Skocz do zawartości
Forum

Jak wyjść z romansu ?


Rekomendowane odpowiedzi

Powalona historia. Ale ludzie są powaleni, tylko nie zawsze o tym wiadomo, bo nie są do końca szczerzy. A ja będę, bo jak mam otrzymać pomoc, jeśli zataję jakieś wstydliwe fakty ?
Krytykę też przyjmę, choć nie będzie to dla mnie nic nowego, bo sam wiem, jaki jestem popieprzony do imentu.

A więc...Miałem małżeństwo, w którym byłem 19 lat. Bez dzieci. Było cudownie, potem ok, potem normalnie, potem gorzej, potem beznadziejnie i zrobiło się nie do zniesienia.
Zacząłem się edukować w sprawach damsko-męskich, żeby spróbować coś ratować, ale moja żona kompletnie nie była zainteresowana ratowaniem czegokolwiek. Żadne moje starania nie poprawiły ani na jotę jej stosunku do mnie.
Zacząłem podejrzewać że żona ma romans. Podejrzenia były coraz bardziej wyraziste. Gdy wyjechała, niby z koleżankami na domek, wtedy po wielu jej dziwnych zachowaniach wiedziałem że go ma, sam wdałem się w romans. I nagle poczułem się jak w siódmym niebie. Jakaś kobieta dostrzegła we mnie mężczyznę, dała mi to wszystko czego brakowało mi w domu. Ciepło, zaangażowanie, zrozumienie, szacunek na jaki zasługuje człowiek a nie popychadło.
Ja jej dałem to samo jako kobiecie, bo też miała problemy w małżeństwie. I się rozkręciło. W międzyczasie wziąłem rozwód. Po rozwodzie trwało to jeszcze rok. Do dzisiaj.
Oczywiście, po wielu uniesieniach i szaleństwach, romans zaczął normalnieć. Ona zaczęła coraz trzeźwiej patrzeć i coraz bardziej się bać tego co robi. Wiedziałem że nie zostawi dla mnie rodziny, ale nie chciała zostać sama w tym bagnie jakie serwował jej mąż, do tego byłem jej potrzebny ja, żeby mieć odskocznie. Miała coraz mniej czasu dla mnie, aż przestała go mieć prawie wcale. Miała manię prześladowczą że ktoś nas zobaczy, że doniesie, że rodzina, również ta z jej strony jej tego nie wybaczy. To coraz bardziej pogarszało jakość spotkań i relacji. Do tego stopnia, że zacząłem myśleć że to już bez sensu, że więcej z tego szkody niż pożytku jakiegokolwiek, że racjonalnie, fizycznie i emocjonalnie nawet ten romans nie ma już racji bytu, bo ciężko mi wytrzymać kiedy ona ma tak mało czasu dla mnie, bo się panicznie boi ruszyć gdziekolwiek. Ma za to mentalnie, ale mentalna bliskość, to jest dobry fundament dla przyjaźni, a nie romansu. Dziś postanowiłem z tym skończyć, przedstawiając jej sprawę w ten sposób, czy nie uważa że najwyższy czas aby zmienić formę naszej relacji w przyjaźń, bo jest wspaniałą osobą z którą nie chciałbym tracić kontaktu, ale jako para nie mamy szans, bo ona nie chce zostawić rodziny, a ja nie mogę znieść braku przy sobie osoby, w którą jestem zaangażowany emocjonalnie. Rozmawialiśmy spacerując, jej pociekła łza, ale wydawało się że rozumie i patrząc racjonalnie wiedziała że mam rację.
Doszliśmy do jej samochodu, to już płakała ciurkiem.
Ja ledwo dojechałem do domu, płakałem już 3 razy. Jestem bardzo związany z nią emocjonalnie, z nią mi źle, bez niej jeszcze gorzej. Wiem że romans to zło, ale serce nie wybiera. Ona się nie czuje kochana przez męża, w domu ma pustkę emocjonalną, ale boi się go zostawić bo obawia się potępienia ze strony rodziny swojej i dzieci (prawie dorosłych). W sumie nie chcę jej w tym gównie zostawiać, dlatego zaoferowałem jej przyjaźń, żeby nie zostawiać jej nagle, bo nie mam sumienia tak kobiety szurnąć, jeśli nie zrobiła mi nic złego, a nie zrobiła. Czuję jednak, że ta przyjaźń może spowodować, że dalej będziemy w to brnąć, choć każde z nas wie, że lepiej dla całego świata, w tym dla nas samych byłoby, aby to skończyć. Ale jesteśmy zżyci emocjonalnie, a ona teraz może pomyśleć że nie chce mnie tracić i jeszcze bardziej znienawidzi męża za to że straciła mnie. Czy da się na miękko to zrobić, stopniowo ?
Czy trzeba brutalnie ? Nie chcę tracić tak fajnej osoby ze swojego życia, bo jest ich tak niewiele. Wiem też, że jeśli będę orbitował wokół niej, to nie założę pełnowartościowego nowego związku. Boże, po co ludzie wchodzą w romanse, to najgłupsza, najbardziej siejąca spustoszenie w głowach i sercach rzecz pod słońcem. :-(

