Skocz do zawartości
Forum

Otepienie brak energii gonitwa mysli


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 22 lata i spory problem na tle umyslowym. Wiem ze odpowiednio dobrane slowa i dobrze sprecywoane zdania pomoglyby lepiej zobrazowac moj problem.
Wiec postaram sie opisac to jak najlepiej potrafie.
Czuje sie oderwany od rzeczywistosci, tak jakbym mial zaburzenia swiadomosci i postrzegania. Zawieszony w swoim swiecie. Problem ten w bardzo duzym
stopniu utrudnia w normalnym codziennym funkcjonowaniu. Kazdego dnia gdy budzi sie moje cialo i wstaja z lozka, a wlasciwie zwloki bo jestem tak zmeczony,
ze z trudem rozpoczynam dzien to dopiero wtedy zaczynaja sie prawdziwe schody. Po przebudzeniu i w ciagu calego dnia jestem zdezorientowany, zagubiony
i zachowuje sie nerwowo. Pracuje i wykonuje czynnosci na ktore nie mam w ogole sil, nie mowiac tu o nawiazywaniu kontaktow, zdobywaniu
doswiadczenia i przeprowadzaniu normalnych naturalnych lub wnoszacych cos w zycie rozmow. Moja rozmowa jest bardzo plytka, szybko sie urywa,
nie potrafie zbudowac zdania, skierowac swoich mysli, powiedziec tego co chce bo z reguly nawet nie wiem co chce powiedziec. Straszne otepienie umyslu.
Nie koduje zadnych informacji z otoczenia tak jakby jakas bariera blokowala moj umysl. Proste wrecz banalne sytuacje do rozwiazania sprawiaja mi
trudnosc.
Dla przykladu czytam tekst lub slucham czyjejs wypowiedzi i nie potrafie jej dobrze zrozumiec i zweryfikowac jej wypowiedz. Momentalnie zapominam to co uslyszalem lub sie wydarzylo
przed chwila lub dzien czy dwa dni temu. Nie potrafie poznac osoby, moge z nia rozmawiac przebywac ale nie wiem jakie cechy charakteru jej przypisac.
Z koncentracja i skoncentrowaniem na czyms wzroku mam spory problem. Gdy na cos spogladam ciezko mi skoncentrowac na danym obiekcie wzrok,
ujac go w calosc w ogole obraz mi sie rozmywa czasami w takim stopniu ze dochodzi do podwojnego widzenia. Widok jak przy lekkim zezie.
Tylko to nie jest problem z oczami tylko z koncentracja za ktora odpowiedzialny jest umysl. Ciezko jest wyostrzyc obraz.
W umysle mam gonitwe mysli. Klebia mi sie bez ustanku i nie daja spokoju. I tu moze tkwic sedno problemu. NIe wiem czy moglbym to przypisac
do nerwicy nctrectw tylko nie takiej klasycznej, ze musze cos zrobic fizycznego np. rowno ulozyc klapki przy lozku albo sprawdzic czy zamknalem drzwi.
Sprawa jest gorsza bo to mysli nie daja mi spokoju i mozliwe ze paralizuja cale cialo, ktore jak napisalem wyzej jest ciagle zmeczone, totalny brak energii
witalnej, zdekoncetrowane z zaburzeniami poznawczymi i wywoluje problemy z pamiecia. Głowa jest zapchana od tego krazacego w niej gowna i nie ma sil
na zajecie sie codziennoscia i racjonalnym mysleniem. Zanikla moja wrodzona inteligencja i bystrosc. Smutne.
Tresc jest mocno ogolnikowa ale nie latwo mi pozbierac mysli i rozwinac ja z sensem.
Oczywistym jest dla kazdego, ze problem nie pojawil sie jak wszechswiat znikad. Poczatek mial gdy zaczalem jarac trawke. Nie stalo sie to po jednym czy
paru jointach. Bylo ich mnostwo i zdecydowanie za duzo. Zaczalem palic w wieku 16 lat calkiem zdrowy, zaangazowany i zadowolny z zycia. Zaczalem
spokojnie ale pojedyncze epizody palenia zamienily sie w moja codziennosc. W duzych ilosciach, za duzych najwidoczniej na moja glowe.
Poglebialem sie w swoich myslach i odrywalem od rzeczywistosci. Skutki tego juz znacie.

Psycholog, psychiatra?

