Skocz do zawartości
Forum

Problemy z myślami.


Gość Studencik96

Rekomendowane odpowiedzi

Nie przesadzałabym z tymi psychologami przy każdej okazji. Za swoje życie bierze się odpowiedzialność i psycholog to taka sama osoba jak ktoś rozsądny z boku- jak znajdzie pasujące do sytuacji słowa, jakoś tymi słowy zmotywuje zainteresowanego do własnej pracy, to dobrze. Przecież nikt za Ciebie nie naprawi czegoś co funkcjonuje w Tobie wg Ciebie nie tak. To człowiek musi sam dla siebie umieć w sobie znaleść pewnośc i rozsądek, spokój i zaufanie do siebie samegoi, zarówno do swojego ciala jak i do swojej duszy.

do autorki myślę, że bardzo wierzysz w specjalizację życiową i gdybyś to byl Ty, to powinieneś się w niepokojącej dla Ciebie sytuacji udać się do psychologa, bo tylko jemu uwierzyłbyś gdyby Ci powiedzial, że przecież to nic takiego, lub że sam musi pan pracować nad swoim spokojem. Gdyby Ci to powiedział ktoś inny, uznałbyś, że on jest nieważny, taki chlopek-roztropek i byś się nad jego slowami nawet porządnie nie zastanowil.

Zależy co do nas przemawia. Czy najważniejsze, żeby do mnie przemówil autorytet, czy staramy się słyszeć coś pasującego do naszej sytuacji a po przemyśleniach przerabiamy to na nasze potrzeby.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Skoro nie pomogły rady forumowiczów to dlaczego nie miałby poszukać,chociazby przyczyny i sposobu radzenia sobie u psychologa?
Kikuniu,ja akurat radzę sobie sama z problemami jakie mnie w życiu spotykają,ale rozumiem ludzi,którzy tego nie potrafią,i życzę tego samego wszystkim forumowiczom.
Psycholog to jednak nie " taka sama osoba jak ktoś rozsądny z boku"To ktoś,kto wie, kiedy ma do czynienia z człowiekiem który cierpi na którąś z nerwic, czy z człowiekiem który coś sobie wkręca...

Odnośnik do komentarza

Nie neguję instytucji psychologa. Tylko nie kazdy wykonywujący ten zawód jest mistrzem w nim, inaczej chyba, tyle osób ,chociażby na tym forum ,nie opowiadałoby o jazdach emocjonalnych a zeznają, ze chodzili do psychologów.

Kiedyś jak starych ludzi pytali jak oni sobie radzili ze swoimi problemami, co niosło im spokój to odpowiedz brzmiała:
-modlitwa
-rozmowa z przyjacielem
-medytacja
-zanurzenie się w cięzką fizyczną pracę
-obserwacja natury
- hobby

Nic tam o psychologach nie było, może dlatego, że drzewiej nie był to popularny zawód.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Drzewiej ludzie nie stykali się z problemami jakie mamy teraz my.
Zgadzam się ze psycholog, psychologowi nie równy ale nie można zakładać z góry że ten,akurat do ktorego pojdziemy nam nie pomoże.
Gro z ludzi piszących na forach nie przeszło pełnej,czasem długoterminowej terapii.Pełna terapia kończy się najczęściej sukcesem.Psycholog to nie cudotwórca który sypie radami które z miejsca człowiekowi pomogą, a niestety, tego ludzie oczekują idąc do psychologa czy terapeuty.
Fora robią tyle samo dobrego,co i złego.Weżmy kogoś kto ma początki nerwicy natręctw.Jedyna rada powinna brzmieć.Jak najszybciej udaj się do psychologa bo w tego typu nerwicy kolejne objawy pojawiają się lawinowo.
Tak, jak napisałam wczesniej, jeden poradzi sobie sam lub,tak jak Ty napisałaś,za pomocą modlitwy,rozmowy czy pracą,a inny albo poszuka pomocy u specjalisty albo będzie męczył się pół życia i obwiniał, że jesli inni radzą sobie sami, to czemu on jest takim nieudacznikiem który nie radzi sobie sam ze sobą.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że taki wniosek jaki jest w ostatnim Twoim zdaniu jest możliwy i bez czytania forum.

Jeśli człowiekowi coś dolega to albo umie poradzić sobie sam sposobami wyżej wymienionymi albo ma tyle przytomności umyslu, że o czasie znajdzie specjalistę. Zawsze jednym życie uklada się lepiej, bo mieli w życiu szczęście i jakąs mądrość życiową, intuicję, wiedzę a innych życie jest nie do pozazdroszczenia, bo i splot okoliczności nie był sprzyjający a i ich rozwaga wolala o pomstę do nieba.

