Skocz do zawartości
Forum

Kłótnie i wątpliwości co do uczuć dziewczyny


Gość Hersk Oner

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Hersk Oner

Witam, z istnej desperacji tutaj wchodzę i proszę o opinie. Otóż rok temu poznałem przez internet pewną dziewczyne. Pisalismy na gg itd, dosc dlugo, pozniej do niej zadzwnilem i jeszcze nie spotkalismy sie w rzeczywistosci a juz sporo o sobie wiedzielismy. Po paru miesiacach przyszedł ten moment. Wyobraźcie sobie, że nasze pierwsze spotkanie... miało miejsce w jej domu, pojechałem tam i zostałem... 9 dni. Było wspaniale, od razu zaiskrzyło, naprawdę robiliśmy razem fajne rzeczy, wygladała na zadowoloną i szczęśliwą. Już drugiego dnia naszej znajomości w rzeczywistości odważyłem sie i ją pocałowałem. Powiem tylko tyle że sie jej spodobało bo przez następne dni robiliśmy to codziennie bardzo często. Ciężko mi było od niej wyjeżdzać, przedzien bardzo sie zesmuciłem że to już jutro. Ona się popłakała, mi też poleciała łezka, oczywiście ukryłem to przed nią. Lecz w dzień wyjazdu bardzo zawiodło mnie pożegnanie. To dopiero początek moich wątpliwości które chce opisać. Otóż wyglądała na wcale nie na smutną, uśmiechneła się i powiedziała żebym już szedł bo jej tata czeka żeby mnie odwieźć na dworzec (tak jakby) wiem, no to że nie ryczała i nie lamentowała że już jade to nic tak naprawdę nie znaczy, mam rację? Wróciłem do domu, i pare tyg później znow do niej pojechałem. Po kilku takich spotkaniach już byliśmy parą, zakochałem się, na rzekomo też. Zaintrygowało mnie to, że ona jest piekna a ja no cóż... raczej z tych mniej atrakcyjnych (nadrabiam poczuciem humoru :D). No hmm tyle rzeczy chce tu opisać, aby otrzymać cenne rady. No więc idę dalej, zapomniałem o jednej bardzo ważnej rzeczy. Jak u niej byłem to wyszło tak, że musiałem jedną noc spędzić na dworze, było zimno, nie miałem gdzie sie podziać, siedziałem na przystanku. Okazało się, że ona... zasnęła. to wzbudziło moje wątpliwości. No bo jak sie kogoś kocha a ten ktoś jest sam w obcym miejscu w nocy, jest mu zimno i jest mega głodny, zmeczony... to jak osoba która cie kocha moze tak po prostu zasnąć, jakby o mnie nie myślała? To mnie bardzo zasmuciło. Możecie się do tego odnieść? ja się do tego jeszcze odniose w dalszej części. Kiedy jej to wypomniałem to wyraziła skruche, płakała, powiedziała, że ciagle o mnie myslala, płakała itd, ale ze sama nie wie kiedy zasneła. Ona jest strasznym śpiochem, ale to tak tylko notabene. Cóż jak jej powiedzałem, że czasami nie czuje żeby jej zależało, że nie potrafi dla mnie zrobić pewnych rzeczy, to powiedziała, że tak ma, że po prostu nie umie się poświecić, że coś ja blokuje, ale zapewniła mnie, że mimo tego mnie kocha. Dobra, trochę przedstawiłem ja w złym świetle. Czas na mnie. Tu sie dopiero zaczyna... Otóż jestem strasznym nerwusem. STRASZNYM. Denerwowałem się jak zasypiała i nie chciala mimo tego mi powiedzieć dobranoc (wiem idiotyzm, nie wspominajcie o tym BO WIEM), krzyczałem na nia z mega błahych powodów. Jak nie odpowiadała na pytania z serii ''trudne'' to też zdarzało mi sie wrzeszczeć i mówić a wlasciwie krzyczeć ''czemu nie odpowiadasz na pytania''? ona wtedy mówiła, że po prostu woli milczeć, bo kompletnie nie wie co ma nieraz odpowiedzieć. Mimo tego ona czesto wyrażała skruche, a wcale nie musiała... Byłem też mega zazdrosny, zobaczyłem jakiegoś buziaczka od jej znajomego pod zdjęciem na fejsie, ona to polubiła i od razu cały czerwny i czarne scenariusze we łbie. Ehh dobra to teraz najgorsze... tylko nie wypominajcie jakim jestem kretynem, idiotą, debilem, bo wiem, naprawdę. Jeszcze dodam, że już pare