Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie po samobójstwie syna?


Gość Danuta

Rekomendowane odpowiedzi

Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi bo nikt nie jest Twoją wnuczką. Ważne, aby ta prawda nie spadła na nią jak grom z jasnego nieba pewnego spokojnego dnia. Musicie od dziecka chodzić z nią na cmentarz, że tutaj jest jej tata, że tata jest w niebie ale że ją kocha itp. Dziecko ma rodziców i to trzeba cały czas uwiadamiac jej. To nic, że taty nie ma fizycznie przy niej, ale ma ojca, dla którego zawsze była i jest najważniejsza. Jeśli chodzi o mamę, to na pewno inaczej teraz bedzie na to patrzyła inaczej jak będzie starsza. Póki jest dzieckiem nie musicie jej zwierzać wszystkiego, że tata się zabił, że mama ją oddala, bo to wpędzi ją w depresję, ale gdy będzie starsza musicie jej szczerze powiedzieć co się stało gdy zapyta. Ona musi to wiedzieć od Was, bo będzie miała żal jeśli się dowie tego od obcych ludzi, a wiesz jacy ludzie są. Ktoś jej kiedyś wygada albo dwie się zupełnie przypadkiem. Znam przypadek gdzie dziecko po latach dowiedziało się, że jego rodzic nie jest jego rodzicem i pomimo tego ze kochało rodziców i żyło z nimi szczesliwie, uciekło od nich bo niemogło zniesc mysli ze tyle lat go okłamywali. Dlatego musicie wyczuć moment aby powiedziec prawde najlepiej stopniowo mówić, z biegiem lat odkrywac prawdne a nie nagle wszystko z grubej rury bo to będzie zbyt duży ciężar. A czy w jej serduszku będzie zadra?Hmm mysle ze na pewno. Mysle ze moze byc żal i do mamy, że ją opusciła i do taty, że się poddał, ale ona sobie z tym żalem poradzi, zaakceptuje dezycje rodziców jeśli bedzie miała swiadomosc, ze to nie przez nią, że jej winy nie m w tym ani kropelki, że po prostu tak się stało bo tak miało się stać. Serduszko na pewno bedzie ją bolało, dlatego wiele zależy od Was, jeśli bedzie Wam ufała i bedzie czuła Wasza milosc ze Wy jej nie zostawicie ze jest najwazniejsza, bedzie szczesliwa pomimo tej dramatycznej historii.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza
Gość romekkarterlenski

Miałem piękną i kochającą żonę, ukochanego synka. Wychowaliśmy go na dobrego człowieka w dniu jego 18 urodzin moja żona wróciła z rutynowych badań gdzie dowiedziała się, że ma terminalne stadium gruczolaka mózgu, nie operacyjny. Leczenie nic nie dało. Ukochana Żona umarła w męczarniach 6 tygodni od postawienia diagnozy, byłem z nią do ostatniej sekundy życia, błagałem lekarzy aby pomogli jej skrócić męki lekami lub innym sposobem ale bezskutecznie. Mój świat się załamał, nie kontaktowałem z otoczeniem przez prawie rok. Wszystkim zajmował się mój Synek, gdyby nie on nie wyszedłbym wręcz z katatonii. 4 lata później mój Syn bez jakich kolwiek oznak otworzył na moich oczach okno naszego mieszkania i wyskoczył z 9 piętra. Kiedy byłem na dole obraz który wrył mi się w głowę był tak makabryczny, że natychmiast zwymiotowałem i dostałem ataku paniki. Umazany krwią nigdy nie zapomne tego zapachu żelaza i wilgoci trzymałem szczątki mojego Synka. Chociaż byłem przytomny pamiętam kolejne zdarzenie dopiero kilka dni po tej tragedii. Nie zostawił żadnego listu, żadnych informacji, dziewczyna była w takim szoku, że wylądowała na oddziale psychiatrycznym na 3 miesiące. Był szczęśliwy, rozmawialiśmy byliśmy jak koledzy... otworzył i skoczył.

