Skocz do zawartości
Forum

Problem z wyglądem zewnętrznym i krytyka bliskich osób


Gość brzydulagosia

Rekomendowane odpowiedzi

Gość brzydulagosia

Zacznę może od tego, że mam kompleksy związane ze swoim wyglądem. Dotyczą one głównie twarzy ale generalnie to to czego w sobie nie akceptuję i nienawidzę to szeroko pojmowana kobiecość. Dopóki ona sobie gdzieś tam jest to niech sobie będzie, problem pojawia się wtedy, gdy ktoś sugeruje mi, żebym co nieco "pokazała", czy wyglądała bardziej kobieco.
Opiszę może siebie jak wyglądam tak skrótowo. Jestem niska i szczupła, do wagi nie mam zastrzeżeń, zresztą ostatnio sporo schudłam i wyglądam jak patyk. Twarz mam okrągła, brzydką. Mam gęste owłosienie i brwi krzaczaste, które staram się w miarę regulować. Włosy mam ciemne, do ramion z grzywką. Noszę okulary i mam zeza... To tak a propo mojego wyglądu naturalnego. Dodam, że nienawidzę siebie dotykać, poprawiać, w takim sensie, że ne maluję się wcale i nie ubieram kobiecych ciuchów. Ze stylu ubioru wyglądam jak nastolatka, a mam 23 lata. Nienawidzę szpilek, koszulek z dekoltem, ciuchów podkreślających moją "kobiecość", wszystkiego, co w jakikolwiek spsoób może zwracać uwagę na moją "urodę". To nie tak, że wcale o sieie nie dbam. Myję się, to oczywiste, nie śmierdzę, mam czyste paznokcie zawsze i noszę schludne ciuchy, aczkolwiek są to bluzy i spodnie, czasem nawet zakładam męskie ubrania. Sama siebie uważam za wyglądająca "normalnie", przeciętnie.
Problem pojawia się, że przez całe życie ktoś się czepia i mam już tego dość. Za dziecka w rodzinie bliższej i dalszej zawsze byłam tym "potworkiem", w szkole nawet panie mylili mnie z chłopcem, na ulicy dzieciaki wyzywali. O ile okres dzieciństwa to nie była moja wina, bo rodzice nie dbali wcale o moją higienę i naprawdę była brudnym, zaniedbanym dzieckiem, o tyle teraz boli mnie, że bliscy czepiają się mnie o głupoty. Dosłownie, bo ja naprawdę nie mam nic sobie do zarzucenia, DOPÓKI ktoś nie zacznie gadać. Wtedy ryczę, całe dnie, tak jak dzisiaj po wczorajszej wizycie chłopaka... Rycze od rana i nie mogę się uspokoić, nawet teraz płaczę. Dlaczego? Zaraz napiszę.
Wczoraj przyszedł do mnie chłopak, z którym jestem już 4 miesiące. Kupił mi prezent na walentynki, kosmetyki.... Fajnie, powinnam się cieszyć bo każda laska by się cieszyła i z jednej strony tak jest ale z drugiej dostałam pierwszy sygnał, że mu się coś we mnie nie podoba i wolałby COŚ zmienić. Sam przyznał, że chce mnie zobaczyć w makijażu. Dobra, lecimy dalej. Leżę sobie z nim w łóżku,a ten do mnie z tekstem, że no jak mu się spodobam w makijażu to może pomyślimy, żeby zrobić coś z moją grzywką... Serce mi stanęło.. Kolejny chce mi włosy układać ;/ W domu mam ciągle jazdy, że wyglądam jak czupiradło i że powinnam sie pomalować, więc boli mnie podwójnie, że być może coś w tym jest. Ale nie ważne jaką fryzurę dobiore i tak zawsze wyglądam źle. Nawet jak sami mi coś doradzą to też potem marudzą. Zamiast wprost mi powiedzieć, że jetem paskudna wolą włosami się zasłaniać. Powiedziałam facetowi wprost,że grzywka zostaje i koniec, to moje włosy. Dalej, leżymy sobie po obiedzie no i facet zaczyna mi prawić komplementy, że mu sę dobrze ze mną czas spędza, że jestem taka otwarta, że mnie uwielbia itp. Korzystając z okazji spytałam się go wprost, czy jego zdaniem jestem ładna. Tak spytałam się, bo zauważyłam, że w trakcie trwania naszego związku NIGDY nie powiedział nic miłego na temat mojej urody, natomiast o charakterze gada non stop. Poza tym faceta mam szczerego więc wiedziałam, że mnie nie okłamie. Ale tego co zrobił się nie spodziewałam.. Nie chciał powiedzieć mi nic na ten temat... To zaczęłam mu jęczeć (specjalnie, żeby wybadać) że jestem brzydka itp, a ten do mnie z tekstem ALE DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZA... Czyli jednak mu się nie podobam. Ostatecznie stwierdził, że łądna jestem bo miał dosyć mojego marudzenia. Ja też mu nie robiłam żadnych scen, bo dziećmi nie jesteśmy ale niesmak pozostał po tej rozmowie.
Teraz do rzeczy. Wkurza mnie, że stale ktoś ma coś do mojego wyglądu u próbuje mnie przerobić na pełnej krwi kobietę, którą ja wcale się nie czuję. Ja nie jestem kobietą w środku. Nie umiem chodzić jak kobieta, garbię się, chodzę jak żul (to właśnie wczoraj mój facet też zauważył), nie interesuje mnie makijaż,ciuchy, nie jestem delikatna, wrażliwa i krucha. Nie jestem też innym typem-pewną siebie i seksowną damą. Nie mam kobiecych cech,absolutnie żadnych. Nigdy ich nie miałam. Nie bawiłm się lalkami tylko samochodami i w wojnę, jako nastolatka nie malowałam się i nie uganiałam za chłopcami tylko wdawałam w bójki i słuchałam rapu, teraz nie zachowuję się dziwacznie ale wciąż nie jak kobieta. Zmiana wyglądu sprawi, że poczuję się jak clown, bo ja nawet nie zauważę jak makijaż mi się rozmaże bo takie szczegóły mam totalnie w dupie. Kobiety ryczą jak paznokieć mi się złamie, ja mam gdzieś brud pod paznokciami dopóki w danej chwili dobrze się bawię. Nienawidzę zmian w wyglądzie i nienawidzę jak ktoś zwraca na te zmiany (lub ich brak) uwagę. Wszystko ze mną normalnie dopóki ktoś, zwłaszcza bliscy nie walnie mi czeogś na temat mojego wyglądu albo nie da mi jakże mądrych rad...
Nie wiem co robić. Z jednej strony chce się podobać facetowi i chce żeby się cieszył, że jego pieniądze nie poszły na marne ale z drugiej strony jestem wściekła, tak wściekła,że mam ochotę te kosmetyki wrzucić do kosza i zerwać wszelki kontakty z tym człowiekiem za to, że miał czelność dotknąć mojego najsłabszego punktu...

