Skocz do zawartości
Forum

Problem z byłą żoną.


Gość Lajola

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Mój problem dotyczy byłej żony mojego partnera. Są oni kilka lat po rozwodzie i maja dzieci w wieku szkolnym. U nas bywają zwykle na weekend. Czas spędzony w naszym domu chwalą, ogólnie do babci, cioci, wszystko to co się dzieje widać po ich minach, że sprawia im ogromną radość. Problem zaczyna się gdy wracają do domu. Rzekomo skarżą się jak to było źle, ogólnie wszystko nie tak. Jestem w szoku bo czy to rozmowy, zabawy, ich ogólne zachowanie nigdy na to nie wskazuje. Ich matka ma ogromne pretensję o wszystko, dosłownie. I tak to już trwa od dłuższego czasu i za każdym razem jest tak samo. Mój partner na spokojnie jej odpisuje, opisuje wręcz ze szczegółami ale i tak jest atak. Czy jest jakieś sensowne rozwiązanie?  Dodam tylko, że rozmowy z dziećmi na ten temat już były. Wielokrotnie miały mówione, że jeżeli jest coś nie tak, coś im się nie podoba to mają l tym mówić.  Zawsze powtarzają, że wolałby mieszkać z nami niż ze swoją mama. 

Mam serdecznie dość tych ciągłych oskarżeń i prawdę mówiąc uważam, że cokolwiek nie zrobimy to i tak będzie źle. 

Odnośnik do komentarza

Najlepiej nie przejmować się, nie reagować i nie tłumaczyć się, że nie jesteście wielbłądami. Wiadomo, że to jest jej zemsta, na byłym mężu, że ją zostawił, wziełas faceta z odzysku, to niestety dostajesz rykoszetem. 

Nie jesteś w stanie tego zmienić. 

Odnośnik do komentarza

Z tego co wiem to ona go zostawiła i to kilka lat temu. Wiec tym bardziej nie rozumiem skąd jeszcze w niej ta złość. To nie ja rozbiłam ich małżeństwo. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że jest to facet z odzysku. Nie rozumiem tylko dlaczego kiedy dzieci są u nas są zachwycone a kiedy wracają opowiadają jej jakieś niestworzone historie. Boje się oby tylko przez te "bajki" nie było kiedyś kłopotów. 

Dziękuję Ci za odpowiedz. 

Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Gość Lajola napisał:

Z tego co wiem to ona go zostawiła i to kilka lat temu. Wiec tym bardziej nie rozumiem skąd jeszcze w niej ta złość. To nie ja rozbiłam ich małżeństwo. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że jest to facet z odzysku. Nie rozumiem tylko dlaczego kiedy dzieci są u nas są zachwycone a kiedy wracają opowiadają jej jakieś niestworzone historie. Boje się oby tylko przez te "bajki" nie było kiedyś kłopotów. 

Dziękuję Ci za odpowiedz. 

To że ona go zostawiła niczego nie zmienia. To bardzo częstą praktyka, że ktoś rzuca starego partnera a z nowym związek trwa góra miesiąc...i wtedy się zaczynają żale że on mnie nie chce spowrotem.

Czyli ten sam typ rozrywki, żal do niego tak samo jakby to on ja rzucił.

Odnośnik do komentarza

To, że ona go zostawiła, nie świadczy o jej winie, za rozpad rodziny. 

Może za bardzo je rozpieszczacie, skoro dzieci mówią, że wolałyby u was mieszkać. Nic im nie wynagrodzi wychowywania w pełnej rodzinie. W każdym razie nie usiłuj wchodzić w rolę ich matki, powinnaś mieć dystans. To ona para się ich wychowaniem na co dzień, a wy od święta. 

Odnośnik do komentarza

Gonzo zapewne masz rację. 