Straciłem Ukochaną Żonę i Synka zostałem sam na tym parszywym świecie. Nie mam rodziny z którą utrzymywałbym kontakty, moi rodzice nie żyją od lat, byłem jedynakiem. Znałem adres tylko mojego dalszego krewnego
ale zbył mnie. Nie odbiorę sobie życia tylko dlatego, że moja Żona by tego nie zniosła. Z utęsknieniem czekam na śmierć i spokój, chcę aby mój umysł umarł i przestał funkcjonować, pamiętać. Zatraciłem się w pracy tylko ona mnie trzyma z daleka od szaleństwa. Nie chcę już nigdy kochać, nie chcę mieć dzieci.. wykonuję kontrowersyjny zawód legionisty, nie mam nic do stracenia. Byłem w Kongo, Iraku, Afganistanie teraz siedzę przed laptopem w Mali i czekam aż któregoś dnia lub nocy wyślą mnie tam na pustkowia i nie będę musiał już pamiętać niczego. WIem, że na mnie czekają moja Żona i Synek.

Odnośnik do komentarza

Romku wiem co czyjesz tez mam stale przed oczami mego syna wiszacego na drzewie i niechce tego zapomniec mimo tego ze niejestem tak samotna jak ty wszystko stracilo sens zyje bo musze a chcialabym byc z moim Pawełkiem ,tesknie za nim az do bólu choc to juz minęło prawie 17 miesiecy ja ciągle czekam na niego przeciez mi obiecał ze niedługo wróci.łacze sie z toba w tym przeogromnym bolu który pewnie nigdy nie minie

Odnośnik do komentarza
Gość ISKRANADZIEI

Pani Danuto! Mam na imię Bogna. Jestem osobą niepełnosprawną fizycznie. Bardzo Pani współczuję
po śmierci Pani Syna. Mimo, że nie
mam własnych dzieci, bardzo dobrze wiem, co Pani czuje. Dlaczego? Gdy miałam 17 lat, w wypadku samochodowym zginęli moi Rodzice, a trzy lata później mój Brat odebrał sobie życie. Bardzo dobrze znam uczucie samotności, która krzyczy ciszą, a tęsknota rozrywa serce. Wiem, ile w takich sytuacjach znaczy obecność kogoś, kto wysłucha i zrozumie. Dlatego założyłam swój blog: http://skrzydlanadziei.blogspot.com/ Jeżeli zechce Pani wejść na mój
blog i poźniej do mnie napisać (adres jest na blogu) postaram się Pani pomóc.
Serdecznie Panią pozdrawiam

Bogna

Odnośnik do komentarza

nie pisze złośliwie i specjalnie żeby cie Danuto dobić, ale 18 letni syn który popełnia samobójstwo to tylko i wyłącznie z winy rodziców i nie ma co tu ukrywać i słodzić tobie oraz mężu, rodzisz dziecko dajesz mu życie a nie potrafisz być rozsądnym rodzicem który powinien rozumieć swoje dziecko i jego problemy, nie wolno wychowywać pod linijkę ! (a w szczególności jeśli to chłopak) jak dziecko nie ma wolności nie może sie wyszaleć, łamać niektórych zakazów wraz z rówieśnikami, mieć z nimi kontakt być zżytym bo to jest najważniejsze! z braku tych rzeczy dzieci popełniają samobójstwa bo sa np. nie akceptowani przez otoczenie, wyśmiewani, obijani przez kolegów-koleżanki...
Oprócz tego nie można w dzieciństwie sprawiać nerwowych sytuacji kłótni itp... bo przez takie rzeczy dzieci stają sie zamknięte w sobie, obwiniaja siebie itd, po prostu STOP toksycznym rodzicom !

