Skocz do zawartości
Forum

Jak żyć po utracie słuchu?


Gość Smutnaona

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Smutnaona

Jestem u kresu sił psychicznych , przez lekceważenie lekarzy i błędne diagnozy jestem już prawie głuchoniema . Mam nieodwracalny głęboki ubytek słuchu na oba uszy. Z każdym dniem tracę słuch coraz bardziej a lekarze nie chcą mi pomóc . Ile można w koło robić tych samych badań , prześwietlać głowę jak i tak nikt nie zwraca na te wyniki badań uwagi. Od 4 tygodni płaczę , nie śpię , nie jem i głuchnę coraz bardziej. Nie wiem co robić , bardzo słabo już słyszę telewizor, telefon i wysokie dźwięki . Boję się jak teraz będzie wyglądać moje życie z takim słuchem, czuję się dokładnie tak jak by ktoś wsadził mi plastelinę do ucha . Trąbki słuchowe nie pracują , mam takie martwe uszy ... Boję się że nie wytrzymam tego i odbiorę sobie życie , ja nie potrafię żyć z takim słuchem , nie potrafię... Gdzie mam się udać po pomoc. Co robić w takiej sytuacji gdy traci się słuch , do kogo się zwrócić po pomoc, czy w takiej sytuacji trzeba być do końca życia na jakiś antydepresantach aby nie odebrać sobie życia z tego powodu ??? Proszę pomóżcie co można w takiej sytuacji zrobić aby nie zwariować z powodu głuchoty.

Odnośnik do komentarza

Witaj Smutnaona.
Piszesz, że masz nieodwracalny ubytek słuchu. Nie jest to więc całkowita głuchota. Możesz jednak przedstawić swoją sytuację lepiej? Dlaczego uważasz, że ten ubytek jest nieodwracalny?
Możesz napisać więcej o błędnych diagnozach i lekceważeniu lekarzy?
Nie potrafię Ci powiedzieć jak długo wykonuje się badania, ale na pewno do momentu uzyskania jednoznacznych wyników. Może właśnie dlatego trwają tak długo bo nie znaleziono widocznej przyczyny pogorszenia słuchu?

Piszesz , że obawiasz się o swoje zdrowie psychiczne i to są słuszne obawy. Jeżeli nadal będziesz żyła w izolacji Twoje zdrowie psychiczne może się bardzo pogorszyć a to także wpływa na jakość tego co słyszysz.
Z tego co rozumiem nie nosisz aparatu słuchowego. Jakieś plany w tym kierunku?

Z całą pewnością powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. Możesz skorzystać z Tutejszego Rankingu Psychologów. Poszukaj kogoś w Twoim pobliżu.

Od siebie powiem, że jak najszybciej powinnaś zrobić wszystko, żeby się uspokoić, nie wpadać w panikę i zmniejszyć stres do minimum. Nie chodzi tylko o zdrowie psychiczne , ale i sam słuch. Długotrwały stres wpływa bardzo negatywnie na narząd słuchu. A przecież chodzi o to , żebyś słyszała lepiej a nie jeszcze gorzej.
Twój problem to faktycznie tragedia, ale nie koniec świata. Jeśli na to pozwolisz to będziesz nadal normalnie funkcjonować na co dzień. Nie poddawaj się bo jest o co walczyć.
Pozdrawiam Cie serdecznie i życzę dużo siły, i woli do walki.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

witaj.Ja mam podobnie-słuch juz prawie straciłam-ale lekarze nadal diagnozują-czekam cierpliwie i wierzę że coś da sie uratować.Jestem po tomografii,rezonansie a w poniedziałek jeszcze badanie audiologiczne.W miedzyczasie miałam udar-na szczęście nie był rozległy.Ale posrtanowiłam czekac i walczyc-to przecież moje życie-wierzę w szczęśliwe zakonczenie i tobie tez tego zyczę-od tygodnia jestem w szpitalu-udar opanowali a z utratą słuchu walczę od ponad 2 miesięcy ale nie mam zamiaru się poddawac.Mimo,że liczę sie z tym iż całe moje dotychczasowe zycie może się skończyć-praca-wtedy będę uczyć się żyć w swiecie ciszy-gdy tu na nerologii patrzę na innych chorych to wiem ,że to nie koniec świata-to nowy rozdział mojego zycia-nie poddawaj się -uwierz,że warto walczyć o siebie

