Skocz do zawartości
Forum

kolejna praca i kolejny koszmar


Gość 00000

Rekomendowane odpowiedzi

przez dlugie lata tracilam i zdobywalam kolejne prace. W koncu wrocilam do zawodu, do pracy z dziecmi. Mam kwalifikacje i nawet nie to jest problemem, ze sama musze uzupelniac umiejetnosci praktyczne (studia tak naprawde nic nie ucza).
Problemem jest ten ciagly harmider, halas, uzeranie sie z dziecmi. Mam chora matke, ktora miala koszmarne zycie (w domu czuje sie troche jakbym miala duze dziecko). W pracy tylko garstka dzieci jest taka, ze dociera do nich to o co sie prosi. Pozostale 70% grupy jest niesforna, glosna, nasladujaca przy kazdej okazji zachowania niebezpieczne. Ciagle ktos cos chce, placze, buczy, nie slucha sie....Kilkoro rozbija mi kazde zajecia. Dwoje jest wybitnie niegrzecznych (rodzice niektorych dzieci mam wrazenie wrecz nakazywaliby im albo nakazuja "nie musisz sluchac sie nauczyciela").
W pracy gubie dlugopisy, olowki notorycznie, bo jestem skolowana od tych piskow i krzykow. Nie moge zebrac mysli od tego halasu. Irytuje mnie to, ze te dzieci oczekuja ode mnie bycia nianczonymi a rownoczesnie reszta robi taki jazgot, na ktory zadna prosba na dluzej nie dziala.
Trzymam sie tej pracy, bo znam koszmar braku pieniedzy i bezrobocia. Ulga jest to ze jednak udaje mi sie miec co ktorys dzien nowa nadzieje, ze jednak je czyms zainteresuje. Ale tylko te pieniadze i strach przed podloscia doroslych mnie tu trzyma. I to, ze nie mam wyjscia. I wspomnienie tego targowania sie o kazda zlotowke na rozmowach o prace. Zmuszam sie, zeby byc dla nich pozytywnie nastawiona, bo uwazam, ze to jest minimum czlowieczenstwa, ktore musze zachowac.
Po pracy jestem nieprzytomna, a na koniec zmiany czekam jak na zbawienie.
Mnie jako dziecko nikt nie nianczyl, przedszkole wiedzialo, ze nie jestem nigdzie zameldowana, wrecz dziadek staral sie nasylajac policje, zeby mame szybciej wymeldowac, a ja ucieklam z przedszkola, bo mnie zamykano w ciemnej sali.

Jakie sa granice ludzkie wytrzymalosci?Wiekszosc rodzicow ma z glowy wlasne dziecko przez cale dnie najmniejszym kosztem i nie mysli, jak sie ono chowa w tym stadzie, ktory przypomia kolchoz... a ja nie mam sily do calej grupy, z ktora w kupie mam do czynienia wiecej, niz kazdy rodzic pojedynczo ze swoim dzieckiem. Rodzice sa kochajacy dopoki nie trzeba sie zajac dluzej swoim dzieckiem. Pisze to, choc wiem, jaki jest rynek pracy.

Odnośnik do komentarza

Mysle, ze rodzicom jest tak wygodnie, ze pakuje sie dziecko do przedszkola/szkoly i ma sie je z glowy. Oni nawet czesto nie mysla o naszej wytrzymalosci i o tym, jak to wplywa na dziecko.
Nie moge patrze na ludzi, gdy jade do pracy a gdy moge zamykam sie i spie. Wlozylam mase wysilku w zdobycie pracy, pracuje z ludzi, ktorzy nie wlozyli czesci tego wysilku co ja...pociesza mnie to, ze jestem dalej od bezdomnosci, niz bym byla nie majac pracy.

Odnośnik do komentarza

Moze masz gdzies luki w przygotowaniu do pracy z dziecmi i dlatego sobie nie radzisz, moze wystarczy te luki wypelnic i twoja praca zacznie przynosic ci satysfakcje.
Dlaczego wybralas akurat taki zawod? Rodzice oddaja dzieci do przedszkola bo moga, bo pracuja w tym czasie i zwyczajnie nie mialby kto zajac sie ich dziecmi.
Wedlug mnie nie masz opracowanych zajec z dziecmi, nie przyciagasz ich uwagi dlatego szaleja. Moze warto popracowac nad tym. Sama chyba tez nie jestes, podpatrz jak inne dziewczyny daja sobie rade i postaraj sie je nasladowac. W przeciwnym razie lepiej dla ciebie i dzieci bedzie zmienic zawod.

