Skocz do zawartości
Forum

depresja a problemy z nerką


Gość justynaaaaaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Gość justynaaaaaaa

Witam!
Moja mama boryka się już 2 miesiąc z depresją i bezsennością wywołaną przez problemy rodzinne. Około 2 tygodni temu zabrałam ją do prywatnego psychiatry jednak po późniejszym kontakcie z nefrologiem okazało się, że moja mama nie może zażywać praktycznie żadnych leków w związku z przebytą operacją. W zeszłym roku w sierpniu mama przeszła powazna operację usunięcia lewej nerki, części jelita grubego i wszystkiego co było w pobliżu z naciekami ropomoczu.
Pytałam już co zrobić jeśli nie można brać leków w przypadku depresji i problemów ze snem, odpowiedź brzmiała, żeby udać się na terapię.. Jednak z tym jest problem, ponieważ mama nie chce nigdzie iść i pomimo, że powtarza, że już z tego nei wyjdzie, jest świadoma powagi tej choroby, nie chce chodzić na terapię.
Nie wiem co robić.. już próbowałam rozmawiać, tłumaczyć, jednak nic nie pomaga a jak wychodzę do pracy lub na uczelnię u mamy pojawiają się lęki, że mnie nie ma w domu i nikt ją nie wspiera..
Jak w takich sytuacjach powinnam postępować? jak z nią rozmawiać?

Odnośnik do komentarza

Jesli to był nowotwór, to możesz poprosić o pomoc hospicjum domowe. Przychodzi raz na 2 tygodnie pani doktór onkolog lub innej specjalizacji, ale pracująca z onkologicznymi pacjentami i ze 2 razy w tygodniu pielęgniarka. Jeśli stan jest cięzki i potrzeba podawać kroplówkę to nawet przychodzi pielęgniarka codziennie. Pilęgniarka jak poprosisz, a stan bylby cięzki, pomoże umyć cialo, czy glowę, nauczy zmieniać pampersy jak już będzie taka konieczność.

Do hospicjum domowego jest potrzebne skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu i skserowane, oraz do wglądu oryginały papiery np.z badań śródoperacyjnych lub pooperacyjnych gdzie jest czarno na białym, że jest to był nowotwór. Nowotwór widziany golym okiem, bez pobrania z niego wymazu i laboratyjnego stwierdzenia, że jest to nowotwór nie jest dla nomenklatury lecznictwa nowotworem.

Nie wiem w jakim mieście mieszkasz. W
Łodzi, Warszawie, Krakowie przyjmują cywilni lekarze jak i księża z Zakonu Bonifratrów, którzy leczą ziołami. Można tam zawieść chorą a można z jej wynikami pojechać. Jak kiedyś czekałam na przyjęcie to siedział obok mnie starszy pan i opwiadał jaki byl do niczego, słabowity po przebytej operacji, wszyscy członkowie rodziny, którzy go odwiedzali po kątach szeptali, ze już mu niewiele zostalo. On udal się do któregoś z tych księży, którzy wtenczas przyjmowali w Warszawie i tak mu pięknie dobrał mieszankę ziołową, że wszyscy wokól się cieszą, że chlop żyje i bardzo mu się poprawiło. I teraz on jest gorącym propagatorem takiego sposobu życia z uwzględnieniem ziół.

Moje wszystkie ciotki leczyły się u Bonifratrów a zyły po 90 i 98 lat. Tylko Twoja mama musi uwierzyć w ziola, niektórzy odrzucają taki sposób leczenia z założenia i nie chcą pić ziól.

Ponadto moje długowieczne ciocie wierzyły w mikroelementy weterynarza dr Podbielskiego TP1 i TP2 i co jakiś czas je przyjmowały:
http://www.hipokratesa.pl/preparaty-podbielskiego-tp-1-tp-2-wzmacniaja-obronne.html http://www.archiwum.podbielski.pl/html/poz_27.html http://www.archiwum.podbielski.pl/html/poz_48.html

Kiedyś znalazlam w sieci radiowy wywiad z samym dr Tadeuszem Podbielskim, w ktorym dokladnie podpowiadał, jak postępować jak dawki zalecane tego preparatu nie są przez wycieńczony organizm tolerowane. Jak się wycofywać i o ile mniej podawać, by znow dochodzić do wlaściwej dawki. Zapamiętałam tylko, że jeśli ktoś był bardzo chory, to trzeba było skrócić fazę podawania TP1 i szybko przejść do TP2
Wywiad byl dlugi, ale teraz nie umiem go znaleść w internecie.

