Skocz do zawartości
Forum

Zazdrość i agresja w związku


Gość iso

Rekomendowane odpowiedzi

Wracam ponownie - chorobliwa zazdrość rodzi agresje i niszczy Nasz związek ........Pisałam już wcześniej że mój facet wybuchł agresją gdy wróciłam ze spotkania z koleżankami po drinku osądzając Mnie że szlajałam się z kochankami -był wtedy agresywny słownie i fizycznie - ale później błagał o wybaczenie i prosił o jeszcze jedną szanse - dałam Mu ją bo Go bardzo kocham i nie wyobrażam Sobie życia bez Niego - ....minął miesiąc agresji fizycznej nie ma ale jest zazdrość cholerna o wszystko -o smsy , telefony, kwiaty w domu bo pewnie od kochanka itd -
jest 2 dni dobrze a potem 2 dni masakryczne - nie wiem już co mam robić bo bardzo Go kocham a już nie mam siły na takie jazdy - moim marzeniem jest związek partnerski z wzajemnym zaufaniem i gwarancją wierności a wczoraj jak sie dowiedział że rozmawiałam z przyjacielem i wymieniłam z Nim 3 smsy w stylu co u Ciebie oznajmił że skoro tak to nie bedzie szukał specjalnie kontaktów ani okazji do zdrady ale będzie co będzie bo nie będzie czekał aż pierwsza Go zdradze - no i bum- załamałam się totalnie bo tymi słowami dał Mi do zrozumienia że nie ma zamiaru być Mi wierny jeśli nadarzy się Mu okazja - wiem ...mówił to w złości i wiem że chciał bym poczuła sie niepewnie - jako zemsta czy cos takiego - powiem szczerze żadne esy moje ani rozmowy nie zmierzały do zdrady bo bardzo cenię Sobie związek oparty na zaufaniu i wierności - zabolały więc Mnie Jego słowa bardzo - i teraz mimo że boli że żal to naprawde brakuje Mi już sił i chyba już nie chce czekać na kogoś kto wraca do Mnie ale mam świadomość że nie koniecznie był Mi wierny gdy nie było Go przy Mnie- nie umiem chyba z taką świadomością żyć -takiego związku nie chce - nie wiem jakiej odpowiedzi oczekuje od Was by odnaleźć droge - może licze na to że Mi powiecie że On tego nie zrobi że tylko tak mówi - ale skoro tak mówi to tak łatwiej prawda ? bo jak sie juz coś takiego stanie i Ja sie dowiem to Mi wtedy powie - no przecież Ci mówiłem , ostrzegałem że tak może być a Ty mimo to byłaś ze Mną więc to tak jakbyś się na to godziła tak? .....nie powinnam wzywać Boga do tak błachych spraw - ale dziś wołam ..................Boże wskaż Mi droge.....

Odnośnik do komentarza

Marzy Ci się partnerski związek to dlaczego tkwisz w toksycznym? Uważasz że ten człowiek kiedyś przestanie Cię bić, zacznie szanować.Mylisz się będzie coraz gorzej, ale Ty i tak powiesz że go kochasz, to jaki sens ma to nasze pisanie?_

Odnośnik do komentarza

On Mnie nie bił - agresja Jego polegała na tym że Mnie odpychając od Siebie niechcacy uderzył ,wylał drinka na głowe bo chciał sie uwolnić od moich objęć na szyi bo Mu wisialam na szyi i mówiłam że Go kocham i przepraszam że nie zadzwoniłam że później wróce i że przyjde po drinku - później Mnie jeszcze szarpał gdy leżałam w łóżku bo chciał bym się wyniosla tam skąd przyszłam - sądząc że byłam z pewnością u kochanka czy cos w tym rodzaju - wiem że to chore ale ciagle wierze że zrozumiał swój błąd i ze agresji juz nie będzie a nad zaufaniem popracujemy ale nie wiem jak mamy pracować bo przecież nie moge żyć w klatce i zabraniać dzwonić do Mnie osobom które są u Niego na liście jako potencjalnie zagrazajacy Nam - a prawda jest taka że nikt ani nic nie może zepsuc Nam Naszej miłosci jedynie My Sami własnie chorobliwa zazdroscia i brakiem zaufania - to Nas niszczy najbardziej .............