Odnośnik do komentarza

dziekuje Wam za wpisy :)
Dammar, Tobie szczegolnie dziekuje. Postaram sie lepiej przykladac do zajec. Zobacze, czy mimo to jest tak zle. Nie radze sobie na pewno wychowawczo, trudno mi zapanowac nad gromada..teraz dzieci sa wychowywane bezstresowo i naprawde jest trudniej niz kiedys :(

Odnośnik do komentarza

pracuje nad tym, ale tym dzieciom nie mowi sie w domu, zeby sluchaly nauczyciela. One moze nawet sa uczone chamstwa przez rodzicow.
Pracuje, bo musze i ta praca jest, ale to jest koszmar. To, co one robia o jest jakis obled. Nawe, gdy ida robic siusiu przed wyjsciem na dwor to "staja na glowie". Nie ma ani chwili spokoju. A kilkoro jest takich, ze nie przepusci zadnej okazji do inspirowania pozostalych podatnych na niegrzecznosc.

Odnośnik do komentarza

Ja im się dajesz, to i tak masz. Ja jakbym był nauczycielem wychowania przedszkolnego, to od razu ustaliłbym pewne reguły i zasady, których gówniarze musieliby przestrzegać. Szczeniaki w takim wieku z reguły są już cholernie bystre i jak tylko widzą twoją bezradność i bezsilność, to sprytnie ten fakt wykorzystują.

Odnośnik do komentarza

Mam dobra kolezanke ktira pracuje w przedszkolu w Irlandii. Ona ma ogromna odpowiedzialnosc, oczy dookola glowy, bo gdyby cos sie stalo to sprawa sadowa, ostatnio miala sytuacje ze dziecko uderzylo ja w twarz, dziewczyna rozmawiala z matka ale matka nie widziala problemu, dyrektorka tez. W dodatku musi byc w ciaglej gotowosci bo moze wpasc kontrol i sprawdzic czy ma przygotowane zabawy dla dzieci.
Ona nie narzekala na dzieci, raczej na brak oparcia ze strony osob zarzadzajacych. Wiec troche rozumiem twoja sytuacje.
Mozliwe ze jestes zwyczajnie przemeczona, wypalona, potrzebujesz zwyklego wypoczynku by nabrac dystansu. Moze wez urlop i wyjedz gdzies gdzie bedziesz sama ze soba, moze potrzebujesz pobyc troche sama, ciagle kims sie zajmujesz ale ty tez potrzebujesz byc kims waznym, kims kim nalezy sie zajac.

Odnośnik do komentarza

ja ciągle szukam pracy i pracuje na zastępstwo i/lub tracę pracę. Akurat polska oświata o tyle mnie nie zawiodła, że nikt mnie po chamsku tu jeszcze nie oszukał, ale miałam już doczynienia z rozmowami kwalifikacyjnymi i propozycjami wynagrodzenia "co łaska"takiego, że nie mogłam podjąć tych prac, bo -po pierwsze- po takim wstępie mnie odrzucało a po drugie takie proponowane głodowe stawki mogłam bez problemu zarobić bez takiej odpowiedzialności.
Ja po prostu nie daję rady użerać się z rozwydrzoną gromadą i pozostawać w przytomności umysłu przez ten cały wymagany czas.:( Te dzieci są hodowane, bo wychowuje je przedszkolny harmider i młyn a nie rodzice. Są nie wybiegane, wręcz stają na głowach; nie ma miuty bez użerania się z nimi.
Gdyby nie to, że kilkoro (głównie dziewczynki)okazuje mi sympatię to bym się zupełnie zdołowała tym, co te dzieci robią.:((

Odnośnik do komentarza

Na obecna chwile niestety nic:( Ta praca to dla mnie stres taki, jak jej szukanie,tyle,ze za nia placa ...moze uda mi sie zdobyc praktyke w tym, czego moge uczyc w mniejszym wymiarze i nie trzeba pilnowac rozwydrzonej rozdartej, walacej lapami w stolik gromady...
Całe wakacje zylam w strachu,ze wracam w ten ryk, skowyt i brak wychowania...Potomstwo rodzicow, ktorzy nawet z nimi nie wyjda,zeby sie wylatali, zeby mowa tym dzieciom miala szanse ruszyc..(tak, tak, ruch ma wplyw)..smartfon w reke i zajmij sie soba a to wszystko widac jak na dloni po dzieciach...a ten, ktory rozpoczyna walenie w stol jest najbardziej niedojrzaly do przedszkola ....ale rozpoczyna seans walenia dla 5-7 innych..