Zdrowia mamie życzę. Niech ją odwiedzaja ludzie, których lubila, kochała, którzy są jej życzliwi. Tobie wytrwałości przy kochanej mamie- jesteś bardzo dzielna.

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

to nie był nowotwór jednak lekarze dawali małe szanse na przeżycie.. teraz mama jest pod ścisłą kontrolą lekarzy od nerek i myślę, że te choroby też się na ten stan składają...
myślałam o Bonifratach jednak tam trzeba iść osobiście, także muszę jakoś mamę do nich przekonać bo na razie nie widzę nigdzie nadziei..

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Moim zdaniem pomysł z ziołami niebezpieczny. Jeśli mama nie może przyjmować leków to tym bardziej ziół które mają niestandaryzowane ilości substancji aktywnych, leczniczych, czy jak by tego nie nazwał.
Nie był to nowotwór, to czy to była infekcja? Mamy tak strzelać dalej? Jaka?
Warto by wiedzieć jakie było tło tak rozległych operacji.
Czy mama cierpi fizycznie? Długotrwała cierpienie skutkuje depresją i nie ma mocnych. Czy długo cierpiała przed operacją?
Jakie są rokowania, czy mama się obawia o swoje zdrowie i życie, czy tylko żyje w dyskomforcie?
Czy problemy rodzinne oznaczają jej chorobę, czy to zupełnie coś innego?
Pomysł z lampą chyba lepszy, póki co.
Zresztą może wystarczy wpuszczać jej więcej światła słonecznego lub wystawiać na delikatne słońce. Tylko może może chodzić?
Napisz coś więcej.

Odnośnik do komentarza

"Jeśli mama nie może przyjmować leków to tym bardziej ziół które mają niestandaryzowane ilości substancji aktywnych, leczniczych, czy jak by tego nie nazwał."

Jest to zawsze obawa tych, ktorzy ziól nie cenią.
A może mama być slaba po tak cięzkiej operacji i fizycznie i psychicznie nie dochodzić do siebie?
Zioła zazwyczaj nie są tak silne jak leki, dzialaja wolniej i dłużej. Dziewczyna nie chce siedzieć z zalożonymi rękami. I w tej sytuacji chyba najważniejsze jest jaki sama chora ma stosunek do ziól. Jeśli nic nie ma do takiej kuracji to u Bonifratrów mogą dobrac zioła zgodnie z chorobą, jeśli nie wierzy się księżom, to tam również przyjmują cywilni lekarze. I tam jedzie się z kartami choroby, wynikami itd.

Co nam da wypytywanie dokladnie co mamie dolega- ja i pewnie dużo z nas nie jesteśmy lekarzami a i żaden poważny lekarz nie wystawia dignozy przez internet.

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

Mama od młodości miała problem z nerkami a lewa nerka po prostu byłą w złym stanie.. wytworzył się jakiś stan zapalny i ostatecznie po operacji okazało się, że ta nerka już nie funkcjonowała przeszło 20 lat, wszystko ropiało i łączyło się z kamieniami, stąd też te nacieki na organy sąsiednie..
Przed operacją (która byłą w sierpniu) złamała rękę (w kwietniu) i od tego momentu tak na prawdę zaczęły się problemy zdrowotne.. długo jeździła na rehabilitacje, które nie pomagały zbyt dużo, później robiąc badania podstawowe zlecane przez chirurga od ręki okazało się, że są bardzo złe wyniki krwi, do tego doszły problemy z sercem i tak wszystko trwało aż do sierpnia.. po operacji też bardzo długo cierpiała zanim wszystko się zagoiło..
na chwilę obecną stan jest dobry jednak erka która pozostała, też ma kamyki i trzeba to stale kontrolować, także cały czas obawia się o swoje zdrowie...
Problemy rodzinne związane są ze spadkiem.. mama jest współwłaścicielem 1/6 jednak nic do koca nie zostało podzielone. Jedna z mamy sióstr, która mieszka z nami w domu rodzinnym ostatnio bardzo szybko chciała wszystko załatwić, chciała podzielić u notariusza cały majątek i jak najwięcej dostać, wtedy zaczęła mamę "gnębić" żeby wymusić to co chce ale ostatecznie nic dalej nie załatwialiśmy a na mamie się to wszystko odbiło. Od tego, czyli już jakieś 2 miesiące mama żyje cały czas w strachu, że znowu będą awantury...
nie możemy się nigdzie wyprowadzić bo nas nie stać..
mama wszystko robi w domu, wychodzi w psem na spacer jedak do wszystkiego się zmusza a przeważnie jak coś zaczyna to nie kończy..
słońce nie rozwiąże tych problemów, bo teraz jak jest taka ładna pogoda to jeszcze bardziej się użala nad sobą, że wszyscy robią wszystko z ogrodzie a ona nie jest w stanie...

