Skocz do zawartości
Forum

Co zrobić, żeby znów być sobą i pokochać życie takie, jakie jest?


Gość ka...71

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszyskich na forum!i doszłam do wnoisku ze kazdemu z was przydażyło sie to co mi:(
w kazdym z listów jest czastka mnie:( nie bede sie rozpisywac i dzielic sie z wami moimi problemami a jest ich trosze ale jesli ktos bedzie miał mnie ochote wysłuchac i poswiecic mi troszke czasu to piszcie

Odnośnik do komentarza
Gość DOMINATOR 102
NAWET NIE WIECIE CO WAM JEST !!! JA WIEM CO WAM WSZYSTKIM LUB WIĘKSZOŚCI DOLEGA BO SAM TO MIAŁEM I SIĘ WYLECZYŁEM. OPOWIEM WAM CO TO JEST. GDY MIAŁEM 18 LAT ZACZĄŁEM ĆWICZYĆ NA SIŁOWNI BRAŁEM DUŻO ODŻYWEK ITD. NASTĘPNIE BRAŁEM DŁUGI OKRES ANTYBIOTYKI NIE BĘDĘ PISAŁ OD CZEGO I W JAKIM CELU. CZUŁEM SIĘ ŚWIETNIE AŻ PO JAKIMŚ CZASIE MNIE TO DOPADŁO TZW. ZAŁAMANIE NERWOWE DEPRESJE NERWICE LĘKI MYŚLI ITD. NIC NIE MIAŁO SENSU . NIE WIEDZIAŁEM CO MI JEST WOGÓLE . DŁUGO TO TRWAŁO Z 4 LATA . I PEWNEGO RAZU ZACZĄŁEM CZYTAĆ COŚ O CHOROBACH PSYCHICZNYCH SKĄD SIĘ BIORĄ JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZYNA . OTÓŻ POWODEM TEGO WSZYSTKIEGO SĄ BAKTERIE W NASZYM ORGANIZMIE LUDZIE TO SIĘ NAZYWA ZANIECZYSZCZONY ORGANIZM KTOŚ SIĘ MOŻE ŚMIAĆ ALE TO WYWOŁUJE WSZYSTKIE CHOROBY RÓWNIEŻ PSYCHICZNE ROZUMIEM JAK NP. KOMUŚ KTOŚ UMARŁ LUB JAKIEŚ WYDARZENIE ALE JAK Z DNIA NA DZIEŃ NIC SIĘ NIE DZIAŁO A NAGLE BRAK CHĘCI DO ŻYCIA TO JEST WIADOMO TZW. CANDIDA KANDYDOZA ORGANIZMU. ZOBACZCIE W LUSTERKU JAKI MACIE JĘZYK LUB RANO DO SZKLANKI WODY WYSTARCZY TROCHĘ SLINY PRZED JEDZENIEM I JAK ŚCIEKAJĄ NITKI W WODZIE TO WIADOMO CO JEST GRANE. PO PROSTU CZŁOWIEK SIĘ MYJE TYLKO NA ZEWNĄTRZ A WEWNĄTRZ ? TAK WIĘC MOŻECIE SIĘ ŚMIAĆ ALE TYLE CO JA SIĘ OCZYTAŁEM ITD. TO JUŻ WIEM CZYM TO JEST SPOWODOWANE . ŻADNE PSYCHOTROPY NIE POMOGĄ A PO CZASIE ICH BRANIA JESZCZE BĘDZIE GORZEJ ZATRUTY ORGANIZM PSYCHICZNY RÓWNIEŻ PROWADZI TO DO BŁEDNEGO KOŁOA. LEKARZE ? ODRADZAM MAŁO O TYM WIEDZĄ I NAZYWAJĄ LUDZI CHORYCH PSYCHICZNIE A PROBLEM JEST GDZIE INDZIEJ ZATRUTY ORGANIZM PRZEZ WIELE LAT ODŻYWIANIEM LEKAMI ANTYBIOTYKI PAPIEROSY NARKOTYKI ITD. TRZEBA OCZYŚCIĆ ORGANIZM U MNIE TRWAŁO TO ROK ZMIANA DIETY I WOGÓLE NA POCZĄTKU BĘDZIE CIĘŻKO CHCECIE TO WIERZCIE LUB NIE JA TEŻ MIAŁEM JUŻ TRAGICZNĄ SYTUACJĘ JAK SOBIE PRZYPOMNĘ MYŚLAŁEM ŻE TO JUŻ KONIEC A TU NAGLE JESTEM ZNÓW SOBĄ . POZDRAWIAM I POLECAM TO CO TU NAPISAŁEM JAK CHCECIE BYĆ ZNÓW SZCZĘŚLIWI . CHCESZ TO WIERZ NIE TO NIE . BŁOGOSŁAWIENI KTÓRZY UWIERZYLI A NIE WIDZIELI.
