Skocz do zawartości
Forum

Boję się, że będę dla dziecka taki jak mój ojciec


Gość Aerys127

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 27 lat, mieszkam z dziewczyna, juz normalnie pracuję. Dodam, że nie planowaliśmy w najbliższej przyszłości ślubu, nie jest to żadna gwarancją szczęścia, a w razie problemów jest o wiele więcej kłopotów. Ale to nieważne, bo nie o to chodzi w moim poście. Dziewczyna jest parę lat młodsza, ma 23 lata i okazało się właśnie, że jest w ciąży. Ciąża nie była planowana, zawsze używałem prezerwatyw, ale każdy wie, że nie ma 100 procentowo skutecznej antykoncepcji . Boję się. Raz, że dziecka nie za bardzo chce; dwa: jest covid, dostęp do lekarzy mega ograniczony, nadal większość działa jako teleporada, jak czytam o cyrkach w szpitalach, to się podwójnie boję- prowadzenie ciąży czy nawet poród w czasie pandemii to podwójny stres. Trzy: dzieciństwo miałem raczej kiepskie. Nie że tragiczne, ale różowo nie było. Ojciec trzymał mnie krótko, karał za byle przewinienia, jak miałem 10 lat, to walnął mnie w pysk, bo się dziesięć minut do domu spóźniłem. Zresztą on niczego złego nie widział w spoliczkowaniu dzieciaka... Kumpli raczej nie zapraszalem, bo się wstydziłem i bałem. Po osiągnięciu pełnoletności wyleciałem z domu, usamodzielnienie się to był dla mnie najważniejszy punkt, uczyłem się zawsze dobrze, żeby sobie start ułatwić. Z ojcem kontakty prawie żadne, z matką ciut lepiej, ale bez szału. Do czego daze: boję się, że będę taki sam jak mój stary. Zawsze, jeszcze jako dzieciak obiecałem w duchu, że w życiu nie będę taki jak ojciec, zawsze mu zyczylem źle, ale.. Takie dzieciństwo zawsze siedzi w głowie. Gdzieś się to ciągnie za mną, czasem widzę w podejmowanych przeze mnie decyzjach, że chów ojca swoje zrobił i siedzi we mnie. Nie chciałbym skrzywdzić swojego dziecka. A odkąd dziewczyna mi powiedziała, że jest w ciąży.. non stop o tym wszystkim myślę. Łeb mam nabity solidnie. Jej o swoich obawach nie mówię, bo to i tak by nic nie zmieniło. Ona się cieszy, a na pewno jest bardziej optymistycznie nastawiona, że będzie maluch za parę miesięcy. Ja nie. Mam dużo obaw, wymieniłem je , ale to trzecie jest najistotniejsze. Bo nie chciałbym traktować dziecka jak szmaty bez uczuć wyższych, wiem, że to dno, ale boję się, że zacznę powielać schemat wychowawczy tatusia.. Nie wiem, jak to wszystko poukładać. O terapii nie ma mowy

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

ale boję się, że zacznę powielać schemat wychowawczy tatusia.. 

Niekoniecznie, często bywa wręcz odwrotnie, bo już wiesz jakim ojcem nie należy być. 

Co do covid i ciąży, wiele kobiet jest w takiej sytuacji, rodziły w trudniejszych chwilach, dacie radę. 

Myśl pozytywnie. 

11 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

Gdzieś się to ciągnie za mną, czasem widzę w podejmowanych przeze mnie decyzjach, że chów ojca swoje zrobił i siedzi we mnie. 

Np. w jakich? Musisz walczyć z cechami po ojcu. 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Aerys127 napisał:

Mam 27 lat, mieszkam z dziewczyna, juz normalnie pracuję. Dodam, że nie planowaliśmy w najbliższej przyszłości ślubu, nie jest to żadna gwarancją szczęścia, a w razie problemów jest o wiele więcej kłopotów. Ale to nieważne, bo nie o to chodzi w moim poście. Dziewczyna jest parę lat młodsza, ma 23 lata i okazało się właśnie, że jest w ciąży. Ciąża nie była planowana, zawsze używałem prezerwatyw, ale każdy wie, że nie ma 100 procentowo skutecznej antykoncepcji . Boję się. Raz, że dziecka nie za bardzo chce; dwa: jest covid, dostęp do lekarzy mega ograniczony, nadal większość działa jako teleporada, jak czytam o cyrkach w szpitalach, to się podwójnie boję- prowadzenie ciąży czy nawet poród w czasie pandemii to podwójny stres. Trzy: dzieciństwo miałem raczej kiepskie. Nie że tragiczne, ale różowo nie było. Ojciec trzymał mnie krótko, karał za byle przewinienia, jak miałem 10 lat, to walnął mnie w pysk, bo się dziesięć minut do domu spóźniłem. Zresztą on niczego złego nie widział w spoliczkowaniu dzieciaka... Kumpli raczej nie zapraszalem, bo się wstydziłem i bałem. Po osiągnięciu pełnoletności wyleciałem z domu, usamodzielnienie się to był dla mnie najważniejszy punkt, uczyłem się zawsze dobrze, żeby sobie start ułatwić. Z ojcem kontakty prawie żadne, z matką ciut lepiej, ale bez szału. Do czego daze: boję się, że będę taki sam jak mój stary. Zawsze, jeszcze jako dzieciak obiecałem w duchu, że w życiu nie będę taki jak ojciec, zawsze mu zyczylem źle, ale.. Takie dzieciństwo zawsze siedzi w głowie. Gdzieś się to ciągnie za mną, czasem widzę w podejmowanych przeze mnie decyzjach, że chów ojca swoje zrobił i siedzi we mnie. Nie chciałbym skrzywdzić swojego dziecka. A odkąd dziewczyna mi powiedziała, że jest w ciąży.. non stop o tym wszystkim myślę. Łeb mam nabity solidnie. Jej o swoich obawach nie mówię, bo to i tak by nic nie zmieniło. Ona się cieszy, a na pewno jest bardziej optymistycznie nastawiona, że będzie maluch za parę miesięcy. Ja nie. Mam dużo obaw, wymieniłem je , ale to trzecie jest najistotniejsze. Bo nie chciałbym traktować dziecka jak szmaty bez uczuć wyższych, wiem, że to dno, ale boję się, że zacznę powielać schemat wychowawczy tatusia.. Nie wiem, jak to wszystko poukładać. O terapii nie ma mowy

Witam serdecznie. Powiem Ci, że takie obawy jakie masz Ty, na pewno każdy z facetów podobnie myśli. Nie musisz się bać, że będziesz złym ojcem, wystarczy po prostu robić wszystko by takim nie być. Wydaje mi się, że powinieneś porozmawiać ze swoją partnerką, bo to co Ty czujesz też jest bardzo ważne. Pamiętaj, że rozmowa to pół sukcesu. Patrz na to z tej strony. Masz mieszkanie, kochająca kobietę, pracę, masz ręce i nogi, a dziecko do owoc udanego związku. Nikt nigdy nie jest gotowy na dziecko do póki  się nie pojawi. Uwierz mi, że za te kilka miesięcy nie będziesz widział życia bez swojego serduszka małego. Nic innego mi nie zostało jak po prostu pogratulować tatusiów i życzyć powodzenia w nowej roli  ?

Odnośnik do komentarza

Wiem, ze na świecie są wojny, głód, brud i że prawdziwą tragedią jest wtedy rodzić, ale jak widzę, jak się w polandii sytuacja rozwija i jak się traktuje chorych (kuzyn ma już odwołany zabieg ortopedyczny, na który czekał. Kiedy kolejny termin? Nie wiadomo), to wiem, że lekko nie będzie. W pracy też reżim sanitarny, jakby to była pandemia dżumy - maski/przylbice, non stop walenie na dlonie środków do dezynfekcji rak - łapy mam tak zniszczone jakbym miał lat 60, a nie 27. Ale kij z tym. Martwię się o dziewczynę, bo chciałbym, żeby miała opiekę na jak najlepszym poziomie. 

Ja nie chce dziecka. Tak naprawdę to chyba nigdy nie planowałem mieć. Przeszłość też miała w tej decyzji swój udział. Od dzieci zawsze z daleka, gdybym chciał dzieci, nie stosował był gumek. Wiem, ze to nie idealne zabezpieczenie, ale dziewczyna miala problemy przy stosowaniu pigułek. Teraz dupa. Ciaza jest, dziewczyna zadowolona, bo dla niej to nie tragedia, tylko kolejny etap życia, no ma kompletnie inne podejście od mojego. Uprzedzam ewentualne komentarze - wiem, że są wieksze nieszczęscia niż ciąza, ale jak się człowiek nie jest gotowy, to ciężko się cieszyć. 