Odnośnik do komentarza

Dzień dobry!
Jestem po nieudanej próbie samobójczej.Byłam wtedy jeszcze dzieckiem,miałam 12 lat.Chciałam po prostu zniknąć.
Miałam kochającą mamę i ojca potwora.Teraz widzę jaką ogromną krzywdę bym wyrządziła mamie.
Czytam Wasze wypowiedzi i płaczę.
Nawet nie wiem po co to piszę...
Nadal walczę z myślami samobójczymi.Nie wiem dlaczego tak się dzieje.Po prostu nie chcę żyć.
Pamiętam ze wtedy od dawna chciałam umrzeć.Byłam typem buntowniczki, nagle pewnego dnia coś całkiem we mnie pękło...udałam że wszystko jest w porządku i targnęłam się na swoje życie, wylądowałam w szpitalu i żyję...Nie zapomnę widoku wewnętrznego bólu mamy która przy mnie była...To straszne...
Czy to jest egoistyczne?Nie wiem.Myślę że nie.Bo jak żyć kiedy żyć się nie chce od lat...Ile można ze sobą walczyć?Wtedy się nie myśli o tym że zrobi się krzywdę najbliższym...Myśli się o swej nieudolności,beznadziejności...Chce się po prostu zniknąć, przez to nienawidzi się siebie jeszcze bardziej...Błędne koło...
Nie usprawiedliwiam tego, ale wiem co to znaczy...ile to niesie ze sobą bólu.
Teraz jestem matką i nadal czuję wewnętrzną chęć "zniknięcia". Jestem i chce być dla mojego dziecka, ale czasami przychodzi moment zwątpienia.Myśli, po co dziecku taka matka...Wiem że to jest dziwne i dla niektórych osób strasznie głupie...

Odnośnik do komentarza
Gość dziewczyna0116

Mój chłopak miał 18 lat jak się powiesił.Nic nie wskazywało na to,aby takie coś popełnić,nie dawał żadnych znaków nic kompletnie.Minęło już 6 miesięcy jak nie zyję.Niestety nie zostawił żadnego listu.Był ojcem 1 Leny,zostawił swoich rodziców,którzy mieli jedyne dziecko.Do końca nie wiemy dlaczego...Są tylko moje domysły,które są potwierdzeniem kilku faktów...Nie rozumiem go,bo miał wszystko....

Odnośnik do komentarza

~Dziewczyna0116 Do końca nie wiem, ale wydaje mi się że nie chce się robić "szopki", nie chce się dawać jakichkolwiek sygnałów aby nikt nie przeszkodził.No i chce się odejść bez widoku bólu i strachu bliskich...
Po co? Po prostu nie ma się siły żyć, ja zawsze myślałam że życie nie jest dla mnie.Czekałam aż coś się zmieni z tymi siłami, długo zwlekałam ale to i tak nic nie dało...
Ciężko jest mi racjonalnie to wytłumaczyć.
Męczę się sama ze sobą a przy tym cierpią bliscy i przychodzą myśli po co im taki ktoś.Po co mają się męczyć?Myślałam że z czasem zapomną o tym co zrobiłam że zapomną o mnie i o tym że w ogóle istniałam.
Teraz wiem że zapomnieć się nie da...

Odnośnik do komentarza
Gość Dziewczyna0116

Nie chcę się żyć,ale on miał dla kogo żyć nie dla mnie nie dla rodziców to chociaż dla swojej córki,którą bardzo kochał. To dlaczego nic nie napisał,się z nikim nie pożegnał. Przez cały dzień chodził uśmiechnęty,śmiaał się,żartował i planował,że zrobi auto i pojedziemy na wakacje a tu takie coś. Wszystkie plany poszły się je**ać;/ Mieliśmy kryzys i w czasie naszego kryzysu przespał się ze swoją ,,przyjaciółką" a ja mu pow.w ten sam wieczór,ze jeśli dojdzie do czegoś to mnie i małej nie zobaczy.... Ale człowiek jest az tak zdesperowany,żeby odebrać sobie zycie? Są zawsze jakieś wyjścia,faktycznie tak się stało...Miał wyjście albo być sam albo z nią na pewno nie ze mna,bo ja bym mu nie wybaczyła i on o tym wiedział i czy fakrtycznie mógłby to zrobić,bo wiedział,ze mu tego nie wybaczze?

Odnośnik do komentarza

~Dziewczyna0116 Nie wiem co nim kierowało.Może to nie najlepszy pomysł żeby teraz się nad tym zastanawiać bo możesz nie potrzebnie obwiniać kogoś oraz siebie.Teraz to już nic nie pomoże.
Ale popelnił błąd i może to nim kierowało.Strata kochanej kobiety i po części kochanego dziecka z własnej winy...Dla niektórych to koniec ich świata...
Może był uśmiechnięty, robił plany na niedaleką przyszłość aby być przez chwilę szczęśliwy, oszukiwał sam siebie i Ciebie.
Nie wiem czy powinnam pisać o tym bo każdy człowiek jest inny i nie mi oceniać jaki był i dlaczego to zrobił.Trzymaj się ciepło :)

Odnośnik do komentarza
Gość Dziewczyna0116

Dora tylko on dobrze wiedział,że mała będzie u niego przebywała,poniewaz jego rodzice się nią zajmują,bo ja chodze aktualnie do szkoły. Ja obwiniam dziewczyny która wmieszala się w nasz związek,bo gdyby nnie ona on by na pewno zył. Albo zrobił to bo kochał nas obie...ii nie umiał się zdecydować?!

