Skocz do zawartości
Forum

Wielka miłość, która przerodziła się w koszmar...POMOCY


Gość Klaudia1983

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Klaudia1983

Od ponad roku jestem w związku. Jestem z natury osobą wymagającą i długo szukałam drugiej połowy, bo mało który mężczyzna potrafi mnie ująć. Jestem 6 lat po rozwodzie(mam córkę) w między czasie spotykałam się z 3 mężczyznami, ale te związki trwały kilka miesięcy i kończyly się fiaskiem, nie żalowałam, z czasem różnice charakterów i oczekiwań były zbyt duże. Nigdy natomiast z nikim nie zamieszkałam.W zeszłym roku poznałam jego. Inteligentny, przystojny, spokojny...czułam, że mogę mu zaufać....strzała amora dopadła mnie, a jego miałam wrażenie jeszcze bardziej. Dosłownie po kilku tygodniach zaczęły się rozmowy o wspólnym zamieszkaniu, jednak ustaliliśmy ze nastąpi to za rok, ze względu na dzieci, żeby nie było szoku. Przez rok spotykaliśmy się codziennie. Przyjeżdżał, poświęcał mi dużo czasu, zawsze pomocny, wesoły, szczęśliwy, wpatrzony jak w obrazek. Były rzeczy, które mnie drażniły....np żarty, które szły w pięty, stanowczość w egzekwowaniu pewnych czynności w szczególności od dzieci czy nie odzywanie się do domowników po kłótni przez długi czas. Mimo wszystko miłość kwitła. Czuliśmy oboje, że to właśnie to. Moje czerwone lampki były tłumione przez jego błysk w oczach, gdy tylko byliśmy razem. Czułam, że dawałam mu ukojenie i z wzajemnością. Wreszcie nadszedł moment wspólnego zamieszkania. Był to czas, w którym pojawiło się u niego sporo innych problemów. Chcąc go odciążyć większość kartonów nosiłam sama, rozpakowywałam, sprzątałam jego mieszkanie i jednocześnie swoje z którego opróżniałam rzeczy. Kiedyś to on przejmował inicjatywę w kuchni, w planach weekendowych, teraz czułam, że wszystko wzięłam na siebie. Nie tylko z dobrej woli. Czułam, że jak nie posprzątam w kuchni to będzie krzywa mina, coraz częściej były przytyki, że "ktoś to musi robić". Zaczęłam bardzo źle sypiać, miałam koszmary. Ja sprzątałam po ciężkim dniu w pracy a on siedział na kanapie oglądając TV. Jego wymagania rosły z każdym dniem. Pojawiały się przytyki względem mojego dziecka czy rodziny. Moje dziecko zaczął traktować jak zbędny przedmiot, który za dużo mówi, skacze, przeszkadza, a moje metody wychowawcze nieskuteczne. Dziecko niechętnie wracało do domu, problemy z emocjami były coraz większe.Ciągle coś mu nie pasowało...każdy okruszek, niezamknięta klapa w toalecie, niezakręcona pasta. Zarówno ja jak i córka bałyśmy się własnego cienia. Tak jak kiedyś liczył się z moim zdaniem teraz traktuje jako nielogiczne, traktuje z góry.Doszło do tego, że nas unika, nie rozmawia, nie pamiętam kiedy pierwszy sie przywitał, pożegnał, powiedział coś do córki. Jedyne co mówi to co zrobiła źle lub że za mało się stara. Ja gdy próbuje porozmawiać to na mnie krzyczy lub zamyka drzwi przed nosem. Nigdy nie czułam się tak fatalnie...ciągle płaczę, mam potworne wyrzuty sumienia, że zmieniłam córce miejsce zamieszkania i przede wszystkim szkołę...co robić? co mu jest? proszę o fachową pomoc lub o poradę kogoś kto przez to samo przechodził...

