Skocz do zawartości
Forum

Jak pokonać nieśmiałość?


Gość blodyna

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 18 lat i uczęszczam do LO. W sumie odkąd pamiętam zawsze byłam troszkę nieśmiała. Teraz dopiero zdaje sobie sprawę jak bardzo wpływa to na moje życie. Może nie mam wielkich problemów, żeby nawiązać z kimś znajomość,ale bardzo szybko się peszę i brakuje mi pewności siebie przez co szybko tracę kontakt z druga osobą. Nie przepadam za robieniem zdjęć, ponieważ później nie mogę na nie patrzeć. Gdy mam coś powiedzieć przed całą klasą bardzo się denerwuje i momentalnie jestem cała czerwona. Nie potrafię wypowiedzieć własnego zdania szczególnie wobec rodziców, co bardzo mnie irytuje,ale mimo wszystko nie wiem jak z tym walczyć. Niedługo skończę LO i chciałabym zacząć nowe życie w którym będę pewna siebie i nie będę miała problemów z nieśmiałością. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedz!

Odnośnik do komentarza
Gość Luki888888

Cześć. Jestem Łukasz i dwa latka starszy ;). Doskonale wiem o czym mówisz. Ja też miałem z tym problem. Ogólnie nieśmiałość to cecha korzystna ale oczywiście z umiarem :). Najważniejsza jest praca nad sobą i bycie sobą. Troszke mnie ciekawi ta nieśmiałosc wobec rodziców. Też w sumie byłem taki i to całkiem nie dawno. Zmieniłem sie odkąd poznałem miałem nadzieje dziewczyne życia ale niestety to chyba nie to.Normalnie na spontanie gadam o wszystkim z matką. To pomaga uwierz...trzeba sie przełamać a potem to już jest super. Jak chcesz pogadać,napisz *** Można wymienić się poglądami i uczuciami. 3maj sie...

Odnośnik do komentarza
Gość rozaliam

Musisz ćwiczyć przemówienia, np. przed lustrem. Musisz się przyzwyczaić do słyszenia swojego głosu. Jak będziesz ćwiczyć to mów bardzo pewnie siebie, akcentuj wypowiadanie swojego zdania. Potem coraz częściej mów otwarcie w rozmowie ze znajomymi i rodzicami. Twoje zdanie jest ważne. Masz prawo się nim dzielić z innymi.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że Twoja nieśmiałość wynika z kompleksów. Jestes niezadowolona z siebie, piszesz, że nie możesz patrzeć na siebie na zdjęciach i brakuje Ci pewności siebie. Nad tym musisz popracować, aby pokonać niesmiałość. Musisz siebie polubić. Kiedy oglądasz swoje zdjęcia, nie doszukuj się jakichś wad czy niedoskonałości, które widzisz tylko Ty. Często jest tak, że wydaje nam się, że mamy za duży nos, krzywe ucho, krostkę na pół twarzy, a w rzeczywistości nikt oprócz nas tego nie zauważa. Jeśli będziesz się skupiała na tym czego w sobie nie lubisz - będziesz to widziała. Dlatego nie patrz na siebie co jest nie tak, ale spójrz jak na obcą dziewczynę, ogólnie, że jest ładna, ładnie się uśmiecha i wyszła tak jak inni, czyli niczym dziwnym się nie wyróżnia. Jeśli chodzi o rozmowy, kiedy chcesz przedstawić własne zdanie, na jakiś temat, napisz sobie krótko co chcesz powiedzieć na kartce i jeśli potrzebujesz - wspomagaj się takim konspektem. Jeśli nie możesz mieć ze sobą kartki, np. przy referacie, dobrze jest uczyć się tego co chcesz powiedzieć w punktach, np. określasz 5 punktów, które chcesz przedstawić, starasz się je zapamiętać i swoim słuchaczom je prezentujesz. Jeśli zapomnisz punktu 3 - nie zrażaj się. Przejdź do 4, a 3 wkrótce się przypomni. Musisz zaufać sobie, nabrac pewności siebie, uwierzyć w to, że absolutnie nie jesteś gorsza ani słabsza od innych. Jesteś fajna, ładna, inteligentna, a zdjęcia niech podziwiają inni, bo my sami względem siebie nie zawsze jesteśmy obiektywni. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość nieznana nikomu