Odnośnik do komentarza

Tak niestety bywa..., tak jakby nie było wolnych kobiet.
Ta kobieta chce zjeść ciastko i mieć ciastko, nie da się.
Dziwne, że udaje jej się ukryć ten romans.
Takim sposobem, była nieszczęśliwa w małżeństwie, a teraz jest jeszcze bardziej, nie będzie też szczęśliwa jak rodzinę zostawi, bo dzieci mogą się od niej odwrócić.
Ona, bo inna patrzyła by na swoje szczęście, tym bardziej, że dzieci dorosłe.
To jest tak jak się wchodzi z butami w małżeństwo, ponoć mężatki mają nawet większe powodzenie, tzn. że bardziej was kręcą...I takie "kwiatki" wychodzą.

Myślę, że powinna się zdecydować, albo może być z Tobą albo nie, wygląda, że nie, więc podejmij męską decyzję i zerwij kontakt, bo inaczej będzie jak piszesz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Eleonora short story

Wszyscy popełniamy błędy. Każdy pragnie być kochanym i dawać miłość. Nie ma co oceniać, stało się. Z tego jak piszesz wnioskuję, że masz łeb na karku i doskonale wiesz, że wpadłeś po uszy i dlatego żadna przyjaźń w waszym przypadku nie wchodzi w grę. Zrobi się z tego nieszczęśliwa never-ending story. Albo gorzej, jakaś tragedia z tego wyniknie.
Jeśli masz siłę, to zrób CIACH i otwórz się na relacje z jakąś miłą panią bez bagażu. Każde przywiązanie można odwiązać, będzie bolało, ale czas i odpowiedni damski "plaster" powinny pomóc.
"A gdy się zejdą, raz i drugi,
kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością,
bardzo się męczą, męczą przez czas długi,
co zrobić, co zrobić z tą miłością...itd itp

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedzi obu Paniom. Obie macie rację. Wiem co powinienem zrobić i próbowałem zrobić to wczoraj na zimno. Jednak coś do niej czuję, a nawet dużo. Tego nie da się uciąć jedną rozmową. Serce mi pękło jak widziałem jej zapłakaną buzię, nawet tuż po śmierci swojego ojca lepiej się trzymała. Najchętniej, to jako facet i przyjaciel, pomógłbym jej odzyskać swojego męża. W sumie wiem co ten facet czuje, bo przeszedłem przez to samo. Wiem też jakie błędy popełniłem sam jako mąż, że żona postanowiła sobie znaleźć coś na boku. Bo to że kobieta zdradza, jeśli nie jest nimfomanką, to jest zawsze powodem mąż. To jest jakiś rodzaj zachowania wynikającego z ewolucji, mającego na celu poszukanie lepszego osobnika, bo obecny nie spełnił oczekiwań. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie odeszła ode mnie, my nie mamy dzieci ani kredytów. Mogła odejść bez konsekwencji nie ryjąc mi psychiki, gdy przestała mnie kochać. Nie potrafiłem uratować swojego małżeństwa ale może potrafiłbym ich, jeśli ona w ogóle widzi taką możliwość, a z tego co wiem niestety, to jak kobieta znienawidzi, to już lepiej się rozejść jeśli sytuacja nie jest zbyt skomplikowana.
Wiem o co ma ogromny żal do męża, bo mi to powiedziała. Nie wiem czy jest w stanie mu to wybaczyć. Może gdyby zrozumiał i się zmienił. Chętnie bym go na wódkę zabrał i mu to powiedział, ale niestety, wielu facetów jest zbyt dumnych, żeby uznać że coś zrobili źle z kobietą, a to pierwszy krok by coś naprawić. O ile kobieta chce. Ja chciałem, ale moja żona już nie chciała. Moja kochanka też mówi że jest już za późno, pewnie dlatego że była już wkręcona we mnie, bo wiele razy ją pytałem, czy jest w stanie do niego wrócić emocjonalnie, gdyby się poprawił. Zawsze było że nie, ale może gdyby wiedziała że mnie już nie będzie to by zmieniło jej optykę. Gdyby zechciała skorzystać z mojego punktu widzenia jako faceta i wykorzystać go do uświadomienia swojego męża i zmiany jego postępowania ?
Tylko że kobiety lubią robić facetom cichy pogrzeb, tak jak moja żona mi. Łatwiej skreślić niż naprawić. Moją kochankę trochę usprawiedliwia, że nie jest całkiem zdrowa i nie ma siły się z nim przepychać, poszła po najmniejszej linii oporu.
Tak więc ostrzegam wszystkich facetów, niech korzystają z moich doświadczeń: nie pchać się w romans z mężatkami. Lepiej się rozejść z żoną i korzystając z własnyh doświadczeń stworzyć związek z wolną kobietą.
Z wolnymi też oczywiście się nie pchać, bo też będzie smutny koniec, tylko bardziej... spektakularny.

