Skocz do zawartości
Forum

Ratować małżeństwo dla dzieci?


Gość mama3dzieci3

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mów, że poświęcasz się dzieciom tylko mów, że 24 h poświęcasz wychowywaniu dzieci i ewentualnej obsłudze całego domu. Rozumiesz, że on się stara, wychodzi do pracy i cieszy Cię jego kazdy awans, bo jest to jego osobista satysfakcja a i dodatkowy grosz dla domu. On wraca do domu i jest tak kochany, że stara ci się pomóc w ...(tu wymieniasz) i to Ciebie ogromnie cieszy. Niemniej Ty jesteś w tych samych warunkach, przy dużym natłoku zajęć 24 h i jesteś tym bardzo zmęczona.Nie masz takiej higieny psychicznej jak on, trochę pracy zawodowej a trochę domu z rozrabiającym drobiazgiem i zmęczoną zoną. Potrzebujesz od tego domu oddechu, wakacji- albo ustal 3-4 godzin, że wychodzisz do koleżanek co drugą sobote, albo raz w m-cu wyjeżdzasz na 24 gidziny do kuzynki, mamy lub gdzie możesz. Powiedz,że takie wyjścia to Twoja higiena psychiczna, to Twój sposób, żeby zuwazyl, że pobyt w rodzinnym grajdolku może być bardzo trudny i żeby zrozumial,że potrzebujesz od niego na codzień więcej pomocy w...(i tu wymieniasz).A zrozumie to tylko wtedy, gdy choć raz przeżyje te 24 sam z gromadką, bo Ty masz je bez przerwy 24 godz i następne 24 h... Ponadto byloby milo gdybyście mogli na wieczór lub na wieczór i noc zatrudnić jakąś opiekunke i razem na jakąs kolację, do jakiegoś motelu się wybrać, abyś znów w nim zobaczyła tego wspaniałego chłopaka ,w który się zakochałaś i aby on zobaczył w Tobie uwodzicielską kobietę.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Wiem juz ze terapia nie ma sensu. Mąż oznajmił mi że robi to dla dzieci. A wg mnie jesli robi to tylko dla nich nie będę traktowana tak jak powinnam być.łudziłam się,że to dla nas. Dajcie mi kopniaka żebym odeszla ☹

Odnośnik do komentarza

Nie wiem jaki ten kopniak miałby być:P
Po prostu zacznij się pakować i oznajmij mężowi o wyprowadzce,powiedz ,że wrócisz jak zmieni do Ciebie stosunek i będziesz mogła powiedzieć ,że jesteś u siebie,bo teraz czujesz się jak służąca i koniec,
albo tkwij w tym co jest i zaakceptuj ,bo niszczysz sobie psychikę,ale znając Ciebie,z tego co piszesz ,ta sytuacja jest dla Ciebie nie do zaakceptowania ,więc pozostaje wyprowadzka.
Czasem musi być gorzej,żeby mogło być lepiej.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Nie jednokrotnie dziś mąż powiedział ,że kiedyś w dobrych domach nie rozmawiano o pieniądzach... Że nie mam wstydu ani honoru podejmując się takich tematów. Znając go to raczej na terapii będzie próbował mnie ośmieszyć i powiedzieć jaka to ja materialistka jestem.
Załamana jestem bo mogłabym zaryzykować podróż 300 km gratem aby stąd uciec, ale stan opon jest tragiczny , jeszcze gdzieś na forum przeczytałam ,że ktoś bałby jeździć na 20 letnich oponach na rowerze a co dopiero powiedzieć samochodem. Już pytałam wcześniej męża czy się nie boi o bezpieczeństwo dzieci, ale on twierdzi,że nic nam się nie stanie. Przeraża mnie to. W garażu jest komplet odrobinę lepszych opon ale chyba muszę paść na kolana,żeby nam zmienił je.
Jak mi się marzy przestać już narzekać. Chcę się cieszyć życiem i żeby moje dzieci były szczęśliwsze.

Odnośnik do komentarza

Wjeżdża Ci na ambicje,a Ty nie potrafisz się odciąć,nie masz przeciwnych argumentów,ale jesteś jaka jesteś ,inna nie będziesz.
Ja bym sama np.te opony, pojechała i wymieniła u mechanika ,chyba dysponujesz jakąś kasą,zamiast na coś innego przeznacz na opony.
Powinnaś chodzić na tą terapię /też dla dzieci/ i otwarcie mówić co Cię boli ,jest szansa ,że mąż coś nie coś zrozumie,wszelkie obawy zostaw za drzwiami,
jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.

