Skocz do zawartości
Forum

Nienawiść do męża


Gość NienawidzęOna

Rekomendowane odpowiedzi

Marta,

sama musisz zadać sobie pytanie, czy teraz lepiej Ci być z mężem mimo wszystko, czy jednak się rozwieść..., bo jak zmieniamy swoje życie to na lepsze.

Całe życie się poświęcałaś, teraz nikt nie zrozumie, ani dzieci , ani wnuki Twojego ew. rozwodu, ale patrz tylko na siebie, choć z Twojej sytuacji wychodzi, że trudno by Ci było samej, chyba, że nowa miłość pojawiła by się na horyzoncie, wtedy resztę życia można by przeżyć w szczęściu, choć tego też nikt nie zagwarantuje.

Pewnie zostanie Ci dalej robić dobrą minę do złej gry...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Żonanizona

Powiem szczerze że mam podobny problem. Na szczescie nie mam dzieci . kiedys bylam fajna dziewczyna po 7 latach jestem wrakiem człowieka ktorego stworzył moj Mąż.ma nerwice z która z roku na rok jest coraz gorzej, potrafi co dzien pić wódkę lubi narzekać to jego sens zycia ,co dzien wszystko go boli, wszystko przegrywa w hazard.
Ja musze byc silna nie ma prawa mnie nic boleć. Ale peklam i chodzę do psychiatry i psychoterapeuty ktory mam nadzieje mi pomoze powiedzieć nie bo inaczej zmarnuje sobie zycie.

Odnośnik do komentarza
Gość Nickowy3

do Żonanizona: To czemu nie weźmiesz rozmowdu, czego sie boisz? pójść do psychologa bo będziesz dotknięta ostracyzmem? trochę to śmieszne. Wolisz pisać na forum i się użalać zamiast wziąć sprawy w swoje ręce. Nikt za ciebie nie przeżyje życia. Jeśli chcesz mieć taką sytuacje jak teraz przez użalanie się , to sama sobie ją stwarzasz. Twój mąż jest toksyczny, i od takich ludzi sie odchodzi. Nie rozumiem twojego problemu , naprawdę gdybyś miała choć trochę godności i szacunku do siebie, odeszłabyś od niego. Psychiatra może ci pomóc. Męża powinnaś wysłaś na odwyk, no po prostu nie widzę innego rozwiązania problemu, przekonać go. Jeli nie będzie chciał odejdziesz od niego. Ty chodzisz do psychiatry a to twój mąż ma problem, trochę jesteś egoistyczna. Bo zamiast pomóc mężowi , grasz rolę umęczonej żony. Twój mąż się pogubił. Każdy ma prawo. Nie opowiedziałaś więcej o mężu. CO robi? czy cie skrzywidził? nie wiem jak ci pomóc. Narazie jedyne co wynika z twojego postów, to wylewanie żali, i żółci bo jestem taka umęczona, nic nie potrafię, i najlepiej jakby psychiatra i psychoterapeuta ci pomogli. A ja Ci powiem z własnego doświadczenia, im szybciej coś zobisz tym mniejsza szansa ze będziesz sie męczyć. Ja nie mówię że nie masz ciężko bo masz, ale powinnaś wziąć pod uwagę że sama się męczysz i dobijasz. Niestety tak czasem bywa, że do niektórych nie dociera, wolą bawić się w kotka i myszkę, zamiast podjąć realne kroki do przerwania złego ciągu. No ale co ja będe paplał, przecież tak wam dobrze w tym życiu, wolicie się umęczać to się umęczajcie. Mi pomogła wiara, i pomaga nadal. Gdyby nie ona pewnie tez bym siedział z założonymi rękami i się użalał nad sobą, ale to nie o to chodzi. Życia nikt za was nie przeżyje..

