Skocz do zawartości
Forum

Szantaż emocjonalny ze strony narzeczonego


Gość Julka90

Rekomendowane odpowiedzi

Narzeczony wczoraj przyszedł bez większego marudzenia, oczywiście wspominał, byśmy przyszli do niego, ale to pewnie tylko dlatego, żeby się tak jakby odwdzięczyć. Powiedziałam wprost, że przecież jeszcze dzień wcześniej powiedział, że nie pozwoliłby na to, abym się do nich wprowadziła, bo nie lubię jego rodziców, ale według niego przyjść na noc, a się wprowadzić to co innego. Wiadomo, jest różnica, ale skoro nie chce mnie u siebie na dłużej, to na jedną noc chce? Hipokryta.

Odnośnik do komentarza

Witam Was ponownie, długo nie wchodziłam na forum, bo nie miałam na to po prostu siły. Cały czas "szarpię się" z narzeczonym. Właściwie narzeczony też powinnam dać w cudzysłów. Wiem, że powinnam odejść, jestem o tym przekonana, ale nie potrafię. Ten związek nie daje mi już radości, nie cieszę się nawet ze ślubu, który był dla mnie tak ważny, chciałam się do niego przygotowywać, załatwiać różne sprawy etc., a teraz już mi się nie chce. Nie dlatego, że przestałam kochać narzeczonego (bo niestety nie przestałam), ale dlatego, że jak patrzę na niego i wiem, że ja nie daję mu szczęścia, to odechciewa mi się wszystkiego. Mówi, że kocha i że chce ze mną być, ale co z tego? Jemu się po prostu nie chce, nie czuje takiej potrzeby, by ze mną być. W sensie fizycznym tj. przy mnie. Twierdzi, że kocha, ale woli czas spędzić z rodziną. Nie chcę być kochanicą ani panną na parę dni w tygodniu, chce być narzeczoną, a następnie żoną. Czy tak powinien wyglądać okres narzeczeństwa? 3 lata, mieszkając osobno, gdzie nigdy nie czułam się, że ja i on to my, tylko oni - to mój narzeczony i jego rodzina, a ja jakiś tam dodatek, piąte koło u wozu. Narzeczony mówi o sobie i swoim bracie i/lub o rodzicach MY byliśmy tam, MY robiliśmy to. Przecież MY to JA i ON, czyż nie?! Czuję frustrację, żal, bezsilność. Czy nie zasługuję na kogoś, kto będzie traktował mnie poważnie?

Odnośnik do komentarza

~Julka90
... jak patrzę na niego i wiem, że ja nie daję mu szczęścia, to odechciewa mi się wszystkiego.

Zobacz jakimi kategoriami myślisz...,to on powinien też Ci dać szczęście.

Musisz coś zdecydować,albo odejść z pomocą psychologa,
albo pogodzić się z takim życiem przy jego boku,też z pomocą psychologa,
bez terapii ciężko Ci będzie podjąć jakąkolwiek decyzję,dobrze byłoby jakbyście chodzili razem,może by coś zrozumiał,
poza tym ja uważam,że póki co najlepszym wyjściem będzie jak wprowadzisz się do swojego mieszkania.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa, chodzi o to, że sama nie zbuduję związku. Nie potrafię już uwierzyć w jego słowa "kocham cię", choć bardzo bym chciała żeby tak było i może tak jest, ale ta miłość z jego strony jest dziwna. Ciągle mi mówi, poczekaj jeszcze, wytrzymasz te półtora roku i się wyprowadzimy, będziemy mieli już wtedy siebie na co dzień. Ale czy na tym polega miłość z obu stron, że jedna każe czekać drugiej? Nie potrafię tego zrozumieć

Odnośnik do komentarza

A dlaczego macie czekać 1,5 roku? Powinnaś mieć swoje argumenty,że powinniście zamieszkać od teraz i go przekonać.

Jeśli chodzi o słowo "kocham" ,to nawet nie potrzeba powtarzać,to się czuje,ja nie mówię ,że on Ciebie nie kocha,

/taki co znęca się fizycznie czy psychicznie tez kocha/

chodzi o to ,że on nie liczy się z Twoim zdaniem i przez to psychicznie Cię wykańcza,trzeba zadać sobie pytanie czy ja potrafię żyć w takim związku ,czy za parę lat nie będę wrakiem człowieka,
jeśli chcesz być z nim to powinnaś pogodzić się z jego dominacją ,a z tego co piszesz to Cię wykańcza teraz,a co będzie dalej.

W każdym razie powinniśmy się wiązać z człowiekiem który nam odpowiada,albo chociaż potrafimy go zaakceptować.