Odnośnik do komentarza

Zapewne pourywały ci się połączenia neuronowe, w mózgu.
Dobra wiadomość jest taka, że one mogą się odtworzyć, a nawet powstać nowe. /nie jestem neurologiem, ale czytałam o tym/
Popracuj nad tym.
Najpierw przestań skupiać się na tym, co jest złe, czego nie możesz.
Myśl o tym, że z dnia na dzień, jesteś coraz sprawniejszy fizycznie i umysłowo, coraz szybciej kojarzysz i zapamiętujesz nowe rzeczy.
Gonitwę myśli przeganiaj myśleniem- jestem spokojny i opanowany.
Powtarzaj to sobie, jak najczęściej, wiele razy.
Zacznij ćwiczyć - polecam jogę, a dodatkowo jakiś spacer lub rower, ale też każdy inny wysiłek fizyczny jest wskazany.
Czytaj i oglądaj filmy dokumentalne, dużo uczą i są naprawdę ciekawe.

Nie licz, że od jutra wszystko się zmieni, potrzebny jest czas na naprawę.
Ale pozytywne zmiany nastąpią, zaręczam ci to, o ile będziesz konsekwentny i skorzystasz ze wskazówek.

Odnośnik do komentarza

Dzieki za wskazówki. Czym tłumaczyć i skąd sie bierze te chroniczne zmęczenie, które naprawdę mocno utrudnia normalne funkcjonowanie. Jesli organizm jest zmęczony to automatycznie spadają funkcje poznawcze, koncentracja itd. Obraz przed oczami rozmazuje mi sie i czesto sie zawieszam wzrokiem w przestrzeni i umysłem. Poprostu łapie zwieche. Staram sie to kontrolować. Ale nie dam rade ciagle płynnie funkcjonować. Od czego sie to bierze. Oczy łzawią mi sie przy jasnym świetle i szczypią tak jakbym miał w nich piasek. Gęsta flegma w gardle utrzymuje sie od około 2 lat. Nie wiem czy to moze niec jakis wiązek ale mam uczucie ze uciskają mi kręgi w kręgosłupie, czasem nawet rano gdy budzę sie ból jest promieniujący az czuje go w klatce piersiowej.
Mam zamiar wybrać sie do psychologa omówić moje problemy. Wykonać potrzebne badania i uporać sie z moim problemem. Wykonam tez badania na tarczyce. Musze cos z tym zrobic, nie chce przegrać życia, chce sie piać w gore. Ale w tej chwili jest bardzo ciezko...

Odnośnik do komentarza

Wszystko to może mieć tło nerwicowe, ale niekoniecznie. Dobra myśl, żeby wpierw zrobić badania na tarczycę, zrób też badania krwi pod kątem niedoborów (podstawowe badania krwi i moczu, glukoza, kreatynina, mocznik, ASPAT, ALAT, poziom bilirubiny, lipidogram). Bardzo możliwe, że brakuje Ci magnezu i stąd to chroniczne zmęczenie. Może masz anemie, lub jakiś ucisk na kręgosłup, napięcie mięśni może powodować zawroty głowy, zaburzenie widzenia, mroczki itd
Chociaż wygląda mi to na nerwicę, tylko to dziadostwo przysparza tyle dolegliwości (najpewniej) psychosomatycznych. Może jakiś przewlekły stres Cię dobija.
Jaranie niektórym nie szkodzi, wręcz pomaga ( któż to wie na pewno :) ), a u niektórych podatnych na zaburzenia może przynieść tylko szkody.
Taki mały wyciąg.
"Przy długotrwałym używaniu THC może dojść do wywoływania chorób i zaburzeń psychicznych. Kilkakrotnie wzrasta ryzyko zachorowania na schizofrenię (np. Thornicroft, 1990). U osób podatnych THC może też wywołać stany depresyjne, myśli samobójcze, bezsenność, lęki, psychozy, zaburzenia koncentracji, ataki paniki i urojenia prześladowcze. Nawet słynny raport WHO, niezwykle przychylnie traktujący marihuanę, podaje: ''Sugestywne dowody wskazują, że duże dawki THC mogą wywołać ostrą psychozę z przewagą takich objawów, jak splątanie, amnezja, złudzenia, halucynacje, lęki, pobudzenie i hipomania [...] Osoba, która w wieku dojrzewania paliła konopie co najmniej 50 razy, w wieku 18 lat ponosi 2-3 razy większe ryzyko zachorowania na schizofrenię, niż młody człowiek, który nigdy nie palił konopi''. Jeśli nie wiesz, czym jest schizofrenia - proponuje się zainteresować.

Jak każda używka zmieniająca świadomość - marihuana przyjmowana przez ludzi młodych opóźnia ich rozwój emocjonalny. Palacz nie uczy się radzenia sobie z emocjami ani też konstruktywnego rozwiązywania problemów. Marihuana palona w młodym wieku sprawi, że Twoja osobowość będzie zniekształcona: będziesz mniej odpowiedzialny, będziesz mało odporny na stres i pozbawiony głębszych aspiracji życiowych (cele życiowe po pewnym czasie sprowadzają się do planów przeżycia kolejnej fazy).

