Skocz do zawartości
Forum

Brak zainteresowania życiem


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 18lat i jestem w 3 klasie technikum. Mój problem zaczął się w podstawówce kiedy byłam w 7klasie.

Zaczęłam mieć problemy z koncentracją, byłam przybita cały czas i najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Mogłam godzinami leżeć patrzeć w sufit i płakać. Zaczęłam izolować się od ludzi. Żyłam cały rok czując jakbym żyła za szybą. Nie czułam żadnego sensu w życiu i rozważałam samobójstwo. Przestało mi zależć na czymkolwiek i kimkolwiek. Zaczęłam mieć problemy ze snem. 

W 8 klasie byłam u psycholożki. Spławiła mnie mówiąc, że moje problemy to nie problemy i "młoda jestem, życia nie znam". Dlatego do teraz mam wątpliwości czy moje problemy to problemy, czy może przesadzam. W każdym razie w 8 klasie zniknęło mi poczucie życia za szybą. Przestałam też umieć płakać. Zostały ze mną myśli o samobójstwie. Zaczęłam mieć okresy czasu kiedy nie byłam w stanie czuć dosłownie nic. Zaczęłam jedynie czuć nienawiść do siebie, za to że nie mogę być normalna. 

W 1 klasie technikum nie byłam w stanie czuć żadnych emocji. Miałam okresy czasu kiedy było znośnie i takie kiedy nie czułam sensu życia. Przeważnie gdy zaczynał się ten gorszy stan trwał około miesiąca lub dwóch. Potem była 2-tygodniowa przerwa i zaczynał się na nowo. Najtrafniej jest powiedzieć że to był pierwszy rok od dwóch lat kiedy czasami czułam się trochę lepiej. 

Takie okresy bezsensu życia były ze mną też w zeszłym roku. Nie miałam siły wstawać z łóżka. Izolowałam się od ludzi. Czułam ból w klatce piersiowej, nie do końca fizyczny i nie całkowicie psychiczny tylko coś pomiędzy. Przez cały rok miałam przeczucie, że będzie jeszce gorzej i bałam się tego. Przestałam zastanawiać się nad tym co czuję i czy w ogóle czuję cokolwiek. 

W tym roku zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Nauczyłam się wreszcie płakać, ale płakanie nie przynosi mi ulgi. Od początku roku czuję ciągłe poczucie winy i ścisk w klatce piersiowej. Najbardziej czuję to rano i wieczorem. Moją pasją było rysowanie i jakiś rok temu zupełnie to straciłam. Miałam dużo hobby, ale aktualnie żadne z nich nie sprawia mi radości. Porzuciłam wszystkie z nich poza rysowaniem do którego zmuszam się, żeby nie wyjść z wprawy. 

Często myślę o przyszłości i zdarza mi się żałować, że kiedyś nie popełniłam samobójstwa. Czuję że w życiu nic nie osiągnę i nigdy nie będę szczęśliwa. Kiedyś miałam jakieś swoje marzenia, ale nie mają dla mnie już znaczenia. Czuję niechęć i ciągły żal do siebie za to, że nie umiem sprawić żeby na kimkolwiek lub czymkolwiek mi zależało. Kiedyś potrafiłam wyjść na dwór i czuć radość z samego powodu że jest piękny dzień i miałam swoje marzenia. Tęsknię za tym uczuciem i tęsknię za poczuciem że w przyszłości mam cokolwiek do zrobienia. Zmuszam się do tego, żeby nie izolować się od ludzi chociaż mam na to wielką ochotę. Kiedy spotykam się z przyjaciółmi wchodzę w rolę bycia że znajomymi i przez chwilę wydaje mi się, że nie jest tak źle, ale jeśli choć przez chwilę pomyślę o tym co czuję, to nie ma tam szczęścia tylko żal i poczucie winy. Czuję że nie mam kontroli nad moim czasem i życiem. Chciałbym żeby cokolwiek miało dla mnie sens. 