Odnośnik do komentarza

..powiedziałam dziś że koniec .....ale tak bardzo Go kocham że nie potrafie odejść , nie widze życia bez Niego bo poza tym problemem z zaufaniem to jest naprawde wspaniałym facetem ......kocham Go - macie racje zwiazek wydaje sie toksyczny ale Ja wierze że mozna to zmienić tylko nie wiem Jak ? a może macie racje , może jestem naiwna - od poczatku Mi nie ufa - usprawiedliwiajac sie że w poprzednim zwiazku był oszukiwany i dlatego - sprawdzał Mi telefon, poczte ....nawet Mu na to zaczełam pozwalać ale mam juz dosć - nic nie robie złego -potrzebuje odrobine prywatności jak każdy - zakaz ruszania telefonu tylko Go rozwscieczył - bo że napewno cos ukrywał skoro nie chce pokazać- masakra....Jak to ratować powiedzcie - da się ?

Odnośnik do komentarza

mam taki sam problem, toksyczny związek i uczucie , z którego nie umiem się uwolnić, bo jak tu odejść od kogoś kto przez dwa tygodnie jest słodki i miły, a później przez jeden wieczór ohydny, agresywny, obrażający? potem tuli, przeprasza, prosi o wybaczenie.... i tak w kółko od 5 lat... czekałam na to uczucie wiele lat, a teraz okazało się to takie trudne... w zasadzie to nie umiem pomóc ani nic poradzić, chciałam tylko pokazać, że takie rzeczy się zdarzają również innym i ci inni też biją się z myślami, zastanawiają co robić. ja wciąż staram się dawać szansę kolejną i kolejną i liczę na to, ze kiedyś będziemy takie sytuacje już tylko wspominać jak złe sny

Odnośnik do komentarza

dziękuje że napisałaś chociaż nie jest to pocieszające skoro u Ciebie trwa to tak długo bo to znaczy że nie łatwo ten problem pokonać gdy sie kocha- według doradców najprościej byłoby odejść i zacząć żyć od nowa ale to tak łatwo powiedzieć gdy ktoś stoi z boku - dla Mnie i dla Ciebie i dla wielu innych będących w podobnej sytuacji gdy kochamy to nie jest wcale najprościej ............

Odnośnik do komentarza

Hej, a ja mam mała darę. Zaproponuj partnerowi wspólną terapię u psychologa. Powiedz mu, że nie masz już sił, że jego zazdrość jest chora a Ty masz tego dość. Powiedz także, że jeżeli nie wybierze takiej drogi to zakonczysz ten związek, z miłościc, bo poprostu nie umiesz tak dalej. Może zadziała, może nie. Jak będzie mu zależeć najbardziej w świecie na Was to musi się zgodzić. musisz mu w tym pomóc.

Odnośnik do komentarza

Tak - własnie też pomyślałam o terapii - nawet Mu zaproponowałam i nawet się zgodził bo sądzi że Ja mam problem nie On ......Ja mam faktycznie taki że jak Mnie zdenerwuje upokażając swoimi oskarżeniami bo tak się czuje w takich momentach to potrzebuje dużo czasu by się uspokoić , potrafie milczeć wiele godzin dopóki nie przyjdzie i Mnie nie przytuli - nie umiem rozmawiać jak jestem zdenerwowana to jest mój problem ale Ja Go widze a On Swojego chyba nie ........ mam nadzieje że uda się Nam wybrać na tę terapie bo bardzo Mi zależy Na Nas - kocham Go i chce dla Nas jak najlepiej ............

Odnośnik do komentarza

a ja Wam powiem,ze to nic nie da, a jeśli to na krótko , przecież nie bedziecie całe życie siedzieli u psychologa ....on sie taki urodził i każdą nastepną będzie traktował tak samo, zbieraj się póki czas i jesteś młoda, nie te czasy by kobieta dawała soba manipulować , pocierpisz troche to na pewno, ale innej rady nie ma, bedzie nastepny i tez go pokochasz :))))

Odnośnik do komentarza

boje się kolejnego nowego zwiazku - boje się że nie bede umiała kochać skoro kocham tego i boje sie że nikt poza Nim Mnie nie uszcześliwi bo z Nim jestem szczesliwa w tych chwilach gdy nie wybucha ............ale jeśli to tkwi w Nim to możesz Mieć racje że to sie nie skończy .......

Odnośnik do komentarza

Witaj,wcale nie musisz konczyc zwiazku,mialam podobna sytuacje jestesmy razem,ale nie obylo sie bez terapi psychologicznej,chodzilismy razem bo bardzo nam zalezalo.
Podstawa udanego zwiazku jest rozmowa,rozmawiajcie o wszystkim,zapoznaj partnera ze swoimi znajomymi,zabieraj go na spotkania moze w ten sposob uda sie,bo warto jezeli sie kochacie,pomoz partnerowi w tej chorobliwej zazdrosci,bez stresu,krzyku,na spokojnie wytlumacz mu,ze go kochasz,ze chcesz z nim byc,prowadz czesto te rozmowy a zobaczysz,ze beda efekty:)Wytrwalosci i powodzenia uda sie,ale badz cierpliwa i nie dawaj partnerowi powodow do zazdrosci.

