Skocz do zawartości
Forum

Trudne relacje z matką


Rekomendowane odpowiedzi

Ja bym tu się nie zgodziła co do tego chłopa...,bo nawet jeśli ta miłość jest na początku przeważnie ją przez lata niszczymy i z tym chłopem częściej bywa problem niż szczęście:D

Myślę ,że to nie ma związku w waszych relacjach,mamy nie zmienisz,sama tylko popracuj nad swoją nadwrażliwością,
żeby nie przejmować się jej gadaniem, a będzie lepiej.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

No a ja bym za tym chłopem obstawała, ale nie chłopem -kolegą, tylko chłopem od kochania i bratniej duszy. Bo Tobie chyba samotność doskwiera.
A co do mamy, jak zacznie jechać na koleżanki to powiedz jej że i ona ma koleżanki za którymi Ty nie przepadasz, których nie uważasz za dobre dla niej, ale cieszysz się że odnalazła środowisko w którym się dobrze czuje i że Ty masz to ze swoimi. Więc jedyne co Wam zostaje to cieszyć się że jakieś tam koleżanki są, bo mogłoby ich nie być. A jak Twoje Cie oszukały, to mamie się nie dziwię, że jest na nie zła, ze jej się to nie podoba, ale możesz jej wtedy powiedzieć: mamo ja sobie daje rade z nimi, ale jak nie będę wiedziała co robić to przyjde do Ciebie ok? A na razie chcę w Twoim towarzystwie miło spędzać czas, bo lubię jak wspólnie ..coś tam.
Taka osoba się nie zmieni, to taki wiek i jeszcze te kościółkowe zaleciałości zwłaszcza u osób z małych wiosek, kiedy to niektórym się wydaje że jak zaliczyli niedzielną mszę to już są święci z marszu i mogą bezkarnie obrabiać tyłki sąsiadom ( nie mówię o Twojej mamie że jest taka, ale ja mam taką "babe" w swoim otoczeniu). To co można wprowadzić w taką relację to własne ja. Ty uważasz tak, a ja uważam tak, nie zgadzamy się na tym polu, zgody nigdy nie będzie, to nie potrzebne są dyskusje, bo zawsze któraś ze stron będzie cierpiała. Zaczyna temat, to zapytać się czy zmieniły jej się poglądy, bo Tobie nie, więc do czego ma ta dyskusja doprowadzić. Czyli- mamo ja znam Twoje zdanie na ten temat, Ty znasz moje, tu już nic więcej się nie zmieści i nie ma tu miejca na kolejne dyskusje, bo tylko się nimi ranimy.

Odnośnik do komentarza

Dzięki, Przeczytałam.
Co do relacji z mamą, dzięki za rady, postaram się stosować.
Co do chłopa.
Gdym trafiła na bratnią duszę, i do tego taką do kochania, to bym z nią była.
Ostatni chłop, z jakim byłam, to... bardziej wpadł w oko mojej mamie niż mnie (tzn. zakochała się w nim :-)). Ale mnie coś nie pasowało, więc zerwałam z nim.
Ja się przyzwyczaiłam do samotniczego trybu życia, jestem takim typem filozofa, numerologiczną Siódemką i do tego Koziorożcem. Brak partnera nie jest dla mnie problemem. No i nie mam już 20 lat, tylko 39, w tym wieku trudniej ułożyć sobie nowe życie z innym (też w odpowiednim wieku) człowiekiem, każdy ma swoje nawyki, dziwactwa itd. Już to przerabiałam. Ale nie z Polakiem.
Przeciętny Polak na informację, że nie słyszę, reaguje strachem i wycofaniem. Funkcjonuje w Polsce negatywny stereotyp osób niepełnosprawnych.
Wszyscy mężczyźni, którzy mną się w życiu interesowali, byli albo niesłyszący, albo nie-Polacy, albo Polacy pochodzenia cudzoziemskiego albo z dużym stażem za granicą. Przeciętny Polak ( nawet nie tzw. chłopak, ale w ogóle Polak, np. urzędnik, sprzedawca itp.) nie będzie ze mną pisał na kartce w razie problemu z porozumiewaniem się, i w ogóle często nie wie, jak się zachować przy mnie, a bardzo często spotykam się z odczuciem traktowania mnie jak niedorozwiniętej umysłowo. Długo by o tym pisać...
Z niesłyszącymi jest ten problem, że przeciętny jest słabo wykształcony, a ja jestem typem intelektualistki i cenię u mężczyzn inteligencję i poczucie humoru. Z ci nieprzęciętni już od dawna pozajmowani.
Więc już dawno sobie odpuściłam i nie uważam, bym miała jakieś problemy poza aktualnie relacją z matką. Co nie znaczy, że wykluczam jakikolwiek scenariusz. Przyjmuję, co przynosi los.
A życie mam bardzo ciekawe, jestem (i zawsze byłam) życiowo aktywna i ogólnie nie narzekam.