Odnośnik do komentarza

A jaki masz dokładnie ubytek słuchu? Bo jeśli cokolwiek słyszysz bez aparatu, to nie jest to głęboki ubytek. Ja mam 110 dB w lepszym uchu i mam na tym uchu aparat, przez który TROCHĘ słyszę.
Zaczęłam tracić słuch w niemowlęctwie.
Teraz mam 39 lat i można powiedzieć, że normalnie żyję. Jestem po studiach, pracuję od 20 lat, mam firmę, znam język migowy, ale też inne języki, jestem samodzielna itd.
Spróbuj bioenergoterapii. Mnie trochę pomogła, miałam ubytek 120 dB i aparat nawet nie pomagał, troszkę udało się odzyskać, ale mój ubytek jest utrwalony, mózg ma problem z przetwarzaniem dźwięków (nie rozumiem np., co mówią w TV).
Ale jeśli u Ciebie to świeża sprawa, to bioenergoterapia może bardziej pomóc.
Trzymam kciuki!

Odnośnik do komentarza
Gość Smutnaona

Zobaczyłam kilka odpowiedzi i chciałam się dowiedzieć czy jeśli ktoś z Was nosi aparaty słuchowe to jakie jest uczucie w uszach gdy w uchu nosi się taki korek z tworzywa sztucznego ?
Czy aparaty słuchowe bardzo uciskają uszy ?
Czy trzeba mieć przy sobie cały czas jakieś urządzenie sterujące te aparaty ?

Strasznie się boję jak będzie dalej wyglądać moje życie z takim słuchem. Najgorsze jest to ,że słuch tracę z winy lekarzy i przez ich lekceważenie mojego problemu .
Cały czas miałam przez wiele lat problemy z dysfunkcją trąbek słuchowych problem jest cały czas, ciągle mam obrzęki w uszach i stany zapalne które za każdym razem kiedy wystąpią i ustępują to pozostawiają coraz większy ubytek słuchu w moich uszach .
Również po każdej migrenie dochodzi do pogłębiania się niedosłuchu. Mam kłopoty z oddychaniem przez nos i to jest przyczyną moich problemów.
Nie mogę opisać tutaj wszystkiego ,bo jest to bardzo zawiła sytuacja. Ale powiem np: o migrenie jeżeli pytam się laryngologa czy migrena może być również przyczyną głuchnięcia to Lekarz odpowiada ,że nie wie i o to powinnam zapytać się neurologa a gdy pytam się o to neurologa to on odpowiada ,że nic mu na ten temat nie wiadomo i lepiej abym zapytała się o to laryngologa. Tak to wygląda niestety ????
Słuch tracę cały czas stopniowo po każdym stanie zapalnym w uszach oraz po ciężkich migrenach ,stany zapalne w uszach zaogniają się zawsze wtedy kiedy bardziej przytyka mi nos który nie jest i tak w pełni drożny i tak w koło . Jestem załamana postawą lekarzy i nie pomaga to ,że korzystam z prywatnych klinik jak i z oddziału centrum patologii słuchu w moim mieście. Ciągle jest ta sama diagnoza, nie wiem dlaczego Pani głuchnie albo ma Pani stan zapalny lub zalegający płyn w ujściach trąbek słuchowych . Kiedyś zadzwoniłam do Kajetan i miła Pani powiedziała ,że jeżeli stan słuchu się pogarsza to trzeba załatwić skierowanie do Kajetan w trybie pilnym a jak poszłam po to skierowanie to lekarka zrobiła mi wielką łaskę ,że je wypisała i nie dała mi w trybie pilnym mimo tego ,że wie że głuchnę.
Termin mam za rok. Myślę ,że jeżeli nikt mi nie pomoże to za rok już nie będę mieć po co jechać do Kajetan. Koszmar w jakim ja kraju żyje i jacy lekarze w tym kraju są podli i bezwzględni , ciekawa jestem czy jak by głuchło dziecko jakiegoś lekarza czy też by to tak lekceważył. Kiedyś nawet od samego pewnego Profesora usłyszałam takie zdanie - No chyba nie jest z Pani uszami tak źle jak jeszcze może Pani ze mną rozmawiać ... i totalne zlekceważenie mojego problemu. Niedosłuch mam średniego stopnia ale pogłębiający się cały czas. Nie słyszę cichych ani wysokich dźwięków, mój niedosłuch jest po prostu po środku . Nie wiem co robić , jestem już u kresu sił. Przez te problemy ze słuchem zawaliłam całe swoje życie , żyję w zawieszeniu , nie mogę spać, jeść i normalnie żyć. Popadłam z tego powodu w silne załamanie nerwowe a do lekarzy już tracę zaufanie , z każdym razem kiedy mam iść do lekarza mam już taki uraz ,że robi mi się słabo i ma taki lęk ,że trudno to opisać słowami. Czasami już nawet myślę ,że lekarze są tylko dla ludzi z odpowiednią pozycją społeczną ,trzeba być albo znanym albo bardzo wpływowym ,bo ja nie wierzę już że lekarze są dla zwykłych skromnych ludzi. I nie mówię o leczeniu przez NFZ tylko również o lekarzach w prywatnych klinikach .
Po kilku latach trafiłam w końcu na wspaniałego lekarza , ale nie wiem jak to się skończy jestem obecnie w toku wyjaśniania sytuacji . Ale mimo wszystko muszę dostać się do Kajetan a tam dopiero będę za rok, bo Pani Doktor nie chciała mi dać skierowania w trybie pilnym.
Jak sobie radzicie z niedosłuchem czy głuchotą w życiu , czy da się tak żyć ??? Dla osoby , która słyszała jest tragedią gdy nagle spotka takie nieszczęście jakim jest niedosłuch czy głuchota ???

