Skocz do zawartości
Forum

Jestem wredna???


Gość Sinnn

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję Justyna i w ogóle to przepraszam za to pytanie -
ale szczerze to naprawdę trudno być asertywną i nie dać się zaszantażować emocjonalnie kiedy pozory świadczą przeciwko nam,
tzn wiesz, taka kuzynka, biedna schorowana samotna kobieta... i ja:)
Wiadomo ze nie będę wszystkim opowiadać historii życia, a funkcjonując w określonym środowisku jego życzliwość - lub nie- co by nie mówić nie jest jednak całkiem bez znaczenia...
Chamstwa faktycznie nie lubię ale paradoksalnie nieraz trzeba z nim walczyć właśnie po chamsku, chociaż staram się nie :-)

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna5077

Wiesz co innego jest od czasu do czasu pomóc, wesprzeć, zaglądnąć, skoczyć do sklepu, zawiesc do lekarza itd a co innego wziąć sobie w tych czasach do domu na utrzymanie chora osobę i poświęcić się.
Wszystko musi mieć swoje granice a z ludzmi bywa tak że dasz palec to zaraz będą chcieli cała rękę. A życie nie raz mnie nauczyło że z rodziną to czasami tylko na obrazku dobrze się wychodzi. Sumienie sumieniem i nawet jeżeli zdecydujesz się na pomoc to ustał jasne tego granice i nie przekraczaj ich. Bądź konsekwentna.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna5077

I w ogóle to odświeżyłam wątek i nie wiem skąd ni się wzięło to "wziąć do domu" mylą mi się czytane posty sorki. No ale mimo wszystko jeżeli ona Ci się odwdzięcza pięknym za nadobre to ja bym się odcięła. Nie daj się na litość bo to chwyt Stary jak świat.

Odnośnik do komentarza

"nie wyprowadzili się bo moja matka chciała pomagać swojej siostrze w jego utrzymaniu . Moi rodzice zachowywali się po prostu jakby nie mieli córki, no a ciotka - była zadowolona że ma dojne krowy i opłaconą "za biezdurno" większość kosztów, a w efekcie wszystko i tak będzie dla jej córki bo tylko na nią zrobiła darowiznę :P"

Tego nie rozumiem. O jakiej córce tu mowa? Na kogo zrobiła darowiznę?

Odnośnik do komentarza

Bo chyba może mylić się tu ciotka z kuzynką :)to dwie rożne osoby.

Moja matka miała siostrę, czyli moją ciotkę.
Obie miały po jednej córce- czyli mnie i tą moją kuzynkę.
Matka nie wyprowadziła się z moim ojcem na swoje,
tylko dlatego żeby pomagać ciotce w utrzymaniu dużego domu.
Dom był formalnie tylko na ciotkę która potem w darowiźnie przekazała go swojej córce- a mojej kuzynce.
Rodzice nie myśleli w ogóle o mnie i nie rozpisali tego na pół miedzy ciotkę i siebie żebym potem coś z tego miała, czy po prostu miała gdzie mieszkać.
Wszyscy myśleli ze ja albo nie będę w stanie dorobić się sama własnego M
i z konieczności zamieszkam z kuzynką w charakterze lokatora i służącej,
albo jeśli ewentualnie wyprowadzę się, no to kuzynka mając w ręku kartę przetargową w postaci nieruchomości będzie miała zagwarantowaną pomoc za ewentualny zapis.
Ale że powiedziałam jej jasno że nic z tego bo wg uczciwości polowa należy mi się bez niczego, a jak tego nie uznaje to niech spada - no to posuwa się aż do takich cyrków jak obecnie.

Odnośnik do komentarza

Teraz przeczytałam tamten wpis jeszcze raz i faktycznie- mogło wyglądać ze kuzynka ma jakąś córkę :p
Nie, kuzynka jest sama, to ona jest córką mojej ciotki, która już nie żyje. I ciotka na nią- swoją córkę - zrobiła darowiznę.
Rodzice nie musieli mnie wydziedziczać,bo niczego formalnie nie posiadali. Po prostu nie zrobili podziału z ciotką, jakby nie mieli własnego dziecka, i tyle.
Od zawsze byłam kopciuszkiem rodzinnym a kuzynka królewną i mieli nadzieję ze tak będzie cały czas.

