Skocz do zawartości
Forum

Lęk przed pracą


Gość Anonimowa

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Anonimowa

Witajcie! Naprawdę nie wiem dokąd udać się z tym problemem. Czuję się taka niezrozumiana i samotna ale nie wierzę, że nie ma innych osób takich jak ja. Nie wiem tylko jak je znaleźć. Czy istnieje jakieś forum albo grupa wsparcia dla osób z ergofobią? Nie jestem pewna czy mam ergofobię ale posiadam silną blokadę przed choćby myślą o pracy. Bardzo utrudnia mi to życie. Naprawdę zależy mi by odnaleźć więcej podobnych osób. Proszę o odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Anonimowa napisał:

Witajcie! Naprawdę nie wiem dokąd udać się z tym problemem. Czuję się taka niezrozumiana i samotna ale nie wierzę, że nie ma innych osób takich jak ja. Nie wiem tylko jak je znaleźć. Czy istnieje jakieś forum albo grupa wsparcia dla osób z ergofobią? Nie jestem pewna czy mam ergofobię ale posiadam silną blokadę przed choćby myślą o pracy. Bardzo utrudnia mi to życie. Naprawdę zależy mi by odnaleźć więcej podobnych osób. Proszę o odpowiedź.

Pierwsza rada to nie myśl o pracy tylko ją wykonuj ^^

Odnośnik do komentarza
Gość Anonimowa
27 minut temu, Gość Xoxo napisał:

Pierwsza rada to nie myśl o pracy tylko ją wykonuj ^^

Żeby wykonywać pracę to trzeba ją najpierw mieć. Ja na razie szukam. Do tej pory miałam tylko jedną. I tak oceniam, że jest ze mną pod tym kątem lepiej niż kiedyś. Dawniej bałam się nawet napisać CV... W końcu postanowiłam wysyłać wszędzie to samo, już nie patrząc na klauzulę i co trzeba by wpisać by mieć większe szanse. Ale wysyłanie też sprawiało mi olbrzymi kłopot. Gdy trafiłam na pierwszą pracę gdzie była super atmosfera to moja pewność siebie trochę podskoczyła. Straciłam pracę w pandemii i gdy uświadomiłam sobie, że teraz to nie pracownik sobie będzie wybierać pracę a pracodawca błagać pracownika żeby został tylko na odwrót bo bezrobocie to popadłam w panikę. Ale z jednej strony jest dobrze. Nikt mi prawie na zgłoszenia nie odpowiada więc czuję się pewniej gdy mam je wysyłać. Jakby z drugiej strony nie było człowieka co ma to czytać. Czasem nawet nie czytam do końca oferty pracy jak mi hamulce puszczą i zapomnę że CV wysyłam. Tak jest mi łatwiej psychicznie nie myśleć, że to w tej chwili robię. A gdy telefon zadzwoni to cholernie się boję odebrać, że to może w sprawie pracy. Bo niby chcę przecież pracę ale potrafię odmówić przyjścia na rozmowę kwalifikacyjną w ostatniej chwili gdy stchórzę. 

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość Anonimowa napisał:

Nie jestem pewna czy mam ergofobię ale posiadam silną blokadę przed choćby myślą o pracy. Bardzo utrudnia mi to życie.

Po tym co piszesz, uważam że masz ergofobię.

Myślałaś kiedykolwiek o jakiejś terapii?

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Anonimowa
3 godziny temu, laurette napisał:

Po tym co piszesz, uważam że masz ergofobię.

Myślałaś kiedykolwiek o jakiejś terapii?

Chodziłam już w życiu po psychologach, miałam ich kilku. Kiedy byłam w szkole i opowiadałam mojej psycholog o moich trudnych doświadczeniach, stresie i potwornej niechęci do nauki i szkoły (ale nie takiej z lenistwa czy dlatego że materiał do nauczania był nudny, problem leżał gdzie indziej i próbowałam z nią to przerobić) to albo to bagatelizowała, albo w kółko powtarzała mi to samo a raz to mnie nawet wyśmiała. Ogólnie to nie lubiłam jej, poszłam do niej z polecenia więc głupio mi było rezygnować. To była taka kobieta, która potrafiła się patrzeć na zegarek kiedy koniec spotkania i zasypiać gdy do niej mówiłam. Na pewno coś mi tam te spotkania z nią pomogły ale też zraziły do terapii. Niby z depresji wyszłam (czuję że ona miała w tym marny udział) i trochę sobie dzięki niej kilka spraw wyjaśniłam ale czuję, że po terapii zmieniłam się pod pewnymi względami na gorsze. Miałam paskudniejszy charakter. Jakbym przesiąknęła trochę jej charakterem. Kreowała mnie jak chciała, zależało jej tylko bym się jakkolwiek podniosła. Może i stałam się twardsza, dzięki czemu udało mi się pokonać chorobę ale i wredniejsza, nie lubiąca ludzi. Kiedyś jak kochałam ludzi i starałam się żyć z myślą o nich to tak myślałam by wszystkich pozabijać więc tak trochę średnio wyszło z tą terapią. Na szczęście potem jakoś sama sobie pomogłam ale był czas że siłę dawała mi wyłącznie nienawiść i nieszczęścia innych. Teraz jak nie mam pracy to nie mam też pieniędzy na terapie. Zresztą jestem trochę już zrezygnowana. Nie wiem czy trafię na psycholog który potraktuje mnie poważnie. Niektórzy psychologowie są tak douczeni i mają w sobie tyle empatii, że według nich nie ma czegoś takiego jak ergofobia i zasuwaj do roboty na chleb tyrać a nie mi tu płakać przychodzisz.

