Skocz do zawartości
Forum

Kieszonkowe nastolatka


Gość kolia75

Rekomendowane odpowiedzi

Rozmawiając z koleżanką ma ten sam problem.A mianowicie syn dostaje tygodniowo 10 zł kieszonkowego.Dostaje też czasem od dziadków.Zbiera ,czasem wyda na grę czy na hamburgera.Tylko że jak ma sobie kupić np sweter buty to nie ma mowy .Mowi ,że nie potrzebuje.Prawdę mówiąc kupuję mu w ciucholandzie nie z biedy tylko, że nie lubię przepłacać a poza tym trafiam jak sami wiecie na firmówki.Za 20 zł znajdę 4 spodnie ,więc to dla takiego nastolatka to nie dużo ,gdyby miał za nie zapłacić.No cóz płacę ja.Koleżanka ma tak samo .Jej córka też ma kieszonkowe .Coś jej się podoba to mówi Mamo kup mi to.Za swoje nie kupi ,bo żal jej pieniędzy -dokladnie jak mojemu.I tak się zastanawiam co zrobić z tymi kieszonkowymi dawać niedawać.Najchetniej bym odkładała te 10 zł do kubka i jak będzie potrzebował np buty to wyciągnę je i kupię.A może to my rodzice powinniliśmy zapewniać ubrania ?A kieszonkowe niech wydaje na co co chce?Tylko czy to wychowawcze-na pewno nie.I mam pytanko co zrobić gdy dziecko chce dostawać kieszonkowe ale i też nie chce wydawać je na swoje potrzeby typu kosmetyki czy ubrania?

Odnośnik do komentarza
Gość młoda mama

gdy ja miałam lat naście dostawała około 30-50 zł i to mogłam wydawać na co chciałam z zastrzeżeniem, że podstawowe potrzeby(jedzenie, odzież, obuwie) zaspokajali rodzice. Jak chciałam lepszy ciuch czy kosmetyki inne niż mydło czy szampon to już musiałam wydać ze swoich. Na dzień dzisiejszy powiem, że nauczyło mnie to oszczędności, bo jeśli mi na czymś zależy to jestem w stanie odłożyć. Ja rozumiem, że możesz nie mieć wiele, ale jeśli dajesz 10 zł kieszonkowego to nie wymagaj od dziecka, że wyda to na ubranie dla siebie.

Odnośnik do komentarza

Ten problem dopiero przedemną i sam się zastanawiam ale ja mam następujący pomysł że dziecko ma kieszonkowe które idzie nie na wyłącznie jego przyjemności ale i na "życie". Jeżeli potrzebuje ciuchów to kaska leci z jego portfela a nie z Twojego, według mnie oprócz szacunku do pieniądza nauczy się szacunku dla swoich rzeczy bo też będą za jego pieniądze.
prosta zasada miękki tyłek albo serce :)

Odnośnik do komentarza

U mnie było tak: Dostawałam kieszonkowe od mamy w kwocie bodajże 40 zl na miesiąc ( jakoś tak, dawno to bylo) z tego kieszonkowego mogłam robić co chciałam. Mama kupowała mi ciuchy które BYŁY mi potrzebne. Ale jak chciałam coś droższego, albo coś co mi się spodobało ale nie było mi potrzebne to musiałam sobie nazbierać, takim np wydatkiem była moja gitara. Na którą połowę kwoty dali mi dziadkowie a resztę musiałam sama uzbierać. Potem jak mi wydatki rosły to miałam umowę z mamą że za sprzątanie klatki schodowej ( mieliśmy sąsiadkę która nie dawała rady, bo była już w podeszłym wieku, a że nikogo nie wpuszczała, ani nikomu nie otwierała drzwi więc zamówienie ekipy sprzątającej nie wchodziło w grę, dlatego jak była jej kolej to ja sprzątałam:D) będzie mi dawała 4 zł, jako ekstra wynagrodzenie - klatka schodowa nigdy nie była tak czysta:)