Odnośnik do komentarza

Jakbym kuzynkę słyszała:P
Istnieje z tego co wiem taka instytucja jak kancelaria notarialna gdzie można było rozpisać własność na dwie siostry- moja matkę i matkę kuzynki,
skoro obie miały po córce
a nie przez całe życie współutrzymywać coś nie swojego zostawiając własne dziecko z niczym.

Odnośnik do komentarza
Gość doktor Paj-Hi-Wo

Sinnn, nie jesteś wredna i raczej też nie jesteś ofiarą. Z tego co piszesz nie dasz sobie w kaszę dmuchać i potrafisz kuzynkę postawić do pionu. Czyli wiesz już czego chcesz, kuzynka też wie na czym stoi i gitara gra.
Nie należy panikować jak niektóre panie podjęły tutaj larum, że mąż odejdzie itd...
Myślę, że z mężem macie wspólną politykę i dobrze się dogadujecie, a Ty nie dasz sobie zrobić krzywdy i znasz granice tej pomocy. Z tego co widzę, to Twoim problemem jest nadmierny altruizm względem kuzynki. Wyjechałaś, a ona sobie poradziła, czyli aż taka potrzebująca znowu nie jest.
Zresztą taka jesteś, wrażliwa i empatyczna i pomimo tego, że ona nie zawsze jest w porządku, Ty zawsze będziesz pomocna. To Twoja natura. Chcesz z nią walczyć? Nie sądzę byś wygrała. Brawa za pomoc! Ewentualna korzyść z postaci połowy domu, to już profit poboczny ;-) Tak sobie myśl. Wrzuć czasami bardziej na luz.

Odnośnik do komentarza

No wiesz, średnio sobie poradziła, bo trafiła do Zakładu Opiekuńczo Leczniczego :)
Dziękuję za wsparcie, masz racje, dzięki pomocy męża no niby sobie radzę, ale z tym luzem jest kłopot właśnie.
To co opisałam to ułamek tego co było i nie jest łatwo.

Odnośnik do komentarza

"Nie należy panikować jak niektóre panie podjęły tutaj larum, że mąż odejdzie itd..."
Nie napisałam tego, by ją straszyć. W moim przekonaniu powinna być ściślej związana z mężem, niż z kuzynką i właśnie to chciałam jej uzmysłowić.
Jeśli rok mieszkała u kuzynki, to coś jest nie tak.
Mogą sobie ufać itd, ale więzy i tak ulegają rozluźnieniu.
Nawet ze znajomymi utrzymuje się częstszy kontakt, by jednak jakaś więź istniała.
Sinn żyje życiem kuzynki, zapominając o mężu. A to on powinien stać na pierwszym miejscu, nie ona.

"Zresztą taka jesteś, wrażliwa i empatyczna i pomimo tego, że ona nie zawsze jest w porządku, Ty zawsze będziesz pomocna. To Twoja natura. Chcesz z nią walczyć ? "
Ja kiedyś pomagałam biednym, potrzebującym, aż zorientowałam się, że całe tabuny zaczęły do mnie przychodzić po wsparcie.
Sama nie miałam zbyt wiele, ale się dzieliłam.
Kiedyś spotkałam na mieście taką biedną babinę, której regularnie pomagałam.
Pani elegancko ubrana, uczesana...stanęłam zdumiona i gapię się na nią....Więcej się nie pokazała.
Dobre serduszko to jedno, ale wykorzystywać nie należy się dawać, bo to zwykła naiwność.
Tak, trzeba trochę stwardnieć i można się tego nauczyć.

Sinn.. To było tak ogólnie, bo jak widzę jednak sobie radzisz.
Tylko ciągle nie dopuszczasz myśli, że to jednak twoja mama namieszała.
Mówiła ci jedno- to będzie twoje - ale postępowała inaczej.
Nic ci nie zostawiła i taka jest prawda. Liczą się papierki, a na dobre serduszko kuzynki, nie masz co liczyć.
Uda ci się załatwić papierek - podział majątku, to będzie twoje. Nie uda, to zostaniesz z niczym.

