Skocz do zawartości
Forum

Nadopiekuńcza matka


Gość bum-bum-bec

Rekomendowane odpowiedzi

Sama jestem taką mamą a może podobną i pracuję nad tym cały czas aby dać córce swobodę. Nie jest to łatwe ale wiem że tylko spokojna rozmowa i cały czas przypominanie i to bardzo delikatne przez córkę że tak nie należy postępować przyniesie kiedyś efekt nie krytyka jesteś taka okropna.A ja wiele bym dała i wiele zniosła aby moja mama żyła i była ze mną.Chcę napisać do tych pokrzywdzonych córek macie za dobrze i same nie jesteście dobre i nie zasługujecie na takie matki, bo to można rozwiązać bardzo prosto ale trzeba trochę wysiłku i z waszej strony ale wy jesteście nastawione żeby wam tylko dawać i się nie wtrącać ,więc usamodzielniajcie się same i od matek nic nie potrzebujcie.

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000a

Do iwona60
Zapewne masz dorosłe dzieci i skoro nadal się wtrącasz w ich życie to wcale nie znaczy, że jesteś dla nich "za dobra". Usprawiedliwiasz swoje postępowanie. Jakoś nie wszyscy mają nadopiekuńczych rodziców i nie możesz powiedzieć, że są oni złymi rodzicami. Dzieciom trzeba dawać swobodę, żeby same o sobie decydowały, uczyły się odpowiedzialności i odczuwały konsekwencje swoich błędów. Nie rozumiem rodziców, którzy dmuchają i chuchają na swoje dzieci. Robią im tylko krzywdę w ten sposób i unieszczęśliwiają je.

Odnośnik do komentarza

Ona nie przecięła pępowiny. Nadopiekuńczość jest chora i odnosi odwrotny skutek od zamierzonego- czyli uciekasz, odsuwasz się od niej. Ja bym starała się żyć własnym życiem, powiedziałabym, ze bardzo ją kocham, ale jestem już dorosła i nie będę tego tolerowała, że to jest chore i zniechęcasz się. Twarde postanowienie.. dałaś sobie na głowę wejść i teraz trudno Ci sprawić, żeby tak nie było. Relacje muszą być zdrowe, można tęsknić, martwić się, kochać szalenie mocno, ale bez p r z e s a d y! :) Zobaczysz co będzie jak już zamieszkasz sama na zawsze, jak urodzisz dzieci i wyjdziesz za mąż. Twoja matka będzie stała Ci non stop pod drzwiami, jeżeli czegoś z tym nie zrobisz.

Odnośnik do komentarza

do halinka 5000a. Tak mam dorosłe dzieci i byłam matką nadopiekuńczą, ale proszę mi odpowiedziedzieć czy wieczna krytyka matek przez córki coś zmieni chyba lepiej szukać rozwiązania które nie musi od razu przynieść efektów bo problem jest duży.Dlaczego matki muszą zrozumieć trudny okres dojrzewania dzieci, później kryzys wieku średniego mężów ale ich trudnego okresu i błędów jakoś nikt nie chce zrozumieć i pomóc im a wręcz nauczyć właśnie jak żyć obok dzieci i nie ingerować w ich życie bo napewno żadna matka nie robi tego aby dzieciom utrudniać życia tylko im pomóc a nie wie jak to robić.Córki są młode mądre więc niech w sposób dojrzały spróbują zmienić matkę tylko proszę nie pisać że się nie da ,bo to nieprawda to tylko kwestia czasu i cierpliwości

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000a

Do iwona 60
Skoro Ty nie wiesz, jak zmienić siebie i swoje podejście do córek, to jak one mają to wiedzieć? Nie za wiele od nich wymagasz? Całe życie były wychowywane przez nadopiekuńczą matkę, one nie wiedzą jak to zmienić, nikt ich nie nauczył mieć własne zdanie i przy nim obstawiać, bo mamusia ma zawsze racje, jest starsza, więc wie lepiej.
Bardzo je skrzywdziłaś i krzywdzisz nadal. Nie wtrącaj się w ich życie. Nie udzielaj rad nieproszona. Nie mów jak mają postępować z mężami/ chłopakami, dziećmi czy domem. To ich sprawa i jakoś sobie rade dadzą. Znajdź sobie hobby, jakieś koleżanki, żyj swoim życiem, a nie zmuszaj córki, żeby Ciebie dla odmiany teraz na nowo wychowywały. Jesteś dorosła i bierz odpowiedzialność za siebie i swoje postępowanie.