Odnośnik do komentarza

Na pewno nie jesteś w stanie naprawić ich małżeństwa, nawet przyczyniłeś się do pogorszenia ich relacji.
Nie jest tak, że zdradza się, bo druga strona nie spełnia oczekiwań.
Nie wiem czy w ogóle da się między partnerami spełnić wszystkie oczekiwania, chociażby z racji odmiennych płci, charakterów, priorytetów, itp., chodzi raczej o akceptację nie spełniania tych oczekiwań lub jej brak.

Tak, że jak nie da się się z kimś żyć, to się odchodzi, próbuję się naprawiać relacje, albo się męczy dalej, poświęca..., Twoja kochanka poszła niby po najmniejszej linii oporu, niestety z opłakanym skutkiem.
Oprócz emocji, mamy jeszcze rozum i zdolność przewidywania i jeszcze, najważniejsze, zasady.
Rozumiem, że niektórzy, mają z tym problem, niby każdy popełnia błędy, tylko kaliber jest istotny, żadne apele nie pomogą, jak emocje biorą górę...

Nigdy do końca nie zrozumiemy postępowania drugiego człowieka, tym bardziej irracjionalnego.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ich relacje ostatnio się poprawiły przez to, że ona zrobiła się chorobliwie ostrożna. Poprawiły się o tyle, że się uspokoiła jego podejrzliwość, bo ponoć facet dalej zachowuje się w sposób, który ją bardzo wkurza i to nie zmieniło się od zawsze, długo długo zanim ja się pojawiłem.
Jeśli ona by chciała poprawić ich relacje, to musiałaby np wybrać że teraz nad tym popracuje, zamiast, dajmy na to, rzucić się w nowy romans po mnie, aby zapełnić po mnie lukę posiadania odskoczni i móc dalej mieć wentyl bezpieczeństwa do rozładowywania małżeńskich frustracji.
Wówczas mogłaby skorzystać z moich sugestii i z nim zacząć konstruktywnie rozmawiać.
Nigdy nie chciałem jej rozwalić rodziny, bo mi szkoda tych jej dzieciaków. Zawsze uznawałem jej "środki bezpieczeństwa" a nawet sam jej podpowiadałem dodatkowe i byłem zawsze bardzo ostrożny. Mało który kochanek taki jest, dlatego uchowało się to przez 2 lata.
Z początku bardziej szaleliśmy bo wiadomo, ta świeżość i wtedy on rzeczywiście wzmógł czujność, ale przez ostatni rok prawie nie miał żadnych powodów do podejrzeń. Nigdy nie spędzaliśmy nocy razem. Tylko popołudnia. Nigdy nigdzie razem nie wyjechaliśmy i uważaliśmy w jakie miejsca chodzimy. Poruszaliśmy się moim samochodem, żeby nikt kto zna jej samochód nie zobaczył w nim jej z obcym mężczyzną - tak wpadła moja żona.
Żadnych telefonów i sms wieczorami i w weekendy z mojej inicjatywy. Nie trzymała na telefonie żadnych moich zdjęć ani wiadomości.
I owszem, jest tak że zdradza się, bo druga strona nie spełnia oczekiwań. Moja żona tak robiła. Wiadomo, że skoro nie akceptuje braku spełnienia tych oczekiwań to ten brak i tak jest źródłowym powodem frustracji i poszukiwania lepszego osobnika.
A ja teraz szukam sił, jak się nie złamać i nie wrócić do niej.
To będzie tym trudniejsze, że nie pokłóciliśmy się, wręcz przeciwnie, było bardziej czule niż przez ostatnie tygodnie.
Ona też szuka tej siły chyba w rodzinie, bo się nie odzywa. I dobrze. Niech zobaczy teraz, jak to jest nie kłamać, nie oszukiwać i nie kombinować. Czasu dużo nie odzyska, bo miała go dla mnie coraz mniej, ale to dobrze, bo mąż nie zauważy różnicy że nagle jest dużo więcej w domu. Mam nadzieję że polubi ten spokój bardziej niż te wyrywane minutki ze mną, a wyrzuty sumienia czas ukoi.