"Drzewiej ludzie nie stykali się z problemami jakie mamy teraz my." ileś problemów jest u ludzi powtarzalnych, bo wiąze się z istotą ludzką a ileś jest nowych dla każdej generacji. W naszej szerokości geograficznej ludzie musieli dawać sobie radę pod zaborami i musieli zarówno przeżyć jaki umieć żyć jeśli przeżyli pierwszą czy drugą wojnę światową. Oczywiście wspólczesnym wydaje się, że to byl żaden stres, bo nie oni go musieli przeżywać. Dziś to dopiero jest trudność życia. Tak dziś to jest trudność życia, bo matki (rodzice) są zapracowane i coraz mniej czasu poświęcają swoim dzieciom i rosną ludzie, którzy czują się wyalienowani ze spoleczeństwa, bo nie dostali w domu o czasie takiej aprobaty jaka się należy dzieciom od rodzica. Nie dostali, nie ukształtowano w nich jakiejś wewnętrznej pewności siebie, że obojętnie co w życiu będzie się działo to jakoś sobie poradzę. Nie dostali podstawowej wiedzy, że jeśli będę w zyciu kierował się rzetelnością , uczciwością i pracowitością to nie zaginę. Nie wpojono im szacunku do wlasnego ciala. Ciało można bezkarnie ciąć z powodu bólów egzystencjalnych. W ciało można wtykać niezliczoną ilośc kolczyków. Ciało można "upiększać" niezliczoną ilością tatuaży. Ich ciało nie jest dla nich święte, nie jest siedzibą ich duszy, zapomniano im w domu mówić takie podstawowe prawdy. I w świecie wspólczesnej szkoly a potem w pracy cierpią i mogą w każdej chwili odebrać sobie życie, bo ono nie jest im cenne.

uff, ale się rozpisałam.

Odnośnik do komentarza

"Drzewiej ludzie nie stykali się z problemami jakie mamy teraz my."
A ja często piszę, że też tak miałam i poradziłam sobie z czymś w taki to a taki sposób...
Początkowo samą mnie to zaskakiwało, bo czy ja naprawdę doznałam tych wszystkich nieszczęść?
Potem sobie uświadomiłam, że po prostu te problemy się powtarzają, że są podobne do siebie, że nie ma aż tyle rodzajów "nieszczęść".
Sytuacja może być inna, ale nasze reakcje są podobne. I jak czytam obecnie i z tego co sama wspominam, niewiele zmieniło się od lat.

Wszystkie problemy siedzą w naszej głowie, sami swoimi myślami je tworzymy.
Psycholog może pomóc , uświadomić komuś, jaki ma problem, ale i tak tylko my sami, możemy siebie zmienić.
Za to często tu czytam, że ktoś z błahym problemem, od razu dostaje pigułki.
I wtedy sobie myślę, że one więcej szkody wyrządzą, niż sam problem.

A to forum jest po to, by każdy mógł się wypowiedzieć na dany temat.

Odnośnik do komentarza
Gość Studenick96

Może sprostuję : jestem facetem, więc jestem AUTOREM tego tematu :) co do moich czynności, o ktorych zapominam to powoli sobie z nimi radzę. Naprzykład rozgladam sie kilka razy i na skrzyzowaniu stoje dluzej niz wczesniej, a gdy juz wyjade do spogladam w lusterko wsteczne czy nikomu nie wymusilem pierwszenstwa, ale tez pojawiaja sie nowe sytuacje, ktore zapominam czy zrobilem.... ale tez staram sie jakos z tym walczyc. Ktos wyzej napisal, ze to wynik przemeczenia i przepracowania... moze byc, bo na uczelni dostawalem mocny wycisk, a do tego dochodzila praca w weekendy do poznych godzin:)

Odnośnik do komentarza
Gość Studencik96

Witam wszystkich. Zrobiłem sobie przerwę od studiów i zmieniłem ich tryb. Szukam innej pracy. Dziewczyna zobaczyła, że od czas gdy nie chodze na uczelnie jestem innym człowiekiem. Nie jestem nerwowy na pewne sprawy i nie panikuję z byle powodu. Odpoczywam i czuje, ze odpoczywam psychicznie. Podczas jazdy autem czy to prywatnie czy w pracy czuje sie pewniej i lepiej za kolkiem. Nie zapominam juz czy sie obejrzalem czy tez nie. Powtarzam sobie i rozmawiam do siebie,ze jest wolne i moge jechac, dodatkowo wszystko nagrywam kamera dla pewnosci co bardzo mi pomaga. Taka kuracja przez tydzien, a potem stopniowo bede staral sie jezdzic bez "wspomagaczy". Nie mam glupich mysli. Owszem czasami sie zdarza. I ostatnio znajduje nawet radosc w zwyklym obieraniu cebuli, choc wczesniej mnie draznilo robienie czegokolwiek. Czuje sie szczesliwszyn facetem. Bede tu pisal sporadycznie i chwalil sie czy to chwilowa zmiana czy czuje sie coraz lepiej faktycznie.

Odnośnik do komentarza
Gość Studencik96

Dodatkowo zgłoszę się do dobrego psychologa na rozmowe. Teraz mam czas w końcu. Odstresowywalem sie takimi sposobami jak: muzyka, gry, praca ficzyna w domu/ na podworku i bycie sam ze soba. Taka terapia zadziwiajaco szybko mi pomogla. Dodatkowo uczucie ulgi, ze nie musze jezdzic na uczelnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Studencik96

Wszystko zależy od dnia, raz jestem szczesliwy, pelen wigoru i szczesliwy, ale tez mysli i leki powracaja i staram sie z nimi walczyc. :) musze dac rade, bo mnie to wykonczy :) a jestem mlodym gosciem co ma wlasne plany i marzenia, a takze cale zycie przed soba. :) zawsze bylem silny psychicznie, ale na tych studiach wysypalem sie totalnie :) zaskakujace jak z faceta silnego psychicznie mozna sie stac w mgnieniu oka bezbronnym szarym i smutnym "malym dzieckiem"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...