razy dostawałem kolejne szanse, mówiłem ze nie bede krzyczeć itd, w końcu zaczeło ja to dołować ze taki jestem. Dobra do sedna, to mój najwiekszy problem: ostatnio jak u niej byłem to nie przyszła na spotkanie. Czekałem cały dzien (15 godzin na jednej ławce, tam gdzie mielismy sie spotkać). Jak zadzwoniłem do niej rano i powiedziałem ze czekam i kiedy przyjedzie a ona na to: nie wiem, dopiero wstałam. Pozniej musiała coś załatwić a czas leciał... w koncu powiedziała, że przyjezdza do niej rodzina i ze musi z nia siedzieć (to prawda, ma dość zaborczą matkę, która każe jej sprzatać, gotować i nie uznaje słowa ''nie''). Więc była w pewien sposób usprawiedliwona. Jednak myslalem ze i tak znajdzie czas i przyjedzie. Nie napisała zadnego smsa nic. Do 23 zero kontaktu. W koncu odebrała i gdy spytałem: co jest? czemu nie przyjechałaś? Powiedziała ''byłam w szpitalu''. Wiedziałem ze to sciema. W koncu sie przyznała i powiedziała, że musiała z nimi siedzieć do wieczora, tylko bała sie powiedzieć, bo pewnie znowu bym nakrzyczał i nawymyślał... no i nawymyślałem. Powiedziałem, że jest idiotką i żeby wypierd... dosłownie. Że jej rodziice to skurw...(tu akurat miałem troche racji, bo jej rodzice robią z niej służacą, ojciec kiedyś pił i nie miał w ogóle dla niej czasu, matka ciagle jej coś każe). No i to był mój najwiekszy błąd. Zostałem jeszcze jeden dzien, spałem na dworze. SPAŁEM TAM 5 dni, każdego prosząc żeby sie zjawiła. Nie chciała. Była strasznie zła, płakałem, błagałem, przepraszałem. Jak grochem o ściane. z tego miejsca gdzie mielismy sie spotkac do jej miejscowosci jest jakieś 30 km. Wsiadłem w autobus, zadzwoniłem i powiedziałem zeby wyszła. Wyszła. Było widac złosc, siedlismy rozmawialismy, nawet sie smiala i usmiechala z moich żartów, ale i tak miała maske mega zła i żalu. Ale dziwi mnie to, że niby ja tak zraniłem, a sie smiala z moich zartów. Jej wytłumaczenie ''bo ja tak mam''. Wróciłem do domu, i cóż. Tu sie zaczeło istne piekło. Dzwoniłem, była zła, ale rozmawialismy. W koncu zaczeła być coraz bardziej zła. Ale pare dni po powrocie, patrze sms od niej: zadzwon do mnie prosze. DZwonie, a ona mówi do mnie czule i pyta czy do niej zadzwnie jutro. Odpowiadam jasne. Dzwonie nastepnego dnia. Nie chce rozmawiać. Kolejnego chce, nastepnego płacze i mówi ze chce rozmawiać.Kolejnego nie odbiera, wyłącza telefon, pare dni zero kontaktu. No i w końcu wszystko mi wygarneła. Że jej nie szanowałem, że obraziłem jej rodzine. Mimo tego, że jak mówiłem jej jacy ona są to ona mi przytakiwała. Tylko ze teraz użyłem ostrzejszych słów. Podwórkową nomenklaturę że tak powiem. No i ciagłe było ze raz mówiła zebym jej dał spokoj nie dzwonił, ze sama sie odezwie, a drugi raz ze chce rozmawiac i była nawet miła. Bardzo sie starałem naprawić. bardzo. Wczoraj rozpłakała sie i powiedziała ze potrzebje czasu. Dzisiaj dodała, że ma pewne granice. że je przekroczyłem i pozniej juz ciezko wrócić. Że co z tego ze przepraszam ze załuje, ze błagam. Ale że pewnej granicy nie mozna przekroczyć. Juz o nich wspominała wczesniej, byłem pare razy blisko jej przekroczenia. Teraz to sie stąło. Powiedziała, że sama sie odezwie. Ciagle jest albo bardzo zła, ale troszke mieknie i jest całkiem miła. Już ponad miesiac nie slyszalem od niej ze mnie kocha. Boje sie ze jest taka, ze mi nie wybaczy. Wiecie, jeden wybaczy drgiemu wszystko, a drugi nie potrafi wybaczyc tego. Cóż. Nie udawało mi sie byc twardym, ale jak tu byc twardym jak tak bardzo ja zraniłem, chociaż bardziej mi sie wydaje że... ZDENERWOWAŁEM tymi słowami o rodzinie itd. Co o tym myślicie. Teraz ona sama ma sie odezwać jak bedzie gotowa.