Zupełnie nie wiem jak to rozwiązać, poza tym zeby ją olewać. A kiedy mój partner nie reaguje na te wiadomości to smsy lecą ze zdwojoną siłą. Jesteśmy już tym zmęczeni. A dzieciom żadna krzywda się nie dzieje, wręcz odwrotnie. Trudny temat i trudna osoba ta jego była ?

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

To, że ona go zostawiła, nie świadczy o jej winie, za rozpad rodziny. 

Może za bardzo je rozpieszczacie, skoro dzieci mówią, że wolałyby u was mieszkać. Nic im nie wynagrodzi wychowywania w pełnej rodzinie. W każdym razie nie usiłuj wchodzić w rolę ich matki, powinnaś mieć dystans. To ona para się ich wychowaniem na co dzień, a wy od święta. 

Staram się raczej stać z boku, normalnie zachowywać. Może rzeczywiście za bardzo je rozpieszczamy ale chyba lepiej tak niż mielibyśmy być wobec nich chłodni czy stosować jakieś kary. 

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość Lajola napisał:

Może rzeczywiście za bardzo je rozpieszczamy ale chyba lepiej tak niż mielibyśmy być wobec nich chłodni czy stosować jakieś kary

To nie o to chodzi, one w domu pewnie opowiadają, wychwalają was i jej jest przykro, dlatego tak pewnie odreagowuje. 

Trudno, żebyście mieli stosować kary w tej sytuacji, ale rozpieszczaniem je "psujecie", do tego matka wychodzi na tą gorszą. Ojciec nie powinien rozpieszczaniem rekompensować im jego braku na co dzień. Z niczym nie można przesadzać. W tej kwestii, ich ojciec nie powinien wybijać się na tego lepszego rodzica, może więcej spraw dotyczących dzieci z nią ustalać, tak, żeby nie miała powodu do frustracji. 

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość ka-wa napisał:

To nie o to chodzi, one w domu pewnie opowiadają, wychwalają was i jej jest przykro, dlatego tak pewnie odreagowuje. 

Trudno, żebyście mieli stosować kary w tej sytuacji, ale rozpieszczaniem je "psujecie", do tego matka wychodzi na tą gorszą. Ojciec nie powinien rozpieszczaniem rekompensować im jego braku na co dzień. Z niczym nie można przesadzać. W tej kwestii, ich ojciec nie powinien wybijać się na tego lepszego rodzica, może więcej spraw dotyczących dzieci z nią ustalać, tak, żeby nie miała powodu do frustracji. 

Pewnie masz rację. Szkoda tylko, że uderza w nas i wypisuje takie bzdury, że włos się na głowie jezy. Niestety jakakolwiek rozmowa z nią nie jest możliwa.  Kiedy partner do niej pisze to nie odpisuje, a kiedy dzwoni to nie odbiera.

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim Ty nie masz wobec tych dzieci żadnych obowiązków, ponieważ one mają rodziców, ale rozumiem, że akceptujesz je, starasz się i wspierasz partnera.

2 godziny temu, Gość Lajola napisał:

U nas bywają zwykle na weekend.

Dlaczego w każdy weekend? Przecież Wy także macie prawo do weekendu tylko dla siebie. Zwyczajowo, po rozwodzie, dzieci przebywają u ojca (bo najczęściej mieszkają z matkami) co drugi weekend i dwa dni w każdy tydzień. Może warto to zmienić?

 

Godzinę temu, Gość Lajola napisał:

Może rzeczywiście za bardzo je rozpieszczamy ale chyba lepiej tak niż mielibyśmy być wobec nich chłodni czy stosować jakieś kary. 

Zależy co rozumiesz przez "rozpieszczamy je"? Rozwiedzeni ojcowie najczęściej chcąc wynagrodzić dzieciom rozbitą rodzinę, starają się je przekupić i po prostu wchodzą im w tyłek, a od szarej codzienności jest matka. Wygląda to często tak, że od "czarnej roboty" (uczenie porządku, odrabianie lekcji, wizyty lekarskie, wożenie na zajęcia dodatkowe, wymaganie dyscypliny itd) jest matka, a weekendowy tatuś jest od przyjemności. Organizuje fajne wyjścia, rozpieszcza, niewiele wymaga, często obsypuje prezentami, więc trudno dziwić się, że dziecko jako osobnik niedojrzały, chce być tam, gdzie mu lepiej, czyli wygodniej. Może w tym tkwi problem?