Odnośnik do komentarza
Gość Anonimowa
30 minut temu, Gość TyldaM napisał:

Hej,

Rozumiem Cię. Czy umiesz sprecyzować czego dokładniej się boisz? Relacji ze współpracownikami, przełożonymi, może tego, że sobie nie poradzisz z pracą, oceniania? Czy masz jeszcze inne "fobie"?

Pozdrawiam,

Nie wiem na pewno czy posiadam jakieś inne fobie. Nie wiem czy jest to jakaś część mnie, może tylko charakter a może to już jednak wykracza poza normę i trzeba by to leczyć. Myślę, że każdy posiada jakieś swoje większe i mniejsze problemy natury psychicznej ale większość może o tym nie wiedzieć bo nie każdy interesuje się psychologią. Każdy chyba nie jest w pełni "normalny" i chyba dopóki jego cecha nie utrudnia mu życia to chyba okej. Nie wiem nawet czy mam fobię pracy, ale na pewno mam problem, który muszę przerobić. 

Jeżeli chodzi o pracę to mam całą masę obaw. Na szczęście wiele z nich mi już przeszło, bo nastąpiła u mnie poprawa, szczególnie ostatnio z czego się bardzo cieszę ale też pojawiły się nowe obawy. I długo by wymieniać. Wiem, że wiele z nich jest irracjonalne i zwyczajnie głupie no ale są. Na pewno boję się teraz bardziej bo pandemia i pracę ciężej dostać. Że do tej pory miałam w życiu tylko jedną pracę. Niby młoda jestem ale czuję dużą presję by mieć pracę bo im dłużej jestem bez pracy tym bardziej nikt nie chce mnie zatrudnić. Okropne są te spojrzenia na rozmowie kwalifikacyjnej gdy mówię, że do tej pory miałam tylko jedną pracę. Ogólnie to moje rozmowy kwalifikacyjne i dni próbne to w większości potworne doświadczenia, po których potrafiłam wracać z płaczem do domu.

Jestem bardzo nieporadna życiowo i zawsze taka byłam. Już w dzieciństwie myślałam o tym że nie dożyję dorosłości, że się zabiję. Myśl, że umrę zanim dorosnę dawała mi siłę. Ale plany się jakoś zmieniły. Mniej więcej w wieku 18 lat miałam tę przygodę z pokonaniem depresji. Ale i tak za sobą próbę samobójczą. Martwiłam się i bałam dorosłości więc starałam się o niej jak najbardziej nie myśleć. Zawsze chodziłam z głową w chmurach i nie wiedziałam co się koło mnie dzieje, nad wszystkim czuwała moja bliźniaczka, to jej rodzice i nauczyciele powierzali wszystkie ważne sprawy. Moi rodzice i nauczyciele też się martwili o mnie jak sobie poradzę. Dlatego chyba teraz rodzice ulgowo mnie traktują. Dalej mieszkam u nich na garnuszku gdy jestem w takim wieku, że mogłabym iść na swoje. Boję się ogólnie tej całej odpowiedzialności i wolności także jako osoba dorosła. Ludzie naturalnie są mniej wyrozumiali dla osób dorosłych niż dla dzieci. Ja się boję spytać gdy czegoś nie wiem bo przecież w tym wieku to już powinnam umieć ogarniać wiele spraw. Stresuje mnie ta cała procedura na początku pracy. Pamiętanie o wszystkim, co wziąć na rozmowę, jakie są moje prawa pracownika... Mam wrażenie, że wszyscy to skądś wiedzą a ja nie. Raz już nawet postanowiłam czytać kodeks pracy by nabrać pewności siebie. Boję się, że sobie zwyczajnie nie poradzę, jestem typowym pasożytem, zależnym od innych, którym trzeba się opiekować. Pierw życie ogarniała za mnie siostra, później w technikum jedyna koleżanka, która była ze mną w klasie w poprzedniej szkole bo kiepsko u mnie jeżeli chodzi o poznawanie nowych osób. Na początku technikum miałam też właśnie depresję bo to było dla mnie za wiele, iść tak do nowych ludzi (wcześniej w podstawówce i gimnazjum miałam tą samą klasę) i ogarniać praktycznie samej życie. Dopadło mnie to przed czym tak uciekałam. Wybór drogi życiowej, szkoły, moje słabe stopnie w końcu faktycznie zaczęły utrudniać życie... A w pracy nikt mnie za rączkę już nie poprowadzi, każdy chce ogarnietą osobę bo jak nie to do widzenia, nie będą się z Tb użerać jak mają wielu innych na twoje miejsce. Dodatkowo w stresie ja dosłownie głupieje i zapominam nawet jak się nazywam i zawsze potwornie nawalam a potem mi tak wstyd. I jeszcze ten pośpiech, krzyki, gdy wymiękasz i nie ogarniasz to się zaczynają śmiechy bo coś z Tb nie tak i rzeczywiście potrafi się człowiek poryczeć. Na pewno bym nie mogła pracować w miejscu z nieprzyjazną atmosferą. Nie jestem zbyt samodzielna więc dobrze by było mieć osobę której bez obaw można się o coś zapytać. Atmosfera to dla mnie kluczowa kwestia. Mogę robić cokolwiek, ani ja, ani rodzina nie mamy wobec mnie specjalnych oczekiwań.