Teraz mam kilka pytań które mnie dręczą.

- czy to wszystko że zasneła jak byłem sam na mrozie mimo ze tak blisko jej domu (dosłownie 100 metrów), to że jej pożegnania były takie, że raz na przykład jak wsiadła do pociagu to myslalem ze sie popatrzy przez szybe, pomacha czy coś, a ona tylko głwa w dół i koniec. Czy to znaczy, że jej uczucia są raczej nikłe i może to po prostu wiecie... hmm. No nie wiem jak to nazwac. Czy ona po prostu taka jest?
- Po tym wydarzeniu odniosła sie do tego że zasneła wtedy jak jej potrzeowałem. Powiedziała, że przeciez prawie w ogole nie spalismy byla zmeczona... wtedy sie nie tłmaczyła tylko pokornie wszystko przyjeła, teraz juz sie tłmaczy. Czemu?
- Ona teraz jest jaky bez serca. Zna moja sytuacje (jest beznadziejna, starzy pijacy i mnóstwo przykrych wydarzeń, miedzy innymi zginał przeze mnie mój przyjaciel, ciezko z tym zyć...) ale teraz ja jej potrzebuje ciagle, mówie jej o tym, ze jest wszystkim co mam, ze przeciez nie moze mnie zostawiac, zwierzyłem jej sie ze wszystkiego, wie jak mi w zyciu sie wiedzie, ale i tak dalej jest jak ze skały. Gówno już ją to ochodzi przez to co zrobiłem, zawsze ja gowno obchodziło, czy jeszcze jakas inna opcja?
- Co zrobić? prosze pomóżcie, bo naprawde ja kocham, ona mówi ze jej nie szanowałem, a co dopiero kochać, ale KOCHAM i zyć bez niej nie moge. Co zrobić? czekać?

Odnośnik do komentarza
Gość Hersk Oner

jak myślicie, kocha mnie?

nie jestem urodziwy mimo tego taka piekna laska ze mna... nie uprawialismy klasycznego seksu, ale że tak powiem... całą ja wylizałem (:D) ''dobre suczki to mam w łóżku, a nie na ekranie''- pomyślałem :) to też oznaka miłości, tzn to ze raczej nie pociagam jej fizycznie a mimo wszystko tak iskrzy w łożku. tzn iskrzyło. pare razy. (kur. nie miałem prezerwatyw jak juz dochodziło do czegos:() co o tym WSZYSTKIM mysliscie?

Odnośnik do komentarza

Spodobałeś jej się, dobrze wam się pisało, a nawet spotkanie było udane.
Ale masz trudny charakter, łatwo się denerwujesz, jesteś zazdrosny, apodyktyczny, wulgarny.
W realu nie jesteś już tym miłym chłopcem, którego poznała w internecie.
Tak więc powoli zaczęła odsuwać się od ciebie.
Jak jest sama, to zapewne do głosu dochodzą wspomnienia tych miłych chwil, więc dzwoni. Szybko jednak przypomina sobie przykre chwile, więc się wycofuje.
To ona powinna odejść. Ma apodyktyczną matkę, teraz znalazła apodyktycznego chłopaka. Lepiej dla niej, by nie wikłała się w ten układ.