Kawa - mam pewne zachowania po ojcu. Na co dzien tak tego nie widać, ale są sytuacje, gdzie wyłazi to, co nie powinno. Chciałbym, żeby wszystko było jak od linijki, nie cierpię błędów (swoich przede wszystkim), szlag mnie trafia, jak coś mi nie wychodzi. Czasem sam mam ochote komuś przylutować, zwłaszcza jak emocje biorą górę, chociaż NIGDY tego nie zrobiłem, staram się wtedy wyjść jak najszybciej. Ale no.. to takie typowe dla mojego tatusia. Tatuś lubił, jak jest tak, jak on mówi i chce i najlepiej, żeby wszyscy chodzili jak w szwajcarskim zegarku. Próbowałem wytępić takie zachowania u siebie, ale z różnym rezultatem. Nie wybielam się, nie zamierzam, a widzę, że całkiem dobrze nie ma. 

I mogę mieć swój rozum i mam, ale nie zmienia to faktu, że pewne rzeczy mi przez masę lat skutecznie wpajano, a później ciężko się od tego uwolnić. Uciekając z domu byłem najszczesliwszym człowiekiem na świecie, marzyłem o tym od lat, ale ta przeszłość w pewien sposób ciągnie się za mną i myślę, że tak już zostanie. Jednak dzieciństwo ma wpływ na dalsze życie. I dlatego to mnie paraliżuje, bo boję sie , że będę się starał i będę chciał być jak najlepszy, ale i tak mogę coś spieprzyć i zacząć zachowywać się i gadać w taki sposób do swojego dziecka w jaki ojciec gadał do mnie. Dziewczyna wie, że mam bardzo chłodne relacje z rodzicami, wie w duzym skrócie, ze było kiepsko w moim domu rodzinnym, ale też sporo rzeczy zataiłem, bo i nie ma się czym chwalić. Dlatego teraz jestem w czarnej dziurze. I wolałbym, żeby ta ciąża okazała się pomyłka, chociaż wiem, że to niemożliwe. 

Odnośnik do komentarza

Wiem, ze na świecie są wojny, głód, brud i że prawdziwą tragedią jest wtedy rodzić, ale jak widzę, jak się w polandii sytuacja rozwija i jak się traktuje chorych (kuzyn ma już odwołany zabieg ortopedyczny, na który czekał. Kiedy kolejny termin? Nie wiadomo), to wiem, że lekko nie będzie. W pracy też reżim sanitarny, jakby to była pandemia dżumy - maski/przylbice, non stop walenie na dlonie środków do dezynfekcji rak - łapy mam tak zniszczone jakbym miał lat 60, a nie 27. Ale kij z tym. Martwię się o dziewczynę, bo chciałbym, żeby miała opiekę na jak najlepszym poziomie. 

Ja nie chce dziecka. Tak naprawdę to chyba nigdy nie planowałem mieć. Przeszłość też miała w tej decyzji swój udział. Od dzieci zawsze z daleka, gdybym chciał dzieci, nie stosował był gumek. Wiem, ze to nie idealne zabezpieczenie, ale dziewczyna miala problemy przy stosowaniu pigułek. Teraz dupa. Ciaza jest, dziewczyna zadowolona, bo dla niej to nie tragedia, tylko kolejny etap życia, no ma kompletnie inne podejście od mojego. Uprzedzam ewentualne komentarze - wiem, że są wieksze nieszczęscia niż ciąza, ale jak się człowiek nie jest gotowy, to ciężko się cieszyć. 

Kawa - mam pewne zachowania po ojcu. Na co dzien tak tego nie widać, ale są sytuacje, gdzie wyłazi to, co nie powinno. Chciałbym, żeby wszystko było jak od linijki, nie cierpię błędów (swoich przede wszystkim), szlag mnie trafia, jak coś mi nie wychodzi. Czasem sam mam ochote komuś przylutować, zwłaszcza jak emocje biorą górę, chociaż NIGDY tego nie zrobiłem, staram się wtedy wyjść jak najszybciej. Ale no.. to takie typowe dla mojego tatusia. Tatuś lubił, jak jest tak, jak on mówi i chce i najlepiej, żeby wszyscy chodzili jak w szwajcarskim zegarku. Próbowałem wytępić takie zachowania u siebie, ale z różnym rezultatem. Nie wybielam się, nie zamierzam, a widzę, że całkiem dobrze nie ma. 

