Skocz do zawartości
Forum

Miłość - obsesja,choroba ?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam :)

Od zawsze miałem jakieś tam problemy ze sobą, oraz z otaczającym mnie światem. Nigdy nie miałem tak bliskiej osoby jak teraz, mianowicie mam dziewczynę już ponad pół roku. Kiedy jesteśmy razem, śpimy razem, budzimy się razem, ogolnie spędzamy razem czas, wszystko jest okej. Czuje się wtedy dość szczęśliwy i czuje, że mam wszystko, takie wewnętrzne bezpieczeństwo i spokój. Tak zazwyczaj dzieje się, w dni wolne, ferie, weekendy, święta itp. Kiedy natomiast przychodzi rzeczywistość, codzienność, szkoła itp, mimo że widujemy się każdego dnia wieczorem, to odkąd wstanę do czasu spotkania przechodzę istny koszmar. Nie mogę pogodzić sie, ze nie spędzamy razem czasu, że musimy czekac to kilkanaście godzin, aby znów móc sie zobaczyć, przytulić. Nie mogę się również pogodzić z tym, że czas tak strasznie szybko ucieka, kiedy na prawdę jestem z nią szczęśliwy. Wracam co chwilę myślami, do tych dni, które całe spędzaliśmy razem, cieszyliśmy sie sobą. Co jest ze mną nie tak ? Dlaczego tak strasznie cięzko przychodzi mi rozstanie na dosłownie kilka/kilkanaście godzin i dlaczego tak cięzko mi się pogodzić z upływem tych cudownych chwil, które staram się ' łapać ' jak tylko potrafie.. ?

Błagam pomóżcie, bo nie da się dalej tak żyć.. :(

Odnośnik do komentarza

Można tak żyć i nawet trzeba. Nigdy miłość nie jest całożyciowym opium na wszystkie bolączki całego świata.To pięknie, że dziewczyna działa na Ciebie uspokajająco, ale ja na m-scu Twojej dziewczyny zaczęłabym się obawiać jakim byłbyś partnerem na życie. Zycie to również szkola, potem praca a jak jest rodzina to kombinowanie gdzie mieszkać, jak dorobić się kredytu, jak go spłacać, jak opiekować się najpierw dziećmi a potem rodzicami. Rozumiem, że jest bezcelowe dla Ciebie jeszcze tak dalekie myślenie. Ale jeśli życie Cię irytuje, drażni, bo dzień nie jest cały spędzany z Twoją dziewczyną, to wszystkie zadania jakie życie na Ciebie naklada na bieżąco niosą irytację, niepokój- jak piszesz, że to dla Ciebie koszmar, to ja bardzo bym się zastanawiala, czy mnie potrzebny partner dla którego zwykle, normalne życie to klopot lub wręcz koszmar.

Może usiądz i przemyśl swoje postępowanie. Wstaję, idę do szkoły i szybko robię co się należy, co wymagają nauczyciele. Wręcz robię coś do przodu jak mam jeszcze czas. Szybko ogarniam to ,o co mama prosiła, aby być w porządku wobec domowników. Wtedy jak widzę się z dziewczyną to mam spokojną głowę i mogę jej poświęcać swój czas.Wszystko co jest między jednym a drugim naszym spotkaniem wykonuję szybko, sprawnie, bez marudzenia i poczucia nieszczęścia, że ja wogóle coś muszę zrobić. Dziewczyna jak będzie widziala, że radzisz sobie z rzeczywistością będzie czuła, że dobrze trafiła. Zycie idzie do przodu i zawsze zdarzą się jakieś zmartwienia, sprawy do załatwienia. Ona będzie uważała, że trafila na zorganizowanego, pewnego siebie chłopaka z którym spiewająco można iśc przez życie.

Pamiętaj, masz teraz dla kogo pracować nad sobą , być zorganizowanym, sumiennym, pracowitym i rzetelnym a nie jakimś marudą i placzliwcem. Facet to opoka rodziny. A jak kręcisz się wokól dziewczyny, to trzeba z czasem na siebie patrzeć w poważniejszej roli i do niej się przygotowywać swoją postawą wobec życia i obowiązków. Serdecznie Ci tego życzę.

Odnośnik do komentarza

@kikunia55
ja to wszystko rozumiem, wiem że nie powinno tak być, ale za nic nie potrafię tego zmienić. na prawdę, kiedy jest przy mnie, czuje się mega szczęśliwym człowiekiem, nigdy takiego czegoś nie doznałem. mógłbym wtedy " przenosić góry ", czuje że żyje i że jest przy mnie najważniejsza osoba na świecie. że jest bezpieczna, nic jej nie grozi. ale kiedy tylko przychodzi codzienność nie daje sobie rady. cały czas o niej myślę - co robi, z kim jest, jak sie czuje i myślę tak dosłownie od samej pobudki do samej nocy i snu, mimo że nawet jak sie nie widzimy to przez sms jesteśmy w stałym kontakcie... nie potrafię siebie zrozumieć i tego jakoś racjonalnie wytłumaczyć. po prostu czuje taki lęk i niepokój kiedy jej nie ma.. nie umiem wtedy być szczęśliwy i wykonanie najprostszych zadań graniczy z cudem.. 0 skupienia. nie umiem sobie także poradzić z emocjami i nagłym brakiem czegoś, (np życia beztrosko przez 2 tyg ferii..) nie znam nikogo kto miałbym podobnie.. może potrzebna jest pomoc jakiegoś psychologa ?