Boję się, że w przyszłości ledwo będę wiązać koniec z końcem. Że będę pracować po 10 godzin w pracy, której nienawidzę, 6 dni w tygodniu, wykonując zajęcie którego nie cierpię i przebywając z ludźmi którzy mnie obgadują oraz mając bardzo despotycznego szefa. I nie będę mogła zmienić pracy bo będę bardzo pilnie potrzebować pieniędzy. Że w pracy będę wykorzystywana i będę musiała robić nawet to co wykracza poza moje obowiązki bo inaczej zwolnione. Że przez nieznajomość swoich praw nie będę umiała o siebie walczyć. Że nie będę umiała postawić się w pracy. Ja wyobrażam sobie pracę jak bycie niewolnikiem u pana za marne grosze, za najniższą krajową albo może i mniej bez przerwy na toaletę czy odświeżenie się albo drugie śniadanie. Że mnie wyśmieją gdy powiem, że dane zadanie, które wyznaczy mi szef mnie przerasta. Że nie będę mieć w ogóle już życia poza pracą i nie będę mieć czasu dla siebie. Że będę musiała lecieć do roboty nawet kiedy mam mieć wolne bo szef zadzwoni. Że nie będę mogła wziąć wolnego w pracy gdy mi coś wypadnie i mnie wywalą. Że tak potwornie nawalę, że mnie wyrzucą dyscyplinarnie, narobię kłopotu i jeszcze będę musiała pokryć szkody z własnej kieszeni. Że wszyscy będą w pracy przeciwko mnie, żadnej życzliwej i wyrozumiałej osoby a ja będę codziennie szła do niej z płaczem i nie będę mogła nic z tym zrobić tylko cieszyć się że mam te pracę bo i kto by mnie przyjął z moim CV i wykształceniem.

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.08.2021 o 22:52, Gość Anonimowa napisał:

Naprawdę zależy mi by odnaleźć więcej podobnych osób. Proszę o odpowiedź.

Nie wiem czy jest typowa grupa/forum na tę przypadłość, bo raczej jest to rzadkie. A pomyślałaś, by zamiast szukać takich samych ludzi, z czego prawdopodobnie nie wyniknie wiele pożytecznego, lepiej zapisać się na porządną  terapie? 

19 godzin temu, Gość Anonimowa napisał:

ale też zraziły do terapii.

Tylko, że to nie była terapia. Z tego co piszesz to były zwykłe spotkania z psychologiem. Tymczasem psychoterapeuta/terapeuta to coś innego. Nie mogłaś zrazić się do czegoś czego tak naprawdę nie miałaś. 

18 godzin temu, Gość Anonimowa napisał:

Jestem bardzo nieporadna życiowo i zawsze taka byłam

Czy aż tak bardzo.... nie jestem przekonana czytając Twoje wypowiedzi ? Czy przypadkiem ktoś Ci nie wmawia tej nieporadności? Chociaż odniosłam wrażenie, że sama nie chcesz być dorosła, bo piszesz, że zawsze bałaś się tej odpowiedzialności jaka wynika z dorosłości. Czyli po 1. miałaś lęki zawsze i ten strach przed pracą może być po prostu kolejnym lękiem. Po 2. boisz się tego, tamtego, teraźniejszości, przyszłości. Jesteś kłębkiem lęku. Może więc wcale nie masz takiej fobii tylko masz problem z lękiem ogólnie?

A czym się interesujesz, czy masz jakieś niezrealizowane marzenia, ukryte niewykorzystane talenty? Może praca na własny rachunek byłaby dla Ciebie bardziej odpowiednia? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, ale ja mam coś podobnego. Niedokładnie te same objawy, ale jednak coś jest na rzeczy. Mianowicie w niedzielę zawsze już zaczynam myśleć o pracy. Najbardziej z całego tygodnia nie lubię poniedziałku. Uwielbiam zaś piątki wieczór. Obawiam się pracy, obawiam się niepowodzenia, obawiam się utraty pracy - tak samo, że nie będę miała potem co do garnka włożyć w tych trudnych czasach. I to wszystko się ze sobą łączy

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...