Najczęstszym i najłatwiej zauważalnym przez otoczenie osoby palącej marihuanę jest zespół amotywacyjny. Choć niektórzy badacze spierają się o to czy traktować go za odrębną jednostkę chorobową - to bezdyskusyjne są jego objawy. Najczęściej są to: zmniejszona energia, spadek ambicji, nieadekwatna ocena sytuacji, wyraźne pogorszenie pamięci, roztargnienie, rozkojarzenie, nieracjonalne myśli, skłonność do ulegania sugestiom, kłopoty w porozumieniu się z innymi, zanik zainteresowań. Niektórzy badacze twierdzą także, że zespół amotywacyjny może wystąpić jedynie u osób o określonych cechach osobowościowych (za: Drug Use And Abuse, 1999) . Moje osobiste obserwacje osób palących wykazują jednak, że zespół amotywacyjny występuje bardzo często"
http://zielonemity.republika.pl/mity.html

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Niektore z wymienionych objawow skutkujacych paleniem trawki i prowadzeniem zycia wegetatywnego przez 4 lata mam juz za soba np. urojenia, mysli samobojcze i napewno wiele innych. Walcze ze soba juz ponad 2 lata. Staram sie nie izolowac spolecznie chociaz ograniczam sie do minimum. Przeprowadzam rozmowy, ktore sa konieczne a nie dla przyjemnosci. Pracuje od 9 miesiecy za granica. Staram sie zyc jakos normalnie, choc robie to wbrew sobie bo najchetniej zaszylbym sie gdzies ale pewnie nie wynikloby z tego nic dobrego. Wracajac do natloku mysli, o ktorych pisalem. Ciagle mam fleshbacki, przypominaja mi sie sytuacje,ktore sie wydarzyly i mam je przed oczami. Czesto je automatycznie analizuje i przez chwile albo pare minut jestem odciety od swiata. Potrzebuje dobrego lekarza w okolicach Rzeszowa. Prosze o jakies sugestie jesli takowego znacie.
Druga sprawa zainteresowaly mnie te pourywane polaczenia neuronowe i trafilem na watek w internecie gdzie osoba opisuje podobne dolegliwosci do moich. Pare osob polecilo mu lek neuroleptyk o nazwie solian. Ludzie pisza ze jest znaczna zauwazalna poprawa.

Odnośnik do komentarza

Pomysł z przebadaniem się, jest dobry.
Być może brakuje ci tylko magnezu i ruchu na świeżym powietrzu, ale warto sprawdzić resztę.
Mam podobnie, w sensie przypominania sobie o jakiś głupotach z przeszłości i wałkowania ich w umyśle. Już je wyłapuję, nie pozwalam im się "zagnieździć" w umyśle, zmieniam je na inne myśli.
Polecam naukę świadomego myślenia, wtedy łatwiej sobie radzić z niechcianymi myślami.

Odnośnik do komentarza

Żeby radzić sobie z niechcianymi myślami to trenuje się właśnie to żeby się na nich nie skupiać, a gdy próbujemy kontrolować to pojawia się nerwica i niechciane myśli.

Z tą schizofrenią jest inaczej. Osoby chore częściej sięgają po trawkę, osoby mniej dojrzałe emocjonalnie częściej sięgają po używki, podobnie jak osoby bardzo wrażliwe emocjonalnie, odczuwające wszystko mocniej i myślące więcej.

Odnośnik do komentarza

Gdyby moj problem sprowadzal sie tylko do tego czy mam kontrolowac mysli ktore przeplywaja przez umysl to nawet bym nie zajrzal na te forum. Jednak kazdy wpis cos wnosi i milo ze ktos to czyta. W pierwszym poscie opisalem dokladniej moje problemy.
Musze przeczekac do wakacji bo dopiero wtedy wracam do Polski i bede sie mogl oddac w rece specjalisty. Jesli uda mi sie wygrzebac z tego bagna to napewno napisze na tym forum post.

Zainteresowal mnie ten lek Solian - neuroleptyk. Bral go ktos?

Odnośnik do komentarza

"W umysle mam gonitwe mysli. Klebia mi sie bez ustanku i nie daja spokoju. I tu moze tkwic sedno problemu. "
Tak napisałeś i jest to jeden z twoich problemów.
Świadome myślenie ma właśnie pomóc w opanowaniu tych myśli, zauważaniu ich już na samym początku i nie dopuszczaniu do tego, by się "kłębiły" w umyśle.Zanim trafisz do lekarza, minie trochę czasu. Co ci szkodzi poczytać o tym i spróbować, czy to ci pomaga?
Ty piszesz już o kłębiących się myślach, czyli umyka ci cały początek, czas, gdy one narastają i wzbierają.
Obserwując siebie zauważyłam, że najpierw następuje pogorszenie samopoczucia i wtedy już robię się czujna . Łatwiej mi wtedy uporać się z myślami, zapanować nad nimi.

