mamę "tata Ciebie chciał i zrobił Ciebie na złość to dlatego jesteś złośliwa, ...ja nie chciałam miec już dziecka" stawał się gwoździem do trumny...dlaczego?? bo mój tato nie zyje...więc tłumaczyłam sobie że jedyna osoba, która mnie chciała i kochała juz nie zyje.
Jeśli rodzic was nie słucha ..lepiej na niego nakrzyczeć, niz myśleć o odebraniu sobie życia...mi to pomogło...rozbiłam szklankę, talerz, nakrzyczałam że mnie nie kocha, że ma mnie gdzieś..zrobiłam z siebie debila :)...kiedyś mama bagatelizowala problemy, teraz każdy najmniejszy jest dla niej bardzo istotny. Trochę to pasożytnicze, ale jak jest w dołku to też jej pomagam....a kiedyś bardzo bałam się jej pomóc gdy miała słabsze dni, bo myslałam, że i tak nie będę w stanie jej pomóc. Udawałam, że nie widzę, że ma problemy, po cichutku znikałam w swoim pokoju wierząc, że mamie się za chwilkę poprawi.
No i naistotniejsze, ale i najtrudniejsze...znajdź sobie autorytet, nawet tymczasowy...to może być nauczyciel, kolega ze szkoły, parcy ;) (nie koniecznie Albert Einstein ;)). Dobrze też tworzyć sobie jakieś cele, krótko i długo okresowe (może jakieś wakacje inne niż wszystkie, albo wyciągnięcie reki do naszego znienawidzonego kumpla...ale to muszą być pozytywne rzeczy, nie przyjmuj sobie za cel że kogoś zbluzgasz...bo znów zostaniesz sam/sama ;))..i bądź miły i uprzejmy dla ludzi...nawet jeśli kogoś nie lubisz, bo uważasz że jest ciapą albo, że jest nudny i głupi...bo możesz zostać sam, a ten głupek będzie jedyną osobą która Tobie pomoże.

Pozdrawiam,
To ja: wrażliwiec, któremu często słoma z butów wychodzi.
Odnośnik do komentarza
ehh..też miałam taką sytuacje..tu nikt Ci nie pomoze jak specjalista..ogólnie to jeszcze mam mysli takie samobójcze bo też mam nieciekawie..w klasie mnie obgaduja,w domu ciagle sie kłóce z wszystkimi,nic mnie nie cieszy,chodze czesto załamana..choć jest tak że jak ktoś do mnie podejdzie i rozmawiam z ta osobą to udaje ze jest wsio dobrze i sie śmieje i wgl a jak jestem sama to juz jest masakra..wiec wiem co czujesz..a moze pomyślałas zeby porozmawiac z ta swoja przyjaciółką?.ona moze Ciw jakis sposob pomoze,pocieszy ,doradzi ?. nie powinnas jej tak odtracać..może ona chce Twojego dobra..choć ja juz w przyjaźń nie wierze tak na serio..ale sprubój z nia porozmawiac i moze tez poszukac sobie jakieś zajęcie co sprawia Ci przyjemność..co nie bedziesz miała tych myśli samobójczych..postaraj sie słuchac jakies fajnej muzyki,czytac jakies ciekawe ksiazki,oglądać komedie..jakos zaplanuj sobie czas zeby o tym nie myśleć..a nie powiem że bedzie dobrze bo tych słów nienawidze!.kazdy tak mówi a jest coraz gorzej..lepiej zeby juz tego nie mówić.,bo to nie jest żadne pocieszenie..
Odnośnik do komentarza
chcę umrzeć, chociaż nie wiem dokładnie dlaczego. chyba po prostu siebie nie lubię. i nikt mnie nie lubi bardziej, niż musi. bo rodzice mnie kochają rodzicielską miłością, tylko nie mają dla mnie zbyt dużo czasu, bo są zmęczeni, bo jestem głupia i leniwa i im nie pomagam. generalnie mama wydaje się przerażona, kiedy mówię o śmierci, i każde przestać, więc muszę płakać po cichu i sama. ale śmierć nie wydaje mi się zła. po prostu mogłabym mieć spokój.
najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam jest moja siostra. lubię spędzać z nią czas, ale ona ma swoje życie własnych przyjaciół i jesteśmy razem tylko przez więzy krwi - wiem. gdybym nagle się wyprowadziła, nie tęskniłaby za mną bardziej niż ja za nią.
więc próbowałam znaleźć sobie przyjaciół w szkole. w gimnazjum byłam powszechnie wyśmiewana, tylko moja klasa nigdy tego nie robiła. miałam kilka bliższych znajomych, jednak zawsze w naszej grupce pełniłam rolę raczej drugorzędną. w sumie nic dziwnego; nie jestem tak fajna jak one. ale dzięki nim przetrwałam. i choć od czwartej klasy podstawówki nienawidziłam jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z ludźmi, odblokowałam się właśnie w tamtym okresie. byłam w związku z tym bardzo wkurzająca dla owych znajomych. ale też wytrzymały. tylko teraz są daleko.
poszłam do liceum i znalazłam kogoś, o kim myślałam jak o przyjaciółce. potrzebuję tylko jednego przyjaciela na raz, nie chcę wcale wielu koleżanek. niestety zorientowałam się później, że skończyłam, mając jedną koleżankę. bo ona nie pozwala mi się do siebie przytulić. a dla mnie to ważne, żeby mieć taki rodzaj wsparcia, bo ja wszelkie niepokoje psychiczne przeładowuję na ciało: kiedyś rozdrapywałam sobie przedramiona, zestresowana - napinam mięśnie, tak że mam później zakwasy, kiedy mi smutno - wywołuję płacz.
wiem że ludzie cię kochają jeśli ty ich kochasz. a może to tylko "mierzymy drugich własną [inną] miarą" wtedy?
nie potrafię kochać innych ludzi, jestem na to zbyt dziecinna. chcę być dzieckiem. chcę być akceptowana jako dziecko.
i w sumie nie mam żadnych realnych problemów, ale je sobie stworzyłam, bo lubię się nad sobą użalać

