Skocz do zawartości
Forum

on mnie straszy ze zabierze mi dziecko[


Gość aniaaf

Rekomendowane odpowiedzi

Gość aniaafffff

Jonka dzisiaj maz zadzwonil na policje bo znowu sie wydzierala
Wiesz ze kiedy ten policjant przyszedl tamta wydzierala sie na policjanta dokladnie takimi slowami"co k...wa jakie ku..wa zaklucanie spokoju?!! itd..
Darla sie jak dzika i trzaskala czym popadnie.Niby maja ja przesunac do innego budynku tzn (oni ten kompleks w ktorym wynajmujemy )sie tylko zastanawia co robic?wiem tylko ze jezelibysmy sie przeprowadzili do tego lepszego mieszkania co ci o nim juz wtedy pisalam rownaloby sie to definitywnie ze nie bylo by z czego kupic domu czyli =zero domu.znowu przeprowadzic sie do czegos w podobnej cenie(juz szukalam)rownaloby sie nie mienie pralki a nie usmiecha mi sie prac publicznie rzeczy z innymi zwlaszcza kiedy mamy malutkie dziecko,stare meble,dywany itd te mieszkanie byl o tyle plus ze bylo odnowione..takie tanie mieszkania rowna sie gorsza okolica,ludzie i prawdopodobnie powtorka z tego tutaj moze nie az w takim stopniu..co robic??wlasciciele kompleksu nas juz zwodza od miesiecy nic tak naprawde nie jest robione zeby nam pomoc:((jaka mam pewnosc ze teraz cos zrobia?zadnej..

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Nawet w tej sytuacji on obwinia mnie o ta chora sytuacje.Obwinia mnie o to ze jedynym wyjsciem z tej chorej sytuacji jest wyprowadzka.obwinia mnie ze tamta sie wydziera i kur..uje.ja bylam rano w szkole i on zadzwonil po ta policje bo nie mogl czytac ksiazki,nie wtedy kiedy zona prosila (wtedy nie bylo wazne)tylko wtedy kiedy ON UZNAL ZA SLUSZNE!prowadzi jakas chora gre typu i"co przeprowadze sie tam gdzie chcesz i jezeli tam bedzie cos podobnego to sie wku..r.ie i bede mial do ciebie o to pretensje"...Moja matka jest przerazona tym co jej opowiadam i ja sama tez jestem.

Odnośnik do komentarza

~aniaafffff - bardzo dobrze się stało, że on zadzwonił na policję. Jeśli Ty zrobisz to następnym razem, nie będzie mógł mieć pretensji. Jak najbardziej, dzwoń, kiedy dochodzi do takich incydentów. Dobrze by było, gdybyś dogadała się jeszcze z tą drugą sąsiadką i zawiadamiałybyście policję na zmianę.
Może wtedy cokolwiek zmieniłoby się na lepsze.
~aniaafffff może Twój mąż jest egoistą, a może nie?
Jego argumenty mogą wynikać z niemożności podjęcia w tym momencie jakiegoś konkretnego kroku. On wie, że jest źle, ale też wie, że ma związane ręce. Irytuje się, ponieważ znowu pewnie zaczęłaś temat, a Ty dobrze wiesz, że jak on się wkurzy, zwłaszcza z tego (przeprowadzka) powodu, to nie przebiera w słowach.
Pisałaś niedawno, że po ostatniej akcji tej baby, analizowaliście możliwość przeniesienia się w inne miejsce, do mieszkania o podobnym standardzie i cenie, ale jednak coś Ci tam nie pasowało, brak pralki?
Na lepsze, droższe Was nie stać, bo dom...
Zastanów się, czy jego ostatni wybuch, był reakcją na Twoje kolejne żale na ten sam temat.
~aniaafffff , niestety, tak długo będziecie się kłócić, jak długo Ty nie zrozumiesz i nie pogodzisz się z faktem, że na ten moment nic nie jesteście w stanie zmienić.
Jedyne, co pozostaje Wam w tej chwili, to dążyć do eksmisji uciążliwej sąsiadki.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Mysmy mieli takich super sasiadow cpuny do ktorych chodzila masa ludzi po towar.. ryki krzyki i oni(kompleks)nic nie zrobi mimo skarg..nic...cpuny nadal sa czesc z nich gdzies zniknela a my jestesmy w nowym miejscu ale na tym samym kompleksie i dalej sa problemy.co robic wtedy kiedy po raz kolejny nic nie bedzie zrobione jak zyc?