Odnośnik do komentarza

Jestem 33w małżeństwie ,nie wiem sama co chciałabym napisać ,nie wiem kim jestem ,namówiłam mojego chłopaka na ślub bo byłam w ciąży ,miałam 18lat ,mama odradzała ,chciała pomoc ,tłumaczyła itd .z obowiązków szkolnych przeszłam do obowiązków żony i matki.nigdy nie miałam czasu na wariacje nastolatki.zycie się toczyło jako tako ,mąż jako młodzieniec bawił się i awanturował ,ale dałam radę ,dzieci dorosły ,wyszły z domu i zostaliśmy sami .teraz widzę z kim żyje ,że jego oczekiwania są nie do wykonania prze ze mnie ,że ja oczekuje od niego rzeczy ,których on mi nigdy nie da .fajnie jest tylko wtedy kiedy wnuki są z nami .inaczej tzn lepiej się czuję w pracy ,jestem sobą a w domu jestem spięta ,udaje że jest ok ,w łóżku też .i co wy na to .zarabiam słabo ,mieszkanie jest męża po rodzicach ,co myślicie ?co robić?
x
to pora przestać udawać i spojrzeć prawdzie w oczy.

Odnośnik do komentarza

Czytałam posty zamieszczone powyżej i zastanawiałam się nad tym, ile kobiet ma podobne problemy do moich.  Tylko dla mnie to "prawie" przeszłość, ponieważ ostatecznie wniosłam o pozew o rozwód.  Nie warto się męczyć i znosić wybryki męża. Na początku wydawało mi się, że znalazłam najwspanialszego człowieka na świecie. Jako młoda, niedoświadczona i naiwna dziewczyna zakochałam się bez pamięci. Wszystko było cudowne dopuki nie zamieszkaliśmy razem i nie zaszłam w ciążę. Owszem dziecko było chciane, lecz mąż wiele wymagał, trzymał mnie w "złotej klatce", brak znajomych, częste moje samotne wieczory i czekanie jak wróci. A on tłumaczył się załatwianiem pilnych spraw u znajomych, robił długi, grał hazardowo.  Nie mogłam się ubierać jak chciałam, wychodzić bez jego wiedzy, krzywo patrzył na to, że się maluję, włosów nie mogłam obciąć i farbować. Rodzina daleko. Najważniejsze dla niego było abym była perfekcyjną żoną i  matką. Groził mi, że jak znajdę kogoś to zabierze mi dziecko. Zdrady twierdził, że nie wybaczy. Ja nawet nie miałam takich zamiarów. Kochałam go bardzo i myślałam, że jeżeli sprostam jego wymogom to pokocha mnie bardziej i wszystko się zmieni. Płakałam nocami. Mąż nie reagował  mimo iż widział, że cierpię. Owszem pomimo iż był dla mnie zimny i nieczuły, to zdarzały mu się dni kiedy przynosił róże. Kiedy coś chciał to się starał. Przy ludziach nie okazywał do mnie uczuć. Wszystko na dystans i nie mogłam na niego podnieść głosu.  W pewnym momencie zmuszona byłam do wyjazdu z dzieckiem do domu rodzinnego. Sytuacja moich rodziców była fatalna, a dom zapisany na mnie. Długo by pisać co było dalej. Tak czy inaczej mąż pod pretekstem szukania lepszej pracy i ustabilizowania naszego życia oraz sytuacji materialnej wyjeżdżał niespodziewanie w różne miejsca.  Robił to jednak ze strachu przed ludzmi od których pożyczał pieniądze na hazard. Leczyć się nie chciał mimo moich błagań. Pracy oczywiście nie znalazł. Wiecznie brak pracy lub coś dorywczego, brak utrzymania dla mnie i dziecka. Nie przyjeżdżał do nas z zagranicy. Uważał, że dam sobie radę a on musi zarobić aby nas ściągnąć z powrotem i zacząć wszystko od nowa.  Ja podjęłam pracę w Polsce i dbałam o utrzymanie swoje i dziecka. A mąż niestety kłamał. Nie chciał się leczyć z hazardu, bo to go ciągło. Brał antydepresanty przez krótki czas. Imprezował i jeździł do swojej matki i siostry.  