Odnośnik do komentarza

~Hersk Oner
''dobre suczki to mam w łóżku, a nie na ekranie''- pomyślałem :)

O nie... ile Ty masz lat chłopcze?
Czyżby 15?
Właściwie to co napisała unna jest odzwierciedleniem moich myśli.

Generalnie uważam, że jesteś strasznie toksyczny. Dziewczyna powinna uciekać od Ciebie gdzie pieprz rośnie.

Myślisz, że to ona po części jest winna Twojego zachowania. Tak nie jest..
Prowokujesz sytuacje a potem się dziwisz.
Nie mówię, że dziewczyna postępowała dobrze.. bo nie zawsze tak było. Ona także zachowywała się dziecinnie.

Potrzebna Ci terapia u psychologa a dopiero potem zacznij myśleć o dziewczynach.
Masz strasznie niską samoocenę.

Kto normalny czeka całą noc na kogoś? Nie masz szacunku dla siebie ani dla tej dziewczyny.
Przykro mi..

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

szczerze to na miejscu tej dziewczyny uciekłabym od ciebie... cały czas szukasz dowodów miłości i poświęcenia. Wymagasz od niej totalnego podporządkowania, poświęceń i dowodów na to że jej zależy... a nie na tym polega miłość, nie na tym polega szacunek do drugiej osoby. to nie jest Twoja własność ani zabawka... powinna dać Ci kosza i ułożyć sobie życie z kimś innym. A tobie proponuję terapię, która pomoże Ci jakś zmieniń charakter i nauczyć się panować nad emocjami

Odnośnik do komentarza

Ja uwazam sie za goscia, ktory moze byc dla niej dobry. To doswiadczenie sporo mnie nauczyło i nie zmarnowałbym tej szansy. Czekałem całą noc, bo i tak nie miałem gdzie pójść, to co miałem sobie szałas zbudować? Nie chcialem pouczenia, rad, że musze iść do psychologa. Chciałem rade co teraz zrobić żeby sie ułożyło, jeżeli ona da mi szansę, to bedzie szczesliwa. Mam czekać az sie odezwie?

Odnośnik do komentarza
Gość hersk oner

to że jestem toksyczny, to znaczy ze ma ode mnie uciekac? zobowiązała sie , powiedziała ze razem sobie ze wszystkim poradzimy. Nie nie mam 15 lat, mam 5 więcej. Teraz ma mnie zostawiac mimo ze mówiła ze mnie kocha, ze czuje sie przy mnie tak swobodnie, a teraz co? sory, musze cie zostawić. Tak sie nie robi, mogła nie mówić tego wszystkiego, ja juz sie ucieszyłem ze bede miał kogoś kto zawsze bedzie przy mnie. Więc proosze odniescie sie do tych pytan itd...

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

mogła tego nie mówić? A Ty mogłeś na nią krzyczeć, wyzywac jej rodziców i ją obrażać? to jest ok, ale jak ona Ci wygarneła to jak ona mogła...
Chłopie czy dociera do ciebie fakt, że źle robisz? że jesteś toksyczny i dla niej to nic dobrego nie znaczy... Uparłeś się że Cię kocha - skąd ta pewność, z tego co piszesz, to nie znacie się zbyt długo, może tak powiedziała bo się ciebie boi... Ja bym się ciebie bała bo nie dopuszczasz tego że to Twoja wina jest, nawet jeśli tyle osób Ci to mówi

