Skocz do zawartości
Forum

Żyję w świecie fantazji


Gość Kreator

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 22 lata. Wiem, nie jestem już dzieckiem ani nastolatką. Mam koleżankę, która chodziła ze mną do podstawówki, wpadła w maturalnej klasie, teraz samotnie wychowuje dwuletnią córkę. Spotkałam ją po latach w sklepie. Przeraziłam się. Uświadomiłam sobie, że ta koleżanka, moja rówieśniczka, jest już matką. Już dawno zrezygnowała ze świata fantazji, z powodu ciąży musiała zdawać maturę rok później. Zdała rok później, kiedy już niemowlę było na świecie. Nie mogła kształcić się dalej, musiała iść do pracy. Teraz pracuje za marne grosze na podrzędnym stanowisku. Oczywiście, ojciec (jaki "ojciec"? To słowo brzmi dla mnie dostojnie, dla mnie jest to tylko ktoś, kto zapłodnił kobietę) nie przyznaje się do dziecka. Nie wiem, czy dziecko nosi jego nazwisko, czy nazwisko matki. Uświadomiłam sobie, że nie podołałabym temu, co spotkało tą dziewczynę. Zawsze, od dzieciństwa, żyłam w świecie fantazji. Uwielbiałam książki o dinozaurach, komputer, zabawki. Marzyłam o tym, żeby zostać w przyszłości paleontologiem. Nie bawiłam się dziewczęcymi zabawkami, bardziej pociągały mnie dinozaury, dzikie zwierzęta i rycerze z klocków LEGO. Co w tym złego? Uważano mnie za zdolne dziecko, i do dzisiaj wielu ludzi twierdzi, że jestem błyskotliwą i inteligentną osobą. Też to widzę. Staram się rozwijać w wielu dziedzinach, dużo czytam, uwielbiam się zajmować polityką i historią. Późno, w wieku 20 lat, zaczęłam swoje ukochane hobby-zaczęłam zbierać autografy znanych ludzi. Niektóre zdobyte osobiście, niektóre zdobyte listownie. I tutaj zaczyna się pewien problem-przez lata, a teraz nawet bardziej, byłam dumna z tej swojej wyobraźni, z tego życia w świecie ideałów, fantazji, marzeń. I to wszystko obróciło się w pył, dlatego że wśród niektórych ludzi uchodzę za mitomana, megalomana, osobę oderwaną od rzeczywistości. Kogoś, kto zna imiona i nazwiska wszystkich prezydentów w USA od 1945 roku, ale nie ruszy miotłą, żeby pozamiatać okruszki w kuchni. I jeszcze najstraszniejsza rzecz-ktoś powiedział, że jestem "infantylna, niedojrzała emocjonalnie, wieczna dziewczynka." Zabolało. Jakby mnie uderzono młotkiem w głowę. Nagle okazało się, że moja szeroka wiedza, obycie, oczytanie, zainteresowania nie mają ŻADNEGO znaczenia. Okazało się, że ta koleżanka, która przeczytała znacznie mniej książek w życiu niż ja, ale jest twarda, dzielna, potrafi się zająć dzieckiem, posprzątać, ugotować, opłacić rachunki, ogarnąć prozę życia, okazuje się być więcej warta niż ja. Uważam, że to takie niesprawiedliwe. Dlaczego fantaści, idealiści, mają mieć w życiu mniej miejsca niż pragmatycy? Powiem szczerze, że nie zamierzam rezygnować ze swojego hobby-zbieranie autografów. Zamierzam to kontynuować. Ale krewni mnie wyśmiewają-mówią, że to strata czasu, że z tego nie ma pieniędzy. Płakać mi się chce. Jest mi smutno. Co o tym myślicie? Stawiacie na fantastów czy pragmatyków?

Odnośnik do komentarza

No właśnie, zawsze, jako dziecko i nastolatka miałam głowę pełną pomysłów, które chciałam zrealizować, a otoczenie je wyśmiewało jako nierealne, że np. chęć zostania paleontologiem, archeologiem to mrzonki. A przecież to nieprawda, przecież są ludzie, także w Polsce, którzy zajmują się tymi dziedzinami.

Odnośnik do komentarza

-Cóż wart byłby świat bez marzycieli, bez poetów...i archeologów? Bez ludzi błyskotliwych, mądrych i inteligentnych?
-Cóż wart byłby świat bez kochających matek, dbających o dom? Bez murarza, który zbuduje dom, bez szewca...

I ci i ci, są potrzebni na tym świecie. Na szczęście jesteśmy tak różni, że każdy może znaleźć miejsce dla siebie.