Odnośnik do komentarza
Gość jak te plastry się nazywały? bon
hyhyhy oczyścić organizm? dobre! czyli wszyscy którzy odnajdują jakieś szczęście w życiu przyklejają sobie te plastry co je reklamują w tv markecie? xD Słuchajcie ludzie, miałem taki sam problem jak Wy wszyscy. Nie mogłem się nawet odezwać w towarzystwie, nic mnie nie cieszyło i miałem zero chęci do życia. Tak jakies 4 lata. Przez cały ten okres próbowałem rozkminić jakiś złoty środek na to żeby w końcu przestać się przejmować tym co inni o mnie myślą i żeby zacząć po prostu żyć. Próbowałem naśladować różne osoby, które były moimi wzorcami. Najlepsze było to że miałem czasami takie kilkudniowe momenty kiedy rzeczywiście czułem, że żyłem. Przychodziły rzadko i trwały krótko. Ostatnio też mi się zdarzyło odnaleźć w sobie energię i przez 2 dni chodziłem po ulicach czując, że mogę zrobić wszystko a potem znowu bum! i nie mam żadnej ochoty żeby gdziekolwiek wyjść, cokolwiek zrobić czy chociaż porozmawiać o byle gó**ie z kimś z domowników. I tak już prawie się znowu popłakałem kiedy uświadomiłem sobie co jest naszym problemem. Po prostu za dużo myślimy. Ciągle się przez to martwimy i narzekamy. Zastanówcie się, czemu to zawsze idioci podrywają ładne dziewczyny? Bo oni nie myślą! Jeśli przestaniecie na chwilę myśleć, to nie znaczy że nagle staniecie się głupsi czy coś w tym stylu. Po prostu nagle staniecie się sobą. Wydaje się to głupie, ale spróbujcie! Nie macie nic do stracenia, a może Wam to pomoże. Mi pomogło. Pozdrawiam z drugiej, szczęśliwej strony życia! Więcej akcji, mniej myślenia!