Witam wszystkich.
Nie jestem stałą bywalczynią, ale może właśnie dzięki temu odważyłam się opisać mój problem. To, że jest źle wiem dokładnie jednak może świeże spojrzenie postronnych osób pomoże mi coś z owym fantem począć.
Za mną 7 lat małżeństwa. Wzloty i upadki wiadomo i jeden niekończący się problem. Mąż - dziwny z niego człowiek, może właśnie dlatego aż tak mi na nim zależy.Zawsze był trudny, w sumie nie dziwiłam się temu, gdybym ja miała tak traumatyczne przeżycia z dzieciństwa pewnie byłabym jeszcze gorsza. Jego rodzina to dla mnie jedna wielka zagadka. Ojciec nie żyje od wielu lat. Matka zaborcza kobieta, niegdyś alkoholiczka, którą dziś wszystkie dzieci uznają za prawdę objawioną. Nie umiem zrozumieć jak można tak bardzo zdawać się na zdanie kobiety, która kiedyś o dzieci w ogóle nie dbała.
W domu alkohol nie jest tematem tabu, w zasadzie piją wszyscy bez krempacji, jedna zasada tylko obowiązuje "nie upijać się". I tak w czasie gdy ja walczę z mężem by odstawił rytuał co dziennego piwa od mamy dostaje na nie przyzwolenie. Wielokrotnie wyprowadzał się ode mnie z tego właśnie powodu. Wracał do mamy by móc swobodnie dopijać puszkę piwa. Po tygodniu lub dwóch wracał bo jak mówił tęskonata mu nie pozwalała tam zostać. Wulgarność jest u nich tak normalna jak u normalnych ludzi słowo dziękuję. Jednak rodzina ta przed obcymi gra idealny świat, tam nikt nikogo nie obraża, wszyscy są grzeczni i dobrze wychowani tylko nie wiedzieć czemu zawsze otaczają się złymi ludźmi. Sąsiedzi są podli, wszystkie synowe to idiotki, nawet jedna z córek to ...(tu padają rozmaite obelgi). Mój mąż niby jest za mną, niby martwi się i troszczy ale na każdy dzwonek matki leci jak poparzony.
Sama nie wiem co myśleć

Odnośnik do komentarza

Współczuję... Nie wiem, czy mogłabym żyć z takim, powiedzmy sobie szczerze, pantoflarzem, który nie stroni od alkoholu... Twój mąż wyniósł złe nawyki z domu, ale zgodnie z zasadą "syn złodzieja nie musi być złodziejem" istnieje szansa, że przestanie je powielać. Ila lat ma Twój małżonek? Czy sylwetka ma dla niego jakąś wartość? Jeśli tak, to czas go uświadomić, że mięsień piwny rośnie... Macie dzieci? Czy on wie, że nie jest dla nich wzorem ojca rodziny? Że nie stanowi autorytetu? Poza tym, trzeba by go uświadomić, że jego zachowanie jest po prostu niemęskie... Może jak mu troszkę po ambicji pójdzie, to się otrząśnie.

Odnośnik do komentarza
Gość kaktusy

Witam serdecznie! Kiedy czytam inne wątki widzę jakie ludzie mają ogromne nieszczęścia i problemy. Myślałam więc, że nie powinnam tutaj pisać, ale jednak czuję ogromną potrzebę wyrzucenia z siebie tego co czuję i czego nigdy nikomu nie wyznałam.