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ci współczuję sytuacji, bo faktycznie musi być strasznie, taka utrata słuchu w dorosłym życiu.
Jak wspomniałam wcześniej, ja praktycznie nie wiem, jak to jest normalnie słyszeć, więc dla mnie obecny stan (resztki słuchu w jednym uchu, w drugim nawet brak resztek, praktyczna głuchota) jest stanem normalnym, do którego jestem pod różnymi względami przystosowana.
Aparat słuchowy noszę na jednym uchu, jak mam ochotę czy potrzebę. Po prostu tak bardzo jestem przyzwyczajona do ciszy, że czasem słyszane dźwięki mi przeszkadzają albo nie mam po prostu motywacji do ich słyszenia (jak pracuje, to wolę bez aparatu pracować, bo łatwiej mi się wtedy skupić).
Na początku noszenia aparatu można czuć w uchu wkładkę, ale z czasem to uczucie mija, tzn. więcej już nie czuje się, że ma się coś w uchu. Ważne, aby wkładka była dobrze dopasowana, szczelna, bo nieszczelna powoduje sprzeżęnie, piski. Ale przy umiarkowanym niedosłuchu to raczej nie grozi (bo moc aparatu jest słabsza). Przy głębokim ubytku słuchu, jaki ja mam, to niestety ciągle są sprzeżenia, co dodatkowo zniechęca mnie do aparatu, i nie da się tego rozwiązać, bo wkładkę mam maksymalnie szczelną. Można ew. zmniejszyć moc aparatu, ale wtedy już bym niewiele przez niego słyszała, więc nie miałoby to sensu.
Z perspektywy lekarza, który ma do czynienia z przypadkami takimi jak mój, zwłaszcza z przypadkami dzieci, które nawet pomimo implantowania słabo przyswajają język i mowę, Twój przypadek jest z gatunku "lekkich". Jesteś szczęściarą pod tym względem, że znasz dobrze dźwięki, wiesz dobrze, co jak powinno brzmieć, znasz bardzo dobrze język polski, a pewnie i inne języki. Nie musisz się tak jak inni (ci naprawdę głusi) uczyć każdego pojedynczego dźwięku, znaczenia słów, zdań, metafor itd. Jest to bardzo ciężka praca i wielu się poddaje. Ja jestem szczęśliwa, że znam bardzo dobrze język polski (nauczyłam się czytać i pisać w wieku 4 lat, więc poszło z płatka, ale nie każde dziecko z wadą słuchu ma to szczęście) i że potrafię w miarę zrozumiale mówić.
W każdym razie z tego co piszesz, to do głuchoty Ci baaaardzo daleko.
W kwestiach ściśle medycznych nie pomogę Ci, ale generalnie na służbę zdrowia faktycznie nie ma co liczyć. Aparat możesz sobie kupić w byle punkcie protetycznym (tylko nie zadowalaj się pierwszymi ustawieniami aparatu, chodź na ustawienia dopóty, dopóki nie będziesz zadowolona z jakości dźwięku - choć nigdy nie będzie to taki dźwięk jak był naturalny, ale chociaż zbliżony), nie musisz w tym celu jeździć do Kajetan. Do Kajetan polecam jeździć jednak w celu dojścia przyczyny utraty słuchu, naprawienia problemu z zatokami itp.
Zastanów się, skąd te zapalenia ucha? Może to mieć związek z alergenami. Ja też miałam zapalenia, kupiłam sobie urządzenie przeciwroztoczowe (bez diagnozy lekarskiej, po prostu kupiłam, by zobaczyć, czy mi to pomoże). I faktycznie, pomogło. Głucha nadal jestem, ale przynajmniej nie mam tych zapaleń. Gdy miałam, to nawet przez aparat nic nie słyszałam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...