Odnośnik do komentarza

Unna trochę to inaczej wyglądało z mężem - już to tłumaczyłam że nie jesteśmy może takim typowym związkiem, poza tym gdyby coś komuś przeszkadzało to drugie byłoby od razu jasno o tym poinformowane, no i widywaliśmy się, w końcu to to samo miasto, nie inny kontynent, bez przesady :)
chociaż Tak ogólnie to Twoje obawy są oczywiście zrozumiałe to akurat u nas pod tym względem jest raczej tak jak napisał dr Paj- Hi- Wo.
Teraz kuzynki tu nie ma, a my z mężem walczyliśmy z awarią instalacji CO,w taki mróz, masakra.

Co do rodziców- to masz racje jasne ze oni zawinili i ja nigdzie nie twierdze nie.
Miałam wynaturzonych rodziców korzy nie traktowali mnie jak własne dziecko. Jednak każdy kto czerpał z tej sytuacji korzyści a gra głupa ze niby wszystko jest ok, a w szczególności jeśli jest to bliska rodzina -to tez nie jest tu przecież bez winy.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, Twoi rodzice z delikatności, albo było im to obojętne, albo było im głupio ale jakoś mama wobec swojej siostry a tata wobec swojej szwagierki, nie umieli powiedzieć dom jest po naszych rodzicach, my go na spółkę z Tobą utrzymujemy to serdecznie zapraszamy do notariusza, aby go sprawiedliwie rozpisać na dwie siostry. a co za tym idzie w dalszej kolejności na nasze dwie córki.

Uważaj aby los się nie powtórzył w jakiś złośliwy sposób.
Jeśliby kiedyś Twoim dzieciom, było materialnie niespecjalnie (odpukać nie życzę- gdybam), żeby one kiedyś nie wspominały, że mama jak żyła, miała możliwość w czasie gdy ponad rok opiekowała się kuzynką zmotywować ja do wyrównania krzywd dziejowych i nie dopilnowała, że nasza część domu wróciła do nas. Mama była ponad takie traktowanie spraw pomoc, majątek -aż kiedyś nastał taki czas, że jej kuzynka wylądowała w ZOLu i na 5 min przed śmiercią, jakiś sprytny opiekun lub opiekunka podsunąęli jej do podpisania papiery i dom niby rodzinny a poszedł w obce ręce. Może poproszony do spowiedzi ksiądz na "zbożne " cele poprosiL osobę bezdzietną , aby zdecydowala się przepisać dom?.

I tak za parę ładnych lat, jak młodym rodzinom Twoich dzieci może będzie ciasno, albo biednie, to będą sobie tak wspominać- mama nasza to taka subtelna osoba była, martwiła się i o kuzynkę , rok z nią mieszkała,troszczyła się o nią, martwiła się o ten dom,gdy ona była na leczeniu, bo z tatą tam latała aby rur od mrozu nie zniszczyło, ale o prawny powrót do naszej rodziny choć polowy należnej nam domu nie walczyła. No tak, ale jej rodzice nie przywiązywali do tego wagi to i ona też.Taka to rodzina.

Jak Ty piszesz to rodzice Twoi postępowali tak z innych pobudek a Ty z innych, ale efekt może być podobny.

Oczywiście miejmy nadzieję, że ja tak tylko kraczę- ale tyle ciekawostek i dziwnych sytuacji dzieje się u ludzi choć trochę majętnych pod koniec ich życia, że strach.

Odnośnik do komentarza

". Jednak każdy kto czerpał z tej sytuacji korzyści a gra głupa ze niby wszystko jest ok, a w szczególności jeśli jest to bliska rodzina -to tez nie jest tu przecież bez winy."
Moralnie to masz prawo do domu.
Prawnie, nie masz żadnego prawa i ciotka może z nim zrobić wszystko to, co będzie chciała.
Pewnie większość rodziny myśli podobnie. Dom jest kuzynki, to o co jej chodzi?
I co z tego, że w twoim przekonaniu są "winni"?
W niczym to nie zmienia faktu, że dom prawnie należy do kuzynki.

Odnośnik do komentarza

Kikuniu, nie wiem na ile robisz to świadomie ale czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo mnie tym ostatnim wpisem obrażasz i krzywdzisz, a wybielasz i tłumaczysz moich "bliskich".
Rodzice to och, z delikatności, skrępowania, no w najgorszym razie z obojętności przeznaczyli mnie na służącą kuzynki opłacając wszystko tylko dla niej.
A ja walcząc jednak (głównie dla dzieci) o ten dom jak z wiatrakami, kosztem czasu, zdrowia i rodziny to -nie umiem zmotywować kuzynki.
A więc Twoim zdaniem można by postawić hipotetyczny znak równości pomiędzy postępowaniem tych wynaturzonych ludzi a mną. Bo to taka rodzina. Bardziej obrazić mnie już chyba nie mogłaś.
Na szczęście nie musisz się martwic, bo moje dzieci nigdy nie pomyślałyby w ten sposób.