Odnośnik do komentarza

do halinka 5000a Ja akurat bardzo szybko i dobrze zrozumiałam aby w pewnym momencie odciąć pępowinę i mam dobry kontakt z dziećmi choć jak każda matka której zależy aby jej dzieci nie popełniały błędów staram się z nimi dużo rozmawiać nie wymuszać i ostateczną decyzję podejmują same.I uważam że najgorszą rzeczą jest zerwanie kontaktów z matką bo się wtrąca, trzeba szukać sposobów aby się lepiej rozumieć.Poruszyłam temat od innej strony żeby dzieci też trochę zrozumiały swoje nadopiekuńcze matki które nie są potworami i które kiedyś też musiały zrozumieć trudny okres swoich dzieci i kiedy wszyscy to zrozumieją będzie jakaś nadzieja na porozumienie i chodzi mi też oto żeby się nawzajem szanować, spokojnie rozmawiać , tłumaczyć , wyjaśniać do skutku wtedy efekt jest murowany może tylko różnie u różnych osób to trwać.A tak od innej strony to przecież nie wszystkie dzieci narzekają na matki, które są nadopiekuńcze same szukają sposobów na porozumienie żeby rodzina była razem a nie jak niektórzy doradzaja odciać się będzie lepiej , lepiej nie będzie bo to tymczasowe rozwiązanie tylko kompromis i szczera rozmowa może poprawić sytuację .

Odnośnik do komentarza

Iwona, masz całkiem sporo racji, jeśli chodzi o to porozumienie się, szczerą rozmowę, itd. Może się to okazać pomocne w takich przypadkach, jak Twój, bo Ty rozumiesz swoje błędy, i chcesz je naprawić. Ale zauważ, że sytuacja Bum-bum-bec jest zupełnie inna. Do jej matki najwyraźniej nic dociera, żadne argumenty, uwagi. W odróżnieniu od Ciebie ciągle wie i robi swoje. A żeby móc się dogadać, obie strony muszą tego naprawdę chcieć. Dlatego tutaj ciężko o jakieś inne rozwiązanie niż ograniczenie kontaktów do minimum.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

" Do jej matki najwyraźniej nic dociera, żadne argumenty, uwagi. W odróżnieniu od Ciebie ciągle wie i robi swoje." - dokładnie i tak na przykład:

#1 wylatuje we wtorek z Warszawy, mieszkam we Wrocławiu. A ta stw. ze koniecznie musi jechać ze mną i być ze mną na lotnisku. Nie chce czegoś takiego, bo patrząc na jej zachowanie to mi taką histerię odstawi, że do końca życia jej nie zapomnę. Tłumaczę, wyjaśniam, że jest to dla mnie też syt. stresująca i chce sama juz być i się żegnamy w domu. Miesiąc to trwało. Przez MIESIĄC czasu tłumaczyłam, ze nie chce by jechała ze mną, a wyglądało to tak: ja: "nie chce bys ble ble ble" ona: "ale ja i tak pojadę, czy chcesz czy nie"

#2 Wczoraj: "ostatnio tobie truskawki kupiłam to nie wylecisz, widzisz że dbam o Ciebie". WTF?!

#3 Zeszły tydzień: "bo ty na te kilka miesięcy pojedziesz i wrócisz. Potem wyremontujesz swój pokój i będziesz dalej mieszkała" ja na to: "przecież od lutego tobie tlumacze, że nie chce wracać do kraju i jeśli coś pojdzie nie tak, to na pewno nie będe z tobą mieszkała. jestem juz dorosla" ona: placz. "nie słucham tego co mówisz bo ty i tak wrocisz do mnie". To się kurwa nie da!

#4 2 tygodnie temu mój wujek nas odwiedził. Moja mama coś tam wspomniała o wyjeździe i płacz. Wujek się pyta: "czemu płaczesz?" ona:"bo wyjeżdza" wujek: "to powinnaś ją wspierać a nie płakać. Powinnaś jej pomóc, a nie dobijać" ona: "ale ja nie chce żeby wyjechała" wujek: "przecież tam będzie miała lepiej" ona:"ale nie będzie jej tu, ze mną i zostawi mnie tu sama"

to są drobne przykładu 'wsparcia', 'opieki'.

