Skocz do zawartości
Forum

Nienawidzę mojego życia


Gość Marzennaa

Rekomendowane odpowiedzi

Generalnie, to nie wiem, co dokładnie już mam zrobić. Praktycznie całe moje życie jest porażką. Kocham ludzi, których kochać nie powinnam. Ośmieszam się próbując zdobyć ich atencję, pragnąc rozmowy. Mam 26 lat, a nigdy w życiu nie byłam w prawdziwym związku. Mieszkam z rodzicami, bo mimo iż mam pracę, której z resztą nienawidzę, to zarabiam na niej marne grosze, które i tak idą na komorników i ich nałogi. Nie stać mnie na samodzielność, nawet, jakbym przestała cokolwiek opłacać i żarła tylko kit ze ściany. Każda moja próba podjęcia nowej pracy kończy się fiaskiem, bo coś jest zawsze nie tak. Nie mam pieniędzy na żadną dalszą edukację, czy chociaż jakieś kursy zawodowe. Nawet z Urzędu Pracy nic nikt mi nie pomoże, bo przecież pracuję. Ojciec jest alkoholikiem już od dość dawna. Z tego powodu nie cieszyłam się w szkołach szacunkiem, nawet wśród nauczycieli. Byli w stanie wziąć mnie do tablicy i wyśmiać, przed całą klasą, że nie rozumiem tematu. Niesprawiedliwie oceniali, podburzali dzieciaki przeciw mnie. Wszystkie moje zainteresowania, jakich się łapałam były wyśmiewane od dziecka, tak samo, jak i moja osoba. Wulgarne wyzwiska zawsze były i w sumie dalej są na porządku dziennym. Ciągle funkcjonuję z połamanym sercem - chciałabym założyć rodzinę, ale czuję się, jak wybrakowany towar w Tesco, którego nikt nie chce kupić. Ciągle bym spała, od gimnazjum cierpię na autoagresję chyba już w każdym wydaniu. Moje ręce wyglądają, jakbym je przeciągnęła przez szatkownicę. Chodziłam już do psychologów, na terapie jedną, drugą, trzecią, ale nic nie pomaga. Moje ostatnie lekarstwa spowodowały tylko przyrost wagi i do tego wszystkiego wyglądam teraz, jak warchlak w wersji sumo. Wstyd mi latem z domu wyjść w krótkich spodniach, bo pewnie zaraz wzbudzę sensację wśród naukowców, że walenie wyewoluowały i nauczyły się poruszać po lądzie. Moi rówieśnicy mają już własne rodziny, pokończyli studia na wymarzonych kierunkach, mają stałe prace, jeżdżą na wspaniałe wakacje, a ja siedzę tutaj i za każdym razem, jak staram się coś zmienić, to jest to nietrwałe. Przysięgam. Staram się, jak mogę, ale po jednym kroku do przodu, natychmiast robię dwa w tył! Mam wrażenie, że wszystko wali mi się z rąk. Jakbym układała domek z kart przy silnym wietrze. Jest mi okropnie wstyd przed matką, że jej jedyna córka nic w życiu nie osiągnęła i jest życiowym nieudacznikiem. Ciągle słyszę tylko te same pieprzenie "nie martw się, kiedyś będzie lepiej", ale ja na to "będzie lepiej" czekam od dwudziestu lat. To "kiedyś" już nadeszło, ale wcale nie jest lepiej. Tylko coraz to gorzej. Coraz częściej mam wizję, że skaczę pod pociąg, albo z wysokości. Nie chcę takiego życia, nie mam na nie siły. To nie dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Gość doktor Paj-Hi-Wo

Chociaż masz poczucie humoru ;) I nieźle piszesz. To już dwa dary, które są cenne. Pewnie masz jeszcze do zaoferowania o wiele więcej, tylko w siebie nie wierzysz. Atmosfera ( rodzinka i spółka) sprzyja biadoleniu i zamartwianiu. A może jednak od jutra zmienisz swoje życie? Zacznij od jakichś ćwiczonek dla poprawienia nastroju ( to działa) i wysmuklenia? Zmiana z wieloryba w foczkę ? ;) Kiedy już zanotujesz małe sukcesy na tym polu, to może jakieś większe zmiany? Ktoś bliski?

Odnośnik do komentarza

Marzena wpadłaś w życiową dziurę. Niestety nic mądrego Ci nie napiszę a jedynie,że to co robisz w tym momencie od dłuzszego czasu nic nie zmienia lub wręcz Cie pogrąża. Wyrwij się jakoś od tego życia dotychczasowego a przynajmniej postaraj sie bo przeciez nie chcesz tego dotychczasowego życia. Pomyśl nad sobą,nad tym wszystkim. Zmiany zawsze są trudne ale jesteś na samym dole wiec gorzej być nie może.Pozdrawiam

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Marzennaa, wierzę, że chcesz zmienić swoje życie. Możliwe, że nie masz wsparcia albo nie ma wokół Ciebie osoby, która by Ci pomogła, doradziła, trochę bardziej zmotywowała. Słowa mamy, że kiedyś będzie lepiej, nie są zbyt motywujące, a i Twoje dotychczasowe efekty działań, jak sama stwierdziłaś, nie zachęcają do dalszego wysiłku. Nie podam gotowej recepty na szczęście, bo takiej nie ma. Jeśli jednak chcesz coś zmienić, może zacznij właśnie od siebie, od zrzucenia kilku nadprogramowych kilogramów. Wyjdź z domu, pobiegaj albo idź na basen. Nie przejmuj się docinkami ludzi. Pamiętaj, że sport to nie tylko zdrowie, ale też lepsze samopoczucie. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...