Ja domyślam się ze piszesz tak żeby mnie bardziej zmotywować ale - no własnie, do czego? Co wg Ciebie mogę jeszcze zrobić. Przecież każdy testament można unieważnić pisząc za pięć minut całkiem inny, każdą darowiznę odwołać powołując się na np domniemaną niewdzięczność - tak naprawdę niczym na 100% pewnym nie jestem w stanie w tej chwili wyrównać moim dzieciom krzywdy jaką wyrządzili nam moi rodzice i ciotka.
A wszelkie formy nacisku na kuzynkę z mojej strony w sytuacji jej obecnych zaburzeń z psychiką działałyby tylko na moją niekorzyść przy ewentualnym rozpatrywaniu prawomocności jakichkolwiek zapisów.

PS no i dom nie był po dziadkach- ciotka z matką i ich rodzicami były repatriantami ze Wschodu i zakupiły ten dom we Wrocławiu- formalnie na ciotkę bo takie wtedy obowiązywały przepisy ale raty spłacały wspólnie i proporcjonalnie, podobne jak wszelkie opłaty i koszty związane z utrzymaniem.Tylko jedna pamiętała ze ma córkę a druga żyła jakby tej córki w ogóle nie było... poprawka-owszem, była ale tylko do posług i pomocy

Odnośnik do komentarza

unna-1
"
Sinn.. To było tak ogólnie, bo jak widzę jednak sobie radzisz.
Tylko ciągle nie dopuszczasz myśli, że to jednak twoja mama namieszała.
Mówiła ci jedno- to będzie twoje - ale postępowała inaczej.

Sinnn

Co do rodziców- to masz racje jasne ze oni zawinili i ja nigdzie nie twierdze nie.
Miałam wynaturzonych rodziców ktorzy nie traktowali mnie jak własne dziecko. Jednak każdy kto czerpał z tej sytuacji korzyści a gra głupa ze niby wszystko jest ok, a w szczególności jeśli jest to bliska rodzina -to tez nie jest tu przecież bez winy.

Po prostu zgodziłam się tu z Toba ze to matka głownie zawiniła co nie znaczy że czerpanie z tego korzyści jest ok. Mnie chodziło o bliską rodzinę w sensie ciotkę z jej córką - tą moją kuzynką. To one czerpały korzyści z tego że nie miałam de facto rodziców i byłam chowana jak sierota bez praw.Moja matka nigdy nie mówiła ze cokolwiek będzie moje a na pytanie co z domem odpowiadała -będziesz pomagać Heni to cie przecież nie wyrzuci :P

Odnośnik do komentarza

Niech Twoja kuzynka żyje jak najdłużej w zdrowiu. My w rodzinie mieliśmy dziedziczenie po osobie bezdzietnej, bez rodzeństwa, niezamęznej. O ile jednak ona na nikogo nie zrobi zapisu to w pierwszej kolejności dziedziczy jej rodzeństwo przyrodnie. Czyli bada się czy jej tatuś nie miał z inna panią dzieci. Jesli mial ,to jej majątek przechodzi na nie lub ich zstępnych.
O ile nie ma takich osob to jej majątek "trafia" jakby do dziadkow z jednej i drugiej strony, czyli od jej mamusi i tatusia.Wiadomo, oni nie żyją, ale szuka się ich zstępnych.Trzeba trochę poszperać po archiwach, po urzędach stanu cywilnego aby dochodzić na polecenie sądu do wszystkich jej krewnych.Czyli jeśli Twoi i jej dziadkowie mieli jeszcze jakieś dziecko (czyli jeszcze jakaś Wasza ciocia czy wujek) to prawo do tego domu dla Ciebie i dla nich jest takie samo. Jest również takie samo dla jej kuzynów ze strony jej taty. Ty skladasz wniosek o nabycie domu do sadu a sąd nakazuje Ci szukania wszystkich jej krewnych i dość krótki termin.Nie obowiązuje wtedy ochrona danych osobowych, bo nakazem sądu przedstawiasz interes prawny i pracujesz jak mrówka gromadząc stosowne akty. Śmierci swoich dziadków, śmierci dzieci Twoich dziadków a wobec żyjących osób :dla mężczyzn akty ich urodzin a dla kobiet akty ich malżeństw. Nam po akcie ślubu i rozwodu rodziców kuzynki, wypisach z archiwów ( bo tylko 100 lat USC przechowuje te dokumenty) gdzie znaleziono akt urodzenia jej taty ale nie było adnotacji o śmierci- nam sąd po ogłoszeniach i stosownym odczekaniu odpuścil rodzinę od strony taty tej kuzynki. Natomiast nie popuścił żadnego krewnego z rodu naszego- musieliśmy znaleść nie znanych nam wogóle kuzynów. Ponieważ rodzina byla bardzo duża, to z 1,5 roku korespondencja między nami a sądem trwała. Ci obcy nawrzeszczeli na nas na jakiej podstawie wogóle ich znależliśmy- zabawa na calego.