Odnośnik do komentarza

Podejrzewam, że jesteś typem dziewczyny "chłopczycy", która nie przykłada uwagi do wyglądu zewnętrznego i bardzo łatwo się irytuje, gdy ktoś sugeruje Ci chociaż najdrobniejsze zmiany w wyglądzie. Zauważ jednak, że masz chłopaka i warto się mu podobać. Jak sam powiedział, dla niego jesteś najważniejsza, jednak kochając Cię, troszczy się również o Ciebie w taki sposób, że chce, abyś się dobrze czuła w swoim ciele jako kobieta. Nie interpretuj jego zachowania jako próby zmiany Ciebie według jego gustu czy preferencji. Możliwe, że chce Ci pomóc zaakceptować siebie, tylko nie ma za bardzo pomysłu jak to zrobić? Nie wyrzucaj tych kosmetyków. Użyj przynajmniej pomadki do ust ;) Na początku może wydawać Ci się to dziwne, że masz pomalowane usta, ale z czasem przyzwyczaisz się. Nie chodzi, żeby się zmieniać, bo inni sobie tego życzą. Istotne jest jednak, abyś popracowała nad samooceną, bo widać , że nie wszystko w sobie akceptujesz. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Ale jeśli człowiek wewnętrznie się zmienia i to jest dla niego dobre, bo dorasta, bo rozumie więcej to może i jakieś zmiany w wyglądzie zewnętrznym nie musialyby być złe.

Piszesz,ze masz zeza- a czy bedziesz go operowała?
Lubisz nosić okulary- a probowlas soczewek?