Odnośnik do komentarza

~aniaafffff - ja Ciebie doskonale rozumiem, jest Ci tam źle, nie czujesz się bezpieczna, baba zatruwa życie, ale...on nic nie może zrobić.
Bardzo Cię proszę, nie pisz, że go nienawidzisz.
To jest Twój mąż. W tej trudnej dla Was sytuacji, powinniście trzymać się razem, wspierać się.
Dobrze wiesz, że nie poradzisz sobie z dzieckiem bez niego. Poszukaj w nim pozytywów, przyznaj mu czasami rację, pochwal za to jak się Wami opiekuje, nawet, jeśli masz jakieś żale.
~aniaafffff , zrób to dla siebie i dla Waszej córeczki.
Spróbuj, zmuś się do tego, żeby nie nawiązywać do tematu przeprowadzki.
MUSISZ TYMCZASEM POGODZIĆ SIĘ Z SYTUACJĄ W JAKIEJ SIĘ ZNALAZŁAŚ.
Przełam się proszę, nie walcz z nim, a sama zobaczysz, że między Wami będzie lepiej.
~aniaafffff - trzymam za Ciebie, za Was kciuki.
Serdecznie Cię pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Tutaj jonko juz nawet nie chodzi o ta durna przeprowadzke tylko o jego zachowanie jako calosc chcialam sie go zapytac co mam robic z tym moim sercem czy umowic sie do kardiologa to mi odp ze mam sie uspokoic ja mu na to ze proboje a on na to ze nie jest mi w stanie pomoc ze niby to robil przez 16 lat i mam sobie znalesc kogos innego kto sie mna zajmie.Mial do mnie problem ze bedac jeszcze w ciazy musial ze mna jezdzic po lekarzach na wizyty,mowil ze mu zabieram czas.To chyba wtedy zaczal zamieniac sie w nieczulego potwora.Takze mowil ze dla niego to malzenstwo nie istnieje ze zostalo zniszczone-to mi mowil juz kilka razy..a ja nadal z nim jestem

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, fajnie byłoby, gdyby mąż był czuły, opiekuńczy, wyrozumiały, ściągał z naszych barków każdy problem, a do tego zapewnił dobrobyt.
Problem w tym, że ideały nie istnieją.
Nie chcę bronić Twojego męża, ale być może on jest przytłoczony całą Wszą sytuacją; kiepskim mieszkaniem, fatalnym sąsiedztwem, obowiązkiem utrzymania rodziny, Twoimi ciągłymi żalami i nie wyrabia psychicznie.
Do tego z pewnością ma też wady, jak każdy człowiek, być może brakuje mu empatii.
Jeśli w tej chwili nie masz innego wyjścia z tej sytuacji, bo chyba nie masz? To musisz znaleźć sposób na przetrwanie.
Znasz go dobrze, wiesz co go denerwuje, więc wyeliminuj przyczynę.
Masz problem ze zdrowiem, idź do lekarza, poinformuj go tylko o tym, żeby zajął się w tym czasie dzieckiem. Nie oczekuj od niego wsparcia, bo wiesz, że go nie otrzymasz, przykre, ale prawdziwe. Musisz radzić sobie sama.
Wierzę ci, że czujesz się samotna w tym małżeństwie, ale jaki masz pomysł na zmianę na lepsze. Jego na siłę nie zmienisz, możesz go wziąć sposobem :)

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafff

Dziekuje jonko za wszystkie twoje porady tylko w sumie ty mi doradzasz bo jak wiesz nie mam nikogo kto moglby mnie wysluchac.Nawet wlasna matka mowi mi caly czas:nie wiem...Ale z drugiej str nigdy nie mialam w niej zadnego oparcia,wsparcia czy zrozumienia,przykre to....wiesz moj ojciec cale moje dziecinstwo pil alko. I mnie bil byly bardzo czesto awantury,matka byla za slaba psychicznie zeby sobie z tym poradzic zeby odejsc zeby mi dac lepsze dziecinstwo..ona urodzila sie tez w nieciekawym domu nawet mi kiedys powiedziala ze ona nie miala dobrego szczesliwego dziecinstwa to ja tez nie bede miec.mam do niej ogromny problem o to do dzisiaj.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaffff

Hej Ania. Czytam od jakiegoś czasu Twój wątek, rzeczywiście jesteś w trudnej sytuacji, to przykre. Ale mnie też się wydaje, że nie ma sposobu, żeby zmusić Twojego męża, żeby Cię wspierał i był bardziej wyrozumiały.