Odnośnik do komentarza
Gość hersk oner

no, ale ja zaczalem byc taki calkiem niedawno... nie jestem az takim tyranem. Moj najwiekszy problem to to, że raz potrafie byc dla niej wspaniały, ze płacze ze wzruszenia, a raz ze płacze z innego powodu... ale ja wszystko zrozumialem, zrozmialem jakim byłem idiotą. Chce jej pokazać, ze bedzie inaczej. Naprawde potrafie byc wspaniały dla niej, taki jaki powinenem byc. Tylko to trudne. Raz sie potrafi byc czułym, romantycznym, kochanym, widziec usmiech na jej twarzy jak przyniosłem jej sniadanie do łozka razem z kwiatami, to zaskczenie, ten jej błysk w oku, a raz potrafie sie wydzierac z głupich powodów... nie chce zeby odchodziła, chce jej pokazac tylko ta strone którą we mnie pokochała. Teraz mówi, ze jak sie nie denerwuje i ciagle jestem miły to ze to jest sztuczne bo normalnie bym sie zdenerwował. Ale to nie jest sztuczne. To prawdziwe. Juz nie czuje złosci, bo prawie ja straciłem. Wiem ze jeszcze jeden wybryk i definitywny koniec. Wiem co robic zeby sie nie denerwowac, bo nie mam o co... pomóżcie mi zrobić tak, żebym dostał że tak powiem pole do popisu. Teraz ma sie sama odezwać. No co zrobic? czuje ze nawet dwóch dni nie wytrzymam bez jej głosu. Kocham ją, jest najlepsza na świecie, boje sie ze znowu bede sam, a potrzebuje kogos. bardzo. Ją potrzebuje.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

może rocznikowo masz 20 lat, ale mentalnie jesteś strasznym dzieckiem. I to z tego rodzaju dzieci co to jak się do nich płeć przeciwna uśmiechnie i zadanie domowe da przepisać to wg ich zdania jest wielka niezmierna i nieskończona miłość. Spędziliście ze sobą zaledwie tydzień bądź półtora i wielka miłość? Sam napisałeś, że w momencie kiedy Ciebie żegnała lekko podganiała byś się pośpieszył, bo niby tato czeka. Nie dało Tobie do myślenia, że zwaliłeś się obcym ludziom na głowę, a dziewczyna nie potrafi Ciebie wyprosić? Podobna sytuacja była jak nocowałeś na ławce. Gdzie Ty masz szacunek do siebie samego? Zapomniałeś, że coś takiego istnieje? Spędziłeś całą noc na ławce praktycznie pod oknami osoby u której nocowałeś i Tobie nie dało to do myślenia?!
Człowieku jesteś mega toksyczny. Robisz jej piekło! Jeden dzień miły i grzeczny, a w kolejny wydzierasz się na nią! Powinieneś z kimś porozmawiać i to nie z kumplem z podwórka a z psychologiem. Robisz jej krzywdę!

Odnośnik do komentarza

Naprawde dzieki za rady, bardzo, ale to bardzo mi pomogliście. Ja to wszystko wiem. Tylko że teraz juz tak nie bedzie. I chce jej to pokazać, że bede tylko taki jaki jej sie spodobałem. Naprawde taki bede, to nie takie trudne... Tylko co teraz zrobic zeby ja przekonac do tego? boje sie, ze juz sie nic nie da zrobic...

No dobra. Jak sie nie da zrobić tak, jak chce to mozecie napisać brutalna prawde. Mam jej powiedziec że miedzy nami koniec i uzyc tej argumentacji, która napisaliscie powyzej?

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

"to że jestem toksyczny, to znaczy ze ma ode mnie uciekac?" - i to jak najdalej!

"ja juz sie ucieszyłem ze bede miał kogoś kto zawsze bedzie przy mnie", "boje sie ze znowu bede sam, a potrzebuje kogos. bardzo" - i jeszcze parę by się znalazło. Będę chamska, ale skojarzyło mi się: to kup sobie psa. Mniej bezczelnie z mojej strony. Nie ważne czy wam się układa, czy ona jest szczęśliwa, czy jej jest dobrze z Tobą. Ważne, byś nie został sam. Dziewczynę męczysz, doprowadzasz do skrajności, ale przecież nie jesteś sam. Jest super! Coś strasznego.

"płacze ze wzruszenia, a raz ze płacze z innego powodu... " powtórzę, doprowadzasz ją do skrajności. Stworzyłeś bardzo toksyczne relacje.