Odnośnik do komentarza

Szukając drugiego dna, można powiedzieć, że to ona Cię wykorzystała, nigdy do końca nie możesz jej wierzyć.
Romans jest podniecający, zawsze jest pięknie, jak spotykasz się, gorzej jakbyś faktycznie z nią się związał na dobre, po kilku ładnych latach, mógłbyś stwierdzić, po co mi to było...
Za bardzo ją idealizujesz, nie ma ludzi idealnych.
Więc nie ciągnij czegoś, co nie ma przyszłości.
Masz szansę ułożyć sobie życie z wolną wartościową kobietą, szkoda nawet czasu na ten romans.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tak ka-wa, jak zaczęła ograniczać czas to zacząłem się czuć jak zabaweczka. A ponieważ nie jestem zwolennikiem cichych pogrzebów i jestem za komunikacją - w każdej relacji, to zasygnalizowałem problem że coraz bardziej brakuje mi czasu z nią. Ona mówiła że taki ciężki okres że jej się dużo spraw zwaliło, ale wymyślała powody które mogą się dopiero zdarzyć. Mi brakowało przestrzeni jaka powinna funkcjonować w związku opartym bardziej na emocjach a coraz mniej na fizyczności i poczułem faktycznie że marnuję swój czas blokując się mając namiastkę relacji i jazdę spotkanie z zegarkiem w ręku i oczami dookoła głowy. Stąd też ruch z mojej strony w kierunku zmiany statusu tej relacji na przyjaźń. Tak sobie umyśliłem, bo nadal miałbym z nią kontakt bo w wielu sprawach się zgadzamy i wiele sobie nawzajem pomogliśmy, ale ja mógłbym się odblokować z wybrakowanego związku i stworzyć pełnowartościowy, bo romans nigdy taki nie będzie.

Odnośnik do komentarza

Nie ma przyjaźni damsko_ męskiej, co najwyżej można pozostać w koleżeńskich stosunkach, tym bardziej jak chcesz ułożyć sobie życie z inną kobietą, ona może Ci tylko namieszać w nowym związku.
Przyjacielem faceta, powinien być facet.
Widać, że zdążyłeś się od niej uzależnić, więc tym bardziej daj sobie spokój z tą przyjaźnią.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

A tak sobie przypomniałem o tym wątku bo porządkowałem skrzynkę mailową. 
Ciekawi jak to się skończyło ?
Romans trwał do 6 listopada jeszcze, przywiązanie emocjonalne było bardzo silne ale, cały czas była to moja walka o wyjście.
Teraz wiem jak się czują kobiety i co nimi kieruje jak się nie angażują w związku. Miałem dokładnie to samo.
Znalazłem nową kobietę, wolną ? Jeszcze przed ostatecznym zerwaniem z kochanką. Zacząłem się z nią spotykać i zaczęło wychodzić. Wtedy nastąpiło ostateczne zerwanie ale takie na ostro, dramatycznie. Cudem to ukryłem przed tą nową kobietą. 
Z tamtą utzymuję kontakt i jest to taka SMSowa "przyjaźń", bo nie spotykamy się na żywo i jestem z niej całkowicie emocjonalnie wyleczony i buduję swój pełnowartościowy związek na poważnie.
Mojej ex-kochance zaczęło lepiej wychodzić z mężem bo nagle spojrzała na niego łaskawszym okiem, on zaczął się bardziej starać, zniknęły jego wady które w nim widziała, a jego wcześniejsze "złe zachowanie" było prawdopodobnie spowodowane  jej złym stosunkiem do niego, więc teraz wszystko się nakręca w pozytywnym kierunku. Teraz jedna rodzina się odzyskała a druga się tworzy, bo moja nowa wybranka ma 2 wspaniałe dzieciaki, które potrzebują ojca. (bo Ich biologiczny nie żyje).
Takiego happy-endu chciałem i taki mam. ?

