Skocz do zawartości
Forum

Seks z żoną raz na rok


Gość zalamany

Rekomendowane odpowiedzi

Gość porabanyzwiazek

No to podlacze się do dyskusji i jeśli jeszcze czyta to osoba z przed dwóch lat to mogę się pochwalić 100% podobieństwem... jestem zonaty od 6 lat mamy 5cioletnia coreczke, przed malzenstwem i porodem kochaliśmy się może niezbyt często ale jednak, dziś pozycia niemal wogole nie ma. Czyba ostatnia proba była jakos z rok temu na wakacjech i w dodatku została przerwana przez pukających tesciow. Nie mieszkamy razem z teściami i oni ogolnie sa ok. Problem w tym ze czas mija a przez brak pozycia moja zona i ja oddalamy się od siebie bardzo mocno. Ja mam do niej ogromny zal który za to ze brakuje nam naszej cielesności, ze ona ma to gdzies nie ma potrzeby. Nie nie ma kochanka, po prostu jest taka osoba ze nie potrzebuje. Ja natomiast potrzebuje tego w sposób powiedziałbym standardowy... kilka razy w miesiącu to już byłoby dla mnie cos... no nic kocham moja zone ale staje się albo nawet już stala się dla mnie jak siostra.. oboje kochamy nasz corke ale je tak długo już nie wytrzymam. poziom frustracji jest wemnie gigantyczny, jestem czepialski marudny i wogole mase rzeczy robie nie tak ale tak naprawdę to wszystko albo większość wynika z naszego niedopasowania po pierwsze seksualnego po drugie chyba ogolnie w podejściu do zycia. kalkuluje to już naprawdę chłodno, nie chce rozbijac rodziny mojej wspanialej córci ale ja tak naprawdę dalej nie dam rady. Aha nie ma mowy o znalezieniu kochaniki. To nie w moim stylu. Ja od jakiegoś czasu postawiłem na szczerość i nie zamierzam zdradzać. Wole odejść tylko czy naprawdę nie ma już dla nas ratunku? Na domiar zlego moja zona przestala o siebie dbac, nie pracuje i wogole to wszytsko jakos wygląda nie tak jak trzeba. Nie chce robic nic pochopnie ale ja mysle ze jeśli pomimo wielu rozmow które mielismy nic się nie zmienia miesiącami albo nawet latami to po prostu mi szkoda zycia... nie chce żeby moje zycie tak wygladalo... po prostu nie chce... nie wiem co robic...

Odnośnik do komentarza
Gość porabanyzwiazek

pewnie tak zrobie... tak czasem mysle może po prostu tak ma być może musze się poswiecic dla dobra corki i tyle i jak corka podrośnie to wtedy odejde i jeszcze może zdaze cos z tego zycia uzyc... tylko czy dam rade az tak się poswiecic...

Odnośnik do komentarza
Gość chory12

witaj mam podobnie jestem z żoną 13 lat a od trzech lat nie uprawiamy sexu zawsze jest to ale , próbowałem rożnych sposobów i nic się nie daje zrobić ,kiedyś jej powiedziałem wprost jeśli się ta sytuacja nie zmieni to znajdę sobie kochankę i tak zrobiłem ale jakoś przed samym sexem straciłem odwagę bo ją kocham .

Odnośnik do komentarza

chory12
witaj mam podobnie jestem z żoną 13 lat a od trzech lat nie uprawiamy sexu zawsze jest to ale , próbowałem rożnych sposobów i nic się nie daje zrobić ,kiedyś jej powiedziałem wprost jeśli się ta sytuacja nie zmieni to znajdę sobie kochankę i tak zrobiłem ale jakoś przed samym sexem straciłem odwagę bo ją kocham .

Wiesz znalezieniem kochanki to na pewno jej ochoty na seks nie przywrócisz. Moje zdanie jest takie samo jak innych potrzebna jest wam wizyta u seksuologa

Odnośnik do komentarza
Gość manuela48

Witam
W takiej sytuacji widzę drastyczne rozwiązanie, niestety
Wyprowadzić się i odciąć dopływ gotówki ( niekoniecznie do drugiej kobiety) trwanie w toksycznym związku dla dobra dziecka jest dla mnie ułudą i fałszem , przynosi więcej szkody niż korzyści nawet dziecku!! Dziecko wychowane w związku bez uczuć i miłosci przenosi te same wartości w swoje dorosłe życie powiela błędy swoich rodziców !!
Myślę , że te wasze żony zawarły swój związek małżeński bez podstaw uczuciowych tylko na zasadzie czas wychodzić za mąż bo może nigdy już mi się taka szansa nie nadarzy. Po waszej wyprowadzce będą musiały sobie zadać trud pytania , co żle zrobiły i czy bez was jest im lepiej?
Życ podwójnym życiem typu żona - kochanka jest trudne i nie daje smaku . Nie ma kobiet zimnych są tylko nie rozbudzone!! Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