Odnośnik do komentarza
za dużo myślimy?......coś w tym jest
zastanawiam się jak niektórym ludziom tak swobodnie i z lekkością przychodzi żyć, wyrażać się,
może właśnie dlatego że nie rozkminiają kazdego swojego ruchu i wypowiedzi tylko poprostu działają, mówią...nie tracą czasu na zbędne analizy......mają w sobie coś co ich niesie, dodaje skrzydeł, coś co jest wiarą w siebie, poczucie własnej wartości.......podstawy które powinniśmy wynieść z domu, powiniśmy.......jednak nie wszyscy mają to szczęście
ale wierze że sami tez możemy sobie te wartości wypracować, sami sobie pomóc
osobiście polecam wam serie audycji Zostaw wiadomość - Tu i teraz, traktują one o różnych ludzkich problemach, i chodź nie dają doraźnej pomocy to świetnie nakreślają problem, zadaja pytania i pokazują że nie jesteśmy osamotnieni w swych problemach
audycje te są dostępne w internecie

ja też moge się utożsamić z niektórymi wyżej widocznmi wypowiedziami
chodź i tak zrobiłam już duże postępu nad sobą, to jednak nadal czuje jakby coś mnie ograniczało, nie pozwalało w pełni realizować się, rozwijać
wiem w jakim kierunku chce pójść i mam takie mmożliwości, jednak mam jakiś problem ze sobą....nie dokońca wiem jak go rozwiązać
myśle o wizycie u psychologa, chodż sceptycznie do nich podchodze
ale nie chce już niczego robić na pół gwizdka, chcę zacząć żyć w pełni
nie gnić w sobie

powodzenia wam i sobie życze
eM
Odnośnik do komentarza
Gość ktoś kto chyba nie istnieje
ciekawe czy przez rok udało ci się coś zrobić ze swoim życiem.... jestem w podobnej sytuacji, nie wiem czego chcę, nic tak na prawdę nie daje mi szczęścia.... w sumie, to ja w przeciwieństwie do ciebie nic nie osiągnąłem.... ale tu nie chodzi o to żeby się nad sobą użalać i choć mam ciągle pod górkę staram się iść do przodu. Czasami nie wiem po co, dla kogo. Dla siebie? Ale kiedy postępujesz wbrew sobie, z rozsądku, czy to aby zawsze jest słuszne. Moje życie to historia pomyłek, zawsze wszystko robiłem źle i do tej pory robię, choć mam osoby które mnie lubią i być może co niektóre kochają to nie jestem tego pewny.... Nie raz mam wrażenie że wszyscy kłamią i nie wiem co robić. Kocham samotność i kocham przebywać wśród ludzi. Nigdy nikomu się nie zwierzałem z tego co czuję, pomimo smutku uśmiechałem się szeroko, nie pokazywałem złości, i pewnie nigdy tego nie zrobię. sam nie wiem, może ten świat to nie jest miejsce dla mnie? Nie mam zamiaru się zabijać :) Po prostu nic mnie tu nie trzyma, smutno mi że jestem smutnym człowiekiem, który nie istnieje i nic nie znaczy, który jedyne co potrafi zrobić dobrze to sprawić innym problemy.
Odnośnik do komentarza
Rozumiem ;) miałam to samo ALE NIE MOŻESZ SOBIE WMAWIAC : BOŻE ! TO BEZ SENSU ! ŚWIT JEST GŁUPI ITP ;( ZNAJDZ SOBIE JAKIEŚ HOBBY I NIE MYSL ŻE KIEDYŚ BYŁO TAK , TAK I TAK .TERAZ JEST TERAZ I TRZEBA NIESTETY BRAC ŻYCIE JAKIE JEST ;)
A JAK SIĘ ŻLE W TOWAZYSTWIE CZUJESZ TO NIE MUSSZ NA SIŁĘ TAM BYC .
POWIEC O TYM JAKIEJŚ OSOBIE .
TO ŻE POWIESZ O TYM MAMIE LUB TACIE TO NIE ZNACZY PRZECIŻ ŻE JESTEŚ MIĘCZAK ;/
LUDZIE BĄDZDZIE POLAKAMI ;/
Odnośnik do komentarza
Gość Szymon1985
Witam,pierwszy raz piszę o tym na forum bo myślałem że tylko ja tak mam, jak próbuje coś gadac(przeważnie po pijaku)moim znajomym to zaczynają sie ze mnie smiac i mi dogryzac.W którejś wypowiedzi było że jest to spowodowane tym że zakonczyliśmy swoją edukację i powoli musimy wkraczac w tzw. dorosłe życie.Osobiście uważam że coś w tym jest. Moja chistoria wygląda tak. Mam 25 lat, skończyłem studia, mam kochająca dziewczynę, dobrą parcę. Jednak czuję że czegoś mi w życiu brakuje. Cały czas pamiętam czasy z przed 5, 6 laty, byłem bardzo szczęśliwym człowiekiem,twardo stąpającym po ziemi, z wielkimi marzeniami,dużo imprezowałem,robiłem żeczy na które tylko miałem ochotę,teraz