Odnośnik do komentarza

Mysle, ze pytanie brzmialo- uruchom wyobraznie i powiedz sobie i nam ,jaki rodzaj pracy chcialabys wykonywac, jak sobie ja wyobrażasz.

Tego typu pytania czlowiek sobie powinien zadawac co jakis czas aby jego wola i wyobraznia kierowały go z czasem do tego czego pragnie jego psychika.

Nie podważam stwierdzenia, ze dzieci to trudny material do pracy, ale Ty teraz jestes albo bardzo emocjonalnie rozchwiana, albo w jakims wewenętrznym ogromnym konflikcie, albo po prostu mimo pewnie ukończonych szkól w tym kierunku ,nie masz predyspozycji do tego zawodu. Sposob w jaki wspominasz swoje kontakty z dziecmi w trakcie pracy mówi, ze Ty ich organicznie nie cierpisz. To są male zlosliwe stworzonka, istniejące na tym świecie aby Ci dokuczyć. Przy takim nastawieniu z Twojej strony, dzieci faktycznie będą najczęsciej pokazywaly swoją najgorszą stronę, bo one czują Twoją niechęć maskowaną probą profesjonalnego zachowania. Ty aktualnie bardzo męczysz się z tymi dziećmi, ale myślę, ze i one także jakby mialy taką moc ,wybrały by innego opiekuna.

Tak, ze pytanie o marzenia jest bardzo zasadne, bo odpowiedz na nie ,bedzie Cię z czasem prowadzila w dobrym Twoim kierunku życiowym.

Odnośnik do komentarza

Kikuniu probowalam juz myslec tak, jak mi podpowiadasz,ale trzyma mnie tu wyplata na czas i tez cos,oczym nie wspomialam:ja jednak kazdego dnia mam ten cien nadziei,ze wlozona w te dzieci moja praca zaowocuje. Bo one nie sa z natury zle, tylko sa postawione w sytuacji, ktora je przerasta a one daja mi potem w kosc. Caly czas zyje nadzieja,ze cos jeszcze wypracuje i ze nie bede wracac w takim stanie,ze nie mam juz sily na nic.
Podpatrzec inne dziewczyny trudno,ale juz cos podpatrzylam i pomoglo:) ..moj opiekun stazu sie obija, wiecto ja kieruje sytuacja,bo widze,ze tu nie ma woli pomocy.
Dzieci sa za dlugo trzymane bez rodzicow a ja mam za malo doswiadczenia i to jest glowny powod mojej frustracji,o ktora latwiej po przebywaniu w tym halasie.

Odnośnik do komentarza

Oni nie sa zlosliwi, tylko ich rodzice nie robia poki co prawie nic, zeby byli znosniejsi...wiem,sa trudne czasy,ludzie dlugo pracuja...wszedzie dobrze,gdzie nas nie ma. Ja po prostu chce miec sily sobie dorobic a nie moge..no i chora mama w domu..ech

Odnośnik do komentarza

przeroslo mnie to, bo nie przygoowano mnie do tego, ze kazda minuta tej pracy musi byc przeze mnie zapelniona zajeciami..do tego choroba mamy, ktora coraz gorzej wyglada, nie moze spac, martwie sie o nia. :(
Dziekuje Wam za dobre slowo i konstruktywna krytyke.

Odnośnik do komentarza

Codziennie czuje panike,ze tam musze isc. W dodatku to zastepstwo bez gwarancji,ze za rok ta praca bedzie. 1/5grupy jest chowana kompletnie bez zasad, bezstresowo, kilkoro nie mowi[nie napisze,ile dzieci z tej grupy krzykiem, placzem non stop cos probuje wymuszac a tym placzem zawsze sie ktos"zarazi"]. No bo jak dziecko o cos prosisz a ono nie chce tego zrobic, to go nie zmuszac...to slowa rodzicow. Tak wiec min.jedno, dwoje takich malych tyranow rozwala grupe i daje niewlasciwy przyklad innym (ten jest od razu nasladowany). Mam sprawe spadkowa na glowie i mame, ktora moze nie dozyc jej finalu...i ta gonitwa i niepewnosc przez cale zycie mnie od dawna przerasta.. Cale zycie praca wplywa negatywnie na moje zycie..