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

A widzisz, czyli główny problem to problem prawny. Należało by uregulować sprawę. Jeśli siostra nęka mamę to też należało by to zgłosić choćby do lekarza pierwszego kontaktu, by założył ciotce Niebieską Kartę lub do MOPS-u.
Sprawy spadkowe powinno załatwiać się po linii prawnej, a nie, nękając niewygodnego spadkobiercę. Zresztą jest to też w twoim interesie.
Myślę, że to główny problem ma charakter bytowy. Lęk o przyszłość swoją i twoją.
Musisz poszukać porad prawnych, mogą być bezpłatne. To najbardziej pilący problem. Przy MOPS-ach, GOPS-ach też są.
Nie macie kogoś bliskiego który by wam pomógł ogarnąć sytuację?

Wychodzenie i tzw. łapanie słońca ma za cel pozyskiwanie witaminy D, której niedobory bardzo często wywołują depresję. Można też suplementować tylko, że w przypadku mamy to tylko za zgodą lekarza.

Dla mamy może przydał by się psychodietetyk by ogarnął całość problemów zdrowotnych i psychicznych, i oczywiście lekarz z zakresu schorzeń mamy.
Jeśli cały czas tworzą się złogi to na prawdę trzeba wiedzieć jaki mają skład, czy są rozpuszczalne i może coś da ugrać się dietą. Może woda jest nieodpowiednia?
Jeszcze! Czy mama w związku z ropomaciczem miała coś usuwane, może jajniki, może przechodzi menopauzę? Dowiedz się, może to również zmiany hormonalne?
Na takie problemy nie pomoże psychoterapia.

Odnośnik do komentarza

Chyba wogóle wierzyla w krwiotwórczą moc buraka i chyba lubila buraki. Często robiła sobie zakwas buraczany i go piła. albo barszczyk z gotowanych buraków uzupełniala tym zakwasem.

Oczywiście okresowo za radami sióstr pila te preparaty TP1 i TP2 dr Podbielskiego. Moja mama za bardzo nie wierzyla w lekarzy i lekarzom, choć niejednokrotnie uratowali je życie.
Umarła na raka piersi z bardzo bolesnymi przerzutami do kości w wieku 89 lat. Nie chciała niestety poddać się żadnej operacji.Uznała, że to już jej czas.

tutaj mapki stóp i dłoni z obrazem odwzorowań
http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_mapy_dloni_i_stop.html http://www.fazi.nstrefa.pl/refleksologia.html

Na tym filmie(z przerwami-taka jakość filmu) pan nie zaczyna jednak od nerek, a we wszystkich dawniejszych ksiązkach zwracano uwagę, że to jest rodzaj odtruwania organizmu poprzez nerki i pierwsze i najważniejsze trzeba te nerki uruchomić, aby jakieś ewentualne złogi mialy jak organizm opuścić. Ponadto pan męczy jedna stopę w jakimś obszarze i zaraz przechodzi na ten sam obszar do drugiej stopy. Ja obsprawiałam najpierw jedną stopę a potem drugą, ale może powinno się robić jak on zaleca.

Tutaj coś o masażu klasycznym kręgosłupa.