prawie nic mnie nie cieszy.Dobija mnie wizja przyszłości, moja dziewczyna, chociaż ma 22 lata zaczyna powoli gadać o ślubie czym całkowicie dodaje do pieca. Jak patrze na mojego brata(29 lat,3 dzieci, nie ma na nic czasu , zmarnowana młodość, ciągłe problemy finansowe, wiecznie praca i dom) to nie dziwie się ludziom co wychodzą po papierosy i nie wracają. Kiedy studiowałem i zaliczałem kolejne egzaminy czułem się świetnie, teraz jak jestem już po studiach i pracuje to nie wiem co dalej. Mam tyle marzeń, chciałbym zrobic coś większego, nie byc przeciętny, ale jak na razie siedzę w dołku. Moja dziewczyna myśli chyba że ślub wszystko rozwiąże ale to tylko gwóźdz do trumny. Wogóle to myśle że za wcześnie wpakowałem się w związek(ja mialem 20 ona 17 lat),dla niej zostałem w swoim mieście,( może za mało się wyszalałem i terz żaluję) , zdrugiej strony to boję się ją stracic bo wiem jak ciężko teraz o dobrą dziewczynę i jak ciężka może byc samotnośc a ja nie młodnieje niestety. Większośc znajomych rozjechała się po świecie, powoli i ja o tym myśle. Wcześniej nie było weekendy żebym usiedział w domu ,teraz przeważnie z dziewczyą przed telewizorem.Czuję jak czas ucieka mi przez palce i poczucie kłucia w sercu że nic z tym nie robię.5 lat studiów zleciało mi błyskawicznie a ja dalej czuje sie jak 18 latek.Boje się tylko że będę się tak użalał ze sobą i męczył się w środku a za nim się obejrzę stracę resztki młodości i jakiekolwiek szansę na odnalezienie tego czegoś. Najbardziej boję się typowego polsiego schematu rodziny(praca, dom, dzieci,weekend papieros pod klatką i sprawdzanie czy małolaty nie porysowały mi samochodu).Jak patrze na ludzi po 30-tce w naszym kraju to od razu widac że są nieszczęśliwi(przeważnie i mówię tu o mniejszych miastach).Wyobrażam sobie że też mieli marzenia, plany ale gdzieś to przeoczyli zmarnowali szansę. Nie ma dnia żebym nie myślał o pszyszłości, bardzo boję się co będzie jak będę starszy, jakie życie mnie czeka, to myślenie mnie najbardziej dobija...
Także tak wyglądają moje odczucia, jak zagląda ktoś jeszcze na tą stronę niech napisze co sądzi na ten temat oraz jak jest u was(czy coś się zmieniło, poprawiło itp) ,pozdro
Odnośnik do komentarza
Gość Jadzia2323
hmmm ja mam 23 lata i problem z tym iż za dużo myślę i rozmyślam. W danej sytuacji żyję nie myślę o tym co robię w danej chwili na imprezie jest fajnie. Ale po zaczynam myśleć to zrobiłam źle to powiedziałam nie tak tu wyszłam na kretynkę o tym będą gadać śmiać się itd. A może tak nie jest ale ja i tak myślę o tym. Druga sprawą jest to ze chyba kocham być w centrum uwagi. zawsze coś mi się dzieje mam różne wypadki. Ale nie robię tego specjalnie. jednakże moja mama stwierdziła że robię z igły widły. Bo mam bandaż np na ręce by usztywnić dłoń a że pracuje w sklepie spożywczym i jest to widać i zaczynajace się pytania co sie stało. ahh
Odnośnik do komentarza
Gość smęt-ek
mam te same problemy, co ty Kasiu (i większość forumowiczów). W tej chwili lęki są tak mocne że muszę zażywać leki antydepresyjne i na uspokojenie. mam 28 lat i zmagam się z problemem depresji od wielu wielu lat. Tylko że wcześniej nie wiedziałam gdzie i jak szukać pomocy, nie miałam też na to środków finansowych. Sytuacja teraz się zaostrzyła i z tego względu zdecydowałam się na leczenie. Po prawie miesiącu nie mogę powiedzieć że widzę jawną poprawę stanu. Zaniepokoiło mnie to, co napisał dominator, że depresja może być spowodowana przez grzyby w organizmie. Rzeczywiście kandydoza może powodować depresję (sprawdziłam w necie), ale dlaczego w takim razie lekarze specjaliści nic o tym nie mówią???? Dlaczego nie prowadzi się badań profilaktycznych???? Jeżeli nawet nie musi być to, ale może powód tej choroby, to może warto by było zrobić badania i sprawdzić???