U Was powinnaś jednak wymóc na kuzynce i odkupić od niej "swoją" połowę domu za przysłowiową złotówkę a w US zaplacić wszystkie wymagane oplaty od sprzedaży i od kupna wyliczane od faktycznej wartości domu za nią i za siebie. Jak kupisz to już ona ci testamentu czy jakiejś darowizny nie zmieni, bo inaczej jej wiatr powieje. Natomiast nakłonić aby swoją polowkę testamentem zapisała na Ciebie czy córkę- co niestety jak słusznie piszesz zawsze może odkręcić. Testamentalnie, czyli dziś powinna czuć się spokojnie, bo ta część domu przechodzi do Was dopiero po jej śmierci. Natomiast dziedzicząc po niej ten dom to też troszkę pieniędzy w US zostawiasz, bo jesteście III grupą od spadków i darowizn.

Piszesz, że ciocia Twoja była manipulantką. Z taką osobą mieszkała na co dzień Twoja mama i miała narazić się na koszta przepisywania polowki domu na siebie i na niezadowolenie manipulantki? Pewnie bała się jej humorów a i pieniędzy było jej żal.
Jeśli ciocia była manipulantką to wystarczyło że parę razy wspomniala jakoś córce swojej, że niech się Twoja mama wogóle cieszy, że ona z dziadkami ją przygarnęła, bo ona w posiadaniu tego domu to miała taaakie wielkie zasługi, i jeszcze jakieś takie uwagi z których dla Twojej kuzynki miało wynikać, że słusznym jest, że ona ma dom a Ty nic- to nie masz co jej tak strasznie obwiniać.

Twoja ciocia na skutek zawirowań powojennych doszła do tego domu na swoje nazwisko i nie miala zamiaru z tego rezygnować a Twoja mama nie była dośc gorliwa, aby na niej to wymóc. Tak jak Ty nie jesteś dość gorliwa aby wymóc takie a nie inne postępowanie na swojej kuzynce, bo od razu ogarniają Cie przykre wspomnienia, wszystkie możliwe urazy do rodziców itp.

Odnośnik do komentarza

Tak Kikuniu ja wiem z tym dziedziczeniem jak to jest ale gdyby całość była przepisana na mnie to pozostali mają prawo do zachowku- z tym że ja nie muszę ich szukać a jeśli sami się nie upomną to roszczenie o zachowek się chyba nawet przeterminowuje. No ale wiadomo- testament rzecz niepewna

Odkupić część i opłacić podatek -to jest rozwiązanie,masz racje zobaczymy, tez o tym myślałam z mężem tylko teraz ponosimy również duze koszty leczenia syna, no i nie wiadomo czy ona się zgodzi

[quote="kikunia55"
Twoja ciocia na skutek zawirowań powojennych doszła do tego domu na swoje nazwisko i nie miała zamiaru z tego rezygnować a Twoja mama nie była dośc gorliwa, aby na niej to wymóc. Tak jak Ty nie jesteś dość gorliwa aby wymóc takie a nie inne postępowanie na swojej kuzynce, bo od razu ogarniają Cie przykre wspomnienia, wszystkie możliwe urazy do rodziców itp.[/quote]