Nie wiem czemu tak razi Cię ta materialistka ,on kim jest?
Każdy musi być po trosze materialistą,tak powiedz, jestem ,jak każdy ,w granicach rozsądku i to nie ma związku z żadnym wstydem,
mąż zasłania się specjalnie jakimiś stereotypami ,a Ty to łykasz,szukaj argumentów przeciw, jak masz inne zdanie,
każdy przecież może pozostać przy swoim zdaniu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

W chwili obecnej jestem na utrzymaniu męża, gdybym miała za co nie prosiłabym i sama załatwiłabym to. Argumentuję mu ,że chodzi o podstawy, o to,że nie traktuje mnie tak, jak powinien. A ten zasłania się ,że brak mi honoru.
Być może jakoś dotrwam do najbliższej terapii, ale jest mi coraz ciężej bo im bardziej się stawiam tym bardziej uświadamia mi,że nie zasłużyłam.

Odnośnik do komentarza

Wiem ,że jesteś na utrzymaniu męża,to znaczy ,że on nie daje Ci kasy, tylko sam wszystko kupuje, a Tobie wydziela na to i na i na to?
Można być na utrzymaniu męża ,a kasę brać z tzw."kupki'.
Ja miałam takiego sąsiada ,co nawet majtki sam żonie kupował:P
Napisz, jakie jest źródło tego waszego konfliktu,dlaczego on ma taki obojętny stosunek do Ciebie,czy ma o coś pretensje,
od czegoś to się musiało zacząć,
czy robi Ci na złość ,czy on już taki jest?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Majtki jak na razie kupuję sobie sama :) U nas nie ma właśnie czegoś takiego jak wspólna kupka, na zakupy dostaję jego kartę i później się rozliczam. Jeśli dostaję gotówkę na zakupy to również jestem rozliczana.
W skrócie opisałam "swój przypadek" https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1707293,ratowac-malzenstwo-dla-dzieci
Wydaje mi się ,że mąż bardzo chciałby żebym była tym,kim nie jestem, przy tym potrafi go jakiś drobiazg doprowadzić do furii i oczywiście ja jestem jego pasmem niepowodzeń, choćiaż kiedy się zapytam dlaczego tak uważa , to nie potrafi odpowiedzieć, po prostu tak już ma. No i najważniejsze nie potrafi odciąć pępowiny, czuję ,że jego mamusia to jest kobieta jego życia. Miała nieudane małżeństwo i chyba on pełnił rolę pocieszyciela i tak mu już zostało.
Na zbyt wiele pewnie też i ja sobie pozwoliłam, ciągle chciałam żeby między nami było dobrze, uważałam ,że szkoda życia na gniewanie się. On sobie myśli,że może robić sobie co chce ze mną i nie poniesie żadnych konsekwencji. Wycierpiałam przy nim bardzo wiele i raczej nie było to z zasłużonych powodów. Sąsiedzi zawsze mnie chwalą i się dziwią jak ja sobie sama z tymi wszystkimi obowiązkami daję radę. Wcześniej nie chciałam nawet myśleć o rozwodzie przez wzgląd na dzieci, teraz coraz bardziej się boję, że pozostając w takim małżeństwie zrobię im wielką krzywdę i będą kiedyś powielały nasze błędy w dorosłym życiu.

Odnośnik do komentarza

To jest typ impulsywny, chwiejny emocjonalnie, do tego cham do kwadratu,,osobowości mu nie zmienisz,
ale może przez tą terapię zacznie Cię chociaż szanować ,bo to chyba jedyne co ewentualnie udało by Ci się wywalczyć,
wiec się tego trzymaj,zobaczysz czy będzie efekt.

Nie poruszaj ,póki co, sprawy domu,bo to jest walka z wiatrakami,bo teściowa Ci i tak nie zapisze,bo ona myśli mniej więcej tak.
-przyszła bez niczego ,wszystko ma,i jeszcze się jej nie widzi ,powinna się cieszyć ,że ma dach nad głową i dobrego męża-,
tym bardziej ,że jak raz odeszłaś to możesz drugi i jeszcze by musieli Cię spłacać,raczej by trzeba o tym zapomnieć,
czyli nie myśleć,bo szkoda zdrowia.