nie zabiję się, bo boję się że jednak istnieje życie po śmierci
chyba że ktoś mnie tutaj z tego rozgrzeszy >
Odnośnik do komentarza
Gość theslonce
Cześć
Od dzieciństwa marzę tylko jednym-żeby umrzeć. Żeby skończyć ze sobą i co za tym idzie także z życiem, bólem, samotnością i nienawiścią do siebie.
Odkąd tylko pamiętam byłam molestowana przez ojca, potem także przez brata. Ojciec był alkoholikiem. Czasem jeszcze zdarza mu się upić, ale już nie codziennie.. Bił mnie..
Miałam już kilka prób samobójczych. a najlepsze jest to, że nigdy się nie udawały. Rodzice nawet nie wiedzą co przezywam. Myślą, że jestem szczęśliwa. O niczym nie wiedzą, niczego się nie domyślają.
A ja już nie mam sił. Tnę się, ale to już nie pomaga. Chce umrzeć...

O niczym innym nie marzę.....
Odnośnik do komentarza
Gość egzaminatorka
nie mów tak !!!!
nie ma brzydkich dziewczat ani kobiet, sa to osoby ktore chca takie byc !!!
nie mozesz ciagle sie nad soba uzalac zrob cos postaw sie nie boj sie mowic nie boj sie plakac przeciez to naturalne emocje ktore towarzysza nam na codzien....
ludzie bywaja okrutni zwlaszcza w szkole uwierz mi wiem cos o tym, tez przez to przechodzilam:((
nie wolno brac wszystkiego co mowia i robia inni do serca bo tak naprawde wyniszczamy sie sami... zobaczysz w krotce twoje zycie sie odmieni musisz tylko mocno w to wierzyc i nie poddawac sie, walcz o swoje stawiaj sie nie pozwol aby inni toba pomiatali bo jestes wartosciowa osoba napewno bardziej niz ci ktorzy ci dokuczaja. napewno jest ktos w twoim otoczeniu kto mysli podobnie niz ty ktos z kim moglabys sie zaprzyjaznic...
nie znam cie ale wiedz ze jestem z toba sercem napewno potrzebujesz teraz wsparcia. zycze ci powodzenia i sily:)
Odnośnik do komentarza
Gość nieszcześliwa19918
hej.ja tez juz nie mam checi do życia! mam dość zamiast cieszyc sie z życia ja pragne umrzeć ale nie mam odwagi;( mam chłopaka rodzine i wszystko wydaje sie wporzadku,ale wszyscy w domu ciagle na mnie ,,jadą'' a chłopak ciagle mówi że mnie kocha jak jest ze mna a tak j=nie dzwoni nie odp na moje sms.a gdy sie juz skontaktujemy to mi wszystko wypomina, dogaduje itp.ja tego nie wytrzymuje psychicznie.gdy go potrzebuje nie odbiera telefonów.nie chce mi sie życ bo nie mam nikogo aby o tym pogadac wyżalic sie!!!!a co do chłopaka to kocham go bardzo ale jak on najpierw mi mówi kocham a zachwile gdzies mnie ma????pomóżcie mi prosze!!!
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...