Skocz do zawartości
Forum

Zdrady męża i namawianie żony do seksu grupowego


Gość Arianna

Rekomendowane odpowiedzi

wiesz co Ty swoje ja swoje, jak sie tak o niego martwisz i troszczysz to bądź z nim, pierz, mu, gotuj, uprawiaj seks z nim i jego znajomymi, niedlugo przyprowadzi Ci innych kolegow i moze jeszcze bedzie pobierał za to opłaty, ale przeciez nic nie zrobisz bo tak Ci go szkoda, bo ma takie smutne oczy jak zmokniety pies, wiec sie zgodzisz. Odcinam sie od tej rozmowy. Twoje zycie Twoja sprawa, jesli Ty chcesz byc ofiarą i meczennikiem - prosze bardzo.

Gdy wabi cię ognik, idź za nim.
Być może zabrniesz na manowce,
ale nigdy nie będziesz sobie wyrzucać,
że może była to Twoja Gwiazda.

Odnośnik do komentarza

Nie chcę być ciężarem finansowym dla rodziców - nie dla niego.
Ja wiem, co muszę zrobić. W głowie układam sobie słowa - i wierz mi, ta rozmowa z wami pomaga. Jest bolesna, ale uświadamia mi, że to ja jestem normalna chcąc iinnego życia, a nie on. I pozwala mi wyzbyć się wyrzutów sumienia i brania odpowiedzialności za rozpad związku.

Odnośnik do komentarza

Nie mogę odejść i zostawić listu. Jestem we własnym mieszkaniu i mam dziecko. To on musi odejść. Tylko gdzie? To nie jest proste - to w każdym razie ojciec mojego dziecka - nie mogę go na przysłowiowy bruk wyrzucić. Tylko nie widzę sytuacji takiej, że on tu będzie mieszkał. jego widok wywołuje we mnie cierpienie.

Odnośnik do komentarza

Uciekaj od niego i zabieraj dziecko. Ratujcie się. Z nim czeka Was tylko zagłada emocjonalna. To on jest problemem i to on niszczy Wasze życie. Nie powinnas mieć najmniejszych wyrzutów sumienia zostawiając go. On powinien się leczyć. Fakt, że sam jest terapeutą jest naprawdę przerażający!

Odnośnik do komentarza

A mnie się wydaje że Twój mąż świetnie tobą manipuluje. Wie jak to robić i to bezczelnie wykorzystuje. Cały czas go bronisz, on Cię zdradza a Ty się martwisz, żeby mu kariery nie zniszczyć. 2000zl na rękę to wiesz mi mało nie jest, ledzie żyją za połowę tej kwoty. Koniecznie musisz zakończyć ten związek, bo inaczej wykończysz się.

Odnośnik do komentarza

wiesz co czytam to nie wierze, po prostu nie wierzę jak można dać się tak zmanipulować. Twój mąż jest socjopatą i tyle. Nie dość, że Cię zdradza, namawia do seksu z innymi facetami to jeszcze ma czelność mówić że Cię kocha... Co za hipokryzja. Moim zdaniem powinnaś zabrać córkę i wyjechać do swojej rodziny. Ja bym nie martwiła się, że mu zniszczysz karierę albo, że biedaczek sobie nie poradzi. Jestem przekonana, że sobie świetnie poradzi, przygrucha jakąś inną kobiet, która sobie zmanipuluje.
Masz dziecko, jesteś młoda ratuj siebie. Wyprowadź się, jak najdalej możesz, powiedz mu że albo się zmieni i pójdzie na leczenie do ośrodka który TY wybierzesz albo to koniec, nie dasobą manipulować, nie pozwól aby zrobił z ciebie laleczkę na sznureczkach które on pociąga. Postaw mu jasne ultimatum ,albo kończy z dotychczasowym życiem albo Ty odchodzisz.

Odnośnik do komentarza

i jak znalazłaś pracę? Nie przejmuj się tym gdzie on się wyprowadzi. To już nie będzie Twoje zmartwienie. Ale nie przejmowałabym się tym, że będzie mu się źle dziać, tacy ludzie jak on świetnie sobie radzą zazwyczaj. Zacznij dbać o siebie, stawiaj swoje potrzeby na pierwszym miejscu, liczysz się Ty i Twoje dziecko. Dość poświęcania się w imię jego choroby i problemów. Teraz zrób coś dla siebie.

