Skocz do zawartości
Forum

Chłopak nigdy nie wyciąga pierwszy ręki na zgodę


Gość małaaamiii

Rekomendowane odpowiedzi

Gość małaaamiii

Hej jestem w związku 5 lat . Kiedy pokłócimy się on raczej nie wyciąga pierwszy ręki, chyba, że w ja w nerwach wykrzycze mu jaką przykrość mi wyrządził i stoi pod ścianą wiec przeprosi a tak to rzadko się zdarza... Kiedy się nie kłócimy jest super, dogadujemy się, razem coś planujemy rozumiemy siebie tak mi sie wydaje. On chyba nie chce gadac o problemach, nawet jak mysle, że to jego wina to juz nie moge po tygodniu i się oddzywam.. wiem jestem glupia, a on nawet czasem się nie odezwie jak ja zrobie pierwszy rok. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że mu na mnie nie zalezy. Ale kurde w zyciu tak właśnie nie jest... Dajcie jakieś konstruktywne porady, oddawanie też nie oddzywaniem uważam to nie jest rozwiązanie problemów.

Odnośnik do komentarza

On jest jaki jest,znasz go najlepiej i nie ma na to sposobu,
wychodzi na to ,że jak chcesz z nim być to powinnaś to zaakceptować,
od początku pierwsza wyciągasz rękę ,nawet wtedy ,kiedy to nie on, a Ty powinnaś czuć się obrażona,
to już teraz ,wg mnie,tego nie zmienisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim to w związku powinna być obustronna szczerość, więc nie wiem czemu jak uważasz że to on zawinił, to postępujesz jakbyś uważała odwrotnie. Powinno się mówić i postępować w zgodzie z tym co się naprawdę myśli, i to w sumie zawsze, bez względu na to, czy się jest się w związku, czy nie. Poza tym takim zachowaniem jak teraz tylko utrwalasz obecną sytuację, zamiast ją uzdrowić. Chyba faktycznie wygląda na to, że mu nie zależy. Jeśli miało by być inaczej, to w czym by się to miało przejawiać?

Odnośnik do komentarza
Gość magdaaazz

miałam chłopaka, który był na tyle dumny, że nie umiał mówić przepraszam, zawsze to ja go do tego namawialam, w końcu zmieniło się to. po każdej kłótni czekałam aż on się odezwie i dopiero jak przeprosił to rozmawialiśmy normalnie. ty też tak powinnaś spróbować w stosunku do niego .

Odnośnik do komentarza

małaaamii, jesteś dość długo w związku i Twój chłopak zapewne przyzwyczaił się do tego, że za każdym razem Ty pierwsza wyciągasz rękę do zgody, nawet jeśli to Ty czujesz się obrażona i on powinien Cię przeprosić. Swoim zachowaniem utrwaliłaś reakcje partnera. Być może faktycznie mu nie zależy albo zależy mniej niż Tobie... Kiedy następnym razem się pokłócicie, partner Cię zrani i ewidentnie wina będzie leżała po jego stronie, nie wyciągaj pierwsza ręki do zgody. Poczekaj na jego ruch, zobacz, jak się zachowa, co zrobi. Milczeć w nieskończoność raczej nie będzie. Poza tym popracujcie nad komunikacją w związku. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Nie chciałabym podważać opinii psychologa, ale... serio? Foch sposobem na rozwiązywanie problemów w związku? Nie na tym chyba polega prawidłowa komunikacja. A związek nie polega na zmienianiu partnera.

Też wydaje mi się, że albo: a) zaakceptujesz to po prostu, przestaniesz strzelać fochy, może wtedy wasze relacje w ogóle się poprawią i nie będzie tyle powodów do kłótni b) jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to porozmawiacie szczerze i powiesz mu co Cię boli i co on może zrobić, żeby było między wami lepiej. Jeśli nie próbowaliście tak, to może zadziała. Tylko na spokojnie i bez oskarżeń c) rozstaniecie się.

Pamiętaj, że związek nie polega na zmienianiu partnera. On jest jaki jest, smutne to, ale Twoje fochy nie sprawią, że jemu zacznie zależeć i nagle stanie się otwartą, chętną do rozmów o problemach osobą. No nie będzie tak. Albo on się zmieni dla siebie albo nie zrobi tego wcale. Jedyne co możesz zrobić to przestać się wkurzać i poprawić w ten sposób wasze relacje. Wierz mi, tygodniowe milczenie nie cementuje związku. Jedyne co robi, to wywołuje w Twoim chłopaku poczucie winy, a to już ewidentna i złośliwa manipulacja z Twojej strony, karanie najbliższej Ci osoby i CELOWE ranienie jej po to, żeby się zmieniła.

Odnośnik do komentarza

~ankazz

przestaniesz strzelać fochy, może wtedy wasze relacje w ogóle się poprawią

Przecież ona nawet nie zaczęła strzelać fochów. Jak można więc mówić o zaprzestaniu czegoś, czego w ogóle nie zaczęła robić.
Jak na razie postępuje zupełnie inaczej, czyli mu ustępuje i generalnie godzi się na to, żeby bez względu na sytuację to jego było na wierzchu. Jak na razie właśnie takie postępowanie przynosi marne skutki(żadna niespodzianka), więc to logiczne, że należałoby zacząć postępować inaczej, a nie to powtarzać. :P
Dlaczego on ma się zmienić tylko dla siebie, to już wszystko ma robić z myślą o sobie? Wydawało mi się, że w związku myśli się zarówno o sobie, jak i o drugiej stronie. I dotyczy to w tak samo OBU stron. :P
Poza tym, nikt tu nie pisał o fochu, tylko o tym o czym pisał. Słowo "foch" to tylko Twoje określenie, pewnie mające na celu negatywne nacechowanie tego o co innym tu chodziło. I nie miało to nic wspólnego z CELOWYM ranieniem ani złośliwą manipulacją, OMG. :O

Odnośnik do komentarza

"(...) nawet jak mysle, że to jego wina to juz nie moge po tygodniu i się oddzywam.. wiem jestem glupia (...)"