Odnośnik do komentarza

Pełnosprawne osoby też maja problem ze spotkaniem odpowiedniego partnera,
dlatego też ,żeby nie być samotnym pakują się w toksyczne związki aby tylko z kimś być,
co do kochania kogoś,jak już, to najlepiej mieć swoje dziecko ,bo to miłość na całe życie...,

a facet ...żadna gwarancja:D

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ja jestem tylko deczko od Ciebie młodsza, ale mam koleżanki poszukujące faceta i wiem, że nie jest łatwo. Ale wiesz co mi się wydaje że są i tacy jak Ty, więc bym się tak nie poddawała, a już na pewno nie zamykała, a może i wręcz próbowała jakoś się poswatać, coś w tym kierunku podziałać. Choćby portal randkowy.
To że jesteś niesłysząca, to nie jest atut nie ma co się oszukiwać, ale bardziej na minus działa ten intelektualizm :D bo w poszukiwaniach i ogólnie w kontaktach musiałaś czasem właśnie intelektualne dramaty przeżywać jak kandydat był niezbyt rozgarnięty.
A co do numerologii, znaków zodiakalnych itp, powiem że kiedyś się tym interesowałam, ale moje życie jest szczęśliwsze gdy w tym już nie siedzę. Zastanów się czy to dało Ci coś dobrego, czy tylko wprowadzało zamęt.
W każdym bądź razie głowa do góry i z mamą postaraj się wyjść z tej toksyny, no bo na co Wam to? :)

Odnośnik do komentarza

Portal randkowy? Przerabiałam. Daj spokój:-)
Mam bardzo inteligentnego brata, choć bez wyższego wykształcenia. Mój facet nie musi być doktorem filozofii, co to to nie. Ale jakiś taki poziom inteligencji zbliżony do bratowego... ech, ze świecą szukać :-)
Opowiem coś śmiesznego. Kiedy kilka lat temu byłam z jednym panem zagranicznym, w kuchni żarówka padła. Zdjęłam klosz, ale nie taki zwyczajny, tylko okrągły jak glob. Nie byłam potem w stanie tego założyć ani sama, ani z partnerem, ani z sąsiadką.
Odwiedził mnie brat z żoną i myślę sobie tak: jest już nas 4, może w czwórkę damy radę? Gdy powiedziałam bratu o problemie, zaraz poleciał do kuchni i ani się obejrzałam, jak założył klosz sam! :-)
Facet musi umieć takie rzeczy, do tego pomalować coś np. Pięknoduch nie będzie się babrać. Remonty wszelakie robię sama.
Ale kiedyś poznałam elektryka, potrzebowałam, żeby mi zrobił to i owo (wiecie, mam różne sygnalizacje w świetle w mieszkaniu). Zainteresował się mną, choć żonaty (ale jak mówi, od 20 lat tkwi w życiowym błędzie i jego małżeństwo to fikcja). Mamy nawet wspólne zainteresowania i wszystko ok, tylko on mnie strasznie nudzi.... Nie chcę się spotykać z nim nawet na stopie koleżeńskiej.
Mnie nie doskwiera samotność, więc wolałabym, abyście mi nie tworzyli nowych problemów.
Czuje się dobrze sama ze sobą, zresztą nie jestem sama, jest ze mną Stwórca, są anioły i inni zaświatowi przyjaciele. Jest żyjąca i czująca przyroda. Wiele do szczęścia nie potrzebuję.
Co do numerologii. Nie mam z tym absolutnie żadnych problemów. Jedyny problem, z jakim sobie chciałam poradzić, przerobić, jest matka i moja nadwrażliwość w relacji z nim. I już nawet tego nie chce mi się roztrząsać, bo chyba już wszystko zostało powiedziane, co miało być, zrozumiałam i już mi lepiej. Odwiedzę mamę w tym miesiącu, gdy będę skądś wracać.
Na razie jestem jeszcze na tym forum, bo mam nadzieję, że zdążę jeszcze komuś pomóc, zanim odejdę.