Domyślam się że to co opisuję może faktycznie być problemem, ale i tak w środku czuję że przesadzam i nie powinnam nikomu zawracać tym głowy. Nie chcę tak żyć i czuć tego wszystkiego, ale nie wiem co się ze mną dzieje. Czy ktoś byłby mi w stanie jakkolwiek doradzić co mam dalej robić? 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza

Podobna historia do mojej, ja okres zamrożone emocje/uczucia miałem w gimnazjum i przez połowe liceum, nie potrafiłem czuć nic do swojej matki a tylko z nia mieszkałem, również miałem problemy ze snem około 200-300 nie przespanych nocy w życiu mam, nawet pracując po 11h dziennie moj mozg potrafił być tak aktywny i tyle myslec ze pracowalem 11h, noc nie przespana, kolejny dzien pracy 11h, noc nie przespana, dopiero usnalem na trzeci dzien zalozmy. Jeśli chodzi o psychologów to jakieś dwie akcje były, opisałem swoje myśli, przezycia historie, uczucia przezycia, jeden psycholog notowal to kurwa przez pare dni i tylko mhm mhm i zadawanie pytań, odpuscilem, po wizycie u psychoterapeuty przepisała mi jakies neurotropy ktore sprawiły ze moje nienawistne natrętne wizje, obrazy, bo myslami tego nie nazwe, do mnie to scierwo nie nalezy, zawsze bylem w porzadku dla ludzi az za wporzadku ze ktos nazwal by mnie nice-guyem( spoko pedały lepsze to niz udawanie znajomosci dla korzysci fałszywe szmaty ;) ) potroiły swoją moc i nawet rozmawiając z moją mamą widziałem obrazy jak podrzynam jej gardło, robie krzywde jej a pozniej sobie, nie wiem czy to jakas polaczona nienawisc do siebie, chec zabicia sie(mimo ze nawet raz zyletka po skorze nie przejechalem XD) skąd takie mysli sie biora ale balem sie swego czasu angazowac w znajomosci z dziewczynami gdyz mialem sporo snów i obrazów, myśli o tym ze gdybym mial dziewczyne to bym ją zabił, wiele nienawistnego natrętnego gówna. Skąd sie to brało? Nie wiem przebijałem to tym co lubiłem robić, później niestety dragami miękkimi i twardymi. Co do tego nieczucia emocji i napadów depresji na dwa miechy a pozniej spokoju na 2 tygodnie. Ja to mówiłem se zawsze i tak przez X lat że 6 miesięcy cierpie nie czując nic, mając bezsenność, usypiając kurwa 3 godziny nawet kładąc sie wczesniej po to zeby miec 2h snu, zeby mnie brzuch skręcał jakby ktoś mnie skopał, nie czując kompletnie nic, zeby przez 4 miesiące, nadrobić to wszystko, znów być kolorowym uśmiechnietym czlowiekiem, pozytywnym którego ludzie kochaja, lubia, dzwonia do niego, na siłach, spoleczny, towarzyski, mega duzo energi,dziewczyny mnie lubia, chca nawiazywać kontakt, wiesz dosłownie taka faza czucia sie w 100% sobą przez co bylem lubiany byłem w krótkim związku dla benefitów oczywiscie seks, z dwoma dziewczynami sie całowałem az mi jakiś stycznik/przekaźnik w głowie nie pierdolnął w momencie rozmowy bo oczywiscie powiedzialem coś nie na miejscu i wszystkie mysli obracały się przeciwko mnie, nagle czułem sie mega dziwnie, czułem jakbym ją zranił, był psychopatą, biegałem do ludzi mówiąc ze przeciez nikogo nie chciałem zabić(a myslalem ze chcialem he). Pewnie pocałunek był dobry normalny, szkoda ze mi łeb pierdolnął przez jeden gest na jej twarzy ze cos co powiedzialem bylo nie na miejscu i musiałem przezywac wtedy psychozy chuj wie jak wielkie poczucie winy w sobie, zapaść psychiczna, i urojenia ze jestem psychopata i w ogole chuj wie jak zlym czlowiekiem. Witamy kurwa dziecinstwo i popierdolone wartosci systemu kary w dziecinstwie i wpojone poczucie winy zapewne ot moj problem. Może jakoś źle obliczylem czas trwania mani/fazy/ADHD/szczęścia i Depresji albo u ciebie po prostu okresy te były krótsze. Potrafiłem w gimnazjum lagować się parenascie razy dziennie na parenascie sekund i nie slyszec nic co działo sie wokol mnie nawet gdy nauczyciel do mnie mówił. Ja zaś w wieku gimnazjalnym miałem tylko grupke znajomych w szkole, a poza szkołą nie znałem nikogo bo nie musiałem. Nie miałem takiego uczucia, potrzeby, w miejscu gdzie ludzie mają miejsce na znajomych ja miałem pustke, nie potrzebowałem tego. Może dlatego ze wypełniały to miejsce pasje (wyczytałem ze prawdziwa pasja delikatnie lub nawet mocno zmniejsza te potrzebe bycia z drugim człowiekiem, posiadania znajomych) i dużo znajomości poprzez gry komputerowe, uczyłem sie bardzo duzo angielskiego i to była moja zajaweczka, jak i również rymowanie, jakieś freestyle, potrafiłem rymować i rozmawiać trzymając się kontekstu rozmowy jednocześnie, często coś nawijałem, albo nawet nawijałem o tym co zrobiliśmy ze znajomymi ostatnio, mysle ze wpływ mogło to wywierać na znajomych ogromnie gdyz cieszy to ludzi obustronnie flexing/rytmiczne wspominanie wspolnych wspomnien prawda? Tak lubiano mnie, ja lubiłem ludzi a w obecnym momencie straciłem wiekszość swoich pasji, w tym tą która uratowała mi moje zycie czyli zmienienie wszystkich tych negatywnych myśli, czarnych chmur, na radosne rytmiczne słowa. Od czasu do czasu coś sobie rzucę, ale to juz nie to samo, planuję do tego wrócić ;) Taaa także streszczając to w gimnazjum nie czułem nic, to co czułem w gimnazjum to po prostu ktoś wyjął ze mnie potrzebe socjalizacji, posiadania znajomych, dodatkowe poczucie nie jestem człowiekiem, ktoś wyjął ze mnie potrzebę socjalizacji z ludzmi to chuj? Siedze napierdalam pasje, zajawki, angielskiego umiem w chuj, kazda gre ktora lubialem rozkminilem w miesiac i stawałem sie w niej dobry nie czuje to nie czuje i tyle, dziura. Dwa lata pozniej znalazlem se znajomych, szkoda ze toksycznych, jarających, ćpających, powoli wyjmujących z ciebie poczucie wartości bo w kazdej malej sytuacji w ktorej sa stanie okazac ci brak szacunku, kurwa psychopatycznych i stwierdzam po czasie ze lepiej uwazac na siebie i mieć paru niz wielu. Nie polecam toksycznych znajomych, ćpających/wiecznie chlających imprezujacych znajomych jesli to nie jestes ty, znajdź sobie znajomych którzy lubią robić coś i również lubisz robić to ty, w moim wypadku cieszyłem sie znajomościami z wieloma ćpunami przeplatanymi rzadkimi wyjściami na robienie coś trzeźwego, częściej na wiadomo co. Jeżeli jesteś osobą która sobie poradzi z tym wszystkim takimi chaotycznymi znajomosciami, dodatkowo najczesciej na środkach, niewazne wieczny zestaw piwka/vodeczka i jaranko to tez zycie na środkach, czesto w momencie jak znika jaranko znika i połowa tej znajomości. Jeszcze raz, jezeli jestes osobą, która w tym wszystkim znajdzie sobie prace, swoje miejsce, swoją asertywność, swoją połówke, i pozostanie sobą to spoko. Mi to dało popalić. Jestem troche starszy bo 23 lata mam, za sobą jeden krótki związek dla benefitów, trzy pocałunki i tyle miłości w zyciu, 