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Moim zdaniem rady Komerchy są warte zastosowania. Najlepiej gdybyś wspólnie z dzieckiem określiła jasne zasady - co sam ma zapewnić sobie z kieszonkowego, a co finansujesz Ty. Nie napisałaś ile dziecko ma lat, ale jest to nastolatek, więc myślę, że z tygodniówki możesz przejść na kieszonkowe co dwa tygodnie lub co miesiąc. Dzięki temu nauczy się planowania wydatków. Poza tym po każdej wypłacie warto omówić czekające Was wydatki.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Szkoda że temat nieaktualny, bo dosyć śmieszny dla mnie. Ja bym podzieliła te 10 zł na 5 i tak: 2 zł na ubranie, 2 na jedzenie, 2 na zeszyty szkolne... Albo jak w kabarecie, zbierać rachunki i 18 latkowi wystawić ogólny rachunek za wikt i opierunek.
A poważnie to naście lat się ma od 11 do 19 więc myślę że i potrzeby są różne zależnie od teo ile ma tak naprawdę ten nastolatek, oraz przede wszystkim od sytuacji finansowej rodziców, bo dla jednego 10 zł to nic, a dla drugiego chleb, masło i wędlina na 2 dni śniadania dla całej rodziny.
A co do ubrań i to z ciucholandu za które syn miałby płacić. Powiedziałabym że jak Cie nie stać, to mu tego kieszonkowego nie dawaj, to nie jest obowiązek. Jeśli nie masz tych pieniędzy, to każdy " nie tak" wydany przez syna grosz będzie Cie bolał. A kieszonkowe to chyba jest po to by sam rządził się pieniędzmi wg własnej woli, bo inaczej to tak jakbyś go wysłała do sklepu z listą zakupów i dała wystarczająco pieniędzy aby i na lizaka starczyło. Z drugiej strony, to Twój syn i Twoje zasady i nie ma reguł, Ty z nim ustalasz jak ma wyglądać wydawanie kieszonkowego.

Odnośnik do komentarza

Ale czy kieszonkowe na prawdę jest tak potrzebne?
Mam 17 lat i nigdy nie dostawałam żadnego kieszonkowego.
Jak mi się coś podobało to mówiłam o tym rodzicom i to oni decydowali czy mi to kupić czy nie. Tak samo było z jakimiś wyjściami na ,które były mi potrzebne pieniądze.
Nie wydaje mi się ,żeby moi rodzice źle na tym wyszli finansowo, a ja raczej wyrosłam na osobę ,która potrafi oszczędzać i dobrze gospodarować pieniądzmi.

Odnośnik do komentarza
Gość Oczy Twoje

ja dostawałam kieszonkowe wysokości 50 zł w wieku 15 lat. Ale nie kupowałam sobie za to ciuchów czy zeszytów tylko miałam je np na wyjścia z koleżankami na pizze czy na coś nadprogramowego. Potem jak skończyłam liceum i poszłam na studia to mialam stypendium więc sprawa się sama rozwiązała

Odnośnik do komentarza
Gość Anonymouss

Ciekawy temat....
Ja np. w wieku 14 lat musiałem "kombinować" pieniądze bo do domu ojciec przychodził wiecznie pijany i bez wypłaty nie było co jeść a więc kombinowałem ile mogłem aby pieniądze dać mamie - i nie, nie nielegalnie tylko zleceniami z internetu - strony internetowe/ układy elektroniczne itp..
A wy rodzice... Macie problem z kieszonkowym dla dziecka?
Smieszne! Na prawde....
Moim zdaniem.. choć nie mam własnej rodziny...ale jeśli kiedyś bede miał ... dziecka nigdy w życiu nie rozpieszczać! Ja nie znałem słowa kieszonkowe za to znałem słowo chleb.
Co śmieszniejsze teraz dzieciaki w wieku 14 lat biegają ze smartfonami za 500zł?! I jeszcze kieszonkowe im dać?
Oczywiście każdy rodzic chce dla dziecka jak najlepiej ale dziecko tez trzeba nauczyć że nie ma nic za darmo... szkoła..sama w sobie psuje ludzi od dziecka pojawia się rywalizacja " bo kolega z klasy ma.." i mimo to trzeba dziecko powiedziec nie! Nie mam! i dziecko trzeba uczyć moim zdaniem dążenia do celu.. tutaj akurat opisuje swoją sytuacja ale uważam że wyrosłem na kogoś.. kto COŚ znaczy, moja pensja starcza na utrzymanie domu - rachunki + jedzie itp... i pomimo tego że nie widzę dla siebie przyszłości w tym kraju wiem że coś osiągnąłem i że mama będzie [mam nadzieje] ze mnie dumna.
i to jest życie! nie robię z siebie ofiary itp... ale jak czytam takie posty to na prawde chyba w Polsce jest lepiej niż ja to widze codziennie na ulicy.
Pozdrawiam i wychowajcie dzieci na porządnych ludzi a nie na tych gnoji co przy podstawówce biegają i proszą o fajke.

Odnośnik do komentarza
Gość Orzech laskowy

ja nie dostawałam kieszonkowego bo nie było mi ono potrzebne, jak coś chciałam to rozmawiałam o tym z rodzicami. A że nie miałam jakiś wygórowanych potrzeb to zazwyczaj się zgadzali.
Teraz to jest przesada, koło mojej pracy jest podstawówka to jakie te dzieciaki mają sprzęty... czasem wstyd swój zdezelowany telefon wyjąć... Sama idea kieszonkowego nie jest zła, bo dziecko w ten sposób może nauczyć się szanować pieniądze i oszczędzać, ale nie dajmy się zwariować...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...