@Kamila Krocz
niestety tęsknie za nią nawet,jeśli nie ma jej obok kilka godzin.. a co dopiero dzień, tydzień czy cokolwiek.. nie poradziłbym sobie z tym. :( pomocy..

Odnośnik do komentarza

Myślę ,że potrzebujesz psychologa,skoro jak piszesz, wcześniej miałeś jakieś problemy ze sobą,dlatego wszystkiego nie da się zrzucić na zakochanie.

Nie można tak się uzależnić psychicznie od drugiej osoby ,żeby bez niej nie można było "oddychać",ona będzie z czasem czuła się osaczona, może Cię zostawić i co wtedy...,
dlatego przyda Ci się praca nad sobą przy pomocy psychologa.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Widocznie jest to pierwsze Twoje silne uczucie i tak je przeżywasz. Miejmy nadzieje, że z czasem troszkę Ci spowrzechnieje, bo przeciez tą chęcia niezbednego ciaglego bycia ze soba mozesz nawet zameczyć swoja dziewczynę. Ponieważ w kazdym związku człowiek potrzebuje wlasnej przestrzeni. Ty jej teraz może nie potrzebujesz ale jesli ona za taka przestrzenią zateskni a Ty nie bedziesz odpuszczał, to po prostu zacznie stosowac uniki.

Ale co tu gdybać. Ciesz się relacją z dziewczyna i ucz się na nowo normalnego życia, bo miłość jest wartosciowa wtedy gdy pod jej wpływem możemy przenosić góry gdy dziewczynę widzimy i możemy jej dotknąc i gdy jej nie widzimy a tęsknimy i jesteśmy coraz bardziej życiowo silni , bo mamy dla kogo żyć.

"kiedy jest przy mnie, czuje się mega szczęśliwym człowiekiem, nigdy takiego czegoś nie doznałem. mógłbym wtedy " przenosić góry "i "kiedy jej nie ma.. nie umiem wtedy być szczęśliwy i wykonanie najprostszych zadań graniczy z cudem..". Tylko jakie góry moglbys przenosić jak siedzi obok Ciebie, rozmawiacie, przytulacie się. Rozstajecie sie na chwile przecież i wtedy przenoś te swoje zyciowe góry, aby czuć się mądrym, silnym, sprawnym- facetem z którym ona zechce iśc przez życie.

W ramach tej miłości dorastaj a nie tylko cofaj sie do słodkiego dziciństwa, kiedy mamusia dawała cycusia i nakarmione dziecko spokojnie spało w jej ramionach. Miłośc również fizycznie dlatego jest piękna, że bliskośc fizyczna uspokaja nas tymi od dziecięctwa pamiętanymi odczuciami ale też ona nas powinna popychać do przodu, do zadań, do odwagi brania sie za bary z życiem.
Jak to zaczniesz odczuwać w tym stylu to bedzie znaczyło,że dorastasz, czego serdecznie Ci życzę.

Odnośnik do komentarza

@kikunia55
tak, jest to moje pierwsze tak silne uczucie i mimo tego, ze jestem 19letnim chłopakiem, jestem dość mocno uczuciowy i dość szybko przywiązuje się do niektórych ludzi, sytuacji. może tak jak mówisz, cofam sie do " słodkiego dzieciństwa ", ale jak już wspomniałem wyżej, rzeczywistość i cała ta miłość trochę mnie przerosła.. zawsze cholernie ciężko było mi wrócić do tej smutnej rzeczywistości, zawsze sprawiały mi ból niedziele, kiedy to kończył się weekend i wszystko wracało.. strasznie dużo o tym myślę i jeszcze bardziej mnie to dobija. zacząłem teraz nawet bardziej żyć życiem dziewczyny niż swoim, żeby poświęcić jej 100% mojego wolnego czasu.. poza tym, mimo że nie raz przekonałem sie, że moja dziewczyna jest wierna to mimo wszystko nienawidzę tego, kiedy tylko pomyśle, że kiedy nie jesteśmy razem, (np w czasie szkoły), może rozmawiać z jakimiś kolegami, albo mam jakieś chore wizje, że pozna kogoś nowego.. nie wiem co jest ze mną nie tak... kiedy w ciągu tygodnia nasze spotkania kończą sie wcześniej ze względu na naukę, wracam do domu czując sie strasznie samotny i strasznie przerażony kolejnym dniem.. czy nikogo nie pozna, czy coś nie pęknie i sie nie rozejdziemy, mimo że praktycznie jestem pewny tego związku, takie myśli mam co chwilę. jeśli chodzi o to przenoszenie gór, bardziej miałem na myśli, że kiedy jestem przy niej mam całkowicie inne nastawienie do życia i świata. czuje się wtedy silny, nawet jakiekolwiek sprawy, które muszę załatwić a ona jest ze mną obok, kiedy gdzies jedziemy jest całkiem inaczej.. bez niej czuje się tak strasznie źle.. może jest to wynikiem tego, że za dzieciaka byłem samotnikiem, podążałem swoimi drogami i zawsze bałem się do kogokolwiek bliżej przywiązać... ? lubiłem siedzieć wieczorami sam, na zimnym betonie patrząc w niebo, teraz sobie tego nie wyobrażam.. nie dałbym rady psychicznie pogodzić się z tą myślą..

@twojarenia
jej obecność sprawia że czuje wewnętrzny spokój, radość i chęć dalszego życia.. bez niej - samotność, smutek i żal

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...