Skocz do zawartości
Forum

Jak pozbierać się po rozstaniu?


Gość gorzka199999

Rekomendowane odpowiedzi

Przestałaś się narzucać, ale on przeprowadził się do pokoju obok - widocznie Twoja obecność tak mu nie przeszkadza.
Jakby Cię serio miał dość, to uciekłby gdzieś dalej, tak myślę.
Myślę, że dobrze rozważyć jednak opcję ponarzucania się :))

Odnośnik do komentarza

Jeśli jego obecność będzie zbyt bolesna dla Ciebie a pewnie będzie to zmień adres zamieszkania jeżeli możesz. To, że się nie odzywał tak długo nie przemawia za Tym, że darzy Cię uczuciem a to, że przeprowadził się tak blisko oznacza, że tych uczuć nie ma. Nie znęcaj się nad sobą i przeprowadź się, będzie Ci łatwiej poukładać sobie życie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Witam mam 19 lat, w kwietniu zerwał ze mną chłopak. Poznaliśmy się pod koniec listopada, w styczniu związaliśmy się ze sobą. Zbliża się właśnie rocznica momentu kiedy się poznaliśmy i na myśl o tym ostatnio cały czas chce mi się ryczeć. Przypominam sobie wszystkie wspólnie spędzone chwile, nasze długie rozmowy przez telefon w nocy, wszystkie miłe słowa. Wiem, że mówi się, że nie ma ludzi idealnych, ale on dla mnie był. Był wyjątkowy, nie palił, nie pił, nie przeklinał, nie zależało mu tylko na jednym. To już mój drugi chłopak, poprzedniego udało mi się o wiele wiele łatwiej zapomnieć, bo mnie bardzo źle traktował, ale ten był dla mnie dobry, dopiero gdy ze mną zrywał pokazał się zupełnie z innej strony, właśnie przez to, że znałam same jego zalety nie mogę wciąż go zapomnieć. Wiem tylko jedno, że z nikim nie będzie mi już tak dobrze. Nie wiem co robić, obawiam się, że wraca mi depresja.

Odnośnik do komentarza

To co czujesz jest normalne po rozstaniu z kimś kogo darzyło się prawdziwym uczuciem. Nie trzymaj w sobie negatywnych emocji, chcesz płakać - płacz. Pisz o tym co czujesz. Pozwól sobie na przeżywanie tego. Ale potem musisz zapomnieć. On wydawał Ci się idealny, wspaniały, ale jak widzisz nie do końca tak było...Spotkasz jeszcze na pewno kogoś kto Cię pokocha i już nie zostawi. Prawdziwa miłość istnieje. Czas leczy ból, daj sobie zwyczajnie czas :) Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza

Najgorsze jest to, że zrywając ze mną, potraktował mnie bardzo niesprawiedliwie. Mieszkaliśmy w dwóch różnych miastach, ja jestem z woj. małopolskiego, on ze śląskiego. Był u mnie 6 razy i chciał bym w końcu ja przyjechała do niego, ale ja nie mogłam, i trzy razy przekładałam, gdy mu o tym o tym napisałam to w koncu sie zdenerwowal i napisal bym juz nie przyjezdzala bo on ma dość, nie czuje by był w związku, że wolałam naukę od niego, jakbym tęskniła to bym przyjechała dawno, że nie okazuje mu uczuć itp. Tutaj faktycznie pokazał swoje drugie ja, ale widzisz, mimo to ja wspominam go z tej lepszej strony i żałuję, że to co było takie piękne tak szybko i podle się musiało skończyć. Kurczę gdyby nie był dla mnie taki dobry przez cały czas trwania związku, łatwiej by było mi zapomnieć. Wiem, że mogę jeszcze kogoś poznać, ale nie będzie to takie samo uczucie, obawiam się nawet, że będąc w nowym związku, myślami mogę być wciąż przy tamtym, no ale czas pokaże...