Fochem nazywam nieodzywanie się do najbliższej osoby przez tydzień. Nazywam to też celowym działaniem, bo raczej trudno to zrobić przypadkiem, czy pod wpływem emocji. I też odradzam zaprzestanie takiego działania, skoro nie skutkuje :) Powtórzę jeszcze raz - związek nie jest po to, żeby zmieniać partnera, tylko po to, żeby go akceptować. Tak samo partner powinien zaakceptować drugą osobę. Zmieniać się można dla siebie, żeby być lepszym człowiekiem, albo żeby być szczęśliwszym w związku. Nie dlatego, że ktoś nas do tego zmusza, czy to bezpośrednio, czy manipulując naszymi uczuciami.

Wydawało mi się to oczywiste, ale może wyjaśnię - nie uważam, że związek w którym mężczyzna unieszczęśliwia kobietę jest w porządku. Mówię tylko, że wszelkie próby "naprawiania" takiego mężczyzny są skazane na porażkę. Oczywiście, że powinno się myśleć w związku o drugiej osobie. Ale jeśli ktoś tak nie robi od 5 lat, to nie wydaje mi się, żeby w mocy drugiej osoby leżało zmuszenie kogoś do zmiany takiego zachowania. Jeśli autorka nie jest w stanie zaakceptować swojego partnera takim, jaki jest, ani sama zmienić się tak, żeby poprawić relacje między nimi (żaden przymus), to powinna zakończyć tę znajomość.

Szkoda życia na zmienianie innych, bo ani siebie ani ich się tym nie uszczęśliwi. I wbrew pozorom bardzo dużo można zdziałać, również w kwestii relacji z innymi ludźmi, pracując nad sobą.

Mam nadzieję (niewielką), że rozwiałam Twoje wątpliwości franca, bo tylko dla Ciebie coś ten post wnosi, autorce już wcześniej przekazałam co miałam do powiedzenia i w przeciwieństwie do Ciebie, nie oburzyła się o to.

Odnośnik do komentarza
Gość małaaamiii

Po pierwsze ja nikogo nie ranie i nie strzelam fochów jak mi sie podoba wręcz przeciwnie, ale po ostatnie akcji nie mialam wyjścia, wydaje mi się ze mój partner szukał kłótni i wyobrażcie sobie nie oddzywa sie do mnie do dziś mimo, że napisaałm mu sms o co mu chodzi i niestety dodałam kilka nie miłych dość słów, ogólnie wiem, że źle zrobiłam proszę nie krytykujcie zachowania mojego. Nie wiem co mam myśleć, a najgorsze jest to, że zawsze kiedy sie powaznie kłócimy 2 razy na rok mam wrażenie, że to koniec związku. Z jednej strony tak jest z drugiej każde z nas wie, że gdybyśmy nie byli razem ponieślibysmy ogromną strate i chyba nikogo taka miłością nie darzylibyśmy już. I każde z nas otwarcie o tym mówi. Odezwałam się do chłopaka ugiełam się , że jest tania wycieczka na walentynki odebral telefon powiedział ze fajnie możemy jechać i powiedział że po mojej pracy się zdzownimy żebym dała znac czy są miejsca. Na drugi dzien daalam mu znać ze juz miejsc nie ma i on to olał (nie odezwał sie już) . Napisałam jeszcze dziś, że jesli to koniec to chce to wiedzieć tylko tyle też sie nie odezwał. Zazwyczaj w kłotniach gadal to koniec nigdy razem nie bedziemy i sie nie oddzywał. Czemu teraz nie napisał, że koniec i miałby luz. Teraz się już zawziełam i koniec jade na walentynki do przyjaciółki i mam zamiar dobrze się bawić.
Czuje się jakby mu nie zależało a jeszcze 2 tygodnie temu oglądaliśmy pierścionki zaręczynowe. Mamy plany związane z mieszkaniem i naszą przyszłością. Naprawdę dziewczyny szkoda gadać. Nie spodziewałam się i podkreslam nie wiem o co mu chodzi bo z mojego punktu widzenia. Wiem to jest dziecinna akcja na miare miłości gimnazjalnej, ale czy ktos ogarnia co u mnie sie dzieje?

Odnośnik do komentarza

Wg mnie, strzelanie focha jak to nazywacie,obrażanie się wynika z emocji,choć może zdarzać się z wyrachowania,
jeśli partner czuje się obrażony ,zamyka się w sobie,długo nie może się przełamać,dlatego się nie odzywa,nie można do niego dotrzeć,sam musi to przetrawić,
niektórzy obrażają się za błahostki,

nie wiem o co chodzi Twojemu chłopakowi ,ale ciężko żyć z taki partnerem ,co to obraża się o byle co,nie można z nim szczerze porozmawiać
i jeszcze do tego uważa ,że powinnaś się domyśleć ,o co mu chodzi.
Jeśli chcesz zobaczyć czy jemu na Tobie zależy,czekaj na jego ruch ,nie narzucaj się.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...