Gdyby dzieci bywały u Was np co tydzień ze środy na czwartek, to ojciec musiałby pomóc w lekcjach, przygotować rzeczy na następny dzień do szkoły, zagonić do łóżek o odpowiedniej porze, zawieźć na zajęcia dodatkowe, a następnie odebrać itd. Tymczasem w weekendy mają luzik i on i dzieci. Może w tym rozpieszczaniu dzieci łamiecie zasady, nad którymi ich matka pracuje na co dzień? Ojciec powinien w tej kwestii dojść z byłą żoną do porozumienia. Trudno stwierdzić, kto tutaj nie wykazuje dobrej woli.

2 godziny temu, Gość Lajola napisał:

Rzekomo skarżą się jak to było źle, ogólnie wszystko nie tak.

Nie wiadomo, czy to tylko złośliwość ex, czy może dzieci faktycznie ściemniają, żeby (uwaga!) sprawić matce przyjemność. Dzieci kochają obydwoje rodziców, a po ich rozwodzie są rozdarte, zwłaszcza wtedy, gdy rodzice nie chcą, lub nie potrafią dojść do porozumienia. Może wyczuwają, że matka ma żal, lub złość do ojca i nie chcą sprawiać jej przykrości opowieściami o świetnym weekendzie, tylko narzekają. Ona, albo w to wierzy, albo chce wierzyć.

Proponuję konfrontację. Np, gdy ojciec odwozi dzieci do matki, niech porozmawia z dziećmi przy niej, spyta o bieżącą wizytę (jak było?), nawiąże do zastrzeżeń matki w innych sytuacjach. Niech spróbuje wyjaśnić, kto kłamie i dlaczego?

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Yonka1717 napisał:

Przede wszystkim Ty nie masz wobec tych dzieci żadnych obowiązków, ponieważ one mają rodziców, ale rozumiem, że akceptujesz je, starasz się i wspierasz partnera.

Dlaczego w każdy weekend? Przecież Wy także macie prawo do weekendu tylko dla siebie. Zwyczajowo, po rozwodzie, dzieci przebywają u ojca (bo najczęściej mieszkają z matkami) co drugi weekend i dwa dni w każdy tydzień. Może warto to zmienić?

 

Zależy co rozumiesz przez "rozpieszczamy je"? Rozwiedzeni ojcowie najczęściej chcąc wynagrodzić dzieciom rozbitą rodzinę, starają się je przekupić i po prostu wchodzą im w tyłek, a od szarej codzienności jest matka. Wygląda to często tak, że od "czarnej roboty" (uczenie porządku, odrabianie lekcji, wizyty lekarskie, wożenie na zajęcia dodatkowe, wymaganie dyscypliny itd) jest matka, a weekendowy tatuś jest od przyjemności. Organizuje fajne wyjścia, rozpieszcza, niewiele wymaga, często obsypuje prezentami, więc trudno dziwić się, że dziecko jako osobnik niedojrzały, chce być tam, gdzie mu lepiej, czyli wygodniej. Może w tym tkwi problem?

Gdyby dzieci bywały u Was np co tydzień ze środy na czwartek, to ojciec musiałby pomóc w lekcjach, przygotować rzeczy na następny dzień do szkoły, zagonić do łóżek o odpowiedniej porze, zawieźć na zajęcia dodatkowe, a następnie odebrać itd. Tymczasem w weekendy mają luzik i on i dzieci. Może w tym rozpieszczaniu dzieci łamiecie zasady, nad którymi ich matka pracuje na co dzień? Ojciec powinien w tej kwestii dojść z byłą żoną do porozumienia. Trudno stwierdzić, kto tutaj nie wykazuje dobrej woli.