Odnośnik do komentarza

Nie potrafię odejść :(
Im dłużej zostaję, tym trudniej mi w stać i wyjść.
łatwo wam radzić, ale trzeba być w skórze ofiary, by rozumieć. Czuję jak każdego dnia coraz bardziej odpływa ze mnie wszystko - znieczulam się, nie chcę o tym myśleć - patrzę na siebie z boku, obserwuję, dziwię się tak jak wy...
Szczerze mówiąc ten problem nadaje się raczej do psychoterapeuty, niż na forum - mimo waszych szczerych chęci - nie możecie mi pomóc.

Odnośnik do komentarza

potrafisz ale nie chcesz i nie próbujesz. gdybyś chciała to byś odeszła, ale Tobie podoba się funkcja ofiary. gdyby Ci się nie podobała to byś się spakowała wzieła dziecko i wyszła z domu, nie odbierała telefonów ani nic i tylko wysłała pismo w sprawie o rozwod a jak maz by Cie nachodzil to wezwala policje. To jest bardzo proste ale zeby tak bylo musisz chciec i musisz zaczac cos robic bo jak narazie tkwisz w jednym miejscu

Odnośnik do komentarza

Witam
Ciężki to chleb do zgryzienia... Jesteście uzależnieni od siebie oboje. Zatoksykowani... Musieliście się kiedyś bardzo kochać, rozumieć, że przywiązaliście się do siebie aż tak. To jak codzienna dawka heroiny dla narkomana, bez której boi się że zginie. Twój mąż na pewno był cudowny na początku- bo był to facet z ogromnym balastem i kiedy poczuł się akceptowany, kochany to wsiąkł; otworzył się na Ciebie bezgranicznie... tak bardzo ,że ujawnił przed Tobą chore pragnienia. Ty idąc za nim od początku, weszłaś i w to. Ale MIŁOŚĆ pragnie dobra drugiej osoby! To co Twój mąż wyprawia względem Twojej osoby dobre nie jest; wręcz obrzydliwie złe! Usprawiedliwiasz to jego zło pięknymi wspomnieniami o tym jaki potrafi być- ( teraz jest taki dla innych kobiet, bo stale potrzebuje skrajnych emocji i ssać czułośc ioraz akceptację by mieć siłę do życia... i niewątpliwie do pracy, w której widzi swoje problemy jak w lustrze -dlatego jest w niej dobry. Wie jak sobie pomóc ale on nie chce żyć inaczej..., bo nie umie. Radzi innym bo wie jak trzeba, uwielbiają go bo facet świetnie rozumie; niektóre ludzkie problemy to dla niego "lajt" więc pomaga....; ale szefc bez butów chodzi. Gdyby pracodawcy i pacjenci zobaczyli jak to on dojrzale żyje.... ) Wracając: usprawiedliwiasz go jego ciężką hostorią, której nie jest winny; litujesz się i jeszcze bardziej wchłaniasz się w niego. Nie żyjesz swoim życiem lecz jego- wessał ciebie swoimi manipulacjami. Boisz się że on sobie nie poradzi? Mylisz się- on właśnie tylko w sytuacjach ciężkich, trudnych, skrajnych radzi sobie doskonale- bo tego się nauczył, zahartował, to jest mu znane. Teraz ma " za dobrze" i gubi się w tym. Jak długo można być szczęśliwym, trzeba zrobić coś co przypomnie że życie jest przes...ane a potem obwiniać się, cierpieć; wpadać w depresję- to przecież normalne, coś się dzieje, to są emocje; życie jest barwne; coś CZUJĘ; emocje z życia powszechnego są niewystarczające. Biedny jest Twój mąż; rozumiem że go bronisz przed własnymi oskarżeniami .... ale jeśłi chcesz ocalić siebie i jego- pójdź do jakiegoś psychologa, psychiatry, pogadaj o sprawie, co ci radzi, czy możesz pomóc mężowi tak, by nie zniszczyc doszczętnie siebie. On jest CHORY i potrzebuje leczenia. Powiedz mu o tym. Powiedz ze jesli podejmie leczenie ( możesz z nim chodzic) to dasz mu ostatnia szansę. Jeśli odmówi, albo będzie sie wykręcał ze nie chce z tobą chodzic na terapię....- wiesz co powinnaś zrobić. Zresztą od początku to wiesz. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

iska, ale jej mąż sam ejst psychoterapeutą moze nie potrzebuje leczenia moze on po prostu nią tak manipuluje bo wie ze i tak postawi na swoim? poza tym nie wierze ze zechcialby sie gdziekolwiek zglosic ;/

Gdy wabi cię ognik, idź za nim.
Być może zabrniesz na manowce,
ale nigdy nie będziesz sobie wyrzucać,
że może była to Twoja Gwiazda.