#5 dzisiejsza afera: chce dokładne namiary do agenta, rodziny etc. Musiałam zrobić aferę, by przestraszyć i pogrozić palcem, bo w 100% jestem pewna, że gdybym ot tak dała jej namiary to gościa w biurze by nękała i miałby niezapowiedziane wizyty. Argumenty też są piękne: "a jak mi się coś stanie?" ja:"to wtedy do mnie dzwonisz, a nie do agenta. Po co tobie ten agent?" ona:"w razie nieszczęścia" ja:'ale jakiego nieszczescia, przeciez w pierwszej kolejnosci ze mna rozmawiasz, a nie z posrednikiem. nie rozumiem" ona:" no w razie nieszczescia, przeciez mowie" ja:"no, to wytlumacz mi, bo ja tego nie rozumiem. jesli cos mi sie stanie to agent ciebie powiadomi, bo ma namiary. jak tobie to przeciez nie bedziesz do niego dzwonila tylko do mnie. wyjasnij, po co tobie namiary na tego faceta' ona;' no, w razie nieszczescia' i tak w kolko. Prawda jest taka, ze ja naprawde nie rozumiem po co jej te namiary.

Tal się nie da żyć. Ja już nie mam cierpliwości. Mam też swoje życie. A według niej to powinnam do usranej swojej śmierci z nią mieszkać. Jakiś obłęd. To, że ja odcinam pępowine to nie znaczy, że będzie lepiej. Ma to sens dopiero kiedy 2 strony tego chcą.

Ogólnie funkcjonowanie w mojej rodzinie jest patologiczne. Akcje z moim bratem opisałam w innym wątku i jeszcze zachowanie mojej mamy, którą bardzo kocham, o którą staram się zawsze dbać. Tylko ja też mam swoje życie. I to wszystko nie wygląda jak troska i opieka. Ta relacja jest toksyczna.

Do domu wróciłam 1 lipca. Od tamtej pory schudłam 4 kg czyli waże 45kg (wczoraj się ważyłam). Szału dostaje i nie jestem w stanie normalnie się odżywiać. Od drugiej polowy czerwca jestem roztrojona hormonalnie. Nawet organizm mi krzyczy, że to jak i gdzie mieszkam nie jest normalne.
Sam wyjazd jest dla mnie stresujący i zamiast mieć sielankę i spokój tak bym chciała do czegoś wrócić to mam wkurwa.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

aaa teraz wpadłam na te namiary do agenta. Gdybym gdzieś zaginęła to z nim powinna się kontaktowac. Tylko, że to od niej nie wyszło. Jasne dam je jej, ale jutro. Gdybym ot tak jej je dała to jestem przekonana, że gościa by nękała przy każdej okazji.
Moja mama ma jakiś dziwny sposób myślenia. Starałam się to wszystko zrozumiec. Miałam kilka teorii. Tylko każda bardzo szybko przestawała być realna. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego tak jest. Wiem, że jest to chore. Kiedyś polecałam jej żeby z kimś porozmawiała. Wyśmiała mnie i temat się skończył.
Nie rozumiem tej usilnej potrzeby posiadania wszystkich przy sobie. Nie jest tutaj ważne w jakich relacjach żyjemy (a jest paskudnie) Ważne żeby razem. Tylko, że jest to wszystko bardzo dysfunkcyjne.
Na szczęście już mam wszystko poprane. Jutro będzie wielkie prasowanie i o 6:00 rano we wtorek już odjeżdżam. Szkoda, że nie mam ochoty tutaj wracać. Może czas i odległość to zmienią.

Odnośnik do komentarza

Mama potrzebuje pomocy psychiatry i psychologa, nie zostawiłabym swojej matki w takim stanie za żadne skarby i uważam że to nie tylko wina matki ale przede wszystkim córki matka jest chora a córka w sposób świadomy źle się odzywa i przez to wzmacnia konflikty z matką .Też mam matkę nadopiekuńczą ale tak się nie zachowuję w stosunku do niej małymi kroczkami przyzwyczajam matkę do mojej samodzielności i nie piszę na forum jaka jestem nieszczęśliwa tylko działam.Bo winą tych matek jest to że za bardzo kochają swoje dzieci i nie mają innego własnego życia.Należy im pokazać żeby zajęły się innymi rzeczami trzeba je zainteresować czymś poprostu pomóc nie krytykować .A jak czytam jak inni doradzają urwać kontakty to tak jakby tą matkę pogrzebać żywcem.Dziewczyny zastanówcie się przecież nie każda córka narzeka na na nadopiekuńczą matkę może wina też leży i po waszej stronie.