Nie wiadomo, czy to tylko złośliwość ex, czy może dzieci faktycznie ściemniają, żeby (uwaga!) sprawić matce przyjemność. Dzieci kochają obydwoje rodziców, a po ich rozwodzie są rozdarte, zwłaszcza wtedy, gdy rodzice nie chcą, lub nie potrafią dojść do porozumienia. Może wyczuwają, że matka ma żal, lub złość do ojca i nie chcą sprawiać jej przykrości opowieściami o świetnym weekendzie, tylko narzekają. Ona, albo w to wierzy, albo chce wierzyć.

Proponuję konfrontację. Np, gdy ojciec odwozi dzieci do matki, niech porozmawia z dziećmi przy niej, spyta o bieżącą wizytę (jak było?), nawiąże do zastrzeżeń matki w innych sytuacjach. Niech spróbuje wyjaśnić, kto kłamie i dlaczego?

Dzieci są u nas od piątku od ok.15ej do poniedziałku, kiedy to ojciec odwdzi je do szkoły. W piątek tuż po szkole odowozi je na zajęcia a w poniedziałek rano zawozi do szkoły. W sobotę zwykle dzieci się uczą i dorabiają lekcje, niedziela jest czasem kiedy spędzamy go na luzie. Kiedy starsza córka chciała mi pomóc w kuchni (ma 11 lat), po weekendzie była wiadomość, że chce ją zagonić do garów. Od kilku miesiecy ich mama przestała dawać ubrania na weekend, ok poradziliśmy sobie z tym. Po zakupach, gdzie kupiliśmy im dosłownie wszystko na zmianę, przyszedł sms dlaczego kupiliśmy im takie szmaty?! Gdzie ubrania w normalnych sklepach. To co pakujemy im do szkoły, kanapki, owoce, batoniki - muszą zostawiać papierki lub dokładnie opisywać co od nas dostały. Tez są smsy w stylu, że karmimy ich śmieciowym jedzeniem. Czasami kłamią, że nie jadły kolacji lub że ja daje im kary, co nigdy nie miało miejsca. Boje się, że nakłamią tak, że będę miała kłopoty. 

Mój partner chciał wielokrotnie z nią rozmawiać, przy dzieciach i w 4 oczy ale absolutnie się na to nie zgadza. Najgorsze jest to, że żadne argumenty nic do niej nie przemawia. Ona wierzy dzieciom na maxa. A drzwi zamyka mu przed nosem, dosłownie. Bardzo zastanawia mnie fakt czemu one tak kłamią? Od nas wyjeżdżają z płaczem, bo nie chcą wracać a tam opowiadają historie które nie miały miejsca. Polubiłam te dzieci, chce dla nich jak najlepiej ale teraz czuję, że zaczynam wewnętrznie się uprzedzać.

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Bo one są między młotem, a kowadłem. Same wam mówiły, że kłamią mamie, o przebiegu wizyty u was? 

Nie, wiemy to z smsów które przysyła była żona.

Np. Starsza dziewczynka idzie się myć, pyta mnie czy musi być włosy. Ja odpowiadam, że jeżeli są brudne to wypadałoby je odświeżyć, jeżeli nie to nie musi. - smsy od jej mamy: dlaczego to ja mam decydować o myciu włosów a nie córka. 

Siadając do obiadu, proszę aby umyły ręce, obiad zachwalają i zjadają wszystko. -smsy od mamy: dlaczego nie dbamy o higienę i czemu obiad był nie świeży. Dla mnie to ogromny szok, sama gotuje i wiem jak.