Masz dwa wyjścia,
jedno to zostać ,cieszyć się dziećmi,pogodzić się z sytuacją ,powoli zmieniać relacje na lepsze,/bo jak dzieci wykształcicie ,to one Ci też w przyszłości pomogą/ ,
jak dzieci podrosną iść do pracy na pół etatu,a do tej pracy nie masz się co palić ,bo on i tak zagospodaruje Twoje zarobki,
dopiero jak dzieci będą na tyle duże i samodzielne,że nie będziesz im już tak potrzebna,możesz pracować na cały etat,
tu byś musiała poświęcić się, ale dla dzieci,

drugie ,to się wyprowadzić,też nie jest takie proste,piekło rozwodu,dzieci chowane bez ojca,prawda jest taka ,że jak małe dzieci ,mały ,kłopot ,duże dzieci,duży...,
dzieci Ci nie odbierze ,o to byś nie musiała się martwić ,ale by były narażone na tęsknotę za ojcem,
obawiam,że Ty sama w tej sytuacji też nie będziesz się czuła dobrze,właśnie ze względu na krzywdę wyrządzoną dzieciom,
dla dzieci to by było najgorsze rozwiązanie

Tak źle i tak niedobrze,wybór należy do Ciebie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

"Tak źle i tak niedobrze"- nic dodać nic ująć.

Moderator chyba ze 3 wątki połączyl, te o domu, te o poświęceniu się dla dzieci i ten z tym tytulem i czasem niektóre wypowiedzi mogą się wydawać nieczytelne.

Prawdą jest, że jeśli myśli mieszkać w tym domu, to nie musi myśleć o nadmiarze dóbr materialnych, bo będa jej dostępne tylko te, które mąż i rodzina męża wyznaczy. Czyli cieszę się tym co mam, nie w dokumentach tylko w realu i to używam. Idę do ogrodu to cieszę się, że kwiaty kwitną i drzewa owocują i robię na bieżąco konfitury. Do pracy zawodowej pcham się jak najpóżniej, bo doglądam dzieci i mam je dopilnowane. Biegam do pracy zanadto, to mąż moje pieniądze zagospodaruje a tego domu to i moje dzieci mogą nie odziedziczyć, bo to nawet nie jest własnośc męża tylko teściów. Czyli fizycznie nie powinnam za bardzo się dokładać do tej inwestycji zwanej domem, natomiast dzieci to jest moja żywa inwestycja a one przy pełnej rodzinie będą miały większe szanse na dobre nauki a te są kosztowne, bo czasem korepetycje, do utrzymania na studiach też trzeba dolożyć.

Jak wyjeżdzam do mamy z dziećmi to odzwyczajam męza od dzieci, ratuję 500+, alimenty jakie uda mi się wydębić, sama muszę startować do pracy zawodowej i mogę mieć zaniedbane, niedopilnowane dzieci z czasem z problemami dorastania w niepełnej rodzinie. On po czasie łapie jakąś laskę, którą może mu i mamusia podsunie. Spłodzi nowe dzieci, mi alimenty spadną, mamusia z czasem w nagrodę przepisze dom wnukowi z drugiego małżeństwa.

Kazdy scenariusz trudny, bo trudno żyć w rodzinie gdzie nie ma zrozumienia i poszanowania, gdzie jest trójka dzieci, które trzeba dopatrzeć i wychować.

Autorka powinna do upadłego walczyć o sprawy materialne jeśli pójdzie w swiat sama a odpuścić sobie kwestie materialne, bo tylko nerwy ją zjadają, gdy myśli tu mieszkać. Ona i dzieci z głodu nie umrą, a nie jej los w udziale dal dyskusję o pensji męża a o części domu, który wcześniej teściom dobrowolnie przepisała tym bardziej.

Chyba tak to teraz wygląda i tak żle i tak niedobrze.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Czuję ,że jeszcze trochę i będę potrzebowała znowu leków od psychiatry. Jego każda złośliwa uwaga i każde jego pretensje są już dla mnie nie do zniesienia. Nie wiem jakim cudem mogłam wcześniej znieść to wszystko gdy do tego dochodziły wyzwiska. Teraz to naprawdę musi nieźle się hamować ,żeby mi nie ubliżać . Ale czuję ,że coraz to bardziej sobie zaczyna pozwalać.
Planuję powrót do pracy ale rzeczywiście zastanawiam się czy warto w takim stanie rzeczy pracować . Chyba jeszcze trochę i będę uciekać stąd aż będzie się kurzyło.

