Skocz do zawartości
Forum

Stres przy przebywaniu wśród ludzi


Gość Brain

Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytajcie tylko trochę z tego tekstu, a pewnie już będziecie w stanie coś odpowiedzieć.Mam 14 lat, a właściwie 13. Od około 5 klasy podstawówki, czyli nie od zawsze, a przynajmniej nie przypominam sobie, że od zawsze, mam pewien problem z nawiązywaniem kontaktu z ludźmi. A nawet nie z nawiązywaniem - z utrzymywaniem, sprawieniem żeby ktoś mnie polubił. Wszystko zawsze analizuje, przemyślam, nie mogę na luzie podejść do zwykłej pogawędki ani nic, boje się (chyba, bo nawet sama nie mogę określić o co chodzi) zrobić złe wrażenie. Nie mogę nigdy z kimś na luzie pogadać, tylko zawsze uważam na swoje słowa, zawsze boje się że powiem coś nie tak. Ale jak jestem z jednym człowiekiem na sam to nie jest aż tak źle, chociaż też jest. Najgorzej jest jak przyjdzie mi przebywać w grupie. Boje się odezwać, bo mam wrażenie, że ludzie mnie zignorują, albo na mnie naskoczą, nie polubią mnie. Tak naprawdę to nawet nie wiem o co chodzi. Staram się w ogóle nie przebywać w grupie, bo to dla mnie czysty stres. Dlatego w szkole, na zajęciach dodatkowych, czy na obozach moim wiecznym utrapieniem są ludzie. Jest ich tak mnóstwo. Zawsze gadają ze sobą wszyscy razem, a ja się czuję okropnie, bo mam blokadę, nie umiem się odezwać. I czuję się okropnie, bo zazwyczaj tylko ja się nie odzywam i mam wrażenie, że to obowiązek odzywać się, i czuje się głupio z tym, mam wrażanie, że ludzie mnie przez to jeszcze bardziej nie znosza. Nie umiem wyjaśnić do końca tego, bo sama nie do końca wiem co ze mną nie tak. Nie jestem towarzyska, ale też nie jestem nietowarzyska. Nie jestem nieśmiała, ale też nie jestem pewna siebie. Czuję się okropnie w towarzystwie i nie mam pojęcia co z tym zrobić, bo chciałabym mieć jakiś znajomych, a to dla mnie strasznie trudne ich zdobyć. Przebywanie wśród ludzi przynosi mi sam stres. Zwłaszcza wśród nowo poznanych. Jak poszłam w tamtym roku sama do szkoły, to jak byli sami obcy ludzie, to myślałam, że zwariuje. Zaczynałam panikować. Teraz znam ich już rok, a dalej stresuje się przebywając z nimi. To samo jest na obozach. Jak sama jadę na obóz, to taka sama sytuacja. I wszędzie, gdzie jestem, i widzę samych obcych ludzi, to chce mi się płakać. Nie mogę nigdy na luzie podejść do kontaktów z ludźmi. Tak strasznie chciałabym mieć znajomych, a nie potrafię. Nawet jak mam okazję, to wymiękam. Jak do mnie ktoś zadzwoni i się spyta, czy nie wyjdę gdzieś, to robię wszystko, żeby się wykręcić. A jeżli się nie wykręce, to przed wyjściem i w trakcie wyjścia cały czas się stresuję. Nawet nie chce odbierać telefonów, bo to dla mnie udręka rozmawiać. Nie mam pojęcia dlaczego tak mam. Z jednej strony czuję się samotna a z drugiej jak mam okazję kogoś poznać to wymiękam i uciekam od tego. Cały czas jak jestem wśród ludzi wydaje mi się że mnie oceniają za każde słowo, że jak powiem coś co im się nie spodoba, to mnie nie będą lubić, że i tak mnie nie polubią, bo są w grupie ludzie dużo fajniejsi ode mnie. Wariuje od tego dzień w dzień mnie to dręczy. Wybaczcie, że tak chaotycznie piszę, ale nie potrafię określić tego co czuję.

Odnośnik do komentarza

Ja też swojego czasu miała taki problem ze stresem jak przebywałam w większej grupie ludzi... U psychologa dowiedziałam się że wynikało to z braku pewności siebie.
Też jesteś osobą, której brak pewności siebie?

Jeśli tak to w moim przypadku świetnie podziałał system na pewność siebie: Afirmacje Hepika
Tam masz specjalną afirmację na tej płycie - psycholog mi to polecił i pomogło w ciągu 4 tygodni :)

Teraz prowadzę szkolenia wśród młodszych i starszych ludzi :) pewność siebie to naprawdę wspaniała rzecz :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...