Zorganizowaliśmy im kulig, mamy dużą ogrodzoną działkę. Dzieci zachwycone na maxa, pytały kiedy nst. raz? - sms od mamy: że ona na to nie pozwala, poza tym dzieci były przemoczone i zziebniete (sama tego nie widziała, tylko rzekomo dzieci się skarżyły). Teraz kiedy były u nas narzekały, że nie ma śniegu bo chcą powtórzyć ten kulig. Zgłupialam, nie wiem co myśleć. 

Pojechaliśmy do znajomych na konie, smsy od mamy: konie śmierdzą i ona sobie nie życzy aby dzieci tak spędzały czas. Gdzie dzieci były zachwycone.

Naprawdę jest cała masa smsów, wszystko na opak i wszystko źle. Myślałam, że może sama jakoś z nią porozmawiam ale nie wiem czy to dobry pomysł. 

Odnośnik do komentarza
16 minut temu, Gość Lajola napisał:

Myślałam, że może sama jakoś z nią porozmawiam ale nie wiem czy to dobry pomysł. 

Nie powinnaś, to i tak by nic nie dało, jeszcze by Ci się dostało, że się wtrącasz. 

16 minut temu, Gość Lajola napisał:

Nie, wiemy to z smsów które przysyła była żona

To dlaczego mówisz, że dzieci kłamią? 

Bardziej pawdpodobne, że matka celowo przeinacza. 

Partner powinien Ci oszczędzić tych szczegółów z SMS, niepotrzebnie Cię tylko tym stresuje, sam musi je przełknać i jak już, to on sam  musi naprawiać stosunki z ex, dla dobra dzieci. 

 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Nie powinnaś, to i tak by nic nie dało, jeszcze by Ci się dostało, że się wtrącasz. 

To dlaczego mówisz, że dzieci kłamią? 

Bardziej pawdpodobne, że matka celowo przeinacza. 

Partner powinien Ci oszczędzić tych szczegółów z SMS, niepotrzebnie Cię tylko tym stresuje, sam musi je przełknać i jak już, to on sam  musi naprawiać stosunki z ex, dla dobra dzieci. 

Bo według mnie kłamią. Skoro kiedy są u nas jest wszystko fajnie, super a tuż po powrocie jest masa wiadomości od ich mamy jak to im było źle, to jak to inaczej nazwać? Skoro rzeczywiście niektóre sytuacje miały miejsce ale było zupełnie inaczej (chociażby to co opisalam powyżej), to wychodzi na to, że albo są nieszczere wobec nas albo wobec swojej mamy.

Mój partner próbował z nią wielokrotnie rozmawiać ale ona nie chce. Twierdzi, że ufa swoim dzieciom i skoro mówią, że było im źle to na pewno tak było. 

Naprawdę, już mi ręce opadają. Co byśmy nie zrobili i jak to i tak po każdym weekendzie się czepia. Jest po kilkanaście długich smsów niemalże codziennie.

Odnośnik do komentarza
59 minut temu, Gość Lajola napisał:

Bo według mnie kłamią

Ale nie masz dowodów, równie dobrze, tak jak pisałam matka może przeinaczać celowo, a jeśli to dzieci, to też robią to celowo, żeby matka nie wyszła na gorszą. Ona im nie mówi co pisze do ich ojca. 

W każdym razie dzieci, przez to co zafundowali im rodzice, uczą się kłamstwa?

Odnośnik do komentarza
46 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ale nie masz dowodów, równie dobrze, tak jak pisałam matka może przeinaczać celowo, a jeśli to dzieci, to też robią to celowo, żeby matka nie wyszła na gorszą. Ona im nie mówi co pisze do ich ojca. 

W każdym razie dzieci, przez to co zafundowali im rodzice, uczą się kłamstwa?

Wiem, niestety. 

Dziękuję Ci bardzo za wszystkie rady i odpowiedz.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Lajola napisał:

Zorganizowaliśmy im kulig, mamy dużą ogrodzoną działkę. Dzieci zachwycone na maxa, pytały kiedy nst. raz? - sms od mamy: że ona na to nie pozwala, poza tym dzieci były przemoczone i zziebniete (sama tego nie widziała, tylko rzekomo dzieci się skarżyły). Teraz kiedy były u nas narzekały, że nie ma śniegu bo chcą powtórzyć ten kulig. Zgłupialam, nie wiem co myśleć. 