Jeżeli jest osoba na tym forum, która coś na ten temat wie, być może jest lekarzem...?, bardzo proszę o odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Gość believer
Witam serdcznie zacne grono.

Szczerze wpółczuję wszystkim z Was, którymi targają liczne roztezki i rozgoryczenia. Nadzieję pokładam w wierze odnaleziania spokoju Waszch umysłów i dusz. W moim życiu również rozgrywa się nieustanna troska o uwarunkawania mego bytu, co nie ukrywam dostarcza mi często dużej dawki chaosu, poczucia bezradności, braku bezpieczeństwa, bezwartościowości. Są to bezapelacyjnie doznania przykre i bolesne. Jednakowoż uważam, że takiego typu doznania zawsze stanowią pewną wartość. Warto im się przyjżeć z różnych stron, nie tylko z czarnej perspektywu smutku. Sądzę, że każde zdarzenie w życiu stanowi swoistą jakość, która intensywnie dostarczając emocji i przeżyć wzbogaca, umacnia, uczy.
Uważam również, że wszelakie długoterminowe sztywne plany na przyszłość nie sprzyjają spokojowi duszy. Każdy plan, każdy cel który sobie wymyślimy wpędza nas podświadomie w sidła ślepych i czasem despotycznych dążeń do osiągnięcia tego co sobie założyliśmy, bo myśłimy, że osiągnięcie celu przyniesie radość i ukojenie - a tymczasem życie przepływa między palcami. Nie zakładajmy sobie sami klapek na oczy. Jedynymi osobami, które mogą Wam pomóc jesteście Wy sami, nikt inny tego za Was nie zrobi z prostego powodu - jesteście jedynymi osobami, które mają wstęp do Waszych głów. Inni mogą jedynie Wam kibicować, stanowić podporę, wsparcie.
Na koniec taka zdaje się prosta konkluzja, abyśmy wszyscy pamiętali, że każdy dzień, w którym jest nam dane żyć jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Każdy niesie coś dobrego, niezależnie od tego co się w nim wydarzy - trzeba tylko odpowiednia go zinterpretować, co niestety nie jest ławte, a i może równiez zdażyc się, że prawidłowa interpratacja będzie wymagała czasu. Nie zrażajcie się złem teraźniejszym, bo w rezultacie w przyszłości może okazać się dobrem.
Doceniajcie piękno dnia powszedniego, bowiem innego prawdziwego piękna nie ma.
' Face up... make your stand
And realise you're living in the golden years '
:)
Serdecznie pozdrawiam i życzę wielu sposobności do pogłębiania mądrości życiowej - a co za tym idzie większego rozumienia otaczającego świata. Bywajcie z zdrowiu :)
Odnośnik do komentarza
Witam mam 30 lat. Mi też nic nie brakuje ma kolegów,przyjaciół ale coś we mnie jakby pękło nie potrafię się śmiać ani płakać jakbym nic od życia nie chciał. Mieszkam z mamą która się przejmuje a ja jakby nie. mam takiego doła że nie wiem co robić. Nawet z sąsiadami nie rozmawiam. Bo nie wiem co powiedzieć.
Doradźcie coś będę wdzięczny
Odnośnik do komentarza
Gość nelka12345
Urban00, mi się nie chce wychodzić z domu, odpisywać znajomym, spotykać się z nimi... Czasem próbuję - gdy uświadomię sobie, że życie mi mija, i za parę lat będę za stara, by móc zmienić coś, czego teraz nie chciałam zmieniać.