Powtórzę kikuniu- nie wiem jaki masz w tym cel i dlaczego uparcie zrównujesz moje postępowanie z z tym co zrobili moi rodzice.
Czy ja opłacam ten dom, czy ponoszę koszty jego spłaty i utrzymania a pomijam swoje dzieci w prawie do niego.
Zadne zawirowania powojenne. To moja matka znalazła ten dom i po prostu tak się umówiły ze skoro może być na jedno nazwisko to będzie to ciotka ale wszystko płacą proporcjonalnie- tzn rodzice więcej bo specjalnie po to mieli przydzieloną niby większą, a w praktyce i tak użytkowaną wspólnie część do zamieszkania.
Poza tym rodzice byli zamożni i swobodnie stać ich było na mieszkanie osobno czego domagał się ojciec a na co ze względu na siostrę nie zgadzała się mama. A ojciec zamiast w tej sytuacji pomóc chociaż mnie - wolał po czasie kupić piękne mieszkanie...ale jednej ze swoich kochanek.

Matka niczego się nie bała, zresztą- faktycznie, straszna rzecz, niezadowolenie manipulantki:P
Była po prostu względem mnie podobnie jak ojciec wyrodna. Nie uznając tego i bezzasadnie jej broniąc a jednocześnie dodatkowo oskarżając mnie to tylko nakręcasz mnie do większego żalu.
Słyszałaś o wyrodnych rodzicach czy uważasz ze nie ma takich? Czy może uważasz ze wykształceni kulturalni ludzie nie mogą być patologią.

Nie znasz sytuacji dokładnie, nie mam obowiązku ze wszystkiego się tu tłumaczyć, to co opisuje to naprawdę ułamek tego co było ale myślę ze i tak wystarczy żeby uczciwy człowiek mnie zrozumiał, więc nie feruj wyroków oceniając moje zachowanie wobec dzieci jako porównywalne z postępowaniem wynaturzonej rodziny wobec mnie.
Naprawdę nie trzeba wyzwać kogoś żeby go obrazić.

Piszesz słusznie ale jako adwokat tamtej strony. Bo wiesz, propaganda propagandą, manipulacja manipulacją, ale teraz kiedy ktoś widzi ze tylko ja się nim zajmuje a i tak jest podły i wredny- to już niewystarczające usprawiedliwienie.

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, nie chce Cię obrazić i widzę ze sprawa tego majątku rusza w Tobie największe krzywdy jakich doświadczyłaś od swoich rodzicow.
Niemniej sama pisałaś, że Twoja ułomna kuzynka chciałaby rozumieć transakcję za pieniądze, bo ona tylko tak rozumie świat a Ty jesteś ponadto.

Próbuję Ci zwrocić uwagę, że na tym jej przekonaniu możesz coś ugrać, bo ją jak widać, jej zdrowie, dbalość o dom pod jej nieobecność i tak masz na swojej głowie.

Twoi rodzice wobec Ciebie byli mocno "niefrasobliwi"-rzadkośc, bo zazwyczaj jedynaczki są oczkiem w głowie obojga lub choć jednego z nich.

Ja obracam się w takim towarzystwie, że może ktoś z mojej rodziny nie oceniłby mnie żle ( tak jak mówisz, że Twoje dzieci by tak nigdy nie pomyślały), ale już moj mąż tylko łyknie kilka informacji majątkowych o moim rodzie i w 5 min ppowie: a cóz to za różnica? Efekt dzialan wobec spraw związanych z domem jest taki sam. Jednej sie nie chciało zapewnić podstaw swojej córce a dla drugiej choć to pewnie było dużo trudniejsze okazalo się niewykonalne, bo poszła w odczucia sentymentalne a nie twarde negocjacje.Stracila na bezdurno spory kawałek swego życia (rok z nią mieszkałaś a i teraz troszczysz się o dom). Czyli domniemuję, że np partnerzy Twoich dzieci już tak mogą na problem patrzeć.