(...) Tylko to trudne." - to napisałeś w kontekście bycia dobrym facetem. Nie, to nie jest trudne. Tobie sprawia to problem, bo potrzebujesz pomocy psychologa.

jeżeli ona da mi szansę, to bedzie szczesliwa.", "Ja uwazam sie za goscia, ktory moze byc dla niej dobry." - ale ona uważa inaczej. Tylko Ty nie możesz tego zrozumieć.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Chłopie daj jej święty spokój. Nie pisz, nie dzwoń, nie kontaktuj się. A sam zajmij się sobą, bo ten schemat będziesz powtarzał przy kolejnych dziewczynach. Sam napisałeś, że w domu różowo nie jest. Masz spory bagaż mega złych emocji i doświadczeń. Sporo pracy musisz włożyć, by to przepracować i móc zbudować fajny związek (sporo wiem na ten temat). Tym się zajmij. Naprawą siebie. A o niej zapomnij.

Odnośnik do komentarza
Gość hersk oner

Moi rodzicie to pijacy, stary bił matke całe życie. Przeze mnie zginął mój niepełnosprawny przyjaciel, całe dziecinstwo spedziłem sam w domu patrzac na to wszystko nie raz dostajac ostry wpierdol od ojca. Matka nawet nie reagowała bo albo lezala pobita, albo spała pijana. Ciezko z tym zyc. Mam wrazenie ze te wszystkie nerwy itd odziedziczyłem po nim. Owszem jesteś chamska bo nawet przez seknde nie czułaś sie tak jak ja, nie wiesz co to za uczucie, to jak gwózdz w sercu, który nie daje spać ani normalnie żyć. Jak ja poznałem pomyslalem: mozna by zostawić syf, zaczać od nowa żyć. A teraz znowu sam to musze znosić. Nie chce od zycia wiele, nie mam wygórowanych pragnien. Chce tylko fajna zone, normalny dom, zwykła prace. To byłoby wspaniałe. Jestem fajnym gościem, romantycznym, czułym, zabawnym. Ale mam tez druga strona, ta złą. Co mam teraz z nia zrobic? napiszcie, konkretnie co?

Odnośnik do komentarza

iśc na terapię, skoro miałeś trudne dzieciństwo i nie umiesz sobie radzić z nerwami i emocjami to idź do psychologa i na terapię. pracuj na sobą, bo jeśli tego nie zrobisz to tak będzie się kończył każdy związek, bo żadna kobieta nie zniesie takiej huśtawki emocjonalnej

Żyj tak, żeby twoim przyjacielom zrobiło się smutno gdy umrzesz

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

"Owszem jesteś chamska bo nawet przez seknde nie czułaś sie tak jak ja, nie wiesz co to za uczucie, to jak gwózdz w sercu, który nie daje spać ani normalnie żyć" - nie wiesz nic na mój temat....

"Jak ja poznałem pomyslalem: mozna by zostawić syf, zaczać od nowa żyć. " - to nie jest dobry pomysł. I on nie wypali ani przy niej, ani przy kolejnej. Niestety.

Wreszcie przeszedłeś do sedna. Ty jej nie kochasz. I też wiesz, że zapewne i ona nie darzy Ciebie dużym uczuciem, o którym tutaj się rozpisujesz. Ona miała być ratunkiem. I to był powód dla którego nie chciałeś dać jej spokoju.

"Co mam teraz z nia zrobic? napiszcie, konkretnie co?" -nie będąc chamską, złośliwą etc. Terapia.

Nie masz lekko. Ale to nie znaczy, ze normalne życie jest nierealne.

Masz możliwość odcięcia się od rodizny? Wyprowadzka? Praca w innym mieście (chyba z małej miejsc. jesteś, tak?)