I mogę mieć swój rozum i mam, ale nie zmienia to faktu, że pewne rzeczy mi przez masę lat skutecznie wpajano, a później ciężko się od tego uwolnić. Uciekając z domu byłem najszczesliwszym człowiekiem na świecie, marzyłem o tym od lat, ale ta przeszłość w pewien sposób ciągnie się za mną i myślę, że tak już zostanie. Jednak dzieciństwo ma wpływ na dalsze życie. I dlatego to mnie paraliżuje, bo boję sie , że będę się starał i będę chciał być jak najlepszy, ale i tak mogę coś spieprzyć i zacząć zachowywać się i gadać w taki sposób do swojego dziecka w jaki ojciec gadał do mnie. Dziewczyna wie, że mam bardzo chłodne relacje z rodzicami, wie w duzym skrócie, ze było kiepsko w moim domu rodzinnym, ale też sporo rzeczy zataiłem, bo i nie ma się czym chwalić. Dlatego teraz jestem w czarnej dziurze. I wolałbym, żeby ta ciąża okazała się pomyłka, chociaż wiem, że to niemożliwe. 

Odnośnik do komentarza
31 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

nie chce dziecka. Tak naprawdę to chyba nigdy nie planowałem mieć

To zmienia postać rzeczy. Powinieneś to dziewczynie powiedzieć na początku znajomości, teraz przyjdzie Ci się z tym zmierzyć, czy chcesz czy nie, a w którą stronę to pójdzie, zależy od Ciebie. 

31 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

mam pewne zachowania po ojcu

 

31 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

szlag mnie trafia, jak coś mi nie wychodzi. Czasem sam mam ochote komuś przylutować, zwłaszcza jak emocje biorą górę,

Tak, nie radzisz sobie z emocjami po ojcu i tego nie da się, niestety, ogarnąć rozumem, siedzi gdzieś w genach, pozostaje nad tym pracować. Nie wiem czy terapia by była w stanie coś pomóc, ale warto by było spróbować. 

 

Odnośnik do komentarza
31 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

nie chce dziecka. Tak naprawdę to chyba nigdy nie planowałem mieć

To zmienia postać rzeczy. Powinieneś to dziewczynie powiedzieć na początku znajomości, teraz przyjdzie Ci się z tym zmierzyć, czy chcesz czy nie, a w którą stronę to pójdzie, zależy od Ciebie. 

31 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

mam pewne zachowania po ojcu

 

31 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

szlag mnie trafia, jak coś mi nie wychodzi. Czasem sam mam ochote komuś przylutować, zwłaszcza jak emocje biorą górę,

Tak, nie radzisz sobie z emocjami po ojcu i tego nie da się, niestety, ogarnąć rozumem, siedzi gdzieś w genach, pozostaje nad tym pracować. Nie wiem czy terapia by była w stanie coś pomóc, ale warto by było spróbować. 

 

Odnośnik do komentarza

Witaj Aerys. 

12 godzin temu, Gość Aerys127 napisał:

Boję się. Raz, że dziecka nie za bardzo chce; dwa: jest covid, dostęp do lekarzy mega ograniczony, nadal większość działa jako teleporada, jak czytam o cyrkach w szpitalach, to się podwójnie boję- prowadzenie ciąży czy nawet poród w czasie pandemii to podwójny stres. Trzy: dzieciństwo miałem raczej kiepskie. Nie że tragiczne, ale różowo nie było. Ojciec trzymał mnie krótko, karał za byle przewinienia, jak miałem 10 lat, to walnął mnie w pysk, bo się dziesięć minut do domu spóźniłem. Zresztą on niczego złego nie widział w spoliczkowaniu dzieciaka... Kumpli raczej nie zapraszalem, bo się wstydziłem i bałem.