Wiem, że może jest Ci przykro, ale nie jest moją intencją obrażanie Cię, tylko motywacja do wyboru swojego postępowania- dąze do odkupienia połowy wg mnie należnej mi domu i faktycznie za zobowiązanie opieki nad kuzynką ,pracuję na drugą połowkę ( i nie ważne czy jej z głową teraz lepiej czy gorzej-im szybciej ,tym lepiej dla ewentualnych podważających). Albo cały ten balast zarówno majątkowy jak i uczuciowy- kuzynka byla w dzieciństwie bliska mi jak siostra, może niekoniecznie lubiana, ale jednak jak siostra porzucam z hukiem- nie istnieje To tylko niesympatyczna kuzynka, która przy każdej okazji jak może to mi dokuczy. Jak będe miała czas i ochotę to ją odwiedzę, ale nie jestem do niczego zobowiązana, nie muszę martwić się ani ją ani jej sprawami.?Niech sobie radzi zarówno ze sobą jak i z domem jak umie najlepiej. W końcu od tego domu wiele lat temu odtrącili mnie moi rodzice i umiałam to kiedyś przeżyć. To mama i ciotka nie dbając sprawiedliwie dla swoich corek o sprawy majątkowe zadecydowały, że do końca swoich dni możemy być sobie wrogami.Może teraz z zaświatów jakoś jej pomogą.

Wredne to moje pisanie, ale wg mnie powinnaś być bardziej przedsiębiorcza w którąś stronę.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
Przepraszam, nie chce Cię obrazić i widzę ze sprawa tego majątku rusza w Tobie największe krzywdy jakich doświadczyłaś od swoich rodzicow.

Nie nie, widzisz nie rozumiemy się. Nie "sprawa tego majątku" tylko takie lekkie porównywanie mnie do zwyrodniałych ludzi, których nazywasz "niefrasobliwymi":P

kikunia55

... moj mąż tylko łyknie kilka informacji majątkowych o moim rodzie i w 5 min ppowie: a cóz to za różnica? Efekt dzialan wobec spraw związanych z domem jest taki sam. Jednej sie nie chciało zapewnić podstaw swojej córce a dla drugiej choć to pewnie było dużo trudniejsze okazalo się niewykonalne, bo poszła w odczucia sentymentalne a nie twarde negocjacje.

Rozumiem. Ale różnica jest zasadnicza. A poza tym ja postawiłam sprawę jasno - kiedy była zdrowa, i w sumie dlatego zerwała ze mną kontakt, a w efekcie "zwariowała". Teraz wszystko jest dużo bardziej skomplikowane, to oczywiste.
Ale ogólnie masz rację z tym wykupem - tylko tak jak wspomniałam wszystkie nadwyżki idą na sprawy ratowania zdrowia syna wiec nie jest to tez wszystko takie proste.
Poza tym nie chce posuwać się do szantażu- bo jeśli powiem dawaj polowe a ona się zgodzi bez zrozumienia ze naprawia w ten sposób krzywdę , to będzie oczekiwać ode mnie pewnego przymusu opieki, a bardziej niż ten majątek ważna jest dla mnie niezależność.

Poza tym kikuniu. Ja poprzez to ze miałam jak miałam, to nigdy nie posiadałam poczucia że mnie się coś od rodziców należy. Rozumiesz, ja wyrosłam w przekonaniu ze wstyd jest upominać się o cokolwiek. Wyszłam z domu z niczym, a do momentu dorosłości tez niczego mi nie dano. I moje dzieci nie liczyły nigdy na nic ponadto co sami wszyscy zarobiliśmy.
Dom wypłynął nie dlatego że się upomniałam, tylko kuzynkę przerosło jego utrzymanie.
Sama mając dzieci patrze na to wszystko inaczej i wiem ze pól domu należało mi się jak psu zupa, no ale sytuacja jest skompilowana a i natury własnej tez za bardzo nie przeskoczysz.Nawet w sytuacji testamentu co do drugiej połowy domu tez bym nie skakała jakoś bardziej koło kuzynki , bo najbardziej nienawidzę wszelkich smyczy, tym bardziej jeśli próbuje mi je założyć manipulant.
Możesz powiedzieć-i tak się poświęcasz.Tak, ale nie na zasadzie że powinnam bo.

Odnośnik do komentarza

kikunia55

Albo cały ten balast zarówno majątkowy jak i uczuciowy- kuzynka byla w dzieciństwie bliska mi jak siostra, może niekoniecznie lubiana, ale jednak jak siostra porzucam z hukiem- nie istnieje To tylko niesympatyczna kuzynka, która przy każdej okazji jak może to mi dokuczy. Jak będe miała czas i ochotę to ją odwiedzę, ale nie jestem do niczego zobowiązana, nie muszę martwić się ani ją ani jej sprawami.?Niech sobie radzi zarówno ze sobą jak i z domem jak umie najlepiej. W końcu od tego domu wiele lat temu odtrącili mnie moi rodzice i umiałam to kiedyś przeżyć. To mama i ciotka nie dbając sprawiedliwie dla swoich corek o sprawy majątkowe zadecydowały, że do końca swoich dni możemy być sobie wrogami.Może teraz z zaświatów jakoś jej pomogą.

