Skocz do zawartości
Forum

Nie potrafię się z nim rozstać.


Gość Bews

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w długim, 11 letnim związku, którym jestem wyczerpana. Przeżyliśmy mnóstwo wzlotów i upadków z naciskiem na to drugie. Uważam, że jest to bardzo toksyczna relacja. Brakuje jakiejkolwiek komunikacji, nie potrafimy dojść do porozumienia praktycznie w każdej dziedzinie. Kłócimy się o wszystko, moje słowa są wyrywane z kontekstu a później dorabiana jest jakaś historia. On twierdzi, że ja wszystko wyolbrzymiam i rozdmuchuje problemy. Nie ma seksu, pożądania, zrozumienia, wsparcia, wspólnych poglądów ani nawet podobnego gustu w czymkolwiek. Kiedy mnie coś bawi to on zupełnie tego nie rozumie i prosi o wytłumaczenie. Właściwie to chyba mogłabym tak pisać bez końca... Co jednak mnie przy nim trzyma? Prawdopodobnie lęk przed samotnością. Wiem, że bez niego pozostanę sama jak palec na tym świecie i to jest fakt. Dlatego też nie piszcie o rodzinie czy jakichś przyjaciołach itd, bo obecnie nie posiadam nikogo na tyle bliskiego. On jest jedyną osobą, która matwilaby się  mną gdyby coś mi się stało. Wiem też, że nie ułożę już sobie życia na nowo. Musiałabym się pogodzić z samotnością do końca życia. Pomimo tego, że zdaje się być to duża przeszkodą w rozstaniu to jest coś jeszcze co jest wręcz absurdalne dla każdego normalnego człowieka. On nie chce, nie pozwala nam się rozstać. W ogóle nie przyjmuje czegos takiego do wiadomości. Ostatnio podczas kłótni kiedy mu powiedziałam żeby wynosił się z mojego życia odparł : "Najchetniej byś wszystko przekreśliła i ch... J, zmień się, zastanów się nad sobą to zobaczysz, że od razu będzie lepiej" Naprawdę dochodzę do wniosku, że on ma chyba problemy z głową. Jedynym rozwiązaniem wydaje się być interwencja policji, wymiana zamków i ewentualnie sądowy nakaz o zakaz zbliżania się do mnie, bo jestem pewna, że on nadal by mnie prześladował, wydzwaniał itd. No i tu jest problem bo jednak łączyło nas 11lat,kawal czasu kiedy był dla mnie najbliższą rodziną. Naprawdę nie potrafię ot tak wezwac policji. Poza tym mieszkamy na wsi i bardzo nie chce robić mu takiej sceny. Czy da się go jakoś polubownie przekonać, że to koniec, nawet biorąc pod uwagę, że ma problemy z głową? W końcu normalny człowiek przyjąłby coś takiego do wiadomości a on jest totalnym betonem pod tym względem. 

Odnośnik do komentarza

Witaj, nie czytałam dokładnie od deski do deski Twojej historii, ale na zupelnie świeżo moj związek rownież wisi na włosku. Dlatego w pełni rozumiem Twoje rozterki, z tą różnicą, że my się dogadywaliśmy super do czasu aż nie odbiło mu w sprawach majątkowych. 

To nie Ty masz problem z głową, nie daj sobie tego wmówić. Ja też być może zostanę sama i obiecuję sobie ze już nigdy żadnego związku, bo chyba nie jest mi to dane. Nie jestem w stanie nic Ci pradzić, bo sama jestem w potrzasku, ale życzę mimo wszytsko szczęścia i odwagi. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Bews napisał:

Co jednak mnie przy nim trzyma? Prawdopodobnie lęk przed samotnością

Wiesz że to głupie wytłumaczenie? To toksyczna relacja z której już dawno powinnaś się wydostać. Tymczasem minęło 11 lat a ty dalej w tym tkwisz.

Naprawdę lepiej być samemu niż w takiej męczącej, trudnej relacji.. Po prostu odejdź. Bez żadnej policji, bez scen. To nikomu nie jest potrzebne. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Sytuację masz nie do pozazdroszczenia, śmieszne i straszne jest to, jak ktoś komuś każe się zmienić, a sam nie ma sobie nic do zarzucenia. 

Godzinę temu, Gość Bews napisał:

Nie ma seksu, pożądania, zrozumienia, wsparcia,... 

Czyli nie ma nic, co łączy w związku, to trudno, żeby razem być... Jesteście w tym  zgodni czy jedna strona unika bliskości?

Jesteście od siebie uzależnieni, boicie się rozstania, a prawda jest taka, że jak nie umie się żyć samemu to w związku też nie. Nie można swojego życia uzależniać od innej osoby. 

Jest pytanie czy chcesz to zmienić, czy potrafisz, musiałabyś przestać się go bać, wtedy szukać pomocy np. w opiece społecznej, u psychologa. Terapia pewne dodała by Ci odwagi. 

 

Odnośnik do komentarza

Magi, w takim razie łączy nas jeszcze więcej bo w naszym przypadku wszystko zaczęło się psuć odkąd on zaczął mieć problemy finansowe. Obecnie tonie w długach i wpływa to na wszystkie jego relacje, nie tylko ze mną. Kłóci się że wszystkimi, szuka we wszystkich  wrogow, zarówno w znajomych i rodzinie jak i bardziej wyimaginowani typu masoni, iluminati i inni bohaterowie teorii spiskowych. 

Laurette, nie mogę się wyprowadzić bo to jest moje mieszkanie. 

Odnośnik do komentarza

Straszne jest to że takie rzeczy mogą ludzi poroznić. A czy On wogole probował szukac jakiejś pomocy, czy tylko wyżywa się nawszytskich za swoje błedy?

U mnie to uwazam, ze to jest toralny bezsens ta kłótnia, ktora psuje wszystko co do tej pory zbudowaliśmy. Ehhh....

Odnośnik do komentarza

Boisz się bólu, dlatego tkwisz w tym co wprawdzie Ci nie służy ale jednak znasz. To właśnie ból przemiany, który dopada nas co jakiś czas sprawia że nie idziemy dalej.

Ja to rozumiem, wiem jak to jest. Czasami ból jest naprawdę silny, tylko nauczyłam się z nim radzić. I nadal idę dalej, pomimo niedogodności. Bo one będą, nie da się ich uniknąć, można się tylko z tym pogodzić. Ja miałam to szczęście że mogłam bez problemu się wyprowadzić, wpierw od rodziny, która notabene do tego doprowadziła a później od ex partnerów.

Naprawdę warto zacząć stawać na nogi i pogonić typa bo tak naprawdę męczycie się oboje. On nadal będzie się męczył ale Ty nie musisz. Warto postawić na siebie, na lepszą przyszłość. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...