I przyjdzie starość, a ja będę żałować że nie wykorzystałam młodości, tylko spędziłam ją bezczynnie. I przyjdzie samotność. I będę żałować że nie wykazałam się większą determinacją żeby kogoś poznać, kogo mogłabym pokochać i z kim mogłabym pokonać obecną samotność...
Odnośnik do komentarza
Moi drodzy jesteście za bardzo nastawieni negatywnie do życia ... Cóż przeczytałem wszystkie wasze odpowiedzi i uważam, że brakuję wam pewności siebie. Prawda jest taka, że jak się nastawicie do życia, tak wam się ułoży. Najważniejsze jest mieć cel w życiu, jeżeli ktoś go niema to należy go sobie postawić! Życie bez celu jest jak kosztowanie czekolady przez papier .... Depresja zdarza się każdemu ... nie pozwólcie by was zdominowała!
Odnośnik do komentarza
Ciekawe co tu piszecie. Moja starsza siostra (22) jakiś czas temu powiedziała mi, że od kilku lat nie widzi sensu życia. Kompletnie...wmurowało mnie. Myślałam, że jest szczęśliwa, w końcu się już wyprowadziła od tych nienormalnych rodziców, jest wolna, studiuje, po prostu może robić co chce. Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Myślę, że ludzie zwyczajnie nie wiedzą czego chcą. Najpierw uczepią się czegoś, myślą, że to będzie brama do nieba. Jak to osiągną, to dopiero się zastanawiają "po co mi to było"...
Nie czekajcie na zbawienie. Musicie sami być panami własnego życia. Uwierzcie w siebie. Jeśli nie macie sensu życia, to pomyślcie, co chcieliście kiedyś zrobić. Jakie marzenia mieliście?
Jeśli macie kasę, przez całe życie do niej dążyliście i w końcu się przekonaliście, że nie jesteście szczęśliwi, to ZRÓBCIE TO CZEGO W ŻYCIU BYŚCIE NIE ZROBILI. Jeśli nie jesteście szczęśliwi, to rzućcie wszystko! Wyjedźcie na misję, albo gdzieś gdzie jest bieda. Spójrzcie na wszystko z innej perspektywy. Zróbcie coś dla innych. CEL MA KAŻDY. Po prostu poszliście nie waszą ścieżką...
"To coś" czego szukacie samo nie przyjdzie. MUSICIE SAMI coś zrobić. Ludzie nie wiedzą czego chcą. Zaryzykujcie. Nie trzymajcie się tak zawzięcie jednego miejsca. Musicie być z siebie dumni.
Odnośnik do komentarza
Gość Wielebny czas
Witam mam 30 lat i kiedyś myślałem podobnie jak Wy więc powiem tylko jedno:
przestańcie się nad sobą użalać, jeżeli Wasze życie nie ma sensu to nadajcie sens życiu innym,np pomóżcie komuś -finansowo, fizycznie lub nawet psychicznie, tyle jest ludzi wokół nas, którzy naprawdę potrzebują pomocy . I powiem jeszcze to jest za je bis te uczucie "czyjaś radość" i nie liczcie na podziękowanie i sławę za pomoc< pomagajcie w cztery oczy nie wszyscy muszą o tym wiedzieć , nie chodzi o " pomoc na pokaz " Gwarantuję Coś w serduszku się przełamie i na pewno odnajdziecie ukojenie i sens istnienia.

POWODZENIA !!!
Odnośnik do komentarza
Mialem, mam czasem podobnie do autorki. Czuje ze mi przechodzi. Od kiedy wyznalem wszystko co mnie mi po glowie chodzi, wszelkie urazy i wspomnienia z dziecinstwa zaczelo sie cos we mnie zmieniac. Przestaje sie wstydzic tego. Uznalem siebie takim jakim czuje ze jestem, przestalem kontrolowac otoczenie. Uswiadomilem sobie ze moja najwieksza potrzeba to milosc, niekoniecznie taka tylko jak w zwiazku dwojga ludzi. Przyznalem ze potrzebuje wspolczucia, ciepla, podziwu i akceptacji innych osob, dzieki temu sam takze dostrzegam ze pod tym wzgledem nie roznimy sie od siebie, nawet kiedy ktos mowi ze nikogo nie potrzebuje...