Przeczytałam jeszcze raz- bardzo mądre, serio.
Tylko myślę że z jednym zastrzeżeniem - naprawę to ja nie jestem jej wrogiem - i nigdy nie byłam, natomiast to ona odbiera mnie jak wroga bo projektuje na mnie własne wpojone jej od dziecka chore odczucia i cały ten jad.
Ja wyzywam ja nieraz w myślach od najgorszych, kiedy duzo przez nią na bieżąco tracę a ona wciąż jest taka beznadzieja z tym instynktem ślepej kury, z ta zawiścią, pazernością i przekonaniem o swoim wyjątkowym sprycie:P
Ale wystarczy że zobaczę u niej przejaw uczciwości to od razu wszystko idzie w niepamięć i urazy topnieją jak śnieg na wiosnę :)
Bo najbardziej brakuje mi uczciwego podejścia, a dopiero za nim w konsekwencji idzie prawidłowe i możliwe do przyjęcia rozwiązanie spraw materialnych.

Odnośnik do komentarza

Kikunia cię nie obraziła, tylko jasno przedstawiła sprawy.
Ty opierasz się na emocjach, a Kikunia na konkretach.
"Powtórzę kikuniu- nie wiem jaki masz w tym cel i dlaczego uparcie zrównujesz moje postępowanie z z tym co zrobili moi rodzice.
Czy ja opłacam ten dom, czy ponoszę koszty jego spłaty i utrzymania a pomijam swoje dzieci w prawie do niego."
Mieszkasz tam przez rok, robisz remonty, nie sądzę, by kuzynka zwracała ci pieniądze, ponosisz więc koszty.
Zaniedbujesz własną rodzinę, cały czas myślisz o niej - a jak piszesz, masz chorego syna.

"Poza tym nie chce posuwać się do szantażu- bo jeśli powiem dawaj polowe a ona się zgodzi bez zrozumienia ze naprawia w ten sposób krzywdę , to będzie oczekiwać ode mnie pewnego przymusu opieki, a bardziej niż ten majątek ważna jest dla mnie niezależność."
Nie masz tej niezależności, sama sobie uczyniłaś przymus tej opieki, dbałości o dom, co jasno opisałaś na początku.
A ona cię nienawidzi, i liczysz na to, ze się zmieni.
Nie zmieni się, ale może zacznie się z tobą liczyć, gdy postawisz twardo sprawę, czyli przepisuje / sprzedaje za złotówkę/ część domu tak, abyś nie traciła własnych pieniędzy na mrzonki.
I to nie jest szantaż, to tylko będzie walka o to, co ci się moralnie należy.
Przestań być naiwna, bo takich ludzi tylko się wykorzystuje.
Na razie ciągle dajesz się wykorzystywać, tak samo, jak twoja mama. Niczym się nie różnicie i Kikunia może mieć rację, że twoje dzieci, ocenią cię tak samo, jak ty swoich rodziców.

Odnośnik do komentarza

" takie lekkie porównywanie mnie do zwyrodniałych ludzi, których nazywasz "niefrasobliwymi""

Jeśli ja mówię żle do mojej przyjaciółki o swoim dziecku, męzu czy którymś z moich rodziców, to w odpowiedzi ona powinna używać słów tylko o lekko pejoratywnym nastawieniu, bo jeśli mówi słowami ciężkimi, to sprawia mi dodatkowy ból, a ja jeszcze po chwili stwierdzam w duchu ,że ja sama swoimi zwierzeniami dałam jej do tego prawo. Bol, bo ja kocham, ,mimo czasem niewłaściwego zachowania swoich bliskich.

My jesteśmy "znajomymi" z internetu i świadomie , specjalnie dobrałam względnie neutralne o lekkim pejoratywnym nastawieniu słowo. Ty masz prawo mówić o wynaturzeniach w zachowaniu Twoich rodziców. Mnie, osobie obcej ,tak mówić o ludziach nieżyjących i nie znanych mi osobiście - nie uchodzi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...