Odnośnik do komentarza

wiem ,że jest psychoterapeutą ale nie zmienia to faktu że jego zachowanie jest chore. Perfidna manipulacja osobą którą się rzekomo kocha, szantaże emocjonalne, wzbudzanie litości i krzywdzenie innych nie jest normalnym zachowaniem. Powienien się leczyć! A myślisz Soniu ,że lekarze nie chorują? A wiesz ilu psychologów korzysta z pomocy innych psychologów? Mnóstwo.

Odnośnik do komentarza

Odnośnie wyprowadzki - to moje mieszkanie, mam dziecko - nie mam się gdzie wyprowadzić. Mam świadomość, że w każdej chwili mogę kazać mężowi opuścić mieszkanie z tego względu, że skończył mu się tu meldunek.
Odnośnie urlopu - nie stać mnie na to!
I do Iski - mam wrażenie, że problem DDA nie jest Ci obcy i autentycznie rozumiesz moją sytuację. Jakiś tydzień temu sprowokowałam rozmowę o rozwodzie - mąż od razu zlodowaciał, zamknął się w sobie, a ja czułam się winna. W sierpniu też próbowałam się z nim rozstać - miał od tego chyba objawy psychosomatyczne - bo autentycznie dostał gorączki 40 stopni. Na drugi dzień prosił, byśmy sobie dali szansę. Męczy go szczęście - tak mi się wydaje, szuka mocnych wrażeń. Gdy jest spokój - czeka na jakiś wielki krach - jako to DDa - i sam prowokuje takie zatrzęsienie.
Ja wiem, że powinnam odejść - to zawsze mogę zrobić. Boję się z nim o tym rozmawiać, wiem, że i tak się z tego wycofam. Nie rozmawiamy też o naszych problemach.
Mówi, że z tą kobietą to już skończone - ale przyjaźni się z nią i nie zerwie znajomości, bo ona nikogo nie ma (jest z dzieckiem i z mężem przemocowym). Wiem, że on jej pomaga finansowo. W tym miesiącu płacę za przedszkole z opóźnieniem, bo zwyczajnie brakowało mi pieniędzy. Mąż wziął 150 zł na psychoterapię dla siebie, ale ja wiem, że on nie chodzi na psychoterapię. Ostatnio twierdził, że chce dzieciom (swoim podopiecznym) kupić akwarium małe i rybki (100zł). Wziął na to pieniądze. Pojechał- wieczorem jego przyjaciółka na gg miała opis - "nareszcie mamy akwarium". W mojej głowie szaleją myśli. Może on ją kocha nadal? Ale przecież czasami wydaje mi się, że on nie umie nikogo kochać. Ona nie wie, jaki on jest, nie wie o seksstronkach itp. Mam prawie pewność, że nie są ze sobą, bo ona tego nie chce, on przysięga (a nigdy tego nie robi) - że to tylko przyjaźń. wciąga mnie w jej problemy, opowiada.
Istnieją setki powodów, dla których powinnam się rozwieść i tylko jeden, by zostać - miłość. Prosiłam go, by odszedł, jeśli mnie nie kocha. Tłumaczyłam, że mu pomogę, że będę go wspierać, nawet, jeśli nie będziemy razem. Że jedynym powodem, dla którego możemy być razem, jest wzajemna miłość i jeśli mnie nie kocha - niech odejdzie. Zaznaczyłam, że nie pozwolę, by stała mu się krzywda, że zawsze pomogę, że będzie we mnie miał wsparcie i że poradzę sobie, bo jestem silna (wydaje mi się, że on się tego boi). Skoro daję mu możliwość odejścia - a on nie odchodzi... Czasem chciałabym, by sam odszedł (nie czułby się odtrącony, gdyby sam podjął taką decyzję - i to dla niego byłoby lepsze). Pozwoliłabym mu na to. Albo chciałabym go przyłapać na zdradzie - bym nie mogła się już wycofać, by nie mówił mi, że mnie nie zdradza.
A tak - tkwię w bagnie...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...