Ja nie mam i nie chcę dziecka więc rozumiem cię tym bardziej że z tego co napisałeś miałam bardzo podobne relacje z ojcem. Mam wrażenie że ty zacząłeś bać się dosłownie o wszystko. Jest Covid19 ale kobiety rodzą i jest ok, Nie musisz brac przykładu z tego jak ojciec cię traktował, nie muszisz tego powielać. Są rzeczy które dziedziczymy po rodzicach i te które rodzice nam wpajają od dzieciństwa przez co kształtuje się charakter dziecka. Więc jeżeli dziecko się urodzi to wychowuj je tak jak ty chcesz a nie na modłę ojca. Wiesz czego nie powielać po ojcu. ty nie chciałes dzieci ale masz racje co do tego że nie ma w 100% pewnego zabezpieczenia. Stało się tak jak się stało. Ty jesteś młody i dziewczyna. Chcesz żeby dziewczyna miała wszystko, tak samo pomyśl o dziecku. jakby nie było dziecka już nie odzrobisz. Ona się cieszy, a ty panikujesz. Teraz tak naprawdę możesz mysleć o tym jak zły jest ten świat i że miałeś takie a nie inne dzieciństwo, ale nic nie zminisz. Dziecko będzie i mysl na przyszłość o tym abyście mieli pomoc w opiece nad maluchem, abyście mieli pracę żeby utrzymać dziecko i na lekarza. Myslcie obydwoje o tych podstawowych sprawach. Na twoje dzieciństwo ty już nie masz wpływu. Było jakie było. teraz obydwoje z dziewczyną zapewnijcie waszemu dziecku dobre życie.

Odnośnik do komentarza

Jesteś jakby DDA (podobne objawy) i najbardziej mnie razi z Twoich wypowiedzi "boje się, obawiam się". A dlaczego nie chcesz zapisać się na terapię? Najlepiej grupową. W miastach są darmowe miejsca gdzie można się zapisać na takie terapie. Jeśli nie chcesz powielać zachowań ojca to trzeba nad sobą pracować. Nie potrafisz sam lub nie wiesz jak to zrobić? Wracamy do punktu wyjścia czyli terapia.

Piszesz, że nigdy nie planowałeś i nie chciałeś dziecka, to zabezpieczanie się jedynie gumkami trochę było lekkomyślne. Trzeba było poddać się wazektomii.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Terapia nie jest dla mnie. Poza tym wkurza mnie, że obecnie z każdym, nawet bzdurnym, problemem ludzie lecą na terapię. Ja bym się czuł bardzo niekomfortowo, gdybym obcemu miał opowiadać o swoich przeżyciach w dzieciństwie. Więc jeżeli chodzi o to: nie ma szans na terapię. 

Tak, wiem, że prezerwatywa super skuteczności nie posiada, ale masę par jedzie tylko na takim zabezpieczeniu i jest dobrze, latami nic, a bywa tak, jak w naszym przypadku... Dziewczyna hormonalnej anty nie mogła stosować, bo zaraz pojawiały się silne skutki uboczne. 

Jak mam być szczery to chciałbym, żeby poronila. To okrutne, wiem, jej nawet o tym nie powiem, bo wiem, że by burza była, ale sam w duchu o tym myślę. Za to wiem, że prawie na pewno nic takiego się nie wydarzy. 

 Obawiam się. No tak właśnie jest; boję się, że nie podołam ,  że będę chu..... ojcem. Niby wiem, czego unikać, bo na wlasnej skorze przekonałem się, co mnie najbardziej bolało, ale dobrze wiemy, że rzadko kiedy jest idealnie. A wychowywanie dziecka to nie zabawa, bo to nie lalka, tylko żywy człowiek, więc dużo przez te wszystkie lata można zniszczyć..

Nie jestem DDA, chociaż bywało, że tatuś miał tygodnie, gdzie dzień w dzień było piwko i to nie jedno, a kilka w sumie, a potem dodatkowo były wojny między nim a matka.. Ile straciłem nerwów, to moje. I nie chciałbym komukolwiek takiego życia fundowac 

Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, Gość Aerys127 napisał:

Ja bym się czuł bardzo niekomfortowo

Ale czy to ma znaczenie? Ty po prostu, jak większość w podobnych sytuacjach, nie chcesz pozwolić sobie pomóc. 

Sam więc się szarp ze swoim życiem, bo chyba nie myślisz, że znajdziesz tu receptę na swój problem, czego oczekiwałeś od forum? 

Odnośnik do komentarza
46 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

Dziewczyna hormonalnej anty nie mogła stosować, bo zaraz pojawiały się silne skutki uboczne. 

Są tez niehormonalne np. spirala. Tak czy siak... nie ma co teraz płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.

46 minut temu, Gość Aerys127 napisał:

Poza tym wkurza mnie, że obecnie z każdym, nawet bzdurnym, problemem ludzie lecą na terapię.