Może należało spytać dziewczynki, dlaczego powiedziały matce, że były przemoknięte i przemarznięte? ...bo jeśli tak, to więcej kuligu nie będzie. Uważam, że ojciec dziewczynek powinien umówić się na konsultacje z psychologiem dziecięcym i spytać, jak rozmawiać z dziećmi w takiej sytuacji.

Najwyraźniej matka nimi manipuluje, manipuluje też informacjami. 

3 godziny temu, Gość Lajola napisał:

Siadając do obiadu, proszę aby umyły ręce, obiad zachwalają i zjadają wszystko. -smsy od mamy: dlaczego nie dbamy o higienę i czemu obiad był nie świeży. Dla mnie to ogromny szok, sama gotuje i wiem jak.

Pojechaliśmy do znajomych na konie, smsy od mamy: konie śmierdzą i ona sobie nie życzy aby dzieci tak spędzały czas. Gdzie dzieci były zachwycone.

Nie wiem, czy ona atakuje Was w czasie, gdy dzieci są u Was, bo młode na bieżąco ją informują, czy dopiero po, ale widać, że coś jej zalega na wątrobie i nie jest to wcale dobro dzieci. Jak wcześniej zasugerowałam, może dziewczynki przedstawiają jej relację z pobytu u Was  bez większego entuzjazmu, tylko po to, żeby nie zrobić jej przykrości, a ona resztę dopowiada sobie i ma pretekst do bicia piany? Myślę, że nie ma sensu tłumaczyć się, tym bardziej jeśli rozmowa z nią jest niemożliwa. 

Nie macie dowodów, że dziewczynki kłamią. Może jest tak, że one mówią matce; na obiad była pomidorowa i schabowy, a matka nazywa to śmieciowym jedzeniem, może wspomniały, że w czasie kuligu były całe ośnieżone, a matka dopisała resztę? Warto rozmawiać z dziewczynkami, ale bez sugestii, że mówią nieprawdę. Wypytywać na tyle sprytnie, żeby przy okazji dowiedzieć się czegoś o mamusi. Zresztą porada psychologa naprawdę przydałaby się.

Ja także proponuję całkowicie ignorować jej ataki i sms-y, gdy dzieci są u Was. Telefon odebrać, ale gdy zacznie pyskować i nie "życzyć sobie", zakończyć rozmowę. W końcu ich ojciec, to normalny człowiek, który kocha swoje dzieci, nie robi im krzywdy, a przede wszystkim ma prawo spędzać z nimi czas tak, jak uzna za stosowne. Jest dorosły i sam podejmuje decyzje, nie ma obowiązku stosować się do żądań żony. Nie tłumaczyć, nie usprawiedliwiać się. Nie odpisywać na te smsy, choćby było ich 100.

Uważam, że gdyby ona miała faceta, to nie byłaby taka złośliwa. Twój partner nie powinien obawiać się jakiś konsekwencji prawnych, ponieważ jej zarzuty są absurdalne. Nawet, jeśli ona z zemsty starałaby się ograniczyć mu kontakty z dziećmi, to żaden sąd nie weźmie na poważnie jej zarzutów. Warto jednak zachować te wszystkie sms-y. 

Uważam też, że warto byłoby też zrewidować terminy spotkań z dziećmi. Gdyby dziewczynki bywały u Was w środku tygodnia, nie byłoby tylu okazji do fajnych wypadów, tylko szarość dnia codziennego, a Wy mielibyście przynajmniej co drugi weekend dla siebie.

Absolutnie nie kontaktuj się z tą kobietą. To sprawa tylko i wyłącznie między byłymi małżonkami. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...