Skocz do zawartości
Forum

Zaburzenia depresyjne i brak wiary w lepsze jutro


Rekomendowane odpowiedzi

Ciężko jest zacząć tak, by napisać w skrócie o wszystkim. Otóż..mam 18 lat. Od dobrego roku, zmagam się z jakimiś zaburzeniami. Nie wiem czy to depresja, bo u lekarza nie byłam, więc nic u mnie nie zdiagnozowano. Brak chęci do życia? Bezsilność? Załamanie, kończące się płaczem? To u mnie codzienność. Odkąd pamiętam zawsze starałam się radzić sobie sama. Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc. Egzystowałam według zasady : Naważyłaś sobie piwa, to teraz sama go sobie wypij. Mam przyjaciół, ale nie sądzę, żeby wzięli na poważnie moje problemy. A rodzina? Cóż..z rodzeństwem nawet się nie odzywam, a rodzice mnie nie znają. Nic o mnie nie wiedzą. Są ślepi na moje zachowanie, które u normalnych ludzi sygnalizowałoby, że coś jest nie tak. Ale u mnie? Gdzieżby! Wszystko jest wspaniale, a ja jestem za młoda na to, by mieć depresję! Nienawidzę swojego życia! Przeraża mnie wizja tegorocznych świąt. Jedyne czego pragnę, to wsiąść do pociągu i wyjechać gdzieś daleko. Być sama. Z dala od tego domu wariatów. Nie będę udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie jest. Gdy słyszę o świątecznej atmosferze panującej u moich przyjaciół, to chcę mi się płakać, bo wiem, że u mnie nigdy czegoś takiego nie będzie. Czasami mi się wydaję, że moi rodzice nie powinni zostać rodzicami, gdyż zwyczajnie się do tego nie nadają. Trzeba przecież umieć rozmawiać, a u mnie czegoś takiego nie ma. Żadnej porady. Nie ma się nawet u kogo wyżalić czy wypłakać. Mam już tego dość. Z jednej strony chcę jak najszybciej skończyć szkołę i wyjechać z Polski, jednocześnie alienując się od całej mojej rodziny oraz rozpocząć nowe życie. Ale z drugiej strony czuję jak słabnę. Z dnia na dzień mam coraz mniej sił. Coraz mniej sił do wstawania, patrzenia w lustro, egzystowania i udawania, że wszystko gra w moim absurdalnie żałosnym życiu. Nie wiem już co robić. Czasami mam wrażenie, że mogłabym wyjść z domu i już więcej do niego nie wrócić. Mam wrażenie, że byłabym na tyle odważna, aby w końcu ze sobą skończyć, ale wtedy pojawia się myśl, że nie potrafię. Nie potrafię się zabić. I zamiast tego płaczę, użalam się nad sobą i swoim losem, zamartwiam się przyszłością. Ile razy powtarzałam sobie, że najwyższy czas wziąć się w garść? Zbyt dużo. To już robi się nudne. Nie umiem tego zrobić. Potrzebuję kogoś takiego, kto mi pomoże. Przyjaciela, który sprawi, że się uśmiechnę mimo tego, że nie mam na to ochoty. Kogoś, kto pokaże mi, że warto żyć. Ale jak widać, takie osoby istnieją tylko w filmach, a nie w prawdziwym życiu. Zostaje szkoła. Miejsce, którego nienawidzę. Miejsce, które powoduje, że czuję się jeszcze większym debilem niż jestem. Na każdym kroku każą skupiać się na maturze i innych bzdetach. Jakby faktycznie to było najważniejsze. Cały czas sobie wmawiam, że obleję egzaminy i nie osiągnę nic w życiu. Tak często to powtarzam, że już nawet zaczęłam wierzyć w to, że będzie to moja codzienność. Nie wiem co mam robić. Naprawdę. I szczerze? Dziwię się, że tutaj piszę, bo raczej nikt nie jest w stanie mi pomóc. Przestałam wierzyć w to, że może być lepiej.

Odnośnik do komentarza

Witaj Lena
Mam 45 lat i czuję to samo co Ty.
Czytajac to co napisałaś popłakałam sie jak dziecko.
Czasami pomaga mi ruch na świeżym powietrzu ale kiedy wracam do domu i patrzę na mojego faceta to wszystko wraca, dla niego jestem marudna, wymyślam.Całkowity brak zrozumienia, z rodzicami jest tak samo a dzieciom nie chcę życia komplikować i kiedy pytają to odpowiadam,ze wszystko jest ok.Jestem sama z tym wszystkim. Musimy mieć nadzieję,ze jeszcze słonko zaświeci:))) Pozdrawiam serdecznie i może przejdz sie do psychologa, ja odbyłam terapię kilkumiesięczną, nic mi nie pomogło bo trafiłam na nieodpowiednią terapeutkę ale moze Tobie akurat ....

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Lena Twój wpis jest pełen żalu do rodziców. Piszesz, że nie powinni nigdy być rodzicami, że nie rozumieją Ciebie, nie zauważają lub nie chcą zauważać sygnałów, które im przekazujesz. Nie możesz liczyć na ich poradę, nie możesz także zwrócić się do nich w trudnych chwilach. Wiem, że jest Ci bardzo ciężko nie czując miłości od rodziców - jednak pamiętaj, że to, że nie okazują lub nie potrafią okazywać uczuć nie oznacza, że nie darzą ich do Ciebie. Może warto byłoby dać im jeszcze jedną szansę i zdobyć się na szczerą rozmowę?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy jest jakikolwiek sens. Co im powiedzieć? "Mamo, tato, od roku mam zaburzenia depresyjne, nienawidzę naszej sztucznej rodziny, nie radzę sobie ze swoim życiem i często myślę o śmierci" ? To mam im powiedzieć? Przecież to brzmi żałośnie. Nie wiem czy nawet wezmą to na poważnie. Były momenty, kiedy za wszelką cenę próbowałam z nimi porozmawiać na jakiś błahy, najgłupszy temat, żeby tylko nawiązać z nimi rozmowę. Cóż, nie udało się. Od razu rozpoczęli dyskusję na temat wyglądu domów w moim rodzinnym miasteczku. Mam wyobrażenie idealnej rodziny. Może nie idealnej, ale prawdziwej. Tak na dobrą sprawę nie mam dla kogo żyć. Nie ma w moim życiu takiej osoby, która sprawiłaby, że chciałabym tutaj zostać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...