Ja bym Ci proponowała spróbować przestać uzależniać swoje szczęście od czynników zewnętrznych, czyli od zachowania męża, sąsiadów itd. Nie obraź się, nie piszę tego, żeby Ci dopiec, ale narzekanie tutaj nic nie pomoże. Człowiek ma to do siebie, że może kontrolować swoje myśli, to trudne, ale możliwe. Bardzo dużo tutaj piszesz o tym jak Ci źle, ja to rozumiem, masz powody. I na pewno w pewnym sensie przynosi Ci ulgę, jeśli się wygadasz i uzyskasz potwierdzenie, że jesteś w fatalnej sytuacji (bo wydaje mi się, że tego oczekujesz).

Ale to nie poprawia Twojej sytuacji. Znalazłaś tutaj zrozumienie i rozgrzeszenie z tego, że nie robisz praktycznie nic, żeby być szczęśliwa. Znowu - nie obraź się! Dążeniem do szczęścia nie jest ciągłe naprawianie męża, sąsiedztwa, mieszkania, otoczenia. Takie próby naprawy wszystkiego wokół budzą frustrację, bo to są rzeczy na które nie mamy wpływu i nie możemy ich zmienić. Za to mamy wpływ na siebie i siebie możemy zmieniać.

Możesz nauczyć się podchodzić z większym luzem do spraw związanych z miejscem zamieszkania. Jak ktoś wcześniej już pisał możesz spacerować z dzieckiem gdzieś indziej, możesz o pewnych sprawach po prostu nie myśleć, nie drążyć ich. Bo pomyśl, czy Ciebie to czyni szczęśliwszą? A przecież o to chodzi.

Może zamiast pisać tutaj o tym, jaki zły jest Twój mąż i sąsiedzi, pisz o tym, co Ci się udało, co Ci się podobało, co zrobiłaś dla siebie. O tym, jak można się cieszyć piękną pogodą na spacerze i o tym jak miło było spędzić czas z dzieckiem. Jak poznałaś sąsiadkę z którą dobrze Ci się rozmawia. Ciesz się tym, że kiedyś będziecie mieć własny dom, doceniaj to, że mąż ciężko na to pracuje, planuj, ciesz się przyszłością. I po prostu zaakceptuj rzeczy, których nie możesz zmienić.

Jesteś bardzo wrażliwą osobą i bez wątpienia dużo przeszłaś. I wydaje mi się, że w pewnym momencie się "zablokowałaś". Wydaje mi się, że nawet kiedy już zdobędziecie ten wymarzony dom... to ciągle będzie coś nie tak. Z tego co piszesz to trochę żyjesz swoim "męczeństwem", potrafisz być szczęśliwa. Nie odbieraj proszę tego wszystkiego jak atak. Czasami żeby być zadowolonym ze swojego życia trzeba wziąć za nie odpowiedzialność. A wszystkim innym troszkę odpuścić. Twój mąż też będzie szczęśliwszy z zadowoloną żoną i na pewno bardziej skłonny do rozmów i wsparcia :) Pozdrawiam Cię serdecznie, powodzenia.