Wiadomo,że sama nie stworzysz związku,ale jakbyś się wprowadziła,to by u Ciebie pomieszkiwał,być może by mu się spodobało i prędzej by się wprowadził.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa, jego argumenty dlaczego nie zamieszkamy ze sobą razem są następujące: bo ja wynajmuję to mieszkanie i przecież nie wygonię tej kobiety, która tam teraz mieszka - jego słowa, drugi argument, bo on musi pozałatwiać jeszcze sprawy w domu, bo to takie nienaturalne, że tak szybko, że przecież mówi mi, że zamieszkamy w tym roku, więc dlaczego nie mogę poczekać? Dla mnie są to wymówki, czuję to, on po prostu nie jest na to gotowy, by zamieszkać bez rodziców, nawet nie jest gotowy na to, by być mężem. Najgorsze jest to, że mam w sobie taką złość, w co ja się wpakowałam, straciłam 5 najlepszych lat swojego życia

Odnośnik do komentarza

Zrób sobie przerwę. Po prostu powiedz mu, że musisz wyciszyć się, dojść do zdrowia, bo robisz się kłębkiem nerwów. Albo wymyśl zgrabniejszą formułkę, ale nie widuj się z nim, przez jakiś czas. Nie, nie zrywaj, tylko odpocznij od niego.
W tym czasie zastanowisz się, co jest dla ciebie lepsze, czy bycie z nim, czy rozstanie.
On też będzie miał czas, by postanowić, co dalej. Może wreszcie zatęskni?
Teraz się kłócicie, będzie coraz gorzej, on będzie się odsuwał, bo po co ma przychodzić, by się kłócić?
Ty będziesz miała coraz większe pretensje, nie jest to zdrowa sytuacja.
Wycisz się, uspokój, to teraz dla ciebie, jest najważniejsze.

Odnośnik do komentarza

~Julka90
Najgorsze jest to, że mam w sobie taką złość, w co ja się wpakowałam, straciłam 5 najlepszych lat swojego życia

W ten sposób to w ogóle nie warto myśleć. Będąc w każdym wieku. A tym bardziej w Twoim, jesli to 90 w nicku to Twój rocznik. To znaczy, że całe zycie przed Tobą. Więc nie zamartwiaj się tym, co straciłaś, tylko skup się na przyszłości. Nie patrz wstecz, tylko przed siebie.

Odnośnik do komentarza

Unna posunęła Ci dobry pomysł,dobrze jakby nie był tak pewny Ciebie na 100%.
Pamiętaj ,że im Ty będziesz wykazywała większą obojętność tym on będzie bardziej zabiegał i tu by było dobrze jakbyś mieszkała sama i zobaczyła wtedy jak on się zachowa.

Przedstawił Ci argumenty do obalenia,bo najem można zawsze wypowiedzieć a ten drugi to żaden argument,tu masz rację,ciężko mu opuścić mamuśkę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

unna, bardzo chciałabym odsunąć się i odpocząć, już nie raz tak mówiłam, to on, że ok, tak po prostu - OK. Problem w tym, że to ja bardziej potrzebuję jego niż on mnie i jest mi ciężko bez rozmowy z nim dzień, a co dopiero jakiś dłuższy czas. Poza tym jak to później rozegrać? Nagle odezwać się i rozmawiać jakby nie było żadnej przerwy? Jestem zdania, że albo jesteśmy razem albo kończymy. Przerwy nie wchodzą w grę, bo to według mnie bez sensu. Nie wiem w którym momencie popełniłam błąd w naszym związku, kiedyś mnie szanował, liczył się z moim zdanie, a teraz... Chyba za bardzo dałam mu tą pewność, że jestem i że będę mimo wszystko, ale jak odejść jak tak bardzo się kocha?

Odnośnik do komentarza

Sama teraz już nie rozumiem na jakiej zasadzie działa prawidłowy związek. Wychodzi na to, że nie na miłości i na tym, że osoba jest dobra, ale na tym, by być trochę przebiegłym, dozować swoje uczucia, raz się wycofywać, a raz nie, taka huśtawka... A czy istnieją w ogóle związki w których obie osoby chcą zazwyczaj tego samego czy lepiej zostać przy jednym, bo i tak z biegiem czasu będzie trzeba stosować te same sztuczki?

Odnośnik do komentarza

~Julka90
Wychodzi na to, że nie na miłości i na tym, że osoba jest dobra, ale na tym, by być trochę przebiegłym, dozować swoje uczucia, raz się wycofywać, a raz nie, taka huśtawka...

Dlaczego uważasz, że na to wychodzi? Ja tego nie zauważyłam.
Za to odnoszę wrażenie, że mylisz miłość i bycie dobrym człowiekiem z brakiem asertywności i pozwalaniem na wchodzenie sobie na głowę.
A to są zupełnie różne sprawy. Te pirwsze niewątpliwie dobre i piękne. A te drugie złe i szkodliwe.

Odnośnik do komentarza

Nie ma na to recepty,sama piszesz ,że kiedyś było inaczej ,dopóki przestałaś mieć swoje zdanie,
coraz bardziej się wycofywałaś dla świętej zgody,a to był błąd ,bałaś się ,żeby Cię nie zostawił ,
a to trzeba postępować zgodnie ze sobą,żeby mieć spokojną psychikę,
pozwoliłaś się tak traktować,nie mówiłaś i nie mówisz co myślisz,co Ci leży na sercu,powinnaś powiedzieć co myślisz o jego stosunkach z mamą,
jesteś taka potulna,a skąd wiesz czy matka mu nie truje ,że jesteś nie odpowiednia na jego żonę i dlatego tak to wszystko przeciąga i się może okazać,że Cię zostawi za dwa lata,
jak ja bym była na jej miejscu to wręcz bym syna wyganiała ,żeby zamieszkał z dziewczyną ,bo wtedy dopiero można lepiej się poznać.