Dobrze, że masz "kawałek swojego życia", dobrze, że masz hobby. Nie poddawaj się, realizuj swoje marzenia. A autografy to jest dość dobra lokata pieniędzy. Niektóre są wiele warte.
Jednak powinnaś trochę się nagiąć do "prozy życia" czyli jak napisałaś-
" nie ruszy miotłą, żeby pozamiatać okruszki w kuchni."
Więc zacznij zamiatać te okruszki, naucz się gotować itd. To może ci się w przyszłości przydać nawet wtedy, gdy zostaniesz kimś sławnym.

Paleontolog... fajna sprawa, tyle że trudno z tego wyżyć i pewnie tym martwi się rodzina.
Dobrze mieć pasje, ale czy masz tyle siły w sobie, by się wybić? By być kimś?
By znaleźć pracę? A ciężko będzie, bo małe zapotrzebowanie na takich specjalistów. To będzie trudna droga.
Popieram spełniane marzeń, ale trochę realizmu też by się przydało.

Odnośnik do komentarza

Nie będę wchodzić w szczegóły, bo to dla mnie bolesne sprawy, ale dużo chorowałam po maturze. Chodziłam od lekarza do lekarza. Przez problemy ze zdrowiem zawaliłam swoje pierwsze studia, chociaż bardzo chciałam je skończyć. O pracy zarobkowej też nie było mowy. Plułam sobie w brodę, że jestem takim nieudacznikiem. Teraz zaczęłam pierwszy rok, na innym kierunku, chociaż tematycznie bardzo podobnym do pierwszego. Jestem zachwycona. Wszystko mi się podoba. To spełnienie moich marzeń. Nie ma ani jednego przedmiotu, który by mnie nie zainteresował. Zrobię wszystko, żeby te studia ukończyć. Też spotykam się z niezrozumieniem otoczenia, bo nie jest to ani prawo, ani architektura, ani medycyna, ani politechnika-żaden z tych kierunków, z którymi kojarzymy zarabianie grubej forsy. Wiem, jestem naiwna, ale wierzę, że, późno bo późno, ukończę te studia, znajdę wspaniałą pracę i osiągnę sukces, a może i nawet zdobędę sławę i pieniądze. Może koniunktura się odwróci i za pięć lat specjaliści z mojej działki będą rozchwytywani, na moim kierunku mam politykę w każdej postaci, historię współczesną i filozofię. Jestem temu bez reszty oddana. Mogę w tym temacie siedzieć godzinami i nigdy się nie zmęczę. Lubię także towarzystwo-mam wspaniałych kolegów. To jest dosyć męski kierunek-przewaga chłopaków. Tylko jestem trochę kłębkiem nerwów, bo boję się, że nie zdam I semestru, a bardzo zależy mi na zdaniu. Bardzo. Nie chcę porzucać świata swoich marzeń, planów, ambicji. I nawet myślę o tym, żeby po tym kierunku zrobić jeszcze tę archeologię. Będę mieć wtedy 28 lat-w dzisiejszych czasach rozpoczęcie kolejnych studiów w tym wieku nie jest niczym niezwykłym. Nie mam rodziny, więc mogę się bawić. Mam chyba do tego prawo?

Odnośnik do komentarza

Zauważyłam, że dla mnie nie istnieje nic innego niż biel i czerń. Wszystko tak oceniam. Dla mnie nie ma szarości. Dotyczy to ludzi, zajęć, filmów, kierunku studiów, wszystkiego. Albo ktoś jest dla mnie ideałem, albo skończonym zerem. Nienawidzę, gdy ktoś mnie krytykuje. Nie mogę tego znieść. Zawsze myślę wtedy, że atakuje wszystko to, co robię, że przekreśla wszystkie moje dobre czyny. Nie znoszę, gdy ktoś mówi "spójrz obiektywnie", bo dla mnie słowo "obiektywnie" znaczy, że cały mój ogląd na sytuację jest bezwartościowy.

Odnośnik do komentarza

Nie rezygnuj ze swoich marzeń i pragnień. Jeśli masz cel i wierzysz w jego sens, trzymaj się tego i realizuj się. Pamiętaj jednak, że bez opłacenia rachunków czy ugotowania zupy zbyt daleko się nie zajdzie. ;-) Choć to takie przyziemne i mało "fantastyczne", to jednak niezbędne, by móc realizować to, co pojawi się w głowie. Postaraj się połączyć swoją kreatywność z odrobiną pragmatyki. Życzę powodzenia! :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...