Odnośnik do komentarza
Gość hersk oner

Nie kocham jej? Tak samo jak ja o tobie nic nie wiem tak ty o mnie. Dała mi wiele dobrego. Wspierała, była przy mnie. Zobaczyłem jaką jest cudowną dziewczyną, której nie poprzewracało się w głowie. Teraz każdy tylko chce mieć wszystko, a laski jak nie dodadzą 3 postów na fejsbuku dziennie to chcą się ciąć. Matka kupiła nie ten tablet? stryczek. Instagram zamula i nie mogę wrzucić zdjęcia moich przepysznych naleśników? Tragedia, dramat. Ona jest inna, ma 18 lat, ale nie zupełnie jej nie odbiło jak innym 18 latkom. Takiej ze świecą szukać. A ja wszystko zepsułem. Kocham ją, bo naprawdę jest inna niż wszystkie, oddałbym wszystko żeby mi dała szansę pokazać jaki potrafie być. Ona wcale nie miała być ratunkiem. Miała być kimś wyjątkowym. Kimś dla kogo pójdę w ogień. Wiecie co jest najgorsze w pomocy innym, tak jak teraz wy pomagacie mi? Że tak naprawdę w żadnym przypadku nie da się zrozumieć co czuje druga osoba. Da się tylko teraz pouczać, opowiadać o terapii itd. Nie mówie ze to jest złe wyjście. Ale ja ją naprawdę kocham, wszystko dla niej zrobie. Ale wy i tak wiecie swoje, jesteście święcie przekonani że macie racje. To jest wasz największy problem. Tak jestem z małej miejscowosci. Nie otrzymałem tutaj pomocy, napisaliście wszystko to co wiem. Terapia mi nie jest potrzebna, raczej zrozumienie pewnych rzeczy. Nie byłem dla niej tyranem, powtarzam. Byłem nerwusem. Wiem co teraz napiszecie, że mi sie tak tylko wydaje, że terapia jest mi potrzebna. Nie uważam tak i mam rację. Nie chce żeby to z nią sie skonczyło, chce o nia walczyć, pokazać jej jak bardzo mi na niej zależy, że zasłuuguje na szansę której nie zmarnuje. Ale mam wrażenie, że jest już za późno.

Odnośnik do komentarza

~hersk
Naprawde dzieki za rady, bardzo, ale to bardzo mi pomogliście. Ja to wszystko wiem. Tylko że teraz juz tak nie bedzie. I chce jej to pokazać, że bede tylko taki jaki jej sie spodobałem. Naprawde taki bede, to nie takie trudne... Tylko co teraz zrobic zeby ja przekonac do tego? boje sie, ze juz sie nic nie da zrobic...

hersk, możliwe, że ta dziewczyna Ci się spodobała i chciałbyś z nią być, ale ona widocznie nie jest już taka pewna swoich uczuć, bo oprócz Twoich niewątpliwych zalet, których Ci nie odmawiam, dostrzega w Tobie również wady, które najwidoczniej bardzo jej przeszkadzają, by być pewną, że chce z Tobą być. Niedoj­rzała miłość mówi: kocham cię, po­nieważ cię pot­rze­buję. Doj­rzała miłość mówi: pot­rze­buję cię, po­nieważ cię kocham. Mam nadzieję, że dostrzegasz różnicę. Ty zdajesz się mówić: "Kocham Cię, ponieważ Cię potrzebuję". Pewnie jesteś fajnym młodym chłopakiem, choć mocno pogubionym ze względu na doświadczania w domu rodzinnym (przemoc, alkoholizm). Potrzebujesz jednak profesjonalnej pomocy, np. terapii DDA. Uporządkuj swoje życie, emocje, pokochaj samego siebie, by móc prawdziwie pokochać kobietę, która nie będzie musiała na każdym kroku Ci udowadniać, że jej na Tobie zależy. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Hersk Oner

Dziekuje za odpowiedź eksperta. Ale chciałbym wiedzieć jeszcze jedno. Czy tu nie ma już szans? czy opłaca się jeszcze walczyć, żeby jej udowodnić że może być ze mną szczęśliwa. Napisała Pani o miłości i potrzebie. Zgadza się. Ale ja ja naprawdę kocham i nie wyobrażam sobie że może jej nie być. Chciałbym zawalczyć, pokazać jak bardzo chce, jak bardzo chce coś zrobić w tym kierunku żeby była szczęśliwa. Nie mogę wytrzymać nawet dnia jak jest tak fatalnie a ja nie wiem co u niej...Chce walczyć do końca, do samego końca, nie poddam się. Tylko jak walczyć, jak ona sama mowi ''co z tego że teraz przepraszam, że żałuje, że pewnych granic nie można przekroczyć''. Boje się że już się nic nie da zrobić, a ja tak bardzo chcę. To jest mój cel. Ona. Co zrobić, jak walczyć, sam nie wiem co zrobić...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...