Odnośnik do komentarza

A jeśli nie przechodzą, to co? Mamy je zostawić i czekać na depresję? Ktoś wiele lat temu coś przykrego mi powiedział, mnie się to przypomniało, zaczęłam to "międlić" w umyśle, nastrój mi się pogarszał, a ja w kółko, na okrągło o tym myślę, tracę radość... Bez sensu!!!
Przypominają mi się inne przykre sprawy, jest coraz gorzej, fatalnie zaczynam się czuć, tracę radość życia , pogarsza się stan psychiczny i fizyczny, zaczynają się bóle.
Nie twierdzę, że u Bezeta tak to wygląda, ale tak wygląda to u mnie.
Przecież mogę wspominać dobre chwile, czemu przypominają mi się te złe?
Czemu narastają i z drobnej głupoty robię tragedię, która zatruwa mi życie?
Odkryłam to " czemu", po prostu wtedy to mnie zabolało, też międliłam to w pamięci, utrwaliło się i nadal tkwi we mnie. Tak jak wiersz, czy piosenka, którą często powtarzamy, też pozostaje na stałe.

Teraz, gdy to wiem i obserwuję swoje myśli, już na samym początku je wyłapuję i zmieniam na coś przyjemnego, albo wzmacniającego psychikę. Uczę się tych nowych myśli, tak jak wiersza.
I to zdecydowanie pomaga zachować pogodę ducha i zdrowie... Tak, i zdrowie.
Przed pogorszeniem się zdrowia, zawsze następuje spadek samopoczucia psychicznego. U mnie to zaobserwowałam, ale podejrzewam, że tak zawsze się dzieje.

Odnośnik do komentarza

Zastanowiło mnie, czemu ty uważasz, że samo przejdzie.
To kwestia wychowania i charakteru.
Ja byłam chowana w dużym reżimie, nie odważyłam się pysknąć, wszystko w sobie przeżywałam. A najbardziej, jeśli niesłusznie obrywałam.
Ty byłeś wychowywany inaczej. Mogłeś pyskować, czyli problem natychmiast wyrzucałeś z siebie. Do tego chwalono cię dopieszczano, więc masz narcystyczną naturę i krytyka do ciebie nie dociera. Najwyżej obrażasz się, że ktoś ma inne zdanie.

Odnośnik do komentarza

Dopowiadasz sobie wszystko do swoich teorii, a to co piszesz jest prawie zawsze oderwane od rzeczywistości.
W dzieciństwie mówili Ci, że masz się kontrolować i stąd natrętne myśli. Zamiast je faktycznie wyleczyć zmieniasz formę poprzez inną kontrolę. Może coś tam się poprawia, ale to półśrodek.

Jedyną realnie działającą metodą na natrętne myśli jest nauczenie się obserwacji ich bez interwencji. Mózg przetwarza nieprzyjemne zdarzenia, wyciągając je na wierzch i zmieniając im kontekst. Wystarczy się na tym nie zatrzymywać, tylko obserwować jako zewnętrzny obserwator. Myśli i uczucia sobie płyną, a Ty nimi nie jesteś i je obserwujesz. Koncentrując się na treści wzmacniasz te myśli, niezależnie od tego czy robisz to tłumiąc je (czyli to co robisz) czy wchodząc w treść myślową.

Odnośnik do komentarza

Www.akademiawitalnosci.pl tam jest odpowiedź na temat tego dlaczego cierpisz na chroniczne zmęczenie i całą resztę. Wszystko bierze się z braku witamin i minerałów. Jeżeli zależy ci naprawdę na zaczeciu żyć na nowo zmień dietę. Poczytaj o szkodliwości cukru i glutenu. To wymaga wysiłku ale niestety nie ma zmiłuj. Spróbuj wyeliminować te dwa składniki do minimum choćby przez tydzień i obserwować siebie i swoje ciało. Radzę zacząć dokształcać się w zakresie zdrowia na własną rękę. Poszukaj w internecie dokładnie to nie boli a można być naprawdę zdziwiony m. Warto zapoznać się z książką o ile dobrze pamiętam nazwisko autora to William Davis pt. Dieta bez pszenicy. W sieci są dostępne fragmenty tej publikacji gdzie w skrócie tłumaczy się o szkodliwości tego zboża.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...