Odnośnik do komentarza

To już podchodzi pod przemoc psychiczną i śmiało możesz zgłosić do centrum pomocy rodzinie,takie komórki są w każdej gminie,
znam taki przypadek,przyjechali ,porozmawiali z gościem i pomogło,choć tu nie ma reguły,
ale ważne ,żebyś pokazała ,że się go nie boisz.
Musisz próbować różnych sposobów ,może posłuchać teściowej i nie słuchać jego głupiego gadania,wychodzić ,a jak nie można to ,sobie w myślach nucić jakąś ulubioną piosenkę,
a jak jemu przejdzie ,dopiero powiedzieć parę słów do słuchu i wyjść.
W każdym razie,sama najlepiej znasz siebie i jego, i wiesz czy dasz radę z nim być ,czy nie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Postanowiłam,że odchodzę. Nie zapowiada się ,że będzie między nami kolorowo, z jego strony nie ma żadnych starań. Do mnie zaczęły wracać niemiłe chwile z przeszłości. Do tego on prawie codziennie pije co najmniej po jednym piwie , gra w beznadziejną grę do północy, a w wolne od samego rana. Szkoda mi, bo wydaje mi się, że dzieci są do niego przywiązane, ale co za wzór on im daje.
Na terapii teraz nie byliśmy , nie mieliśmy z kim zostawić dzieci. Tak sobie myślę, co mi to tak naprawdę da, skoro to co ja do niego mówię dla niego się nie liczy. Teraz mąż ma dwa tygodnie urlopu, więc nie da mi odejść. Na pewno w czasie tego czasu tylko utwierdzi mnie w tym ,że nie ma czego ratować.
Siostra załatwiła mi mieszkanie na rok, za które będę musiała płacić tylko czynsz. Przez ten czas może dzieci i ja dojdą jakoś do siebie i będę mogła później wrócić do pracy i pomyśleć o kredycie na swoje mieszkanie, a w razie czego mogę z dziećmi do mamy się wprowadzić.Obym tylko nie zmieniła znowu swojej decyzji, a wiem ,że nasze rozstanie to tylko kwestia czasu, oby nie lat.

Odnośnik do komentarza

"Nie mogę tego znieść" ...,rozmawiałam niedawno z koleżanką,ona z kolei stwierdziła ,jak ja to wszystko mogłam znieść",dzisiaj się dziwi ,a jednak zniosła,/rozeszli się na 2 lata doszła do wniosku ,że z mężem źle ,bez niego gorzej/mąż trochę się zmienił ale do "ideału' daleko.
Dużo możemy znieść,zależy to od naszej psychiki,Ty nie masz z mocnej ,tym bardziej nie powinnaś roztrząsać przeszłości ,tylko "walczyć" o tu i teraz i o przyszłość.

Ja bym Ci radziła,teraz jak mąż jest w domu,zostawić mu dzieci na parę dni ,niech zobaczy co to jest opieka nad dziećmi /chociaż mama mu pomoże/,
wyjechać do mamy,porozmawiać,popatrzeć na wszystko z
boku,spotkać się prawnikiem,żebyś dokładnie wiedziała co Cię czeka,
bo co do rozwodu ,nie masz żadnych dowodów i może się okazać,że mąż będzie zabiegał o rozwód z Twojej winy.

Do niczego Cię nie namawiam ,bo sami musimy kierować swoim życiem,
chcę tylko ,żebyś wiedziała na czym stoisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Byłam na terapii, poruszyliśmy temat domu. Do męża nic nie przemówiło. Dziś zapytałam czy myślał już nad rozwiązaniem w kwestii domu. Oczywiście oskarżył tylko ,że mi chodzi o pieniądze, że jak bardzo zależy mi na czymś moim to sobie mogę kredyt z mamą wziąć . Powiedział ,żebym miała pretensję do rodziców że nie dali mi ani majątku ani wykształcenia.
Co dalej ?

Odnośnik do komentarza

Ale już rozmawiałyśmy na temat domu,że trzeba by to, póki co, odpuścić,bo sprawa jest nie do przeskoczenia.