Odnośnik do komentarza

Czemu chcesz nas opuścić? Miło się ciebie czyta, więc byłoby fajnie, gdybyś tu zaglądała.
Wracam do stresu.
Ostatni tydzień miałam dość nerwowy. Jakoś udało mi się opanować, były doły i wzloty.
Dziś miałam cztery takie sytuacje, mocno stresowe. Pierwsze dwie, jakoś zapanowałam nad nerwami. Następne już nie dawałam rady, aż mnie rozsadzało i czułam, że tonę.
Usiadłam spokojnie z zamiarem wyciszenia się. Zaczęłam obserwować swe myśli i zauważyłam, że w kółko, na okrągło powtarzam sobie te zdarzenia.
A takie powtarzanie utrwala te negatywne myśli, człowiek sam się nakręca i depresja gotowa.

Nic nowego nie odkryłam, wiem to od dawna, nauczyłam się obserwować myśli i nie dopuszczać do depresji.
I zapominam o tym...na szczęście, na krótko.

Tak samo jest w przypadku twoich spotkań z mamą. Jak zaczniesz obserwować swe myśli to zauważysz, że w kółko powtarzasz to samo, że sama się nakręcasz.
To się utrwala i dlatego, tak długo to boli. /to jak z uczeniem się wiersza -jak się go powtarza, to się zapamiętuje/

Trochę się wyciszyłam, ukierunkowałam myśli na inny tor, w tym wypadku pomyślałam, że to ważne, że może ci się to przydać.- i siadłam do pisania.
Jestem spokojna...

Ja też jestem 7-ką, ale strzelcem. Interesuję się parapsychologią i ona dużo mi dała. Np. to, że obserwuję myśli, że panuję nad nerwami i choć jestem sama, to dobrze mi z tym.
Kiedyś poznałam pana, był interesujący, ale pierwsza moja myśl była, że powinnam ugotować, że powinnam...itd.
Pozbyłam się jednego pana, przy którym wszystko "powinnam" i znowu chcę wkroczyć na tą samą ścieżkę!
Do tego wybrałam, podobnego do swego byłego!
Gdybym nie obserwowała swych myśli i swych reakcji, pewnie bym wdepnęła w podobny układ, z którego z takim trudem się wykaraskałam.
Nauczyłam się pozytywnego myślenia, dzięki czemu dość dobrze mi się powodzi i czuję zadowolenie z życia.

Dobrze że Olimpia też potrafi cieszyć się z życia i życzę tego samego wszystkim, co tu zaglądają.

