Skocz do zawartości
Forum

Wątpliwości co do uczuć po śmierci babci


Gość LazyDaisy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość LazyDaisy

Poznaliśmy się 10mc temu, z jego strony odrazu zachwyt, ja byłam ostrożna z emocjami. Zaczeliśmy się intensywnie spotykać, jak to początki totalna fascynacja, szybsze bicie serca, multum telefonów, miliony sms, wiadomości online, apogeum zainteresowania i wiecznie za mało ,za mało.. Zaczął mnie zdobywać, ja się opierałam, rozmowa o naszych emocjach utwierdziła mnie w przekonaniu,że może warto? W końcu uwierzyłam,że rozwijamy się emocjonalnie na tym samym poziomie, pierwszy wyznał mi miłość, ja zaczynałam wierzyć,ze spotkałam kogos wyjątkowego na swojej drodze. Miesiące wielkiego zauroczenia, fascynowalismy się sobą, odpowiadało mu to,ze jestem jego przeciwieństwiem, otwarta,zwariowana,ciepła,nieprzewidywalna, żywa. Napędzałam go swoim pozytywizmem ,kiedy to on był wycofany, małowylewny , konkretny, zimny.. Jak ogień i woda. Dopełnialismy się cudownie, jego znajomi mnie pokochali, rodzina uwielbiała, imponowała mu moja atrakcyjność. Pożądanie w łóżku iskrzy do dnia dzisiejszego.
5mc naszej znajomosci zmarła mu babcia, na jego rękach, zawał ,tak nagle... Była dla niego jak matka, trauma zmieniła go nie do poznania, wycofał sie całkowicie, jeszcze bardziej się zamknął, stanął pomiędzy nami mur . Wspierałam, płakałam razem z nim , cierpliwa byłam ,wyrozumiała.. przynajmniej się starałam. Nagle pękła moja bajka,nie mogłam do niego dotrzeć,złosciłam się,ze nie mówi mi nic o swoich emocjach , takiego zawsze twardziela zgrywał,przeciez chwile temu było całkiem inaczej. Starałam się tłumaczyc,ze otowrzy się ale to tylko czas, momentami mi to nie wychodziło bo chcialam zeby jego zaineteresowanie wróciło, byłam momentami nachalna,nie rozumiałam co dzieje sie w jego głowie, nie potrafił o tym mówić. Z biegiem czasu akceptowałam sytuacje, spotykalismy się dalej , jednak to nie było juz to samo , bo dawnej facynacji nie było śladu , nagle mi to zabrano. Przystosowałam się, zaczełam odkrywac głębsze uczucia, byłam jego ostoją,wsparciem, dawałam mu tyle usmiechu.

2mc później zamieszkalismy razem, czyli byłismy juz pół roku razem, dbałam o dom, o niego , widziałam jaki jest szczęsliwy. Czasami cięzko mi było pogodzic prace z obowiązkami domowymi, bo jestem bardzo aktywna zawodowo, niezalezna. Ale miałam do czego wracać więc energia sama się pojawiała. Brakowało mi tylko troszkę większej wylewnosci z jego strony ,chciałam aby za mną szalał tak przed smiercią babci,często pytałam go czy tęskni,czy kocha.. dopiero z biegiem czasu zaczynałam akceptować tą jego inność, bo kiedy mnie cos uszczęsliwiało -cały swiat juz o tym wiedział. Łapałam się na innych szczegołach, na jego trosce, na tym,ze zawsze mogłam na niego liczyc, na kolorowych kanapeczkach z serduszkiem z ketchupu, na kąpieli z bąbelkami po mojej pracy. Budowałam ten mój świat tak 10 mc, nie wiedziałam,ze cos dojrzewało w jego głowie o czym dowiedziałam się któregos razu.

Zapytałam czy mnie kocha , bo lubię kiedy to mówi , lubię ten jego ton... w odpowiedzi otrzymałam tylko milczenie, wziełam to jako żart bo przecież nie od dzis wiadomo ,ze Misiek lubił się droczyć. Olałam, po czasie zapaliła mi się lampka "...że cisza?" pociągnełam temat.. Nie spodziewałam się odpowiedzi, walczyłem z tym ale nie dałem rady, chyba Cię nie kocham , nie ma tego czegoś, zalezy mi na Tobie ,nie jestes mi obojętna, przywiązałem sie do Ciebie ... Zamarłam, poleciało morze łez, niczego się nie domyślałam, przeciez tego nie można było tak wyreżyserować,pewnych zachowań nie można się nauczyc, czułam ,ze to była miłosc, czuje nadal.. Zapytałam tylko czy nie szkoda mu tego wszystkiego ? Zaczął mowić cos o niezgodnosci charakterów, ze on taki przymulony , ja taka energiczna, ze nie ma zadnych zastrzezen bo byłam cudowna dla niego ,ze tak mu na mnie zalezy ale cos się dzieje w jego głowie.. pełno sprzeczności , przeciez sam mówił,ze uwielbiam ze mna spedzac czas, ze kocha tą moją otwartosc ,szczerosc , jeden wielki HAOS. Zaproponował przerwe, ja się nie zgodziłam ,powiedziałam,ze cokolwiek się nie dzieje w jego glowie to przetrwamy, pomoge mu odnaleśc sens. Powiedział,ze zrobi to dla nas, ze damy sobie szanse do końca roku,ze mu zalezy ale nie chce zebym go znienawidziła,ze sie pogubił.