 

 

Nie trać pasji, moze nie dziel się nią tak bardzo z ludzmi którzy będą mówili w ten sposob by uswiadomic ci jak twoja pasja jest bezwartosciowa, twoje pasje są dla ciebie i tobie maja kolorować zycie. Nie musisz sluchac w tym momencie a ze moze byś prawo jazdy se zrobiła albo chłopaka znalazła? Prawko zrób i chłopaka tez sobie znajdź zebyś sie czuła dobrze przy ludziach których zaszufladkuję tutaj, oceniacze. Jak byś miała te dwie poprzednie składowe, to by wskoczyli na wygląd, jak nie na wygląd to na co innego, ot ludzie czy tam kurwy jak dla mnie jedno i to samo, z wyjątkami jeden na 10, wiadomo oczywiście nie wszyscy tacy są i nie nalezy sie zrazac od spolecznego pierdolenia bla bla bla bla 

Czasem warto nie pokazywać jak szczesliwi jestesmy, bo oprocz bycia szczesliwym trzeba byc silnym, nie słabym bo inne kurwy ludzkie nas będą kłuć jesli to zobaczą. Nie chwal sie wszystkim co osobiste znajomym, pogadaj o tym z mamą,tatą, czy kims bliskim kto nikomu o tym nie powie i nie będziesz miec tego poczucia ze znajomi duzo o tobie wiedza. 

Nie bierz twardych narkotyków jezeli masz osobowość która lubi wpadać w uzaleznienia, ja najwidoczniej mam, będzie jeszcze wiekszy problem. Ja zacząłem od jarania które pozwalało mi spać a miałem na koncie dobre 200 nieprzespanych dni do 2 technikum, skonczylem na twardych.

Naucz się kłamać tam gdzie trzeba skłamać aby nie mogli Cię zranić, wykrywaj tych którzy są z tobą(nie dla Ciebie) żeby móc Cie zranić i czuć ze im idzie lepiej od ciebie a nie ze sie rozwijasz. 