Odnośnik do komentarza

Czemu chcę odejść? Tak zaraz nie, ale za jakiś czas.
Angażowanie się w rozwiązywanie cudzych problemów na dłuższą metę obciąża psychikę osoby pomagającej. Wiedzą o tym psycholodzy, dlatego mają superwisorów.
Ja lubię pomagać, ale czuję, że na dłuższą metę obciążyłoby mnie to i odciągnęło od pracy (którą wykonuję przez internet).
Wolę się realizować w pomaganiu ludziom w inny sposób. Działam w organizacjach pozarządowych, ponadto chciałabym pomagać ludziom poprzez stosowanie bioenergoterapii (bezpłatnie zresztą, a zrobiłam stosowny kurs). Mam predyspozycje w tym względzie i chciałabym je rozwijać.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Hmm a ja tutaj widzę dla Ciebie kandydata na tym forum nawet!
Ale nie pokaże go palcem, mało się teraz odzywa i to łobuz jest, ale jako swatka nieudolna widzę żebyście do siebie pasowali :)
Fajna z Ciebie kobieta i szkoda żebyś się marnowała.
A to pomaganie to trzeba traktować pół żartem pół serio, ponieważ niestety w większości przypadków ci którzy proszą o pomoc z niej nie korzystają. Ty się "pospuszczasz" a oni...
A z bratem uważaj, bo możesz sie zaplątać. Brat to druga Ty i nic dziwnego że Ci sie podoba i jakoś imponuje, bo jest do Ciebie podobny, a takiego przecież szukamy partnera. Brat jest bratem, Twój facet którym nie chcesz sobie teraz psuć nerwów ma być sobą i imponować Ci takim charakterem jaki tam sobie wyrobił przez lata.
No ale to Ty wiesz czego potrzebujesz. Jedyne na co bym zwróciła uwagę, to ten elektryk co ma żonę i niby z nią nie żyje. Takie bajery to mażna każdemu, a żona może nie wiedzieć o tym że oni są na niby. Dzieci to samo, więc dobrze że go olewasz.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A ja już chyba tak mam od dawna. Wiem że samotność często boli najdotkliwiej i jak ludzie nie potrafią się odnaleźć, to czuje potrzebe wskazania im palcem gdzie jest cel :P ale tylko tyle, przecież nic na siłe ;)

Odnośnik do komentarza

Z elektrykiem odbyłam wiele rozmów, bo to właśnie on bardzo skarży się na samotność. Oto paradoks: żona, dorosłe życie, i samotny facet. Musiałam się naprawdę bronić przed propozycjami, jakie mi składał, ale nie były one takie od razu erotyczne. On naprawdę czuje się bardzo samotny. A to, że mu się nie układa w związku, to jest bardzo prawdopodobne i nawet symptomatyczne.
Przeżyłam już sporo, dużo widziałam. Przez 5 lat mieszkałam w innym mieście (mieszkam daleko od domu rodzinnego, a przez pewien czas, czyli te 5 lat, mieszkałam jeszcze dalej). Miałam tu, gdzie teraz mieszkam, fajnych sąsiadów - małżeństwo z małym dzieckiem. Gdy wróciłam po tych 5 latach - szok, oni się rozwiedli, został tylko on, w dodatku bardzo odmieniony (na niekorzyść).
Jedna moja ciocia wyszła za mąż w wieku 39 lat. Mąż okazał się tyranem, psychopatą. Całe szczęście, że miała dość rozumu, by odejść od niego po 5 latach.
W mojej rodzinie bliższej i dalszej również nie ma dobrych związków. Może tylko u kuzynostwa za granicą. Reszta związków raczej nie udane, a jeśli się nie rozpadły, to tylko dlatego, że "co Bóg złączył..." (tak wierzą). Jedna kuzynka w Polsce również ma męża tyrana i nie odejdzie od niego mimo wszystko. Reszta mojego kuzynowstwa, które pozostało w Polsce, też nie wyszła za mąż/ożeniła się. Symptomatyczne.
Przeczytałam. Jeśli tak bardzo chcesz mnie wyswatać, to spróbuj. Ale jak już powiedziano, nic na siłę :-)

Odnośnik do komentarza

A tak w ogóle to ja naprawdę nie rozumiem, czemu ludziom tak zależy na tym, żebym "miała chłopa". Czy koniecznie muszę? Przypomina mi to inne "konieczności", wypowiadane przez znajomych:
- Ufarbuj włosy! Kiedy w końcu ufarbujesz? Takie siwe to oznaka zaniedbania (a nie mam odrostów, nie farbuję w ogóle)
- Kup se auto!
- Kup se telewizor!
- Kup se to, kup se tamto!
- Zrób doktorat!
No, ludzie!

Odnośnik do komentarza

"Przeczytałam" mnie zaskoczyła - bo nie ma chłopa, to się marnuje?!
Ona żyje intensywnie, cieszy się życiem i się marnuje?
Gdyby utknęła w chorym związku i usługiwała mężowi, to by się nie marnowała?
Miło jest mieć kogoś kochanego, czułego, inteligentnego i zaradnego - i może jeszcze on się trafi- ale jeśli go nie ma, to zdecydowanie lepiej być samej.