Jestem tak w cięzkim szoku,ze nie potrafie się odnalesc, przeciez wcale się nie kłócilismy, wspieralam go , zawsze był na pierwszym miejscu, nigdy niczego nie zabraniałam, nie mam sobie nic do zarzucenia a tutaj coś takiego.... Jak postanowiłam tak tkwię w tym zawieszeniu, co powoli mnie zabija ,zachowujemy się normalnie, mnie dystans zżera, widzę jego panikę kiedy nie działamy juz wg schematu, kiedy nie odbieram telefonu,kiedy wychodzę z kolezankami, nie czuje się juz taki wazny i nagle miliony telefonow smsow.

Ale ciągle bez konkretnej deklaracji, probowalam po tygodniu porozmawiac o emocjach jego , troche sie zezloscilam ,bo powiedział,ze ciagle szuka odpowiedzi na pytanie ,czy się pogubił,czy to nie jest to. Myślałam,ze siedzi i analizuje, a on czeka na przypływ chwili... Nie wiem co dalej, nie chce byc nadgorliwa, nie chce sie narazie wyprowadzac i angazowac,martwic wszystkich dookoła.

Chce spedzic wspolnie swieta, zachowuje sie tak samo , chociaz widze,ze jest lepiej ,cieplej , ze kamien spadł mu z serca ale dalej nie wiem z czym igram.

TRAGEDIA!! Nie wiem co dalej... Czy to spowodowane trauma po smierci babci , czy poprostu ja bylam za zywa i za bardzo sie dopominałam o jego uczucia , moze za bardzo go przytłoczyłam emocjonalnością, miłością a on się nie uporał, i teraz złudnie szuka w naszym zwiazku błedu.

Odnośnik do komentarza

Nigdy nie wiemy co siedzi w czyjejś głowie,jak nam sam nie powie i też nie do końca ,bo ludźmi targają sprzeczne uczucia,
jedynie to musisz czekać aż poukłada sobie w głowie,nie narzucać się i szczerze ze sobą porozmawiajcie ,bez histerii,bez obawy o reakcje partnera,
jeśli on będzie wiedział ,że jego decyzje przyjmiesz ze spokojem i zrozumieniem prędzej się otworzy,
co wnioskując z tego co o sobie piszesz ,nie będzie dla Ciebie łatwe.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Zderzenie się ze śmiercią, tym bardziej bardzo bliskiej osoby jest wstrząsem. Boleśnie dochodzi do nas świadomość własnej przemijalności. W takim momencie jedni zaczynają analizować własne życie (co prowadzi do różnych konkluzji), inni rzucają się w wir aktywności, rozrywki.
Napisałaś, że Twój chłopak zawsze wszystko trzyma w sobie, stara się być twardy. Możliwe więc, że po śmierci babci starał się zablokować wszystkie negatywne uczucia. Skutkiem tego mogłoby być zablokowanie także pozytywnych uczuć - stąd ochłodzenie Waszych relacji oraz jego mętlik w głowie.
Pytasz, co powinnaś zrobić. Moim zdaniem zostaje Ci czekanie - daliście sobie czas do końca roku. Myślę, że wtedy przyjdzie pora na rozmowę o Waszej przyszłości.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość LazyDaisy

Teoretycznie jeżeli jest tak jak Pani pisze to nie pozostaje mi nic innego jak czekać. Tylko boję się,ze on juz tak ukierunkował myśli, ze raczej jestem na straconej pozycji. Ewentualnie może obudzi się kiedy się rozstaniemy i przyjdzie docenieni po stracie ale ja nie wiem czy będę miała siły na przechodzenie tego samego. Tymbardziej teraz mam wrazenie ,ze kamien spadł mu z serca i zachowuje się cieplej, moze chce mi wynagrodzić to jak mnie zranił...sama nie wiem. Nie chce budowac sobie teorii na wielką miłość, usprawiedliwiac go ,doszukiwać sie jakiś znaków pomiędzy..

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...