Nie zadawaj się z "kotwicami". 

Nie uzalezniaj sie behawioralnie, ani od social media(czyli od patrzenia na pieknych ludzi sukcesu ktorzy maja wszystko, aktorów, influencerochujozerów aka the cwelów, i na to cale tiktokowe czy instagramowe gowno bo patrz pozniej ogląda zalozmy matka filmik gdzie inna bogata matka zabiera swoje dziecko na wakacje, czuje sie gorzej a skąd wie jak ta instagramowa matka z pieniędzmi traktuje dziecko, na codzien? jaka jest? czy ten caly hajs i wakacje to wszystko co daje? widzi tylko poczucie winy do siebie ze nie moze tego zapewnic swojemu dziecku. 

 

 

Dobra ja spierdalam pewnie to usune za 24h bo mi pierdolnie jakiś mini wstydzik we łbie paranoje ze przeczyta to ktoś  znajomy ode mnie, mam również pronoje ze ktos chce byc dla mnie dobry ha ha ha ha no pewnie  

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Ja mam obecnie brak zainteresowania zyciem, bo no wlasnie, moze zylem w pewnej bańce albo wystarczało mi rozwijanie moich pasji, bycie dobrym w wielu sportach, granie sobie w gry, posiadanie toksycznych znajomych, a zaniedbałem inne zyciowe rzeczy jak i rowniez zylem z przekonaniem ze nie czuje nic do ludzi i nie chce miec z nimi doczynienia, bo polowa tych znajomosci nie zaprowadzi cie nawet do tego by pojechac wspolnie w jakies fajne miejsce, nawet wspolna wycieczka w gory, za granice, na narty(hehe takie towarzystwo mialem ze na narty codziennie latalem Białystok), kajaki, kurwa zdrowego cos cokolwiek grill z alkoholem z pomysłem, sport, nwm ciezko jest z ludzmi złapać mi jakąś wspólną pasje, a bardziej swoje zycie opierałem na robieniu czegoś, niz na robieniu czegoś z kimś, bo kurwa roznie to z wami ludzie jest lenie jebane, jak jestescie lepsi w danej rzeczy to bedziecie innych katować tym ze jestescie lepsi, jak ktos w czyms od was lepszy to chuj ja tego nie robie nie lubie tego, ja pewnie tez momentami takim czlowiekiem bylem ale nie zawsze, dlatego fajnie miec znajomych otwartych na wiele rzeczy i przede wszystkim zdrowe rzeczy a nie znajomych ktorzy skrycie w swoich słowach atakują cie nozem 

 

 

https://genius.com/Kendrick-lamar-count-me-out-lyrics

https://genius.com/Kendrick-lamar-count-me-out-lyrics

 

Ayoo that was passionate Junkie I'm out of here Zoooooooooooooooooooom

 

 

 

A mój post traktuj przez palce, pewnie sie odkleiłem w bardzo wielu punktach, mogłem opisać tylko swój punkt widzenia, ba nawet jak oceniacz ludzi sie rozpisać no co kurwa ludzie takich ludzi poznałem niewielu dobrych same kobry chcieli mnie skrócić o szyje łańcuchem mnie udusić we własnej rodzinie. Różnie to z nami ludźmi jest nie każdy lubi to samo. Ja patrząc wstecz spróbowałbym poznać się bardziej ze sportowcami, ludźmi dla których paliwem jest sport zdrowie, zdrowe podejście do życia i których napędzają ich zainteresowania i robienie czegoś, nie neguje melanżowania nie jestem jego przeciwnikiem ale jeden 5 lat pomelanżuje nazwie to swoimi młodzieńczymi latami, normalnie zbuduje zdrowy związek może pozna go nawet na melanżu, część ludzi potraktuje przez palce z tymi właściwymi ludźmi poznanych na melanżach utrzyma kontakt, nauczy się funkcjonowania z ludźmi, zapamięta to co słuszne a mimo używek wywali z głowy to co niepotrzebne, drugi nie - drugi będzie się tym zabijał, udawał że mu z tym dobrze, gdy będzie miał zły humor na ćpanko to będzie próbował drugiego ciągnąć na dno namawiając go na ćpanko, oduczy się w tym całym chlaniu,ćpaniu,jaraniu i tak w kółko tego czym jest rozmowa, słuchanie drugiego człowieka bo to na prawdę ujmuje empatii. 