W takim razie nie wiem o co Ci chodzi. Skoro to jest bzdurny problem to po co te lęki i obawy o wszystko? Weź się w garść i sam się z nimi uporaj. Umiesz to zrobić i masz tę moc, tylko zadziałaj zamiast się skarżyć. Utemperuj zachowania podobne do ojcowych. Moze ich nie usuniesz, ale nieco poprawisz i już jest duży plus. Panuj nad negatywnymi zachowaniami, nie jesteś przecież nieopanowanym dzikim zwierzem i umiesz się powstrzymać, a więc rób to, a już będziesz lepszy od ojca.

Po prostu pracuj nad sobą i zmieniaj się na lepsze-SAM.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

A ja widzę u ciebie cechy petfekcjonizmu. Ty chcesz, zeby było idealnie, albo wcale. Boisz się  ze nie będziesz idealnym ojcem . Nie musisz, bo nikt nie jest. Kazdy popełnia błędy i nie trzeba ich sie bać, bo nie na tym polega rodzicielstwo. Wystarczy dziecko kochać, poświęcać mu czas i uwagę. Nie ignorawac jego potrzeby miłości i poczucia bezpieczeństwa. Staraj się nie wymagać cudów od dziecka, zaakceptuj go takim jakie jest i to wystarczy. Przestań się bać samego siebie, bo nie jesteś potworem. Masz świadomość swoich wad i ograniczeń, a to juz bardzo dużo. Pracuj nad sobą, a przede wszystkim wyluzuj i nie spinaj się tak, bo wszystko będzie dobrze. Nastawienie jest bardzo ważne, wiec trochę optymizmu by się przydało. Inni dali radę, to i ty dasz...bez obawy.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Aerys127 napisał:

Obawiam się. No tak właśnie jest; boję się, że nie podołam ,  że będę chu..... ojcem. Niby wiem, czego unikać, bo na wlasnej skorze przekonałem się, co mnie najbardziej bolało, ale dobrze wiemy, że rzadko kiedy jest idealnie. A wychowywanie dziecka to nie zabawa, bo to nie lalka, tylko żywy człowiek, więc dużo przez te wszystkie lata można zniszczyć..

W zasadzie tutaj napisałeś konkretnie czego się obawiasz. Najpierw zrozum że nie jesteś swoim ojcem. On to on i zachowywał się jak się zachowywał. Ale ty to jesteś ty, a nie on. On pokazywał tobie jako dziecku takie a nie inne zachowania. Ty boisz się że nie podołasz bo boisz się że zamienisz się w swojego ojca? Nie zamienisz się jeżeli sam nie będziesz chciał traktować i wychowywać swojego dziecka tak jak twój ociec ciebie. Zdaj sobie sprawę że twój ojciec też skądś przejął takie zachowania jakie ty u niego widziałeś. Nie ma czegoś takiego jak idealne życie, idealne dzieci, idealny związek. Ale ty przejąłes po ojcu myślenie że wszystko musi być idealnie.

5 godzin temu, Gość Aerys127 napisał:

Na co dzien tak tego nie widać, ale są sytuacje, gdzie wyłazi to, co nie powinno. Chciałbym, żeby wszystko było jak od linijki, nie cierpię błędów (swoich przede wszystkim), szlag mnie trafia, jak coś mi nie wychodzi.

Pogrubiłam i zaznaczyłam nad czym powinieneś popracować. Dawaj sobie luz, dopuść do siebie że ojciec nie stoi nad tobą i nie wymaga już aby wszystko było idealnie, równo i pięknie. Musze ci powiedzieć że nawet w związkach gdzie nie ma dzieci, a jedno z ludzi własnie chce aby wszystko było idealnie, wykazuje także swoja apodyktyczność to i bez dzieci takie związki się rozwalają. Dziecko twoje własne pokaże ci że nie jesteś taki jak ojciec. Ale sam musisz mieć odwagę aby go podświadomie przestać naśladować i chyba bać się. Bo strach i niepewność co do swojej wartości po takim dzieciństwie zostaje na wiele lat. Tak naprawde to sam zdecyduj czy chcesz być "idealnym"- kochającym ojcem dla swojego dziecka, czy wytresowanym synem swojego ojca. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Nie napisałem, że moje dzieciństwo to byle bzdura, ale chodziło mi o to, że ludzie nawet z byle glupotami lecą do psychoterapeutów, tak jakby sami się nie mogli ogarnąć. O to mi chodziło. Dla mnie terapia byłaby wstydem i nawet nie wyobrażam sobie siebie w takim miejscu  

Owszem, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale jak sie ciązy nie planowało, to ciezko byc optymistycznym. Tym bardziej, że obecna sytuacja nie jest dobra i zdecydowanie bycie w ciąży teraz to mało rozsadny pomysł. Ale.. dziewczyna szczęsliwa, jakby wygrała miliony. A rózowo nie będzie. 

