Skocz do zawartości
Forum

Jak pomóc byłemu partnerowi po rozstaniu?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie.... mam bardzo wielki problem...chodzi o moj 9letni zwiazek ktory wlasnie dobiegl konca... nie bardzo wiem jak mam sobie poradzic a raczej jak pomoc mojemu bylemu ktory nie radzi sobie z tym wszystkim... od bardzo dlugiego czasu nie ukladalo nam sie.... byly klutnie.... zale... pretensje... przestalam czuc sie dla niego wazna... przechodzilam straszne chwile... problemy rodzinne... w ciagu 2 lat dwa pogrzeby i wylew matki ktora byla sparalizowana... adopcja mlodszego brata gdyz matka nie byla w stanie juz zajac sie synem... szukalam u niego wsparcia... zrozumienia... dziecko gdyby nie ja wyladowaloby w domu dziecka a ja nie moglam na to pozwolic.... ale moj byly byl przeciwny temu wszystkiemu... w pewnym momencie zaczal oskarzac mojego malego bo 6letniego brata za to ze nie uklada nam sie w zyciu... ze gdyby jego nie bylo wszystko byloby ok... on ma bardzo dobrze ulozona rodzine i nie rozumial dlaczego ja to zrobilam....oddalalam sie od niego coraz bardziej... byc moze wyjde na egoistke ale nie wytrzymalam i odeszlam... mamy dwojke wspanialych dzieci... ktore sa ze mna... staram sie dac im wszystko co potrzebuja... i chodz nie jest mi lekko bo jestem sama i mam bardzo duzo obowiazkow martwie sie o niego... caly czas dzwoni... placze... prosi ze chce wrocic... ale ja nie chce tego... boje sie o niego... w prawdzie ma obok siebie siostre i brata.. ktorzy chca mu pomoc ale on tej pomocy nie chce... zaczal mowic o samojstwie... o tym ze przyspiesza na autostradzie i mowi ze co ma byc to bedzie... jest dla mnie waznym czlowiekiem... spedzilam z nim kupe lat... jest ojcem moich dzieci... ale ja nie chce juz wracac... wiele razy sie rozstawalismy i wracalismy do siebie... zawsze konczylo sie tak samo... nie potrafie go odrzucic od siebie... bola mnie jego lzy... ale wiem ze to nie mialoby sensu.. staram sie z nim rozmawiac... ale kazda rozmowa konczy sie placzem... slowami "patrz jak sie staczam"... nie wiem juz co mam robic... nie moge sie od niego odciac (byc moze byloby mu latwiej sie podniesc) bo lacza nas dzieci... ktore jego potrzebuja... i zawsze moze sie z nimi spotkac... jestem bardzo zmeczona juz ta cala sytucja... dodam tylko ze nie ma zadnego innego mezczyzny w moim zyciu ale ja nie potrafie juz z nim byc.... prosze o rade... mowilam mu o psychologu ale on nie chce sluchac.... nie wiem jak mam mu pomoc... nie jestem w stanie juz mu pomoc...

Odnośnik do komentarza

Ja też myślę ,że terapia małżeńska mogłaby pomóc ,być może też jakbyście z niej skorzystali dużo wcześniej ,dzisiaj już by nie było problemu.
nie dość ,że sam sobie nie radzi z emocjami, to Ciebie wykańcza,
wielkiego serca to on nigdy nie będzie miał,dziwię się ,że nie zaakceptował Twojego brata ,skoro małżeństwa mające swoje dzieci adoptują obce.
Namów go na wspólną psychoterapię.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

wiecie co... myslalam nad tym... sama przechodzilam ciezka depresje.... moze dlatego jest mi go tak zal... bo w pewnym sensie wiem co czuje... ale... prawda jest taka... ze ja juz nie mam nadziei.... i nie chce.... jest mi teraz "dobrze"... wiem... egoistyczn myslenie ale... jak nie dzwoni... jak nie slysze jego placzu... jestem spokojna kobieta... a tego spokoju nie mialam od bardzo dlugiego czasu...

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

ale nie rozumiem dlaczego namawiacie ją by wróciła, kiedy ona tego nie chce. Po co ma do niego wracać, tylko dlatego że on tak chce? Bo straszy ją samobójstwem? Moim zdaniem to on ją szantażuje.
Nie musi się do niego wrócić aby mu pomóc, może powiedzieć jego rodzinie o jego planach, o tym co chce zrobić. Może zaprowadzić go do psychologa lub psychiatry, ale nie musi do niego wracać, skoro przy jego boku jest nieszcześliwa...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Alessiaa, rozumiem Twoje obawy, Twoją troskę o byłego partnera. Wiem również, że chcesz mu pomóc - jednak zastanów się, czy on nie będzie odbierać Twojej chęci pomocy jako szansy na powrót?
Postaraj się mu tłumaczyć, że mimo iż Wy nie jesteście już razem, to nadal jesteście rodzicami. Wasze dzieci potrzebują ojca, kochają go i dla nich powinien trzymać się życia.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...