Odnośnik do komentarza
Gość Dziewczyna0116

Szczerze tak jak piszesz to po części było... Stwierdzam,ze bedac ze sobą 2 lata to nasz związek był tylko kłamstwem jednym wielkim;/ Gdyby nie chciałby być ze mna to raczej się zakańcza związek.Nie obwiniam siebie,bo wiem,ze w gł.mierze nie jest przeze mnie.

Odnośnik do komentarza

Czy to wina tej dziewczyny?Zaczarowała go?Może była tak samo zagubiona.W życiu różnie bywa niestety...Co oczywiście jej nie usprawiedliwia bo jakim prawem można wejść między dwoje ludzi do tego jak jest jeszcze dziecko...
Chyba nie wytrzymał tego wszystkiego, być może był wściekły sam na siebie przez to co się stało.
Widzę że jesteś silną kobietką, trzymaj tak dalej ;).

Odnośnik do komentarza

Krzysztof.W
Doraa jeśli mógłbym spytać to ile lat minęło od tej próby twej? widzisz mam podobnie.Czy to nie jest tak że kiedy przełamałaś tą barierę....czujesz jakbyś straciła dusze?

Krzysztofie nie czuję że straciłam duszę, lecz się strasznie zagubiła...i do tej pory błądzi ...A minęło ok 20 lat i nadal jest ze mną coś nie tak.Cierpię do tej pory na depresję...
Jakoś za bardzo nie przeżywam tego co zrobiłam, czasami się zastanawiam po co mnie wtedy odratowali,nie miałam wtedy dziecka ani dorosłego życia...a teraz żyję, muszę żyć- czy chcę? czasami myślę że nie...Teraz mam swój "życiowy bagaż" którego zostawić nie mogę,nie chcę go skrzywdzić, jest dla mnie wszystkim co mam ;).

Odnośnik do komentarza

Czego się obawiasz?
U mnie samo tak wyszło... Moje losy potoczyły się tak a nie inaczej...Nie żałuje tylko jednego co mnie spotkało - dziecko, mój największy skarb.
Czy szukałam?Szczerze?Szukałam, ale nie tak jak powinnam.W krytycznych momentach szukałam jej szczerze.
Gdy nie było dziecka nie chciałam sobie pomóc, nie wiem dlaczego.Przez jakiś czas jechałam na antydepresancie.Teraz pora znowu po niego iść i nie przerwać...

Odnośnik do komentarza

Wiesz doraa tak naprawdę tego co ty się obawiam,z tą różnicą że ja musiałem się wykręcać przed kobietą która chciała mieć ze mną dziecko,chyba nic nie jest tak w stanie pozmieniać w życiu jak dziecko.Zawsze pozostaje ci osoba na która możesz przelać miłość.Co do tych antydepresantów ciężko dorwać się do czegoś właściwego,niekiedy podobny środek innego producenta wnosi różnice,lecz ile można być tym królikiem...Chyba najlepsze jest wesprzeć się na osobach najbliższych,z drugiej strony ile można,a niekiedy i oni cię nie rozumieją.

Odnośnik do komentarza

Tak dziecko to ogromna odpowiedzialność.Odpowiedzialność za nie i za siebie...Bywa ciężko, ale warto ;).
Ciężko zrozumieć kogoś kto sam siebie często nie rozumie...
Ja mam męża który nie rozumie mojego stanu, chociaż widzę ostatnio że się stara.Szczerze mówiąc mogę liczyć tylko na siebie.Jemu co bym nie powiedziała to i tak ze mną nie porozmawia tak od serca.Czasami chciałabym żeby usiadł ze mną i wysłuchał, nawet moich wspomnień- nie koniecznie miłych,nie musiałby nic mówić, wystarczyłoby jakby przytulił ze zrozumieniem, dał się wypłakać w swoich ramionach.Nie ten typ człowieka niestety, ale wiem że mnie kocha.Ostatnio opowiedziałam mu w sumie na siłę o moim wspomnieniu z dzieciństwa, jedyne co zrobił to powiedział że nie pojedziemy do mojego ojca skoro robił takie rzeczy i tyle,koniec tematu.
Wiem to denerwujące i męczące być takim królikiem...