Zaczalem rozumiec o czym mowil Jezus (o ile istnial), dla mnie samoakceptacja to jedyna droga, myslalem ze nie moge byc soba bo jestem zly i bede krzywdzil innych jak moj ojciec. Po tym jak wyrzucilem z siebie poklady agresji i wszelkiego brudu nagromadzonego latami czuje sie wolny i moje relacje z innymi ukladaja sie poniewaz ja sam czuje sie w nich dobrze. Nie czuje sie bezwzglednym panem swojego losu.
Zaczalem robic to podpowiada mi przeczucie, rzucilem studia i chociaz nie mam "papierka" to czuje ze dam sobie rade.
Chce okrazyc swiat :DD

Ludzie mowcie co w was siedzi bo to nie przejdzie nigdy !!!!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Witam może mój problem nie jest taki straszny jak wasze .. mam 17 lat wszystko zaczeło sie po tym jak rzuciła mnie dziewczyna pewnie sie wam wydaje jak 16 letni chłopak mógł kochac co on wie o miłosci itd... ale rycze za nia juz półtora roku i to nie mija czuje pustke nie wiem co robić ten zwiazek był idealny ;( mógł bym o tym napisac ksiazke ;) mam jednego przyjaciela który mi pomaga wyciaga mnie na masto itp.. tak jak napisała wyzej kolezanka byłem kiedys rozchwytywany przez znajomych teraz jest zupełnie inaczej mam wrazenie że nikt mnie nie lubi :/ Po tym jak zuciła mnie dziewczyna zaczołem palić marihuane zapominałem o niej jak byłem na bani i tak mi zostało pale to gówno do teraz codziennie. Powiedzcie mi prosze co moge ze sobą zrobić żeby poczuc sie lepiej bo jak narazie moje życie nie ma sensu :( próbowałem z innymi dziewczynami i nie wychodziło jakos nie potrafie teraz zaufac kobiecie a bardzo bym chciał poczuc sie jak wtedy. Generalnie jest tak mam patologiczną rodzine moje życie jest do bani zioło niszczy mi głowe i psychike jednym słowem ta suka zrujnowała mi życie :/ Prosze i pilną odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Kiedyś myślałam, że życie to ciągłe dążenie do sukcesu i pieniędzy. To mi wpajali rodzice, całe życie. Dobre studia, a potem zarabianie dużych pieniędzy, to przepis na szczęście. Tak więc robiłam i myślałam, że dopóki spełniam ich oczekiwania, to również spełniam się życiowo.
Czy mogłam popełnić większy błąd?

W ogóle nie poznaję siebie ostatnio, miewam głupie pomysły, zupełnie szczeniackie i nieżyciowe, a jednak czuję, że tego mi trzeba. Mało mnie obchodzi, co ludzie myślą. Kiedyś to mnie bardzo blokowało. Teraz myślę, że nie ma to w ogóle znaczenia. Potrzebuję dużej zmiany. Potrzebuję poznać nowych ludzi. Nową pracę, zupełnie nową. Nie szukam nawet dobrze płatnej, nie chcę kariery, w tym momencie potrzeba mi pracy, która mi pozwoli poznać ludzi pozbawionych jakichkolwiek wątpliwości, co do sensu życia. Takich, którzy działają impulsywnie, pozytywnych. Takich, którzy jednego dnia postanawiają przeprowadzić się na drugi koniec Polski, bo tak. Takich, których nie obchodzi to, czy ktoś jest wytatuowany, czy ma różowe włosy, czy poglądy takie, czy śmakie. Cholera, nigdy mnie to nie obchodziło. Liczy się człowiek. Nie pieniądze, nie samochody, drogie sprzęty, tylko człowiek. Satysfakcja z bycia sobą!