W kwestii kosmetykow, prędzej poradziłabym Ci abyś pomalowała oczy niż usta, bo dla mnie jak dorastalam to pomadka była czymś obcym i zaraz chciałam ją ścierać lub zjadać- musialam się do niej długo przyzwyczajać.
Oczy są zwierciadlem duszy i lekko podkreślone czynią twarz bardziej interesującą. I jakoś z oczami umialam wytrzymać oby ich nie rozmazywać, nie rozcierać. Do okularów w życiu umialaś sie przyzwyczaić to i do kosmetyków można.

Ty placzesz, że mu się nie podobasz- chyba jakbyś się nie podobała, to by się z Tobą nie spotykal. Jesteś jaka jesteś i taka mu do gustu przypadlaś. Twierdzisz, że urodę masz przeciętną. Niejedna dziewczyna z przeciętnej stała się bardziej zauważalna i interesująca zewnętrznie tylko dlatego, że po kobiecemu coś zechciala w sobie zmienić jakoś poeksperymentować.
Ty się tak oburzasz na te próby wprowadzania elementów kobiecości przez Twoich najbliższych jakbyś chciala powiedzieć, że Ty to tą kobietą nie jesteś, bo ubierasz się jak nastolatka i nic co babskie Cię nie ciągnie. Jednak w Waszym związku pelnisz funkcje kobiety i ta rola jak można rozumieć bardzo Ci odpowiada.

Chłopak ma mamę, może i siostrę i jest może z domu przyzwyczajony, że kobiety po kobiecemu o siebie dbają, cieszą się jak dostają jakiś fajny kosmetyk, nowe perfumy. On widzi może siostrę czy mamę w wersji domowej i w wersji "wychodnej" i może mu się ta zmiennośc zupelnie podoba. Uważa, że jest przynależna naszej kobiecej płci. Niektórzy męzczyzni wręcz nam zazdroszczą, że zwyczajowo, my jako płeć możemy w sobie tyle "polepszac" a u nich jakby tak poprzesadzali to o rózne zboczenia by sie to otarło.

Dla Ciebie fajny pewnie o ile naprawdę z soba nigdy nie eksperymentowałaś bylby taki program metamorfozy- kobiety calościowo poddawały się w nim dyktaturze fryzjerow, wizażystek, kosmetyczek i same były zszokowane rezultatami- zawsze o ile stara powłoka im sie podobala to mogły przecież wrócić do dawnego wyglądu. Jednak nie wyglądało na to,że marzą o swojej starej ja. Często plakały, bo nie wierzyly, że tak można interesująco się prezentować.

Ty masz kompleksy, bo drązysz chłopaka i oczekujesz aby coś powiedzial o Twojej urodzie. Nie mówi, to mu się nie podobam. Nie chce nic zmieniać, bo już piękniejsza nie będę i po co mialabym temu poświecać czas i uwagę.
Ty jak w psychice swojej uwierzysz, że człowiek jak się rozwija to w kazdej dziedzinie swojego życia coś może zmienić ,może pozwolisz sobie na eksperymenty ze swoim wyglądem zewnętrznym. Jak jakoś w sobie to przetrawisz,że jest to naturalna kolej rzeczy to może i nabierzesz na to ochoty.

W dobrych drogeriach np Sephora można z panią wizażystka się umówić na makijaż czy codzienny czy wieczorowy i taka usluga jest do przejścia dla naszej kieszeni. One malują swoimi kosmetykami, bo to jednocześnie jest reklama tego czym handlują w drogerii i uslużnie jak nam się efekt ich pracy podoba zapisuja, że dobrala nam takie i takie kosmetyki i ich numery abysmy to zakupiły i powieliły w domu.
Ty możesz poprosić aby makijaż odbyl się Twoimi kosmetykami i żeby byl dzienny i baaardzo delikatny , nie rzucający się w oczy, bo inaczej faktycznie poczujesz się jak klown. Jak Ci się to choć troche spodoba, to Cię to nie zniechęci do dalszych prob i może nauczysz się dbać od strony kosmetyków pielęgnujących o siebie( jakieś kremy ,maseczki) i od strony kosmetyków kolorowych- delikatny podklad, oko ,na usta mimo że modne sa ostre kolory to tylko musnięcie blyszczykiem.

Sama jakbyś zaczęla się kosmetykami od chlopaka malowac to może też przeżylabys szok, bo skoro nie używasz ,to nie masz żadnego wyczucia i może byś miala Picassa na twarzy.I moglabys się za bardzo zniechęcic.

Jak chodzisz niezgrabnie- to jaką formę ruchu uprawiasz, aby sie nie garbić i aby zgrabnie chodzic?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...