Psychologów to trochę podziwiam. Ja miałam toksyczne znajome, one wychodziły ode mnie radosne i spokojne, a ja przez kilka dni musiałam dochodzić do siebie, bo mnie psychika siadała.
Jak oni sobie radzą, gdy miesiącami muszą wysłuchiwać biadolenia?
Bioenergoterapeuta, to dobry pomysł. Jak masz predyspozycje i chęć, to zacznij działać.
Mało jest dobrych bio-tów. Sporo z nich po prostu leci na kasę, nie dając nic w zamian.
Kiedyś poszłam, stwierdziłam że to "pic" i zrezygnowałam. Szwagier namówił mnie na innego , nie miałam nic do stracenia, poszłam.
A właściwie z trudem się dowlokłam, bo ból był spory.
Po wizycie wyszłam czując się tak lekko i cudownie, jakbym dostała skrzydeł. Był fantastyczny i pomógł mi. Po paru wizytach nastąpiła trwała poprawa.
Tak, tylko sztuką jest trafić na dobrego.
Podobnie jest z psychologami. Jest ich dużo, ale nie wszyscy są dobrzy.
Podoba mi się p.ps. Kamila, która tu się wypowiada.
W mojej ocenie, jest bardzo dobra.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Kobiety!
A gdzie ja której męża tyrana życzyłam i samotności w związku? :)
Ja Wam życzę mężów/partnerów z którymi będzie łatwiej iść przez życie, milej i gdy będziecie osiągać coś czego bardzo pragnęłyście, aby byli pierwszymi osobami z którymi chcecie się tym szczęściem dzielić.
I ja zdaje sobie sprawe z tego że to bardzo mało prawdpodobne, ale czemu nie życzyć tego drugiej osobie?

A co do ufarbowanych włosów, telewizora itp zwyczajnie radzą po swojemu, czyli to co uszczęśliwiłoby ich - czyli życzą Ci dobrze, a że Tobie to do szczęścia nie potrzebne to już inna para kaloszy. Ja np teraz od koleżanki w ciąży słucham zrób sobie takiego małego bobaska taka jestem szczęśliwa że go mam.
Ja bym się niepokoiła jakby otoczenie życzyło Ci źle.
Czasem też są sprawy których jest mus wg niektórych, czyli np samochód, młody wygląd, facet jaki kolwiek byle by był i wizyta w kościele ( nie bo mam potrzebę duchową) bo trzeba.
I jak tacy radzą Ci żebyś szła takim torem, to też na swój sposób życzą Ci dobrze, bo wg nich nie stosowanie się do pewnych regół w jakiś sposób wyklucza człowieka, a że sami nie chcą być wykluczeni i pokazywani palcem to nie chcą abyś i Ty była.
Także nie złość się następnym razem gdy ktoś będzie Ci coś doradzał co wg niego byłoby dobre, tylko spójrz na to z tej strony troski i sympatii.

Odnośnik do komentarza

Ja na takie "doradzanie" patrzę zupełnie inaczej.
Jestem Polką, ale potrafię spojrzeć na kraj i Polaków z perspektywy, zwłaszcza, że znam też tzw. Zachód i zachodnią mentalność.
Otóż ludzie w Polsce nie tolerują odmienności, jakiejkolwiek. Życzą innym tego, co sami mają, bo chcą, by inni żyli tak jak oni. Nawet jak im się nie układa w małżeństwie, będą doradzali zamążpójście. Nie mogą znieść, gdy inni są szczęśliwi.
Lud słowiański w swoim zachowaniu wykazuje wiele cen plemienności. Boi się obcych (innych) i ich nie toleruje. To nie jest mój problem.
Ja nie chodzę z tłumem, zawsze szłam i idę swoją drogą, mam do niej prawo i nikomu nic do tego.
I przyjęłam zasadę, że sama nie mówię ludziom, co mają robić, jak żyć (chyba że mi się zwierzają szukając rad, mają problem i szukają rozwiązania).
Mam zasady etyczne, których się trzymam. Jedną z nich jest nieingerowanie w cudze życie.
Co innego, gdybym przyszła tu na forum i biadoliła, jaka to ja nieszczęśliwa, bo mnie nikt nie chce, bo stara, brzydka i głucha. Ale ja przyszłam tu z czym innym.