Odnośnik do komentarza

To nic, tylko życzyć Ci powodzenia. 

Wygląda, że będziesz do tego dobrym opiekunem dzieci, obyś je traktował jak swoje, wszyscy będziecie szczęśliwi. 

Nie zepsuj tego? Nie daj swojej wybrance powodów do zazdości, powinieneś całkiem zerwać kontakt z tamtą kobietą, bo niewinny sms może niepotrzebnie zburzyć Twój związek i zaufanie obecnej kobiety. 

Edytowane przez ka-wa

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jak małpa, która nie puści jednej gałęzi, zanim nie chwyci drugiej. Trzymał drugą, złapał trzecią. Przykład byłej kochanki jest także dowodem na to, jak romans zohydza osobistego partnera, gdy na horyzoncie pojawia się boczniak lub boczniara. Najczęściej ślubny/a nie zmieniają się w rzeczywistości, to zdradzający mąż/żona tak zaczynają ich postrzegać przez pryzmat nowego zauroczenia i zdrady.

Autor po tych wszystkich przeżyciach udaje, że będzie się teraz przyjaźnił z byłą kochanką ?  Już to widzę. Nie ma przyjaźni damsko-męskiej zwłaszcza między dawnymi kochankami. Nową przygodę z nową panią autor zaczął od kłamstwa i zdrady, a teraz będzie biednej kobiecie mydlił oczy, że to tylko przyjaciółka. Ex kochanka, gdy tylko będzie jej źle, będzie zawracała głowę, szukała wsparcia i pocieszenia, a może i przelecenia. I tak będzie stał w rozkroku między jedną, a drugą. 

Kiepsko to widzę, bo raz, że za wcześnie ta kolejna wielka miłość, po za tym kobieta ma dwoje małych dzieci, więc to duże wyzwanie, no i obok, tzw przyjaciółka, która raczej nie odpuści.

Odnośnik do komentarza

A wiecie co to w ogóle jest romans? Niektórzy mylą zwykłe chwilowe zauroczenie z romansem. Tutaj https://kobietydlakobiety.pl/co-to-jest-romans-poznaj-definicje-oraz-dowiedz-sie-ile-srednio-trwa-romans/ macie wszystko dokładnie wytłumaczone. Myślę, że warto dowiedzieć się więcej, aby przede wszystkim dobrze zrozumieć sytuację i podjąć właściwą decyzję. Jest to niezwykle ważne. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 6.02.2020 o 19:55, lost45 napisał(a):

A tak sobie przypomniałem o tym wątku bo porządkowałem skrzynkę mailową. 
Ciekawi jak to się skończyło ?
Romans trwał do 6 listopada jeszcze, przywiązanie emocjonalne było bardzo silne ale, cały czas była to moja walka o wyjście.
Teraz wiem jak się czują kobiety i co nimi kieruje jak się nie angażują w związku. Miałem dokładnie to samo.
Znalazłem nową kobietę, wolną ? Jeszcze przed ostatecznym zerwaniem z kochanką. Zacząłem się z nią spotykać i zaczęło wychodzić. Wtedy nastąpiło ostateczne zerwanie ale takie na ostro, dramatycznie. Cudem to ukryłem przed tą nową kobietą. 
Z tamtą utzymuję kontakt i jest to taka SMSowa "przyjaźń", bo nie spotykamy się na żywo i jestem z niej całkowicie emocjonalnie wyleczony i buduję swój pełnowartościowy związek na poważnie.
Mojej ex-kochance zaczęło lepiej wychodzić z mężem bo nagle spojrzała na niego łaskawszym okiem, on zaczął się bardziej starać, zniknęły jego wady które w nim widziała, a jego wcześniejsze "złe zachowanie" było prawdopodobnie spowodowane  jej złym stosunkiem do niego, więc teraz wszystko się nakręca w pozytywnym kierunku. Teraz jedna rodzina się odzyskała a druga się tworzy, bo moja nowa wybranka ma 2 wspaniałe dzieciaki, które potrzebują ojca. (bo Ich biologiczny nie żyje).
Takiego happy-endu chciałem i taki mam. ?

Minęło już trochę czasu, prawie 4 lata od ostatniego wpisu, jestem ciekaw jak się potoczyła dalej Twoja historia.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...