Mnie i syna zapraszał tylko na wakacje. Aż któregoś dnia odkryłam prawdę o kochankach, o kolejnych długach z których rzekomo wychodził, o narkotykach które zaczął brać, o manipulacjach jakie robił ze mną i z innymi kobietami. Brał nas na litość i prowadził podwójne życie. I tak nagle zobaczyłam w nim kogoś innego. Człowieka o dwóch osobowościach, oszusta który cieszył się z mojego bólu. Gdy dowiedziałam się o pierwszej kochance mąż błagał mnie o przebaczenie  i twierdził, że popełnił błąd.  Jeszcze wtedy myślałam, aby jakoś ratować to małżeństwo. Cierpiałam i popadłam w depresję. Zapisałam się do psychologa z nadzieją, aby pomógł mi ratować męża i nasz związek. Niestety w bardzo krótkim czasie wyszło wiele spraw i kolejna kochanka. I wtedy powiedziałam: dość kłamstw, poniewierania i poniżania.  Zobaczyłam obłudę męża. Odkryłam wszystko sama. Mąż nadal kłamał i myślał, że mu uwierzę. Jego kochanki skontaktowały się ze mną. Dowiedziałam się w jaki  sposób mój mąż wabił kobiety i jak z nimi rozmawiał. Dzieckiem prawie się nie interesował. Zjechać i ustabilizować się nie chciał. I tak założyłam pozew o rozwód. Psycholog dużo pomaga. Nakierował mnie. Zrozumiałam wiele rzeczy, między innymi, że moje szczęśliwe życie nie jest zależne od mojego męża lecz ode mnie samej. Z dnia na dzień moje uczucie wielkiej miłości zmieniło się w żal i nienawiść. Marzyłam o dzieciach i o tym, aby mąż poszedł na leczenie. Niedawno, mąż chciał się pogodzić i wrócić do mnie. Niestety nie uwierzyłam w jego  dobre intencje.  Długo by było pisać o tym co zaszło i naszym życiu. Ale powiem tak: nie można być szczęśliwym z kimś kto szczęścia nie potrafi nam dać.  Mój mąż swój despotyzm i narcystyczne zachowanie wyniósł z domu. Ojciec był dla niego wzorcem. Bicie kobiet nie było mu obce, bo chwalił się, że uderzył kochankę za to że zniszczyła mu życie i rodzinę. Na mnie raz podniósł rękę.  Najważniejsze, że stałam się odważniejszą i silniejszą kobietą. Będę walczyć o dziecko i alimenty na nie. A mąż nie interesuje mnie. Kochanki z tego co mówił go olały i został na lodzie. Brał mnie na litość i nie wyszło tym razem. Dziecko nie czuje, że ma ojca bo ja zawsze byłam "tatomamą". Moje drogie nie warto brnąć dalej w bagnie, bo im dłużej tym gorzej z tego wyjść. Jeśli nie  dajecie rady to szukajcie psychologa. To obca i bezstronna osoba, która przyjacielskim podejściem wam pomoże.

 

Odnośnik do komentarza

Mam to samo nienawidze swojego meza bo to dwulicowa Kurwa to samo robi pod publiczke kochajacy w domu skurwysyn jakich malo.. Identyczna sytuacja, narazie wyganiam go do pracy aby jak najdluzej tam siedzial i na wesela (jak jest sezon) gra. Moze e kogos pozna (znajdzie inna ofiare) i da mi odejsc 

Odnośnik do komentarza

Aga, rozumiem, że z głupim ciężko żyć i ciężko się rozstać. Boisz się, bo Cię zastrasza, ale jakbyś miała pomoc psychologiczną, udało by Ci się pewnie wyrwać z jego szponów. Nie licz, że on kogoś znajdzie, jak ma się na kim wyżywać. A najważniejsze, żebyś przestała się bać, nie jesteś jego własnością, żeby dawał Ci pozwolenie na odejście. Przy wsparciu psychologa i rodziny dałabyś radę. Teraz psychicznie też się wykańczasz, na początek porozmawiaj chociaż z terapeutą który specjalizuje się w takich problemach. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...