widzę, że tu sami "poszkodowani" panowie, mężowie. a co powiecie na sytuację odwrotną? gdy to mąż nie ma "ochoty" na swoją młodszą, atrakcyjną, zadbaną, a na dodatek "chętną" żonę zaledwie kilka lat po ślubie? żonę, która nie marudzi, nie sarka, nie chodzi wokół ze skwaszoną miną, z uśmiechem na ustach podaje obiadek i jeszcze piwko do tego, podkreśla, że mąż jest dla niej atrakcyjny, że jest otwarta na nowości i eksperymenty, a która wzamian dostaje seks średnio raz na 2 m-ce? nie mają dzieci (przy takiej częstotliwości trudno się dziwić...), większych problemów z pracą ani z finansami, są dla siebie najbliższymi osobami i najlepszymi przyjaciółmi, ona z nieco większym "bagażem" doświadczeń erotycznych, dla niego pierwsza i jedyna partnerka. jak już się kochają - oboje osiągają satysfakcję, on na 100% nikogo nie ma "na boku", ale i tak nie ma ochoty lub siły (ciężko stwierdzić) na seks. na wizytę u lekarza nie daje się namówić, a na jej prośby/groźby/błagania/łzy reaguje zacięciem i stwierdzeniem, że jak ona ewentualnie znajdzie sobie kogoś "na boku", bo po prostu nie wytrzyma, to nie ma po co wracać do domu... jak widzicie, to tylko stereotyp, że panowie mają zawsze ochoty, a złe żony im "nie dają". są zony, które chętnie "dałyby", tylko nie ma komu "wziąć". sorry za przydługi wpis, ale jest w tym wszystkim dużo żalu, dużo niemocy, czasem pokusa, aby znaleźć sobie kochanka, a jeszcze częściej myśl, że lepiej byłoby skończyć ze sobą, bo wszystko to nie ma sensu... :( wokół jest mnóstwo kolegów, którzy codziennie dają jej wyraz, że jest atrakcyjna, fajna i miła, a ona tylko się uśmiecha i żartuje, choć wewnątrz krzyczy i chce jej się wyć z rozpaczy...

Odnośnik do komentarza

Takiej żony tylko można pozazdrościć i pogratulować :) a męża nie rozumiem w takiej sytuacji. Obawiam się że może to być po prostu niedopasowanie pod tym względem i z tego powodu szczerze współczuje bo niewiele da się z tym zrobić oprócz wizyty u specjalisty.
Zobaczymy czy tak fantastyczna żona będzie nadal taka gdy urodzi dzieci trzymam kciuki że tak :) bo niestety sam fakt urodzenia dzieciaczków wpływa negatywnie na sex już pomijając ogrom obowiązków przy opiece nad maleństwami. Seksuolodzy mówią że kobieta po porodzie zazwyczaj (średnio) potrzebuje około 18 miesięcy żeby odzyskać swój pierwotny poziom libido.
A to że panowie mają zawsze ochotę na seks to faktycznie strasznie głupi mit. Kobiety uważają że jak już facetowi stanie to jest gotowy a to nie do końca prawda.
Marnośćnadmarnościami współczuje sytuacji i trzymam kciuki za poprawę. Nie łam się będzie dobrze :)

Odnośnik do komentarza

marnośćnadmarnościami
widzę, że tu sami "poszkodowani" panowie, mężowie. a co powiecie na sytuację odwrotną? gdy to mąż nie ma "ochoty" na swoją młodszą, atrakcyjną, zadbaną, a na dodatek "chętną" żonę zaledwie kilka lat po ślubie? żonę, która nie marudzi, nie sarka, nie chodzi wokół ze skwaszoną miną, z uśmiechem na ustach podaje obiadek i jeszcze piwko do tego, podkreśla, że mąż jest dla niej atrakcyjny, że jest otwarta na nowości i eksperymenty, a która wzamian dostaje seks średnio raz na 2 m-ce? nie mają dzieci (przy takiej częstotliwości trudno się dziwić...), większych problemów z pracą ani z finansami, są dla siebie najbliższymi osobami i najlepszymi przyjaciółmi, ona z nieco większym "bagażem" doświadczeń erotycznych, dla niego pierwsza i jedyna partnerka. jak już się kochają - oboje osiągają satysfakcję, on na 100% nikogo nie ma "na boku", ale i tak nie ma ochoty lub siły (ciężko stwierdzić) na seks. na wizytę u lekarza nie daje się namówić, a na jej prośby/groźby/błagania/łzy reaguje zacięciem i stwierdzeniem, że jak ona ewentualnie znajdzie sobie kogoś "na boku", bo po prostu nie wytrzyma, to nie ma po co wracać do domu... jak widzicie, to tylko stereotyp, że panowie mają zawsze ochoty, a złe żony im "nie dają". są zony, które chętnie "dałyby", tylko nie ma komu "wziąć". sorry za przydługi wpis, ale jest w tym wszystkim dużo żalu, dużo niemocy, czasem pokusa, aby znaleźć sobie kochanka, a jeszcze częściej myśl, że lepiej byłoby skończyć ze sobą, bo wszystko to nie ma sensu... :( wokół jest mnóstwo kolegów, którzy codziennie dają jej wyraz, że jest atrakcyjna, fajna i miła, a ona tylko się uśmiecha i żartuje, choć wewnątrz krzyczy i chce jej się wyć z rozpaczy...