Odnośnik do komentarza

Mam coś w rodzaju ,,huśtawek", wiem, że źle mnie potraktował gdy ze mną zrywał, ale wciąż przypominam sobie jak ciepłe uczucia wykazywał wobec mnie, jak różnił się od innych facetów...Dopiero gdy nie mogłam przyjechać i przekładałam kilka razy, to najpierw napisał na fb, że jak przyjade to musimy porozmawiać o naszym związku (wtedy już się zaczęłam bać, ale on widząc mój strach napisał, ,,nie bój się nie chcę zerwać"). Potem zadał mi pytanie czy czuję jakbym była w związku, ja przyznałam, że czuję, ale zauważyłam, że jakoś mniej ze sobą piszemy. On odpowiedział, że on nie czuje jakby był w związku i że pogadamy jak przyjedziesz. No i potem gdy po raz kolejny nie mogłam przyjechać to zerwał, i pisał raz po raz, że nie czuje jakby był w związku. Powtarzał to jak mantrę. Było mi bardzo przykro, bo przecież okazywałam mu uczucia, itd byłam zaangażowana, a on tak mnie potraktował. Jeszcze zaproponował, że możemy się przyjaźnić, bo jestem fajną i wyjątkową dziewczyną, lecz ja rzecz jasna nie widzę przyjaźni po rozstaniu, co mu potem napisałam. Eh...

Odnośnik do komentarza

Właśnie siedzę i płaczę, w pustym mieszkaniu, które pomagałam remontować, sprzątałam dbałam i czułam się jak w domu...Wczoraj rano powiedział, że nic z tego nie będzie, że nie czuje do mnie tego co powinien, mam tydzień na wyprowadzkę, a ja nie mam gdzie iść...miesiąc temu straciłam pracę, nie mam żadnych oszczędności żeby coś wynająć, nawet pokój, zrobił to w najgorszym momencie, wtedy kiedy próbowałam się postawić na nogi, a tu następny cios w plecy. Nie mam chłopaka, pracy i gdzie mieszkać, mam ochotę mocno wychylić się z tego 9-tego piętra.... Nie wiem co robić.

Odnośnik do komentarza

nie wiem, co robić. Zakochałam się w najgorszym z możliwych typów - kobieciarzu. Nie chciał się wiązać, ale przez jakiś czas zachowywaliśmy się jak para, wiadomo, że miłość przysłania wszelkie wady, i pomimo rad innych osób, które mówiły bym go zostawiła, ja dalej w tym tkwiłam. Te kilka miesięcy razem wystarczyły bym się zakochała na tyle mocno, że od maja, po rozstaniu, kiedy to on stwierdził, że jednak woli wolne związki (czyt.dziś ta, jutro tamta) nie mogę się pozbierać. Co gorsza mieszkamy w jednym budynku, niemal codziennie się widzimy, mamy masę wspólnych znajomych. W każdej chwili może zrobić ze mną co chce, bo po prostu kocham go i nie potrafię racjonalnie myśleć. Ostatnio próbowałam związać się z kimś innym mając nadzieję, że zapomnę, to wówczas on stwierdził, że chce ze mną być a tamtego najchętniej pobiłby. A przecież mu nie zależy, jak to on mówi - jesteśmy tylko kolegami. Ale dla mnie on jest całym światem. Dlatego skoro nie może być mój, nie chcę go w ogóle znać. Ale to trwa już od maja, a ja ciągle mam nadzieję... nie poradzę sobie z tym.

Odnośnik do komentarza

3 tygodnie temu wyprowadził się mój mąż odkryłam że ma własne życie i towarzystwo poza mną cały czas myślę o samobójstwie bo po co życ bez niego z nim też się nie da to strasznie boli nie pomagają antydepresanty zalogował się na sympati i znalazł swoją miłosć z rosji a ja chce umrzeć boli każdy oddeach bez niego

Odnośnik do komentarza

Czas leczy rany ,nie wiem jak można tak się zatracić w miłości do faceta,nie są oni tego warci,sama się przekonałaś,
być może też odszedł,bo nie miałaś swojego życia tylko żyłaś jego życiem,

zawsze trzeba umieć żyć samemu ,żeby można było żyć z kimś,

jak sobie sama z tym nie radzisz wybierz się do psychoterapeuty,
teraz musisz odciąć się od przeszłości i myśleć o przyszłości,
bo szkoda zdrowia na zamartwianie się.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa

zawsze trzeba umieć żyć samemu ,żeby można było żyć z kimś,

Super powiedziane, moim zdaniem.