Odnośnik do komentarza

Przepraszam za pogrubienie, które niczemu nie służy i niestety opublikowało mi się tylko kawałeczek informacji o mojej mamie. O osobie ,która chorowała zawsze na nerki, wiecznie rodzila kamienie, przebyła niezliczona ilość operacji, które usuwaly z moczowodu lub nerki kamienie i w końcu celem ratowania usunięto jej nerkę, bo tez już gniła. Tak że wiele lat żyła tylko z jedną nerką, chyba ponad 30 lat. Jak nie stracę cierpliwości to znów napiszę jak mama sobie radziła ze zdrowiem swoich nerek

Odnośnik do komentarza

Mojej mamie tez robiono analize złogów z nerki, ale jej dieta jakos nie pomagała, ustalono, że ma taki organizm, który wadliwie coś sobie odklada.

Nerki a potem nerkę trzeba było ciągle plukać czyli pić dużo płynów. Nie należało pić wody dostępnej w handlu, bo mogłaby być wysoko zmineralizowana i jeszcze więcej złogów mogłoby sie odłożyć. Mama pijała wodę Jana dostępną w aptece. Ponadto kupowała całe pęki pietruchy z natką i taki wywar z tego wygotowywała i to piła. Seler sobie gotowała i pila tę wodę spod niego. Piła dużo ziól: pokrzywę, krwawnik i bardzo dużo skrzypu. Preparaty Bonifratów z nawłoci.

Mama ciągle kontrolowała, czy nie ma zastoju płynu, czyli czy wypuszcza z siebie tyle, co wpuszcza. Jeśli uznawała,że ma zastoje w moczu, natychmiast pila lek oparty na ziołach, taką pastę Fitolizyna. Okropny to ma raczej smak, ale zawsze przy bólu, lub zastoju płynu trochę pomagało. Oczywiście powinna tę pastę używać bardziej cały czas, ale cale życie chorowała na nerki i czasem sobie robiła od niej odpoczynek a potem życie i tak jej przypominało o Fitolozynce. Jesli miała zastój wody w organiżmie natychmiast pila tez dużo ziól i robila sobie gorącą kąpiel.
Ponadto regularnie masowałam jej 2 razy w tygodniu stopy. Też twierdziła, że po tym masażu świetnie siusia. Nazywa sie to akupresura lub masaż reflekologiczny stopy i w tym urwanym linku już podałam namiary internetowe, choć ja sama uczyłam sie z ksiązek- nie było internetu. Też tyle samo razy robilam jej masaż kręgosłupa. Nigdy nie dotykałam kosteczek, kręgów tylko masowałam mięsnie wokól kręgosłupa i całe plecy- uważając, że nie mogę jej zrobić krzywdy jak samego kręgosłupa nie dotykam. Mama zawsze mówiła, że masaże jej służą. Nie bała się, że ma jakieś gdzies zastoje krwi i skrzep się urwie a ona dostanie udaru lub zawału. Wierzyła, że masaże jej bardzo pomagają. Myślę,że chodziło tez o to ,że czuła, że ktoś sie nia opiekuje, działała potęga dotyku, głaskania, przekazywania energii drugiemu człowiekowi.

Jak mama dostawała ataku, to cały organizm miala podrażniony: wątrobę, żoladek, trzustkę. W tym czasie niewiele jadla, trzeba jej było gotowac kleiki. Po takich atakach organizm nie mógł dojśc do siebie. Ja jeszcze wtedy byłam za młoda i nie znałam masaży, dopiero na swoich dzieciach się nauczyłam i zaczęłam je stosowac na swoich rodzicach potem. Jak organizm mamy nie mógl dojść do siebie, to ona robiała sie bardzo nerwowa i trwało to m-c, dwa albo i dłużej. Była wtedy bardzo trudna.Wtedy pila na noc melisę, czasem zażywała hydroksyzinę. Zeby organy w brzuchu wróciły do formy to pila np. na dzień kocankę.

Po operacjach trzeba było mamie podawać sok z buraków w sokowirówce wyciśniety. Buraki po wyciśnięciu musza odstać z godzinę, bo sa jakieś bardzo cięzkie. Najczęściej mieszalo się je z sokiem z jabłek i mama powolutku wypijala.

To co powyżej to byla pierwsza częsć postu o mojej mamie, która mi się uciekła i powtórzylam jak pamiętam.