Odnośnik do komentarza

Ja tak mam jak Olimpia i podpisuje się pod tym co napisała,obcy mi jest "pęd owczy",zawsze mam swoje zdanie,często odrębne od większości,

nie na darmo funkcjonuje, niby żartobliwe powiedzenie,"wyjdź za mąż, po co masz mieć lepiej niż ja" :D

Ale jak to w życiu bywa i tak źle i tak niedobrze,można być szczęśliwym bez partnera i nieszczęśliwym w związku,dlatego lepiej nikogo do niczego nie namawiać...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Wydawało mi się że zakładając wątek na takim forum niestety się troche obnażamy i wystawiamy tez na porady.
Przepraszam jeśli Cie uraziłam zbaczając z tematu -mama. Tylko czy w psychologii nie zbacza się z tematu? Zbacza się, ale rozmawiając twarzą w twarz psycholog wyłapie gdzie jest granica, a przyjaciel wie jakiego tematu nie poruszać. Obca osoba niestety może nie udać się z poradą i granice przekroczyć, najwyraźniej ja ją przekroczyłam.
No i zachodu niestety nie znam i tamtej mentalności, więc nie mogę sie wypowiedzieć, zresztą na forum np anglojęzycznym bym się niepoudzielała, bo nie operuję biegle tym językiem, ale chciał nie chciał piszemy po polsku i taką też mentalność posiadamy w większości.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Ale tak po przemyśleniu, to ja nie wiem czy coś takiego jak nasza mentalność jeszcze istnieje ( choć z boku to lepiej można ocenić), to co nas łączy to fakt że urodziliśmy się w jednym kraju i z reguły większość z nas nie poszłaby już ginąć za kraj. Łakomie patrzymy na to mają inni za granicą i nieudolnie staramy się ich naśladować. A wychodzi z tego niezgrabna figura, no bo przemiany chyba powinny zachodzić wewnętrznie a nie z zewnątrz, tym bardziej że grunt jednak jest inny i korzenie. Czy jest gdzieś jeszcze kraj podobny do naszego?

Odnośnik do komentarza

Mnie się wydaje ,że tu nie o to chodzi,bo co to jest mentalność -sposób myślenia,poglądy,itp.,
my np.bardzo interesujemy się życiem innych ,uważamy ,że powinni inni żyć wg takich zasad jak my,podporządkować się większości,inność wytyka się palcem...,

chodzi tylko o to ,że na zachodzie ludzie nie zwracają tak jak u nas uwagi,np.kto z kim spi, czy jak wychodzi ubrany na ulicę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość prżeczytałam

No może i tak. Ja jakoś specjalnie, a właściwie nigdy się nie inrersowałam co tam u sąsiadów, bo im jesteś z kimś bliżej, tym bliżej i do miłości do nienawiść i do tzw wtykania nosa w nie swoje sprawy. A potem obrażanie się, i jakieś cyrki( mam to u pośrednio bliskiej mi osobie) sąsiedzkie.
Ale np w niemczech podobno ludzie o siebie wzajemnie dbają i nie pozwalają na kręcenie się obcym po osiedlach, gdy coś sie dzieje złego na ulicy to reaguja ( to z zasłyszanych historii), więc postawa wg mnie super, bo jest bezpieczniej. Jak to się niby ma do naszego wścibstwa, skoro tak wszyscy wisieliby w oknach, to i nie byłoby tylu przestępstw. U mnie pod oknem na osiedlu mordowali brutalnie człowieka i ani ja ani nikt z sąsiadów nie widział.
Może ten inny ubiór tak jeszcze u nas szokuje, bo bardzo długo albo chodziliśmy w łachmanach, albo w tych samych ciuchach ala komuna. To przecież jeszcze moje dzieciństwo.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...