Skocz do zawartości
Forum

Jak postępować po gwałcie?


Gość fuga

Rekomendowane odpowiedzi

witam,

kilka dni temu w moim życiu miała miejsce okropna sytuacja. byłam na koncercie ze znajomymi, nikt z nas nie był w imprezowym nastroju, większosc czasu spędziliśmy w klubowej palarni. siedzieliśmy, piliśmy piwko i rozmawialiśmy. było bardzo milo. kiedy impreza się skończyła początkowo myśleliśmy, że jest przerwa. ludzie wychodzili większymi grupami, ale w sali gdzie odbywał się koncert nadal był spory tłum. potem okazało się że to głównie organizatorzy i ich znajomi, sama śmietanka, reszta gości została poproszona o opuszczenie klubu po wypiciu piwa itd. moi znajomi są z innego miasta niż ja, jest to jakieś 40 minut drogi. okazało się nagle, że mają transport i muszą wyjść. pytali mnie czy wrócę sama bezpiecznie i czy mogą mnie tu zostawić, uznałam że oczywiście. przecież całą imprezę nic się nie działo, ludzie dookoła wydawali się być w porządku i nic nie wskazywało na to że mogę czegoś się bać. powiedziałam im że dopiję piwko i dzwonię po taksówkę. i wyszli.
siedziałam przy stoliku i kończyłam pić, wtedy podszedł do mnie jakiś młody mężczyzna. na oko 25 lat. od początku dziwnie się zachowywał. zaczął mówić, żebym dała mu papierosa. uznałam to za chamskie i powiedziałam, że nie mam już papierosów, odwróciłam się i czekałam aż pójdzie.
"daj mi papierosa" powtarzał, zauważyłam że jest naćpany, że ma chyba coś nie tak pod czupryną, powiedziałam że okej, że dam mu całą paczkę i niech sobie pójdzie. zaczynałam się bać.
"nie będziesz mi mówić, k*wa, dz*wko, co mam robić" zaczął podnosić głos.
krzyczał na mnie że mam mu dać tego papierosa, nie wiedziałam o co mu chodzi, cały czas wyciągałam rękę z paczką prawie całych papierosów a on dalej nalegał. w końcu rzucił na mnie wiązanką przekleństw, że mu je*ie życie i mam się pier*olić, wstał i poszedł. odetchnęłam z ulgą, szybko zeszłam po ubrania do szatni i do toalety, zadzwoniłam po taksowkę i wyszłam.
klub znajdował sie w bardzo dziwnym miejscu, na kompletnym uboczu, przy jakiejś starej opuszczonej fabryce. dwa auta na krzyż co 10 minut, mały ruch. ludzi też mało bo większość osób która miała wyjść i nie została na to nieoficjalne 'after party' już wyszła. stałam tam sama i czekałam na transport. wtedy z klubu wyszedł on.
szedł bardzo szybkim krokiem, bardzo agresywnym. początkowo mnie nie widział. zauważył mnie w końcu ale przeszedł dalej. myślałam że da mi spokój. niestety, zawrócił. złapał mnie za twarz i za pupę, przycisnął do siebie i powiedział, że się go nie słucham. że mam mu to oddać. ja powtarzałam że może wziąć całą moją torebkę, portfel i telefon tylko proszę żeby zostawił mnie w spokoju. to było straszne. miał w oczach ogromne szaleństwo.. stawał się coraz bardziej agresywny, krzyczał i mnie wyzywał, dookoła nikogo nie było. w końcu mnie puścił. podjechał samochód. szybko wsiadłam przerażona do niej. a on ze mną....
byłam przerażona... od razu zaczął gadkę do taksówkarza. wypytał go o różne rzeczy i nie dał mi dojść do słowa a ja nie wiedziałam co zrobić. on powiedział do taksówkarza 'chwilka, zalatwie tylko sprawe' i zaczal mowic zebym mu to oddala to wysiadzie. polozylam mu cala torbe na kolana i powiedzialam prosze, mozesz wysiasc bo nic wiecej nie mam. zaczal na mnie znowu krzyczec. takowkarz patrzyl na nas zdziwiony, ja plaklam ale wygladalo to jak klotnia pary gdzie facet jest strasznie agresywny. zaczelam mowic do niego zeby go wyrzucil stad bo sie boje, bo nie mam pojecia kto to i czego ode mnie chce. taksowkarz taki dziadek, nie wiedzial o co chodzi. powiedzial ze mamy nasze problemy roziwazywac sami i tak dalej.
spanikowalam i wysiadlam szybko na swiatlach i zaczelam biec szybko. wyciagnelam telefon z kieszeni zeby zadzwonic predko po rodzicow lub chlopaka. jednak on byl tuz za mna.. telefon wypadl mi z reki jak pchnal mnie na ziemie.
a potem tylko... potem zaciągnął mnie za sobą nieco dalej, w jakieś krzaki, byłam oszołomiona, sparaliżowana strachem, był silny, wył wysoki. był agresywny. po wszystkim zostawił mnie tam zapłakaną...
kiedy się otrząsnęłam wyszłam było już prawie rano. poprosiłam jakąś dziewczynę żeby dała mi zadzwonić po kogoś. poprosiłam koleżankę która odrzuciła mnie do domu. nic jej nie powiedziałam.
nie powiedziałam nic nikomu. mój chłopak zaczał się czegoś domyślać. powiedziałam mu że mnie zaczepiał jakiś typ, że był agresywny i złapał mnie za pupę, że wsiadł do taksówki ale jak oddałam mu telefon to wyszedł.
on mnie ciągle dopytuje, martwi się, krzyczy, płacze, mówi że widzi że nie mówię mu wszystkiego, że mam mu powiedzieć bo mogę mu ufać i jeśli coś się stało to mam mu powiedzieć.
a ja nie chcę. nie chcę mówić tego jemu ani nikomu innemu. zrobi się z tego wielka afera. rodzice będą przerażeni, on oszaleje, policja, zeznawanie, sąd...
nie chcę tego. chcę o tym jak najprędzej zapomnieć. a nie umiem. ciągle płaczę. brzydzę się siebie. boję się. nie chcę nic. pomóżcie.