Boisz się za bardzo,a w związku nie można być bojaźliwym,miłość ,miłością ,ale zawsze jet to przeciąganie liny ,na co można sobie pozwolić,
jeśli Cię kocha to nie masz się czego obawiać,zacznij z powrotem stawiać na swoim ,nie rób nic dla świętego spokoju,bo tylko Ty na tym cierpisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Już Ci od tygodni wielokrotnie pisałyśmy, co robić. DOBRA, powtórzę JESZCZE RAZ: bronić swojego zdania, nie zgadzać się na coś co jest nie w porządku, co Ci nie odpowiada, tylko dlatego, żeby się nie kłócić. Być asertywną, żyć w zgodzie ze sobą, umieć mówić NIE.
Na konkretnym przykładzie z życia? Już Ci mówiliśmy na konkretnych przykładach, z Twojego życia. DOBRA, powtórzę JESZCZE RAZ:

franca

Np dlaczego odpuściłaś w sprawie mieszkania z jego bratem wspólnie w jednym pokoju? Ja bym się W ŻYCIU na to nie zgodziła, choćby nie wiem jak silną osobowość miał człowiek, który by mnie do tego namawiał.

Czy to znaczy, że jestem zła albo przebiegła? Albo nawet przeciągam linę? Nie, to znaczy tylko tyle, że mam do siebie szacunek.

Odnośnik do komentarza

Konkretny przykład z życia?
To moje życie. Starałam się, wybaczałam czekałam NIE ROBIŁAM AWANTUR!
Stałam się ofiarą, niczym...
A początki, były takie same jak u ciebie.
Nie zmieni się człowieka, jest, jaki jest i taki będzie.
Jak mówiłam, że odchodzę, to miałam cudownego męża - na krótko. Bo jak " zmiękłam, " to znowu miałam tyrana, który mnie niszczył.
Nie zmienisz partnera, albo zaakceptujesz go takim, jaki jest, albo odejdź.

Odnośnik do komentarza

ka-wa, wielokrotnie mówiłam o tym, że nie odpowiada mi to, że bardziej liczy się dla niego rodzina niż ja. Mówiłam żeby przestał być maminsynkiem. On zawsze twierdził, że to nie prawda, choć jego zachowanie wskazywało co innego. Mówił, że ja wymyślam, czepiam się itd. To nie jest tak, że ja zawsze siedziałam cicho, ale moje uwagi i tak nic nie dają, więc odpuściłam, bo myślałam, że sam w końcu dojdzie do wniosku, że np. nie powinno być takiej sytuacji, że ja będę w pokoju z jego bratem, że to ja powinna być teraz dla niego najważniejsza.

Odnośnik do komentarza

Dobrze, a powiedzcie mi co w sytuacji, jeżeli ja czegoś mu odmawiam, mówię, że nie chcę tego zrobić, a on później wypomina mi, że nic dla niego nie robię. Nie dlatego, że mi się nie chce, ale dlatego, że to jest np. niegodne z moim sumieniem. Jest moje stanowcze NIE, ale on wtedy nie szanuje tego, że mam swoje zdanie, bo po jakimś czasie wypomina mi, że nic nie potrafię dla niego zrobić. Niedawno też usłyszałam od niego, że nigdy nic dla niego nie zrobiłam, przez cały czas naszego związku. A to nie prawda, bo robię co mogę, staram się

Odnośnik do komentarza

Zastanawiam sie ile jeszcze czasu musi upłynąć,żebyś zrozumiała że jeśli dwie osoby do siebie pasują to nie trzeba nikogo wiele uczyć wystarczy spojrzenie lub jedno słowo i nadają na tych samych falach.Ty cały czas widzisz że nie pasuje Ci chłopak a za wszelką cenę chcesz utrzymywać coś co nie ma przyszłości.Przecież go nie zmienisz ,jak zmusisz kogoś żeby szanował Twoje zdanie i tęsknił za spotkaniem z Tobą.To się ma w sobie kiedy osoba się podoba zewnętrznie i wewnętrznie innymi słowy prawdziwa miłość a nie zabawa w miłość.Niby wszystko rozumiesz a nie umiesz podjąć decyzji.

Odnośnik do komentarza

A co on dla Ciebie zrobił!? Nawet nie potrafi się zdecydować za wspólne zamieszkanie,a to jest najważniejsza rzecz jaką powinien zrobić dla Ciebie.

Też mu wypominaj,skoro tak przejmujesz się jego wypominaniem i wypominaniom nie będzie końca...,

Sprzeczne są wasze oczekiwania ,powinniście się rozstać na jakiś czas ,wtedy byś zobaczyła czy on jest w stanie właśnie dla Ciebie zamieszkać razem,czy mu na Tobie zależy,
no tak ,ale Ty będziesz się bała ,że do Ciebie nie wróci...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...