Cieszę się, że nie jest dla mnie za późno. Cieszę się, że pozwoliłam sobie w końcu na określenie siebie. Wiem, że nie chcę tego, co chcieli moi rodzice. Mam własny rozum i żałuję, że tak długo blokowałam, to co było we mnie.
Wiem, że rodzice chcieli dla mnie dobrze. Ale wiem też, że ja nie chcę takiego uporządkowanego życia. Chcę spontaniczności, zmian. I robię to! Zmiany są dobre, nie wiem, czemu się ich bałam. Czuję, że chcę coś zrobić, i to robię. Kiedyś nie ryzykowałam. Najgorsze, co może być. Strach przed ryzykiem. Powiem tak- nawet jak teraz ryzykuję i coś nie wyjdzie, to i tak żal jest nieporównywalnie(!) mniejszy, niż wtedy, gdy strach nie pozwolił mi na konkretne działania. Mówię wprost o uczuciach, jak coś do kogoś czuję :) To przynosi ogromną ulgę. Rodzicom również mówię, co czuję. Myślę, że zrozumieli, a nawet jeśli nie, to już nic na to nie poradzę. Taka jestem i taka chcę być... Za krótkie życie, by nie ryzykować.
Co dalej? Cóż, dzisiaj doszłam do wniosku, że chcę mieszkać w innym mieście. O godzinie 22.00 już załatwione lokum. Tak sobie beztrosko pożyję, nie chcę się spinać całe życie i tylko gonić za pieniędzmi, bo już wiem, że to mi szczęścia nie dało...NIE DAŁO.
Dużo jeszcze przede mną, ale myślę, że jestem już na tej dobrej drodze...
Życzę wszystkim najlepszego.
Odnośnik do komentarza
Gość cichypłacz
Witam was, nie wiem czy ktoś to przeczyta, ale muszę się zwrócić o pomoc, mam 16 lat, wcześniej byłam wesołą, pełną życia nastolatką, teraz stałam się ponura, wiecznie wszystko przemyślam, często zdarza mi się płakać, za szybko przywiązuje się do ludzi, bardzo przejmuje sie opinią innych ludzi i to jest błąd, co zrobić, żeby się nie przejmować? Bo to mnie najbardziej trapi, męczy. Od dłuższego czasu spotkały mnie przykre rzeczy, martwie sie o jednego z rodzica, ponieważ jest po nowotworze. Ojciec wcale się nami nie interesuję, w sumie to jestem przyzwyczajona do tego, że wychowywała mnie tylko mama. Chłopak mnie bardzo zranił, teraz straciłam przyjaciela. Po prostu wymazał mnie z pamięci, nie utrzymuje ze mna kontaktu, oczywiscie probowalam sie z nim porozumiec, ale bez skutku, podejrzewam, że ucieka od swoich uczuć do mnie i czegoś się boi, ale to juz nie ten sam człowiek, mogę o nim tylko zapomnieć. czuję pustkę i to wielką. nie wiem co robić : (
Odnośnik do komentarza

mam 16 lat i włąśnie poszłam do liceum. moja szkoła jest uważana za najlepszą w województwie, uczęszczam na wiele zajęć dodatkowych i mam wspaniałą rodzine. więc wiem że nie powinnam mówić o problemach. ale czasami nie wiem która ja jest prawdziwa. czasami mam ochote być popularna i chodzić na imprezy ale gdy wracam do domu czuje że jednak coś jest nie tak, jakbym tylko udawała. wtedy mam ochote na zawsze dzieckiem i nie musieć wychodzić z domu by nie być nolifem. i sama już nie wiem czy przy innych nie gram kogoś innego i doroślejszego, a nie chciałabym być lubiana za kogoś kim nie jestem. to tyle wiem że mój problem przy waszych tak na prawde jest niczym ale gdy to napisałam poczułam się lepiej :) dziękuje za interner i takie strony

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...