Mimo, że mam wspaniałą rodzinę i dwie prawdziwe przyjaciółki czuję się samotna. Jestem nieśmiała, ale zaradna i asertywna. Te dwie ostatnie cechy wypracowałam sobie w czasie mojego krótkiego życia. Nie boję się spontanicznych, naturalnych, niedługich rozmów z ludźmi w miejscach publicznych. Przy moich przyjaciółkach i rodzinie jestem spontaniczna, mam poczucie humoru i jestem szczęśliwa. Mój problem pojawia się, gdy w moim otoczeniu pojawia się więcej niż trzy, może cztery osoby- zaczynam się zamykać. Sytuacja jest podobna, gdy poznaje kogoś nowego. Nie potrafię być sobą, chociaż próbuje. Mam trudności z kontynuowaniem rozmowy. Gdy po spotkaniu wracam do niej myślami, do głowy przychodzi mi mnóstwo tematów i pomysłów jej rozwinięcia. To nie jest tak, że nie odzywam się w ogóle, ale to co mówię jest wypowiedziane na siłę. To dla mnie bardzo przykre, że tylko moje najbliższe osoby wiedzą jaka jestem. Nieśmiała byłam zawsze. W dzieciństwie czasami wolałam bawić się sama, ale nie nieustannie. W szkole nie potrafiłam odezwać się w klasie w czasie lekcji, chociaż czasem miałam dużo do powiedzenia. Bardzo mnie to męczyło. Ale nie byłam całkiem odosobniona, w moim życiu przewinęło się paru przyjaciół (takich z dzieciństwa). W podstawówce po sześciu latach byłam zżyta z moją klasą. Może czasami potrzebuję odrobinę samotności, ale nie lubię jeździć sama na rowerze, sama spacerować, a nawet jeść:). Jedna z moich przyjaciółek ma chłopaka i jest szczęśliwa z czego bardzo się cieszę, ale nie mamy już tyle czasu dla siebie, druga mieszka daleko, ale spotykamy się raz w miesiącu i w miarę możliwości rozmawiamy. Teraz wybieram się na studia i boję się, że będzie tak jak w LO, gdzie nie znalazłam znajomych, z którymi mogłabym teraz spędzać czas. Może po prostu miałam pecha, ale obawiam się, że spowodowała to moja dziwna nieśmiałość. Nie szukam znajomych na siłę, chciałabym aby było to spontanicznie tak jak moimi przyjaciółkami.
Powinnam dodać, że mam kompleksy, ale wydaje mi się, że każdy je ma. Wiem, że wszystko siedzi w mojej głowie i najważniejsza jest osobowość, której nie potrafię zaprezentować. Mężczyźni czasem patrzą na mnie, uśmiechają się, jeszcze rzadziej zaczepiają. Ale ja w takich sytuacjach uciekam, dlatego że boję się, że czar pryśnie. Mam poczucie, że zwalczyłam już trochę tą nieśmiałość, ale cały czas czuję, że ona mnie ogranicza. Nie wiem jak z tym walczyć:( Może komuś się udało?

Odnośnik do komentarza
Gość nieznana nikomu

on ma 35 lat. Jest szczupły więc argument brzuszka odpada. Obawiam się że z piwa też nie zrezygnuje bo niby czemu? Przecież tylko mnie to przeszkadza. Mamy dwoje dzieci syna i corkę. Dwa tygodnie temu syn miał komunię a tatuś tydzień przed tym zostawił nas po kolejnej mojej pròbie odwiedzenia go od popijania. Oczywiście na komunii był u syna a dzień później wrócił do domu. Do matki od tej pory biega każdego dnia.

Odnośnik do komentarza

Witam,
Jestem osobą bardzo wrażliwą i nieśmiałą. Moja nieśmiałość stała się tak chorobliwa, że doprowadziła do samotności. I nie mam tu na myśli braku sympatii itp. tylko zwykły brak kontaktu z ludźmi. Prawie nie mam znajomych, i ani jednej przyjaciółki. Kiedyś miałam tylko że mieszkamy od siebie daleko i po skończeniu podstawówki nasze drogi się rozeszły. Nie potrafię się odnaleźć w gimnazjum, teraz idę do drugiej klasy. Niedawno pojawiły się myśli samobójcze, rano nie chcę wstawać, bo nie mam po co, co 2-3 dni płaczę. Najlepiej czuję się w gronie bliskich mi osób, ale najpierw musiałabym znaleźć takie grono. Mam kochaną mamę i siostrę, ale to mi nie wystarczy, potrzebuję znajomych. Boję się podejść do ludzi, cały czas jestem spięta i samotna. Co robić? Boję się, co będzie, kiedy dorosnę. Teraz mam w domu przynajmniej rodzinę, a jak się wyprowadzę to ja chyba umrę z samotności. Teraz na wakacjach jest najgorzej. Nie mam żadnego kontaktu z ludźmi. Przez nieśmiałość.

Odnośnik do komentarza

Jesteś jeszcze bardzo młoda. Ja w tym wieku też byłam nieśmiała, w klasie miałam prawie samych chłopaków, dokuczali nam, na wfie na każde nie obicie piłki były szmaty i kur....Wf to był dla mnie koszmar, teraz żałuje że się ich tak bałam. Nie masz się czego wstydzić, nikt Ci nic nie zrobi, ludzie nie zaczną Cię zauważać jeśli Ty sama nie otworzysz ust:) Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...