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

Bardzo dziękuję za te wszystkie informacje. Mama stara się dużo pić jednak na razie to po prostu woda mineralna i herbatki owocowe ale faktycznie musimy się skupić bardziej na ziołach i wodzie Jana.
Dzisiaj mama znowu nie spała całą noc i rano już była tak wykończona, że wzięła tabletkę Nasen.. Było to ostatnie pół tabletki zostawione na czarną godzinę, także w przyszłym tygodniu za wszelką cenę będę się starała nakłonić ją żeby poszła do Bonifratów

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

Witam!
Byłam dzisiaj u Bonifratów i dostałam siatkę leków dla mamy.. zioła do parzenia, syrop i 2 rodzaje tabletek; szafran i arktyczny korzeń.
Może ktoś z Was testował podobne zestawy od Bonifratów? mama wzięła dopiero rano ale teraz okazało się, że krwawi z dróg moczowych? nie jakoś bardzo ale na końcu sikania widać krew, krew nie leci z moczem. Może to być reakcja na któtyś składnik z tych lekarstw? Podobna sytuacja miała miejsce 2 tygodnie temu jednak to ustało i dalej nie było dalszego leczenia w tym kierunku..
2 zdarzenia łączy kilka faktów, w nocy mama brała forsen z melatoniną i dzień wcześniej mniej piła i sporo jezdziła samochodem.. lekarz wtedy na pogotowiu powiedział, że mógł się poruszyć kamień albo problem z krzepliwością..

Odnośnik do komentarza

Skoro jest krwawienie to nie brać i nie parzyć ziół. Konsultować z lekarzem. Szafran ma łagodne działanie przeciwdepresyjne, arkyczny korzeń to raczej działanie adaptogenne, czyli przystosowuje organizm do sytuacji nerwowych pomocny w przewlekłym stresie. Przydałby się skład syropu i ziół. Ale tak czy siak ja bym konsultował to z lekarzem i nie mieszał terapii ziołowej z lekami chemicznymi bo to się może żle skończyć. Jestem farmaceutą.

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

Mama nie może zażywać przede wszystkim leków przeciwbólowych i silnych psychotropów, takie informacje dostała u nefrologa...
to delikatne krwawienie praktycznie od razu przeszło, a nerka która zostałą jest wydolna, ma jakieś 2 małe kamyki..
na co dzień mama nie zażywa żadnych leków tylko teraz same zioła..

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Gdyby była wydolna to nie było by przeciwskazań dla leków. Leki w przeciwieństwie do ziół mają określony skład i dawkę, w przypadku ziół nigdy nie wiadomo co i ile tego czegoś w nich jest.
Leki poddawane są wielofazowym badaniom klinicznym aby określić ich wpływ m.in. na nerki i wątrobę. Zioła nie.
Poza tym gdyby nerka była niewydolna to mama albo by umarła, albo musiała podawać się dializom lub przeszczepowi, a ona ma na nią uważać!
Skonsultuj te zioła z lekarzem prowadzącym, o ile wiesz co podajesz mamie.

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

Jeśli chodzi o skład ziół to jest to mieszanka składająca się z 5 zestawów:
w 200g jest: kwiatostan głogu, lawenda, korzeń kozłka, szyszki chmielu, ziele serdecznika, liść mięty, ziele krwawnika, liść melisy
100g: głóg, lawenda, ziele męczennicy, korzeń kozłka. melisa, serdecznik
100g: ziele połonicznika, ziele rdestu, kwiat wrzosu, liść pokrzywy, liść prusznicy, korzeń lubczyku, pietruszka, liść brzozy, liść mącznicy, ziele nawłoci
100g: wrzos; głóg, lawenda, chmiel, mięta, krwawnik; melisa, rumianek, dziurawiec

Odnośnik do komentarza
Gość justynaaaaaaa

Na moją mamę już nic chyba nie działa.. zioła piła przez tydzień i nie było żadnej poprawy.. nawet nie wierzyła, że mogą jej pomóc..
w zeszły czwartek byłyśmy u kolejnego psychiatry z polecenia i od piątku zażywa Sedam 3 jednak teraz w znikomych dawkach bo 2 razy dziennie po 1/4 tabletki i mamy stopniowo zwiększać.. jeśli to nie pomoże to ja już nie widzę nadziei..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...