Odnośnik do komentarza

~aniaafff , to prawda, że dzieciństwo ma ogromny wpływ na przyszłe życie, ale w momencie gdy człowiek staje się dorosły, przejmuje odpowiedzialność za swoje życie i to jak się w nim odnajduje.
Ludzie, którzy mieli trudne dzieciństwo, często mają w życiu gorzej, ale też Ci chowani w cieplarnianych warunkach, bywa że dostają od życia w tyłek. Nie ma zasady.
Ja uważam, że przede wszystkim trzeba polegać na sobie i tak się w życiu ustawić, żeby w miarę możliwości być samowystarczalnym.
Ja pochodzę z tzw. dobrego domu, moi rodzice byli małżeństwem idealnym (na prawdę), kochali się, szanowali, wspierali się, nie było w naszym domu alkoholu, z bratem mieliśmy piękne zabawki, fajne wakacje, zawsze nowe podręczniki do szkoły, oraz inne przybory, ubrani byliśmy skromnie, bo rodzice nie przywiązywali do ubioru większej wagi, miało być czysto i schludnie:(
Wydawałoby się wszystko pięknie?...a jednak.
Rodzice nigdy nie byli z nas zadowoleni, byliśmy poddawani bezustannej krytyce, wszystkie inne dzieci, czy to w rodzinie, czy po sąsiedzku były ich zdaniem od nas lepsze.
Nie byliśmy prymusami w szkole, ale uczyliśmy się dobrze, dla nich byliśmy słabymi uczniami. Dopiero po latach odkrywałam ze zdumieniem, że nie mieli racji. Byliśmy bici i wyzywani, traktowani przedmiotowo, nie mieliśmy prawa głosu, wypowiedzenie własnej opinii, groziło atakiem furii (zwłaszcza matki), spoliczkowaniem i długim wywrzeszczanym kazaniem, oraz innymi karami. Każde przewinienie było wielokrotnie wypominane...
Moi rodzice już nie żyją, jednak, mimo wszystko, będąc już dorosła, miałam z nimi poprawne stosunki. Matce parę razy wygarnęłam już po latach, ale ona niczego nie rozumiała, chyba do końca, uważała, że była dobrą matką.
Do czego zmierzam; dziwnym trafem, obydwoje z bratem weszliśmy w związki z ludźmi z rozbitych rodzin, jego żona DDA, po latach go zdradziła, rozeszli się, ułożył sobie życie na nowo i jest szczęśliwy.
Ja tkwię w nieudanym małżeństwie i jak już Ci kiedyś pisałam, żyjemy obok siebie, nic od niego nie potrzebuję, radzę sobie, choć...no cóż, nie ukrywam, że wolałabym mieć kochającego męża.
Czasami, gdy wspominam swoje dzieciństwo, ogarnia mnie złość i mam pretensje do rodziców, mój brat, nie.
Ale gdy się tak zastanowić, to przecież sama wybrałam sobie takiego męża, odejście byłoby trudne, do rodziców nigdy bym nie wróciła, ale nie podjęłam żadnego wyzwania.
Jak mówią, tak się wyśpisz, jak sobie pościelisz.
Dlatego staram Ci się doradzić na podstawie własnych doświadczeń.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaaffffff

Jonko kolejny jego kwiatek po raz setny zostalam zle potraktowana zle przez niego za glupote.Pamietasz jak ci ostatnio pisalam o moim samochodzie ze zostal uszkodzony?on to odkryl w poniedz.ja mu od razu powiedzialam ze musimy zadzwonic na policje pare razy to powiedzialam on odp; ale po co??!!zbyl mnie...teraz wyszlo ze sasiadce tez ktos uszkodzil samochod i baba z biura tego kompleksu mowi ze trzeba zglosic na policje no to teraz on to zrobi nie wtedy kiedy zona sugerowala prosila on sie wogole nie liczy z moim zdaniem !!!!druga sprawa mam karte kredytowa do sklepu kupilam sobie cos i ladnie to splacam.Niestety on przechwycil rachunek i teraz z ryjem na mnie o to ma pretensje..to nic ze splacam regularnie grunt ze jemu sie to nie podoba!teraz widze ze my do siebie wogole nie pasujemy, nie mam u niego zadnego wsparcia.problemem jest wszystko to ze zle sie czuje,ze wydalam na siebie ,ze sie czegos tam boje...

Odnośnik do komentarza
Gość aniaaffffff

Ja juz nawet nie chce od niego tego domu tylko chce spokoju a wiem ze tego spokoju nie bedzie dopuki bede z nim..co to za typ czlowieka kiedy zona mu mowi ze jest strasznie zmeczona ze jest mi ciezko pohodzic dom dziecko szkole a on na to ze jemu tez ciezko bylo..ze mam sie wziasc w garsc i tyle..
I te jego wieczne musisz sobie jakos poradzic!to po cholere jestem z nim skoro tak naprawde jestem z tym wszystkim sama?!

Odnośnik do komentarza
Gość do jonka

Ale piszesz ... kazesz schowac dume dziewczynie i zostac z toksykiem pod jednym dachem tylko dlatego ze ty tak zrobilas?!wiekszej ... w zyciu nie czytalam.Jakie dziecinstwo bedzie mialo to dziecko??niech ona stanie po skonczeniu szkoly na nogi i zacznie zycie sama a nie obok/kolo niego.co to za zycie tak ciagle w cieniu innego czlowieka.