A wizyta u seksuologa? To w końcu nie do końca taki lekarz to może da się przekonać? Ale jesli nie to tak jak Hakownica mówi, widocznie pod tym względem jesteście do siebie kompletnie niedopasowani....

Odnośnik do komentarza

Hakownica
Takiej żony tylko można pozazdrościć i pogratulować :)
Marnośćnadmarnościami współczuje sytuacji i trzymam kciuki za poprawę. Nie łam się będzie dobrze :)

Hakownica, dziękuję za dobre słowo. Mam nadzieję, że będzie tak, jak piszesz, bo powoli zaczynam się załamywać i przestaję wierzyć, że jeszcze kiedyś będę - w pełni - szczęśliwa... :(

Odnośnik do komentarza

Brawurka

A wizyta u seksuologa? To w końcu nie do końca taki lekarz to może da się przekonać? Ale jesli nie to tak jak Hakownica mówi, widocznie pod tym względem jesteście do siebie kompletnie niedopasowani....

Na jedną dał się namówić jakiś czas temu - była pierwsza i zarazem ostatnia. Pan doktor kazał biegać, jeść cytrusy, a większość czasu przeznaczonego na wizytę spędził przechwalając się jakie to znane osobistości i osoby z pierwszych stron gazet leczą się u niego. Mój Pan zraził się i na tym się skończyło. Na początku czerwca ma (lub mamy razem) wizytę u innego lekarza, zobaczymy, czy to coś da. Najgorsze, że przez tę całą sytuację moje libido też zaczyna powolutku szwankować, bo z góry wolę się nie "napalać" wiedząc, że i tak nic z tego, niż narobić sobie nadziei, a potem obejść się smakiem... :( Zawsze miałam udane życie erotyczne, nie myślałam nigdy, że takie nieszczęście mnie spotka... Najgorsze, że z boku wyglądamy na idealną parę i tak postrzegają nas wszyscy, a ja już nie wiem, co mam robić... :(

Odnośnik do komentarza
Gość Lebiotka

marnośćnadmarnościami
Zawsze miałam udane życie erotyczne, nie myślałam nigdy, że takie nieszczęście mnie spotka... Najgorsze, że z boku wyglądamy na idealną parę i tak postrzegają nas wszyscy, a ja już nie wiem, co mam robić... :(

Bo tak niestety jest prawie zawsze, rzadko kiedy widać że w związku jest coś nie tak... Życzę powodzenia i sukcesów w terapii

Odnośnik do komentarza

18 lat po ślubie.Seks z mężem jeden ,dwa razy do roku.Czuję że nie mam już siły z tym walczyć. Jeszcze jakiś czas temu miałam nadzieję że się coś zmieni.Nie pomagają groźby i prośby.
Mąż od 17 lat ma jak to sam określił "depresję poporodową". Mamy dwoje cudownych i już prawie dorosłych dzieci, dom i wszystko to co chcemy.Wszystkim wydaje się że jesteśmy idealną parą.Brak tylko jednego. Serce mi pęka bo nie wiem co robić. Wyszłam za mąż bo go kochałam i nadal go kocham. Ale nie chcę tak dłużej żyć.Mam 39 lat i myślę co mnie w życiu ominęło i czego nie przeżyję?!

Odnośnik do komentarza

Takich rozmów naprawdę było wiele przez te wszystkie lata.Kilka razy składałam pozew o rozwód. Potem były błagania bym tego nie robiła ,że mnie kocha .Za każdym razem obietnice że wszystko się zmieni ,że będzie "normalnie". Chwilę było dobrze ,potem wszystko wracało na swój tor.
Impotentem nie jest na pewno, co do kochanki to nie wiem. Myślę że sam się zaspokaja i to mu wystarcza.
Kochanków przez te osiemnaście lat miałam trzech.Było to w sytuacjach gdy byliśmy w nieformalnej separacji. Żaden z tych facetów nie chciał wziąć odpowiedzialności związanej ze mną i moimi dziećmi. Trzy razy kochałam i przechodziłam przez to ,odczuwając dotkliwie skutki rozczarowania.Nie wiem czy była bym jeszcze wstanie komuś zaufać.
Boję się przyszłości, bo jest ona dla mnie oczywista.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...