Odnośnik do komentarza

" Cale zycie praca wplywa negatywnie na moje zycie.."
To może jakiś bogaty mąz załatwił by temat? Nie martwiłabyś się o utrzymanie. Tyle, ze kazdego dnia martwilabyś się jak sobie dac z nim radę. Podobno w Moskwie są takie szkoły "jak złowić bogatego męża".

To taki żart. A o mamę martwisz się tylko jako o mamę, czy tez o to, ze wraz z jej śmiercią (odpukac) nie będzie np. jej wypłaty, renty czy emerytury?

A sprawy spadkowe jesli się potoczą niepomyślnie to będzie tak jakbys tego spadku nie miała wogóle. A bez spadku nie da się żyć? Przeciez ludziom jest lżej i sprawniej przebiega im życie jesli wyznają zasadę "umiesz liczyć, licz na siebie".

Odnośnik do komentarza

za dużo rzeczy na raz, latami, bez odpoczynku. Mam dziury w pamięci. Boję się, że będę mieć złą opinię ...stracę pracę, nie znajdę następnej. Muszę tylko zaspokajać innych, w pracy, w domu...Mama ze względu na wiek i przeszłość jest tak schorowana..często niemiła, zawsze była wymagająca, obwiniała mnie za każdą porażkę.
Gdyby nie to, że mi dziecko co jakiś czas powie "bardzo panią kocham" i obejmie za szyję, że płacą na czas i nie minimum i że szef nie sadysta to bym się załamała.

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoaktyw

Zastanów się na co lub na kogo tak naprawdę jesteś zła , bo nie na rozwydrzone dzieci ? Kogo tak najbardziej lub jaką sytuację winisz za ten stan rzeczy ? Nie musisz o tym pisać jak nie chcesz ale zastanów się na spokojnie tak sama dla siebie. Co by było gdyby nie to czy tamto.

Odnośnik do komentarza

zmienilam prace. Mialam po drodze jeszcze jedna trudna grupe. Teraz mam nowa na stale. Mam nadzieje, ze ich nie popsuje (prowadzila je jedna nauczycielka od poczatku -tamte dzieci przede mna mialo 3-7 nauczycieli).
Dyrektorzy przemycaja niektore informacje zanim zatrudnia czlowieka.
Ale i tak caly czas szukam nowych zajec dla dzieci, bo bez stalego uzupelniania wiedzy i narzedzi nie da rady. Te dzieci sa inne, ale maja po 5lat a nie 3, wiec znaja zasady i sie do nich stosuja. No, ale ich nie meczyli i nie pakowali przez 6mies. do roznych grup z powodu przedluzajacego sie zwolnienia nauczycielki. No i z 5latkami latwiej pracowac, bo juz sie nauczyly zasad.
dammar dziekuje za zyczliwe wpisy. Wam tez, bo chba wszystko z tego, co napisaliscie okazalo sie konstruktywne. Zycie jest trudne i praca zawsze jest w jakis sposob trudna, tylko czasem to czlowieka przerasta zwlaszcza, jesli nie ma sie zadnego oparcia a tylko pretensje i oczekiwania. A zmienniczki w pracy tez nie pomagaja, bo teraz kazdy by kazdego utopil w lyzce wody.

Odnośnik do komentarza

musze umiec znalezc oparcie w sobie. Bo w nikim nie mam. Ja pomagalam odchowac dzieci siostrze, ja zostalam ze schorowana matka, ale moja mama od zawsze potrafi mnie tak gnebic, ze nie mam juz sil na walke z zyciem.
Czlowiek musi miec jakis azyl a z pensja nauczyciela pracujacego to tu to tam po maks, 6-10mies. i zyjacego z ekwiwalentu w wakacje nie umiem fukcjonowac samodzielnie.
Od 16roku życia pracuję zamiast sie solidnie wyksztalcic.Nie bede sie osmieszac i pisac ile mam lat i ile dyplomow musialam wpisac w cv, zeby w ogole zaproszono mnie na rozmowy. W jednej z prac wrecz wykrzyczano mi, ze sie wywyzszam (choc nic na ten temat nie mowilam). Ale wiem, ze wszedzie ludzi traktuje sie podle.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...