Odnośnik do komentarza

W sumie dziwnie się zachowałaś,nie powinnaś pozwolić mu wsiąść do taksówki ,w przeciwnym wypadku od razu w taksówce zadzwonić na policję ,podejrzewam,że wtedy zaraz by wysiadł...,
ale się stało i się nie odstanie,wg mnie powinnaś powiedzieć chłopakowi i rodzinie,zgłosić na policję,skorzystać z psychoterapii bo sama sobie z tym ciężarem nie poradzisz,

trzeba przełamywać strach i wstyd ,bo to powinien odczuwać oprawca, a nie ofiara,

najpierw wybierz się do psychologa,najlepiej kobiety,ona Ci powie co w tej sytuacji najlepiej zrobić.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Straszne, bardzo Ci współczuję, to musi być potworne dla Ciebie te przeżycia które Ci ten ch... zgotował, nie można go kryć! Na przemilczaniu tego on najbardziej korzysta, a Ty najbardziej cierpisz, dodatkowo dusząc w sobie to przez co przechodzisz. Nie może tak być, to on jest katem, a Ty ofiarą, i on i Twoje najbliższe otoczenie powinno to odczuć.
Idź na policję, i niech go jak najszybciej zaczną szukać.
Koniecznie też powiedz o tym chłopakowi. Przecież on i tak praktycznie wszystko już widzi, widzi że nie powiedziałaś wszystkiego, widzi całe Twoje cierpienie, i sam cierpi przez to, że nie może Ci pomóc, bo się przed nim nie otworzyłaś całkowicie. A przecież możesz mu zaufać, tak jak Ci mówi. To byłoby okropne-jakiś potwór rozwala dobry związek. Nie pozwól mu na to. Mówiąc chłopakowi okażesz mu zaufanie, a on Cię wesprze, i Wasza więź się ugruntuje.
Nie pozwól też zniszczyć sobie psychiki, idź do psychologa, potrzebujesz psychoterapii.

Odnośnik do komentarza

fuga, rozumiem, że jesteś przerażona, boisz się, nie chcesz nic nikomu mówić z lęku, ze wstydu, ale uwierz mi, że nie uda Ci się zapomnieć o tej traumie. Poza tym, musisz się zbadać, iść do ginekologa, bo oprócz ryzyka ciąży istnieje możliwość, że ten agresor czymś Cię zaraził. Trzeba to sprawdzić. Koniecznie musisz powiedzieć o wszystkim komuś, komu ufasz - bliskim, rodzicom, partnerowi. Potrzebujesz profesjonalnej pomocy ze strony psychoterapeuty. To jest ogromna trauma, z którą wiele kobiet nie potrafi sobie poradzić. Pozwól sobie pomóc i nie tłamś niczego w sobie, bo to Cię zniszczy od środka. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Chyba najłatwiej było by to zrobić w takiej kolejności: najpierw porozmawiać z chłopakiem, potem pójść na policję, jakbyś poszła z nim na pewno było by Ci raźniej, a potem do psychologa, bo na to masz dowolną ilość czasu.
Wiem, że jeśli chodzi o coś takiego to cholernie łatwo jest mówić, ale tylko tyle możemy tutaj zrobić, a to się tylko wydaje że jak się teraz schowasz w najciemniejszy kąt to Ci najbardziej pomoże, najszybciej zapomnisz i odzyskasz spokój, ale to tak nie działa. Jak się przełamiesz i zaczniesz działać to zobaczysz że jest inaczej, mimo tego co Cię spotkało i tego co teraz przeżywasz, wierzę że możesz to zrobić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...