Najważniejsze ,żeby wasze stosunki były znośne,najważniejsza sprawa ,to przywrócenie szacunku do Ciebie i o to walcz teraz na tej terapii,mów co Cię boli w waszych wzajemnych stosunkach,też dla dobra dzieci,
nastaw się na pogodzenie ,ja nie widzę dla Ciebie lepszego wyjścia jak dogadanie się z mężem,niestety w niektórych sprawach z góry przegranych ,musisz ustąpić.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Nie spodziewałam się innej decyzji męża ale sam fakt przekazywania treści do mnie jest rażący, ani trochę nie potrafi zrozumieć mnie. Po terapii próbowałam dalej kontynuować rozmowę, żebyśmy mówili tym co nas boli. Szukalam kontaktu ale on woli siedzieć w swoim świecie gier. Dla mnie czasu nie ma, nie wykazuje zainteresowania w ogóle żeby bylo dobrze. Nie dam rady być dluzej takim popychadlem. Za tydzień się wyprowadzam. Niech sobie ma ten domek. Nic od nich nie chce. Niech sobie zamieszka z jego niunia. Będzie ciężko ale w takim domu dzień nie naucza sie szacunku do ludzi .

Odnośnik do komentarza

Mówisz, że potrzebujesz kopniaka od nas, aby odejść, ale co takiego w środku Ciebie powstrzymuje Cię przed tym, abyś go po prostu sama sobie dała? Ok, tytuł wątku może sugerować jakąś odpowiedź, ale tak jak już tu pani psycholog napisała, nie jest to dobra motywacja do pozostawania w związku, ja bym wręcz powiedziała że jest to absurdalne. Absolutnie nie zgodzę się z tym że najważniejsze żeby stosunki między Tobą a partnerem były znośne, nie, chodzi o to żebyście byli razem szczęśliwi. A tu widać coś kompletnie przeciwnego, nic dziwnego że tak źle się z tym czujesz-marnujesz swoje zdrowie, czas i energię. Z jego strony nie widać zaangażowania w związek, troski o Ciebie, dzieci, dom, szacunku. Po tym co napisałaś w ostatnim poście sytuacja wygląda na jeszcze gorszą, widać że te wszystkie rzeczy stoją daleko w tyle za jego własną rozrywką i wygodą w hierarchi priorytetów. :P Tylko nie zacznij teraz wchodzić w takie historie typu "ojej ale to może on jest uzależniony", "Ojej, to może w takim razie powinnam mu pomóc" "a jak nie to tkwić w poczuciu winy/bo jeszcze jednak niedostatecznie się starałam/niedostatecznie kochałam-czytaj:nie byłam jeszcze wystarczająco dobra"

ka-wa
"Nie mogę tego znieść" ...,rozmawiałam niedawno z koleżanką,ona z kolei stwierdziła ,jak ja to wszystko mogłam znieść",dzisiaj się dziwi ,a jednak zniosła,/rozeszli się na 2 lata doszła do wniosku ,że z mężem źle ,bez niego gorzej/mąż trochę się zmienił ale do "ideału' daleko.
Dużo możemy znieść,zależy to od naszej psychiki,Ty nie masz z mocnej ,tym bardziej nie powinnaś roztrząsać przeszłości ,tylko "walczyć" o tu i teraz i o przyszłość.

To w takim razie jest to przykład na to, jak robić nie należy. Bo po jej powrocie właściwie nic się nie zmieniło, wszystko wskazuje na to że tak jak wcześniej nie byłą szczęśliwa, tak i teraz nie jest. Nie jest też tak że im więcej możemy znieść, tym lepiej, tym mamy silniejszą psychikę. Raczej im więcej mamy szacunku dla swojego życia, tym na mniej negatywności sobie pozwalamy. Podążanie w kierunku coraz większego na to przyzwolenia świadczy często na przykład o niskim poczuciu własnej wartości, czyli ewidentnej słabości psychiki.

Odnośnik do komentarza
Gość mama3dzieci3

Jutro uciekam od męża z dziecmi. Boję sie jego reakcji, ale nie wytrzymam juz tak dłużej. Dostal kredyt na odbudowanie naszych relacji i nie wykorzystał. Tym bardziej wiem ,ze to sluszna decyzja. Mam nadzieję, ze nie pojedzie za nami 250 km i nie będzie robił cyrków.bardzo sie boje. Najgorszy pierwszy krok.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...