Abi68, to okropne, o czym piszesz. To świństwo co Ci zrobił, i to jak bardzo mocno to przeżywasz. Bardzo Ci współczuję. Według mnie to nie takie dziwne, że to był taki duży wstrząs dla Ciebie, i nie możesz sobie z tym poradzić. Im bardziej go kochałaś, tym bardziej teraz cierpisz.

Potrzebujesz psychoterapii. Chyba zbyt mocno odbiło się to na Twojej psychice, żebyś bez tego mogła sobie poradzić. Idż do psychologa, niech Ci zaleci odpowiednią terapię, bo samo faszerowanie się tabletkami przy takich problemach do niczego dobrego nie prowadzi.

Odnośnik do komentarza
Gość Belmondo

Oj kobiety... I te wasze mądrości z d. typu: Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki... Rzeka cały czas jest w ruchu i nigdy nie jest "taka sama"... To po pierwsze. Po drugie: Jeśli z facetem nie wyszło, to może czas spróbować z kobietą? Po co narażać się na związek z innym facetem, który może być znacznie gorszy? Zupełnie nie rozumiem waszej logiki... Porzucacie facetów, a niby wciąż ich kochacie. W poniedziałek mówicie: "Jesteś miłością mojego życia i nigdy Cię nie opuszczę" by w piątek zwyzywać go od najgorszych i straszyć nasłaniem na niego zbirów, którzy go pobiją jeśli nie da Wam spokoju...

Odnośnik do komentarza

Belmondo, a Ty jesteś facetem, kobietą czy hebrydą ? :)
Historii jest wiele, sytuacje są różne i nie należy generalizować. Czasem rozstanie jest prawdziwą chęcią uwolnienia, czasem krzykiem "obudź się, ranisz mnie, walcz o mnie". My kobiety wbrew opiniom jesteśmy bardzo logiczne. Pod warunkiem, że się nas rzeczywiście chce zrozumieć. :)

Odnośnik do komentarza

a co zrobic gdy taka sytuacja następuje po 21 latach znajomości i 19 małżeństwa gdzie jest już dość pokażny dorobek i dzieci....powie mi ktoś?? Zostałam zdradzona on kocha ja gada o niej przez sen i pije z rozpaczy że go niechce...co ja mam z tym zrobić ...jak powyrzucać pamiątki prezenty wykasować numer...przecież tak się nie da?!!!

Odnośnik do komentarza

Witam, mam 23 lata i jestem z chłopakiem 5 lat przechodziliśmy razem naprawdę ciężkie chwile i rozstania zdrady, kłamstwa, kłótnie, zostawił mnie raz dla innej było ciężko chciałam umrzeć.... nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Czas wyleczył rany byłam sama i szczęśliwa, gdy nagle po kilku miesiącach pojawił się na nowo przepraszał, obiecywał... wróciła. I to był najgorszy błąd. Przez kilka miesięcy było cudownie jakbyśmy na nowo się poznali i przeżywali pierwszą miłość, lecz szybko się to skończyło.... Zaczęły się wypominki z przeszłości, ciągłe kłótnie, jesteśmy dalej razem mimo że jest to tylko przyzwyczajenie, on nie zwraca prawie na mnie uwagi,jestem mu obojętna kocham go ale wiem że to nie ma sensu nie dogadujemy się pod każdym względem, chce go zostawić i zacząć nowe życie lecz bardzo się boje że zostane sama, że sobie nie poradzę, że już nikogo sobie nie znajdę, że nie bedę potrafiła żyć bez niego.... Ale z drugiej strony zostając z nim będzie jeszcze gorzej bo ten związek nie ma najmniejszych szans na przetrwanie.... Nie wiem co mam robić :(

