Skocz do zawartości
Forum

Dzieci


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 25 lat i wiem, jestem jeszcze młoda. Ale mam już partnera od lat i nęka mnie jedna rzecz. Nie wiem zupełnie czy chciałabym mieć dzieci... Z jednej strony tak, bo wiem że to na pewno duża satysfkacja wychować dziecko i myślę że na swój sposób spełniałabym się w tym i cieszyła jeśli wszystko byłoby ok

Ale jest też druga strona, czyli ogromna ilosc moich obaw - żeby dziecko nie urodziło się chore, żebym dała radę, czy nie będę nadopiekuńcza matką (z natury dużo się stresuję i nakręcam, za dużo rozmyślam i analizuje. Mam obawy czy psychicznie mnie lub dziecka to nie wykończy, bo będe się stresować o wszystko związane z dzieckiem). Do tego dochodzi strach przed ciążą, porodem i przed tym jak będzie wyglądało moje cialo po ciąży i czy dla partnera nie będę odpychająca. Wiem, to próżne, ale szczerze mówię że mam takie obawy. Szczególnie że mam naprawdę wyjątkowo małe piersi, więc po ciąży będą nie dość że małe to jeszcze obwisłe... A mój partner i tak wiem że woli duże piersi (wyszlo kiedyś w rozmowie)

Jak to było u was? Nadeszła pewność że chcecie mieć dzieci z wiekiem?

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Gomat napisał:

wiem że to na pewno duża satysfkacja wychować dziecko i myślę że na swój sposób spełniałabym się w tym i cieszyła jeśli wszystko byłoby ok

Satysfakcjonujące są chwile w wychowywaniu dziecka. Samo w sobie wychowanie to wielki trud, wiem coś o tym ? 

Jeśli zaś chodziło tę drugą stronę, o której piszesz.... widać jesteś dość zalęknioną osobą, z tendencją do zamartwiania się.  Tutaj będzie o tyle trudniej, że musisz stale -w zasadzie nieustannie- sie pilnować, pracować nad sobą, bo dziecko im mniejsze bym bardziej chłonie Twoje emocje, uczucia, atmosferę. I to już w łonie matki. Niektórzy twierdzą, że nawet w chwili poczęcia. Jesli masz obawy czy będziesz nadopiekuńcza matką to poczytaj o nadopiekuńczych matkach, jakie one maja cechy, z czego wynika ich nadopiekuńczość itp. i sprawdź sama siebie teoretycznie. Wiem, że często bywamy nieobiektywni wobec siebie, ale juz jakiś procent siebie zauważysz w tych artykułach. Poza tym nadopiekuńcza matka to nieszczęśliwa osoba, mająca zwykle jakieś nieleczone zaburzenia, a więc chcąc uniknąć bycia taką matką moze lecz się wcześniej. Jeśli jesteś ogólnie lękliwa, nakręcająca się to masz w kwestii rodzicielstwa pod górkę... niestety ?  Dlatego, że matka poza miłością do dziecka musi umieć sobie przede wszystkim radzić sama ze sobą. 

Poniżej cytaty, które być moze sie przydadzą w podjęciu decyzji. 

" Rodzicielstwo jest prawdziwym cudem.

Jest też niewątpliwie niełatwą serią drobnych wydarzeń, tymczasowych konfliktów i nagłych kryzysów, wymagających Twojej reakcji.

A cokolwiek postanowisz i powiesz, a także sposób w jaki to zrobisz, może być- i zapewne będzie- użyte przeciwko Tobie.

W końcu poznasz siłę ponoszenia konsekwencji SWOICH CZYNÓW"

O nadopiekuńczej matce: 

Jeszcze gdyby matka umiała dać sensowne rady, gdyby była np. w sprawach zawodowych jakimkolwiek autorytetem. Nie, ona chce podzielić się obawami i wprowadzić niepewność. Na zmianę uwierz w siebie i "ale czy ty się do tego nadajesz?" Jak dla mnie to jest samolubne i po prostu dzieli się z synem obawami, by to jej było lżej. Nie powinna tego robić, bo podcina dziecku skrzydła.  A najgorsze jest jeszcze podejście "jak jest dobrze to jest dobrze, jak jest źle to zrobię by było jeszcze gorzej" - czyli płacz nad rozlanym mlekiem. Nie wiem jak córki to znoszą, ale synowie na pewno źle. „

Po pierwsze, skoro drażni dziecko matczyna nadmierna troska, to znaczy, że okazując mu troskę mu nie pomaga.
Po drugie, okazując mu troskę i swoje przerażenie, mówi mu bardzo wiele rzeczy: "jesteś zbyt wrażliwy, nie poradzisz sobie, jesteś słaby, jesteś za mało zaradny, nie umiem sobie wyobrazić, że dasz sobie radę, nie zniesiesz tego, załamiesz się, jesteś jeszcze dzieckiem". On właśnie to słyszy. Nie słyszy wsparcia. ŻADNEGO.
Po trzecie, dziecko musi dźwigać nie tylko swoją trudność, ale też matczyne lęki - bo dziecko wie, że się matka martwi, to do tego być może jeszcze martwi się stanem matki, dodatkowo może mu utrudniać pozbieranie się to poczucie, że własną matkę (która w niego nie wierzy) obciąża swoimi problemami.
Po czwarte, tak - to jest nienormalne, że całe życie matki jest skupione na dziecku, zwłaszcza DOROSŁYM dziecku.
Wbrew  temu co matka myśli i czuje teraz, właśnie najbardziej wspierającą rzeczą, jaką można zrobić, to się odsunąć od dziecka, dać mu dorosnąć i oferować wsparcie wtedy, kiedy o to poprosi. Traktowanie go jak dziecko nie dodaje mu sił. „

 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...