 

Jeżeli nie wiesz skąd biorą się te stany a zwalczenie ich zajmuje zazwyczaj długo z pomocą terapi, psychoterapeutów, terapi behawioralno-poznawczych, za pewne trzeba później wyjść ze samym sobą do społeczeństwa patrzeć jak sie zachowujemy i co wpędza nas w te stany spowrotem i je zwalczać na pewne sposoby. Jest to długa za pewne droga sam jak na razie nie angażuje się w terapie. A nawroty tych stanów są mega silne, wiem jak to jest gdy te stany wymazywały mi z życia wszystko co zbudowałem w ciągu tych paru miesięcy, moje pasje moją siłe, moje dobre nawyki a zostawała tylko pustka i znów nie czułem nic co roku. 

Próbuj działać od środka i w momentach gdy czujesz się na prawde dobrze i trzeźwo zanotuj ten czynnik który wpływa na ciebie bardzo pozytywnie, który sprawia że czujesz się stabilnie. Ja pamiętam że u mnie to było zdrowe odżywianie się tj. dieta na poziomie 3200 kcal pełna w 120g białka, 400g węglowodanych i 100g tłuszczy coś takiego - taka dieta przyjmowana ustabilizowuje poziom dopaminy w mózgu przez co czujesz się lepiej. Dodatkowo ćwiczyłem, przybyło mi mięśni = lepsze samopoczucie, brak bóli w kręgosłupie łatwość w podnoszeniu rzeczy mniejsze zmęczenie = lepsze samopoczucie. 

Bierz zimne prysznice, z początku masakra ale ja po prawie 2 miesiącach zimnych prysznicy  czuje sie o niebo lepiej.

 

 

Odnośnik do komentarza

Bo walczysz z samą sobą gdy bierzesz zimny prysznic, najbardziej wrazliwe miejsca to kark, górny środek pleców, potylica, środek czaszki od góry, moze jeszcze dolne plecy, i klatka piersiowa, zaczynasz sie trząść, oddech jakbyś miała sie udusić, nie mogła złapać oddechu, a musisz wtedy cos z siebie powiedziec, panować nad oddechem, mówić coś co ci pomaga do momentu az masz wyjebane w tą lodowatą wode i jest ci pod nią przyjemnie. Ja stosuje rano i wieczorem, mozna to robić progresywnie, nie wiem jak jest w wanience z lodem, w rzece - pewnie masakra XD Zapewne wyrzut endorfin jest mega, jak i zreszta po porządnym wygranym ze sobą zimnym prysznicu, fajny zastrzyk humoru na chwile i energi, nie trzęsiesz po jak po wyjściu z gorącej wody, ciało jest ciepłe przez jakieś 30 minut wiec nie trzesiesz sie po domu. 

Nie wiem takie rzeczy, mozna dzialac od srodka i tyle. Paliwo jakie wlewamy do naszego ciała tez ma znaczenie, nie tylko emocje, myśli aczkolwiek niestety mysle ze ten mozdzek, nawet najbardziej niezdrowo zyjacy prowadzacy sie chujowo skurwiel bedzie sie czul przez skurwysynski mozg lepiej :( 

 

I nie fantazuj o zabiciu sie, moze dojsc do momentu w którym nawet będziesz czerpala przyjemnosc z myslenia o zabiciu sie. 

 

 

 

 

 

Edytowane przez I UsedToCallMyselfDarkness
Odnośnik do komentarza
W dniu 6.09.2023 o 01:41, Rxanne napisał(a):

Domyślam się że to co opisuję może faktycznie być problemem, ale i tak w środku czuję że przesadzam i nie powinnam nikomu zawracać tym głowy. Nie chcę tak żyć i czuć tego wszystkiego, ale nie wiem co się ze mną dzieje. Czy ktoś byłby mi w stanie jakkolwiek doradzić co mam dalej robić? 

Myślę, że nie czujesz tak, ale masz w sobie słowa tej pseudo-psycholożki. Domyślam się, że to była szkolna psycholog. Bardzo mi przykro, że tak Cię potraktowała.  Jest coś takiego jak młodzieńcza depresja i jako psycholożka powinna o tym wiedzieć. Jesteś już dorosła a wiec mozesz zapisać sie do poradni zdrowia psychicznego, nie trzeba skierowania. Psychiatra oceni czy to depresja i przepisze antydepresanty. Jednak ważne byś poprosiła go o skierowanie na terapie. Skuteczne leczenie depresji to leki+terapia. 

Dodam, że sama leczyłam depresje. Brałam leki około 2 lat , a terapie miałam 2,5 roku. Nie miałam historii otępiennych czy innych tego typu. Dobrze dobrany lek w dobrych dawkach, nie powoduje nic takiego.  

  • Dziękuje 1

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...