Oczywiście, że ideałów nie ma, a więc idealnych rodziców i dzieci też nie. Od siebie wymagam dużo, jakoś popuścić nie umiem, danie na luz nie jest dla mnie. Czasem chciałbym miec wywalone, ale nie potrafię. Są tego plusy i minusy. Ja nawet w kwestii sprzątania mam zryty baniak: nie wyjdę z domu jak nie pozamiatam czy jak wiem, że chociaż jeden kubek czy talerz jest w zlewie . Głupota? Niby tal, ale jak tego nie zrobię, to potem myślę o tym i od razu biorę się za robotę, jak np z pracy wrócę. Dziewczyna też mi mówi, żebym odpuścił, prosi, żebym wyluzował właśnie, że nie musi być codziennie zrobione wszystko według planu, ale to jest coś, czego nie mogę od lat przeskoczyć. 

Skąd moj ojciec czerpał takie wzorce wychowawcze? Od dziadka. Dziadek dla mnie byl dobrym dziadkiem, ale wiem, że ojca traktował jak psa. Wychowywany byl w duchu, ze dzieci, a chłopców przede wszystkim, trzeba trzymać na krótkiej smyczy. I jakos sie boję, ze pojdzie to dalej. Podsumowując: najlepiej jakby ciąży nie było, bo dziecka po prostu nie chce. Nie chce. Kochającym tatusiem pewnie nie będę. Dziecko nie jest dla takich osób jak ja. 

Ok, wylałem swoje żale tutaj i chyba nie mam innego wyjścia jak zacząć faktycznie coś zmieniać w sobie

Odnośnik do komentarza

Nie ty pierwszy i nie ostatni zostaniesz ojcem ,choć tego nie chcesz. Od czasu do czasu piszą tu faceci z podobnym problemem. Najczęściej młodzi, ale ostatnio w podobnej sytuacji byl 50 latek. Trudno dyskutować z faktami. Są dwa rozwiązania, albo pogodzenie się z sytuacją i liczenie na to,  że jakoś się ułoży, albo rozstanie. Nic na siłę  ,bo na dłużą metę nie da się oszukać samego siebie, dziecka i żony. Jednak warto spróbować, może się uda. 

Odnośnik do komentarza

Nie byłoby tematu i problemu gdyby nie to, że boję sie, że jednak jakoś skrzywdzę to dziecko. Dlatego jakos id zawsze bylem antydzieciowy - bo wiem, ze ludzie maja tendencje do powielania zachowań rodziców. Niestety. 

Ale to nie znaczy, że mam się zamiar pakować i iść w siną dal 

Odnośnik do komentarza

Porozmawiaj z partnerką na temat woich obaw. Powiedz jej żeby Ci zawsze zwracała uwagę jeśli zaczniesz zachowywać się wobec dziecka, tak jak tego nie chcesz. Masz na to dużo czasu,  bo raczej wobec niemowlaka i kilkulatka, takich zachowań nie bedziesz przejawiał. Dlatego spokojnie, zanim dziecko dorośnie, wiele jeszcze się zmieni w tobie i waszym zyciu. 

