Skocz do zawartości
Forum

alessiaa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Manchester

Osiągnięcia alessiaa

0

Reputacja

  1. Moj partner tez jest moim pierwszym :)
  2. Nie ale jestem ale w trakcie poszukiwania jakiegos polskiego psychologa dla niego. Nie radzi sobie jeszcze za dobrze z angielskim wiec tylko polski wchodzi w gre.
  3. Kochana ja jestem narzeczona juz 8 rok :) Z partnerem jestesmy razem 10 lat i mimo to wciaz jestem niepewna... Wiem, 8 lat to dluugo i sytuacja moze juz chora ale dobrze jest jak jest..
  4. Jego argumenty sa smieszne i wstyd je podawac tak naprawde.. On go nie "trawi" i ma wracac do matki. Jak zapytam dlaczego odpowiada bo nie.
  5. Ta napieta relacja miedzy nimi trwa juz dluzszy czas, P pokazuje jak bardzo nie akceptuje brata i to dziala tez w druga strone niestety. Doszlo do tego, ze jak P chce cos zazartowac brat ucieka z placzem. Ma problemy z nauka, ciezko mu z matematyka i P zamiast mu pomoc jakos -tylko pogarsza sytuacje swoimi slowami. Rozmawialam z nim wiele razy na temat tego dlaczego maly jest taki a nie inny. Staralam sie rozmawiac na spokojnie, bez nerwow. Czasami mialam wrazenie, ze cos do niego dotarlo, ze zrozumial, ale zaraz wszystko wracalo do normy. Nie jestem w stanie tego zaakceptowac, ze ON pokazuje naszym dzieciom jak mozna traktowac drugiego czlowieka. Oni to widza i slysza, jak tata mowi: nie idz do niego bo on jest taki i taki. O sprawy finansowe tez nie ma co sie martwic bo tak jak Pani napisala Maciek dostaje na siebie pieniazki wiec nie musi na niego "lozyc".
  6. wiecie co... myslalam nad tym... sama przechodzilam ciezka depresje.... moze dlatego jest mi go tak zal... bo w pewnym sensie wiem co czuje... ale... prawda jest taka... ze ja juz nie mam nadziei.... i nie chce.... jest mi teraz "dobrze"... wiem... egoistyczn myslenie ale... jak nie dzwoni... jak nie slysze jego placzu... jestem spokojna kobieta... a tego spokoju nie mialam od bardzo dlugiego czasu...
  7. Witam serdecznie.... mam bardzo wielki problem...chodzi o moj 9letni zwiazek ktory wlasnie dobiegl konca... nie bardzo wiem jak mam sobie poradzic a raczej jak pomoc mojemu bylemu ktory nie radzi sobie z tym wszystkim... od bardzo dlugiego czasu nie ukladalo nam sie.... byly klutnie.... zale... pretensje... przestalam czuc sie dla niego wazna... przechodzilam straszne chwile... problemy rodzinne... w ciagu 2 lat dwa pogrzeby i wylew matki ktora byla sparalizowana... adopcja mlodszego brata gdyz matka nie byla w stanie juz zajac sie synem... szukalam u niego wsparcia... zrozumienia... dziecko gdyby nie ja wyladowaloby w domu dziecka a ja nie moglam na to pozwolic.... ale moj byly byl przeciwny temu wszystkiemu... w pewnym momencie zaczal oskarzac mojego malego bo 6letniego brata za to ze nie uklada nam sie w zyciu... ze gdyby jego nie bylo wszystko byloby ok... on ma bardzo dobrze ulozona rodzine i nie rozumial dlaczego ja to zrobilam....oddalalam sie od niego coraz bardziej... byc moze wyjde na egoistke ale nie wytrzymalam i odeszlam... mamy dwojke wspanialych dzieci... ktore sa ze mna... staram sie dac im wszystko co potrzebuja... i chodz nie jest mi lekko bo jestem sama i mam bardzo duzo obowiazkow martwie sie o niego... caly czas dzwoni... placze... prosi ze chce wrocic... ale ja nie chce tego... boje sie o niego... w prawdzie ma obok siebie siostre i brata.. ktorzy chca mu pomoc ale on tej pomocy nie chce... zaczal mowic o samojstwie... o tym ze przyspiesza na autostradzie i mowi ze co ma byc to bedzie... jest dla mnie waznym czlowiekiem... spedzilam z nim kupe lat... jest ojcem moich dzieci... ale ja nie chce juz wracac... wiele razy sie rozstawalismy i wracalismy do siebie... zawsze konczylo sie tak samo... nie potrafie go odrzucic od siebie... bola mnie jego lzy... ale wiem ze to nie mialoby sensu.. staram sie z nim rozmawiac... ale kazda rozmowa konczy sie placzem... slowami "patrz jak sie staczam"... nie wiem juz co mam robic... nie moge sie od niego odciac (byc moze byloby mu latwiej sie podniesc) bo lacza nas dzieci... ktore jego potrzebuja... i zawsze moze sie z nimi spotkac... jestem bardzo zmeczona juz ta cala sytucja... dodam tylko ze nie ma zadnego innego mezczyzny w moim zyciu ale ja nie potrafie juz z nim byc.... prosze o rade... mowilam mu o psychologu ale on nie chce sluchac.... nie wiem jak mam mu pomoc... nie jestem w stanie juz mu pomoc...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...