Odnośnik do komentarza

Z facetem czasem jest tak,że trzeba pewne rzeczy pomału podawać,dać mu czas na przetrawienie i dalej kolejną porcje zapodać,jeżeli się stara to dobrze wróży na przyszłość.Najważniejsze jest to byśmy my sami mieli spokojne sumienie,mąż widzi to teraz inaczej,może sama pojedź a przyjdzie czas że i on zrozumie,ważne że nieraz czas nas goni i nie pozwala na to by wszyscy zrozumieli,my musimy temu zaradzać w porę,gdyż czas na nas nie zaczeka.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof.W
Z facetem czasem jest tak,że trzeba pewne rzeczy pomału podawać,dać mu czas na przetrawienie i dalej kolejną porcje zapodać,jeżeli się stara to dobrze wróży na przyszłość.Najważniejsze jest to byśmy my sami mieli spokojne sumienie,mąż widzi to teraz inaczej,może sama pojedź a przyjdzie czas że i on zrozumie,ważne że nieraz czas nas goni i nie pozwala na to by wszyscy zrozumieli,my musimy temu zaradzać w porę,gdyż czas na nas nie zaczeka.

Mądrze napisane:).
Tylko w tym problem że ja sama nie wiem czy chcę.Miałam nadzieję że jak co nieco mu opowiem to porozmawia ze mną....Dziwił się co do mojego stosunku do ojca, wiedział że był alkoholikiem i tyle(mówił że każdy zasługuje na szansę, na prawo do zmiany). Ale po tym co usłyszał powiedział krótko że nie pojedziemy do niego i tyle.
A mój stosunek do niego jest...sama nie wiem jaki...Kocham go bo to mój ojciec, ale był złym człowiekiem.Bił moją matkę na moich oczach, a ja jako dziecko tylko płakałam i piszczałam.Raz zaciągnął ją za włosy po schodach(ona udawała że nic złego się nie dzieje żebym się nie bała choć sama miała strach w oczach)i powiedział że mam nie schodzić bo ją zajeb* jak to zrobię,nie wiedziałam co tam się dzieje,bałam się,stałam i płakałam.Wiele widziałam czego nie byłam w stanie pojąć,ojciec krzyczy i robi krzywdę mamie a ona mnie uspakaja że to nic,że nic jej nie będzie...Może dlatego jestem tak rozchwiana emocjonalnie i mam problem z wyrażaniem swojego zdania.
Minęło tyle lat, ale ja sama nie wiem co mam o nim myśleć...

Odnośnik do komentarza

Witaj dziękuje,choć to nic nadzwyczajnego z mojej strony, tylko realna życiowa prawda.Tak z pewnością ta bolesna przeszłość ma wpływ na obecny stan, zachwiania emocjonalnego.Jeżeli uczęszczasz na terapie to z pewnością osoba prowadząca cię, zauważyła to i podjęła nad tym prace.Wiem że tego typu pozostałości, wywołują wciąż pogłębiającą się potrzebę zrozumienia,akceptacji jak i nieustanny brak bliskości.Jeżeli masz huśtawki nastroju,standardowo można się wspomóc tym o czym zapewne wiesz,zielona herbata,nie wiem czy pijesz kawę jeśli tak to dobrze jest ją ograniczyć i stopniowo wykluczyć,magnez z wit B6,omijanie cukrów złożonych,dojących jedynie kopa na start.Jeżeli chodzi o chemie,to jak sama zaznaczyłaś testujesz,niestety trzeba próbować,na każdą osobę działają inaczej a i na efekty niekiedy trzeba nieraz poczekać dłużej niż parę dni stosowania systematycznego,osobiście zawsze boje się uzależnienia.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...