Odnośnik do komentarza

Aerys, bierz pod uwage że ty sobie nie chcesz pozwolić na terapię i myślę że to pewnie także przez wychowanie bo napisałeś jak dziadek traktował twojego ojca i twój ojciec też powielił to zachowanie wobec ciebie. Więc terapia może ci się wydawać niemęska i dla słabeuszy. Ale proszę, weź pod uwagę że każda osoba ma inną wrażliwość tym bardziej dzieci. Wiesz, to co napisałeś że nie umiesz odpuścić jak nie masz zmytych rzeczy w zlewie czy posprzątane. Ale weź pod uwagę że jak będzie dziecko, będziecie na wzajem musieli z dziewczyną sobie pomagać i wstawać w nocy, bujać, nosic to bałagan będzie i nie ma mocnych żeby wszystko było idealnie kiedy ma się małego bobasa w domu. Przygotuj się na to że mimo wszystko sytuacja po porodzie zmusi was obydwoje do zluzlowania. Dziewczyna mówi ci dobrze. Widzi że się takimi rzeczami przejmujesz, ale pewnie ona wie także że przy dziecku będzie bałagan, nie będzie czasu na pedantyzm. Wiesz dzieci mają tendencję do powielania zachowań rodziców, ale gdy jesteśmy już dorośli, mamy także innych idoli którzy są dla nas przykładem i widzimy gdzie rodzice popełniali błędy staramy. Masz idealną szansę na zbudowanie rodziny, nie koniecznie małżeństwa, ale szczęśliwej rodziny gdy po prostu odpuścisz pewne zachowania które sam widzisz że powielasz po ojcu. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Chyba rozmowa z partnerka jest dobrym pomysłem. I ona niby wie, że relacje z rodzicami mam jakie mam, nakreśliłem jej mniej więcej jak wyglądało moje życie jak byłem dzieciakiem, a potem nastolatkiem, ale nie zaglebialem się dalej. Teraz żałuję, że nie powiedziałem jej wcześniej, że mam takie obawy i raczej w związku z tym dzieci nie biorę pod uwagę. Tzn my ciąży nie planowaliśmy, ale pojawiła się i widzę, że dla niej to nie koniec świata. 

Loraine, było czasem tak, że były ważniejsze rzeczy i ogarnięcie domu przed było niemożliwe, ale potem przez cały dzień miałem to nabite z tylu głowy z myślą, że jak tylko wrócę to pierwsze co, to muszę to zrobić. To taka trochę jakby nerwica natręctw. Moze zle mowie, ale tak to wygląda. Ale mam świadomość, że dziecko to syf i brud wokół. Chociaż to i tak najmniejszy problem. Co do terapii: nie mówię, że to niemęskie czy dla slabeuszy,  ale chyba nie trzeba z każdym problemem po psychologach latać? Tylko o to mi chodzi. A chyba obecnie te terapie w modzie są, bo co rusz się na forach przewijają. 

Odnośnik do komentarza

Aerys, wiesz kiedys nie mówiono tak otwarcie o tym że chodzi się na terapię lub że potrzebuje się pomocy psychologa, czy psychiatry bo ludzie krzywo sie patrzyli szczególnie w mniejszych miejscowościach. To co dla ciebie może byc zupełnie nieważne albo myslisz o tym że to mały problem, dla kogoś innego jest czymś bardzo ważnym czasami wręcz nie do przebrniecia. Dlatego napisałam o róznej wrażliwości i myślę że tez odporności na stres. Możesz mieć nerwicę natręctw, ale trudno powiedzieć napewno bo takie rzeczy powinny być zdiagnozowane przez lekarza psychiatrę. Co do porządków to łacznie z innymi kwestami w domu będziecie mogli podzielić miedzy siebie. Pzdr

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.10.2020 o 20:56, Gość Aerys127 napisał:

ale chodziło mi o to, że ludzie nawet z byle glupotami lecą do psychoterapeutów, tak jakby sami się nie mogli ogarnąć. O to mi chodziło.

W takim razie sam to ogarnij, jeśli uważasz, że to byle głupota i dasz sobie sam rade. Oczywiscie nie twierdze, że nie dasz, ale zamiast się rozczulać nad sobą, musisz zacząć ciężko nad sobą pracować. Sam, bez wsparcia specjalisty w tej dziedzinie.  Polecam czasem przeczytać jakieś mądre artykuły psychologiczne (jeśli nie książki) bo to nie zaszkodzi, a z pewnością będzie jakąś wskazówką. Czytać tego typu rzeczy chyba się nie wstydzisz?

W dniu 12.10.2020 o 22:04, Gość Aerys127 napisał:

Nie byłoby tematu i problemu gdyby nie to, że boję sie, że jednak jakoś skrzywdzę to dziecko.

To opanuj swój lęk. Od tego zacznij. Przestań się bać, bo lęk nas ogranicza i zapętla nas w marazmie. Nie masz podstaw do tego, by się aż tak bać, bo po pierwsze tak jak piszą wyżej nikt nie jest idealny, a po drugie jako świadoma osoba możesz opanować wiele negatywnych cech i zmienić je. Tak więc wycisz się, oswój swój lęk i zacznij działać!

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...