Odnośnik do komentarza

~do jonka
Ale piszesz ... kazesz schowac dume dziewczynie i zostac z toksykiem pod jednym dachem tylko dlatego ze ty tak zrobilas?!wiekszej ... w zyciu nie czytalam.Jakie dziecinstwo bedzie mialo to dziecko??niech ona stanie po skonczeniu szkoly na nogi i zacznie zycie sama a nie obok/kolo niego.co to za zycie tak ciagle w cieniu innego czlowieka.

Nie czytałaś, jak widać całej historii~aniaffff oraz innych jej wątków, więc nie krytykuj.
Pozostanie w tym momencie z mężem, to dla ~aniaffff jedyne realne wyjście. A żeby przetrwać musi tymczasem uzbroić się w cierpliwość, znaleźć sposób na unikanie konfliktów, i właśnie żyć obok, skoro męża nienawidzi. A jak już stanie na własnych nogach, wtedy może podjąć jakieś radykalne kroki.
Chyba żyjesz z głową w chmurach, albo jesteś bardzo młoda i bez życiowego doświadczenia, jeśli sądzisz, że w każdej sytuacji można tak po prostu zwinąć żagle i z honorem pójść...no właśnie dokąd??? zwłaszcza mając małe dziecko. Obawiam się, że ~aniaffff , nawet jak skończy szkołę i znajdzie pracę ( a to dopiero za przynajmniej 2 lata) to i tak nie będzie jej stać na wynajęcie lepszego mieszkania niż to w którym aktualnie mieszka, zwłaszcza, że ma małe dziecko, chociaż życzę jej tego.
Łatwo siedzieć przed komputerem i radzić; rzuć go, albo spakuj mu walizki.
Faktycznie, bardzo mądre rady. Może oprócz takich banałów, udzielisz ~aniaffff konstruktywnej porady, po której czekać ją będzie już tylko szczęście do grobowej deski.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Jonko sprawa z ta wariatka sasiadka jest taka ze nikt nie przyjechal do niej aby sprawdzic czy moj donos jest prawdziwy.jestem tego pewna na 100%....kompleks w ktorym mieszkamy oklamal nas ze ja przeniosa do innego budynku tzn.w dniu w ktorym moj.maz zadzwonil na policje tak nam menagerka powiedziala ze jest taka mozliwosc i ze mamy zdzwonic sie z nia z kilka dni w zaden sposob nam nie pomogli klamcy jedni!.Kilka dni minelo i maz zadzwonil okazalo sie ze nic z ta sytuacja nie bedzie zrobione,narazie sie uciszylo..do czasu przyjda wakacje dziecko bedzie w domu cale dnie i znowu zacznie sie pieklo.juz tak bylo.policja byla i dostala TYLKO UPOMNIENIE!!!zadnych sankcji nic...pozostaje bezkarna tak jak byla..

Odnośnik do komentarza

Jedyny sposób na tę kobietę, to nieodpuszczanie ze skargami.
Porozmawiaj z tą sąsiadką, która też się na nią skarżyła.
Jeśli dwie rodziny będą składać zażalenia, to może w końcu ją gdzieś przeniosą. Telefony na policję, w skrajnych przypadkach, też może odniosą jakiś skutek.
Jeżeli w Waszym mieszkaniu słychać awantury jakie ona urządza, to może nagrywaj.

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Tamta sasiadka ta ktora mieszla bezposrednio kolo tej wariatki tez dziwna jakas ja i moj maz probowalismy nawiazac jakis blizszy kontakt ale tamta ma jakies uprzedzenia ostatnio ja maz na korytarzu spotkal to nawet na jego"dzien dobry"nie odpowiedziala...dziwny jakis ten narod jest;(

Odnośnik do komentarza
Gość aniaafffff

Tamta sasiadka jonko dala mi do zrozumienia ze nie chce byc wplatywana w to czyt.nie chce pomagac,nie odpowiada nam na powitanie,potrafi przejsc kolo nas bez slowa itp..co mozna w tej sytuacji jeszcze zrobic?

Ogolnie amerykance sa tacy ze kazdy patrzy sie na wlasny interes i nikt tutaj tak bezinteresownie nie pomaga...u tejze sasiadki pewnie chodzi o to ze ona samotna matka a ja mam meza taka wyczuwalna zawisc..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...