Odnośnik do komentarza

Fakt, powrót do niego był najgorszym błędem, niepotrzebnie dałaś zamydlić sobie oczy wiedzą, jak wcześniej było źle. Ale trudno stało sie, nie ma co rozpaczać, tylko wyciągnąć wnioski i działać.
Dlaczego boisz się, że zostaniesz sama? Przecież raz już odeszłaś, przeżyłaś jakoś/mimo że na początku czułaś, że nie możesz bez niego żyć/, i ogólenie z tego co tu piszesz, to tylko na tym zyskałaś:

~Zoosia55
Czas wyleczył rany byłam sama i szczęśliwa,

I to potwierdza w sumie dość oczywistą rzecz, że można być szczęśliwym samemu, natomiast w związku w którym człowiek cierpi zamiast się realizować na pewno nie.
Także głowa do góry, nie masz się czego obawiać, i nie masz nic do stracenia.

Odnośnik do komentarza

Do wszystkich cierpiacych dziewczyn i chlopakow:trzymajcie sie twardo swoich decyzji,chociaz bedziecie miec czesto chwile zwatpienia i bolu,zobaczcie co sie dzieje na tym swiecie?Inni maja naprawde gorzej,sa zabijani,traca cale rodziny,domy,nie maja nawet chleba.Nie wiadomo,ile bedziemy zyc,wiec sprobujmy razem isc do przodu i probowac wykorzystac jak najlepiej kazdy dzien.

Odnośnik do komentarza

Witam
Wiem że potraktujecie mój problem moze jako normalny problem młodej dziewczyny, ale uwierzcie mi dla mnie to nie jest normalny problem. Miesiąc temu zerwałam z chłopakiem, żyliśmy w zwiazku na odległość, od jakis 6 miesięcy nie układało nam się, kłóciliśmy sie, niedogadywaliśmy, on był często zazdrosny i często musiałam mu udowadniać że jestem w tym miejscu o którym mówię lub z tym człowiem z którym mu mowiłam ze jestem umówiona, z biegiem czasu zaczełam robić to samo w stosunku do niego, zaczeła się ciagła kontrola, czułam gdzieś w głębi duszy że on cos ukrywa ale jak mu mowiłam o tym on mowił ze nie okłamuje mnei, ze mnie kocha.... Często zrywał ze mną, nie odzywał sie 2-3 dni i wracał, pisał, przepraszał.... wiem że tutaj był moj błąd że zawsze pozwalałam na powrót, ale kochałam i kocham go najbardziej na świecie, okazało się jednak że mnie okłamywał i w tym czasie kiedy był ze mną spotykał się z innymi dziewczynami, znazałam jego zdjecia z nimi w internecie, poczułam się jakby ktos wsadził mi nóż w plecy, on sie tłumaczył że to z powodu tego ze byłam zazdrosna, co dla mnie jest idiotycznym tłumaczeniem, bo on równiez był zazdrosny ale nigdy nie spotkałam sie z innym mężczyzną podczas zwiazku z nim :( Staram sie nie pisać, nie dzwonić, on prosi żebym do niego przyjechała ale ja sie boję, i uważam że teraz on powinien cos zrobic dla mnie i naszej miłości jeżeli ona wogole istniała.....on potzrebuje vizę żeby tutaj przyjechać wiec nie jest to takie proste..... Teraz staram się jakos żyć, jakoś funkcjonować, przeraża mnie wizja samotnego zycia, bez kogos bliskiego i kochanego, nie widzę żadnych pozytywów w zyciu, nawet nie mam jakiegos konkretnego zainteresowania żeby sie temu poświećić.... nie widzę szans na poznanie kogos bo zycie sie zmieniło.... znajomi maja rodziny, mężów itp. Czuję sie troche jak kosmita w moim małym samotnym swiecie..... Proszę pomóżcie mi chcę byc znowu radosną, usmiechnięta dziewczyną jaką byłam kiedyś....Prosze was nie zostawiajcie mnie z samej...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...