Odnośnik do komentarza

Podoba Mi sie to co piszesz , wreszcie jakas iskierka nadziei że jest sens walczyć o Nas, nie moge jednak zgodzić się z ostatnim zdaniem bo nie chce żyć w klatce - a tak by musiało być żebym według Jego spojrzenia nie dawała Mu powodów do zazdrości , najlepiej gdybym nie wychodziła nigdzie bez Niego nawet do koleżanek bo On nie ma pewności czy to kolezanki , żadnych smsów żadnych telefonów, na czas w domu bez włóczenia się po mieście itp- gdybym to wszystko wykreśliła z życia a jemu pozwoliła na wszystko wtedy pewnie byłabym idealna ...... A Ja chce wychodzić do znajomych - nawet chetnie z Nim jak ma ochote i czas - tylko na babskie spotkanie Go nie zabiore hehe - udało Nam się nawet pare razy razem wyjść i było fajnie - teraz nie wychodzimy ale to nie jest powodem niechęci tylko raczej braku finansów - pracujemy nad tym by to zmienić bo czuje że to jest główny powód który powoduje napięcie w domu

Odnośnik do komentarza
Gość bumerang

Rozumiem doskonale twoją sytuację...Sama w takiej tkwiłam..a może nadal tkwię?Związek który miał być idealny...okazał się piekłem na ziemi...z przerwami na cudowne chwile,które sprawiają,że unoszę się do nieba...by oczywiście boleśnie spaść na ziemię...Ciągłe podejrzenia o zdradę,eliminacja potencjalnych"kochanków' czy kontrola telefonu i komputera....norma...doszło nawet do tego,że bałam się odebrać telefon od zwykłego kolegi..Nic nie dają zapewnienia o moim uczuciu i ciągłe udowadnianie mojej wierności...Miłość jest ślepa...Chciałam wierzyć,że się zmieni...że będziemy razem,zawsze,szczęśliwi...Pękło we mnie wszystko w momencie kiedy po całym dniu jego nieobecności w domu doszło do awantury i w nocy z furią zdarł ze mnie piżamę...oskarżając oczywiście,że się"puszczam"pod jego nieobecność...Wyrzuciłam go z domu...Teraz po kilku dniach..jest wielki żal,przeprosiny i ...no właśnie...i co dalej?Nie mam już sił i wiem,że nie mogę być z takim człowiekiem który twierdzi,że kocha i chce ślubu a następnie robi to wszystko...agresja potężna....nie mająca podstaw do zaistnienia...Kocham go nadal...ale wiem,że to toksyczna miłość nie mająca przyszłości...I oczywiście bez pomocy specjalisty..nigdy nic się nie zmieni..a ja nie zamierzam być workiem treningowym ani też skończyć pewnego dnia na OIOM-IE,tylko dlatego,że porozmawiałam z kolegą,czy nie odebrałam od niego telefonu...Straszne...że można w taki sposób zniszczyć związek....I niezależnie od tego jak bym się starała.."Zawsze znajdzie się powód"...

Odnośnik do komentarza

Bumerang i Iso - jeśli w ogóle tu jeszcze zagląda.
Odniosę się tu do wyrwanego zdania z kontekstu

Związek który miał być idealny...okazał się piekłem na ziemi...z przerwami na cudowne chwile,które sprawiają,że unoszę się do nieba...by oczywiście boleśnie spaść na ziemię...

Tak na marginesie mówiąc, to stwierdzenie w związkach po rozwodzie scedowane jest do słów "mieli być na zawsze, lecz doczekali końca".
Doszliście do takiego etapu relacji, że za ochłap zainteresowania byliście gotowi z bananem na ustach przebiec kulę ziemską po obwodzie wielokrotnie... czyż nie?

Zadam Wam z tego miejsca przewrotne pytanie:
Czy było na początku Waszej znajomości coś, co nie dawało Wam spokoju, a na co kolokwialnie mówiąc przymknęliście oko?
Obawiam się - nawet w stopniu zdecydowanym - że tak.
Skąd to wiem? Mówiąc w skrócie: z autopsji.

Przewertujcie sobie blog "moje dwie głowy", a tak rzutem na taśmę przeczytajcie to
http://www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=314

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...