Czy ktoś z Was też po przeprowadzce do wymarzonego partnera nagle poczuł się oszukany, wykorzystany i jak w pułapce? Czuje, że moje życie straciło sens, a facet był aktorem...jego prawdziwe oblicze ukazało się dopiero po wspólnym zamieszkaniu, a wcześniej to była tylko gra...Czuje, że ten cały rok to był jakiś sen...tego snu już nie ma...ten facet, który był dla mnie wszystkim jest obcym człowiekiem, nawet nie chce ze mną rozmawiać...co zrobić? wyprowadzić się? poddać się? po raz kolejny zmienić dziecku szkołę i wrócić na stare śmieci, mimo, że miesiącami marzyłam o tym momencie kiedy zamieszkamy razem? Czy tkwić w tej męczarni, gdzie czuję, że wina leży głównie po jego stronie, a obwiniana za to jestem tylko ja...

Odnośnik do komentarza

Nie ma się nad czym zastanawiać tylko uciekać z tej pułapki.
Powiedz mu otwarcie, że masz zamiar się wyprowadzić, bo zmienił o 180 st. i nie masz zamiaru niszczyć sobie i córce psychiki.
Są tacy gracze, przemili, żeby zdobyć ofiarę, uzależnić od siebie, jak już ją mają w garści, pokazują swoje prawdziwe oblicze.

Nie czekaj, córka chętnie wróci do poprzednej szkoły, musisz być konsekwentna,
zacznij od nowych porządków, nie sprzątaj, powiedz np. powiedz ostro, że dzisiaj jego kolej,
tacy ludzie, im Ty jesteś bardziej uległa oni bardziej natarczywi, teraz Ty pokaż swoje nerwy.
Choć pewnie z takim typem nie wygrasz, dlatego zacznij się pakować.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Klaudia1983

Serio tak uważasz? a może on ma depresję? Chociaż bardzo ciężko odróżnić depresję od manipulacji i chęci dominacji.
Czuje się przez to jak chora psychicznie...ciągle płaczę i się boję...gdy tylko on jest miły nie potrafię się tym cieszyć, bo się boję, że za chwilę znów będzie terror. Gdybym wiedziała, że to tylko beznadziejny, długo ukrywany charakter to bym uciekała, ale może to depresja i on potrzebuje mnie a nie potrafi tego okazać? Mam bardzo mieszane uczucia, bo generalnie on jest wymagający i trudny, ale był dotąd bardzo czuły. Ostatnio lód...Z jednej strony chcę pokazać mu, że może na mnie liczyć, a z drugiej boję się, że jeśli to manipulacja to będzie mnie traktował coraz gorzej...

Odnośnik do komentarza

Tak ,to jest manipulacja..., ja Ciebie rozumiem, że masz różne wątpliwości, bo inaczej jak się stoi z boku i patrzy realnie, co innego jak w grę wchodzą emocje.

To nie ma nic wspólnego z depresją, owszem on Ciebie potrzebuje, żeby miał się na kim wyżywać, dlatego tacy ludzie stosują metodę kija i marchewki, bo zdają sobie sprawę, że bez tej marchewki, nikogo by przy sobie nie zatrzymali.

Taki typ, taka skrzywiona osobowość, nie staraj się tego zrozumieć, bo nie zrozumies takiego nienormalnego zachowania,
jakbyś wybrała się do psychoteraputy, miałabyś jaśniejszy obraz człowieka z którym się związałaś.
Możesz jeszcze zaproponować wspólną terapię.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Proszę zrobić sobie bilans plusów i minusów aktualnej sytuacji, w jakiej się Pani znalazła. I zobaczyć, co przeważa. Możliwe, że taka chłodna kalkulacja wyda się Pani wyrachowana, ale potrzebuje tego Pani, by spojrzeć na sytuację obiektywnie, bez mieszania uczuć i prób usprawiedliwiania partnera, np. doszukując się u niego depresji czy innego problemu. Nawet jeśli facet ma problem z emocjami, to nie jest Pani jego terapeutką i być nie musi. Tak samo Pani córka nie musi znosić toksycznych zachowań Pani partnera. Od pomocy w depresji są lekarze, psychiatrzy, specjaliści. Nie Pani. Może warto rozważyć zmianę swojego życia, zanim sprawy pójdą za daleko? To jednak tylko i wyłącznie Pani wybór. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...