Odnośnik do komentarza

No widzisz tylko Ty nie czytałaś wszystkich postów Bum Bum. Wielokrotnie pisała że prosiła mamę aby poszła do lekarza, do psychologa ale ta odmawiała. Bum bum w moim odczuciu wykorzystała wszelkie możliwe wyjścia by naprawić tę sytuację. Pomagała jak mogła, tylko aby to wiedzieć trzeba byłoby by poczytać wszystkie wątki a nie jeden...

Odnośnik do komentarza

Jeśli sama nie może dotrzeć do matki to może ktoś inny , może ktoś z rodziny pomóc lub sama powinna pójść do psychologa i zapytać jak to zrobić. W dalszym ciągu uważam że nie zrobiła nic aby pomóc bądź co bądź swojej matce.Za to krytyka na forum poszła jej dobrze i to wiedziała jak zrobić.

Odnośnik do komentarza

Nie no, to jest ciekawe... niewątpliwie 'nękanie' matki, święcie przekonanej co do adekwatności wszelkich swoich poczynań, lekarzami czy czymś w tym rodzaju przez córkę, wpłynie pozytywnie na ich relacje - bo ja się obawiam, że mogłaby to wziąć za kolejny dowód na niedojrzałość córki, wręcz skrajną.
Dalsza rodzina niekoniecznie chce się mieszać w takie sprawy, szczególnie jak dana osoba jest właśnie taka, że cięężko do niej dotrzeć. A na forum pisać prawo ma każdy. :)

Odnośnik do komentarza

do dsf Też jestem młodą osobą i jakoś sobie radzę z mamą która też nie jest łatwa.Ale zaraz atakować za każdym razem i mówić że nic nie zrozumiała, przecież to proces musi to trwać żeby mamę przekonać ,od jednego razu napewno nie zrozumie.Jeśli ja potrafię to inne córki też mogą ale to wymaga miłości, cierpliwości i szanowania matki a to już jakiś wysiłek więc trzeba się postarać widocznie nie wszystkich na to stać i dlatego są w konflikcie pewnie nie tylko z mamą .Moje koleżaniki mają podobne mamy ale żadna nie walczy i jakoś sobie radzimy ,uczymy się w miarę,mówimy prawdę i jesteśmy punktalne przy powrotach do domu i to wystarczy żeby dogadać się z mamą.

Odnośnik do komentarza

do bum-bum-bec dziewczyno o czym Ty piszesz to pierdoły gdybyś była sama dojrzała to byś z mamą się dogadała, ja się wychowałam się bez mamy i marzyłam zawsze żeby ktoś o mnie tak pamiętał ;jedzonko, ubranko, jakiś telefonik niektórzy to niedoceniają tego co mają.

Odnośnik do komentarza

A może sama podkopała i mama przez nią straciła zdrowie.A teraz uciekła jak tchórz.Nie tylko matki są wszystkiemu winne często to dzieci wszystko odbierają jakby im się wszystko należało i było tak jak one tego chcą.Szkoda że matka nie wypnie się na Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Sierota, ja doskonale Cię rozuiem, ale nadmierna opiekuńczość też ogranicza. Chcesz mieć swoje życie, a mamusia Cię traktuje jak 5 latkę, a Ty nie chcesz jej ranić, ani odrzucać i pozwalasz się kontrolować :) Mamusia jest wspaniała i potrzebna i wiem że takie problemy wydają Ci się być śmieszne, mam nadzieję że życie Ci to wynagrodzi że nie miałaś mamy

Odnośnik do komentarza

Sierota, skąd te przypuszczenia, że może to córka podkopywała zdrowie matki, skoro Bum -bum-bec bardzo dokładnie całą sytuację opisała, i wynika z niej, że było zupełnie inaczej? Rozumiem, że Tobie musiało być bardzo ciężko wychowywać się bez matki... Ale czasem jest tak, że jakaś rzecz jest niedobra, ale jej przeciwieństwo również. Tak jak tutaj. Zarówno to, że Ty bardzo wcześnie straciłaś mamę, jest przytłaczającą rzeczą, jak i zachowanie mamy Bum-bum-bec. Ani jedna, ani druga sytuacja nie jest dobra. Różnica jednak jest taka, że mama Bum-bum-bec miałaby szansę ją naprawić, gdyby tylko chciała zrozumieć swoje błędy, zmienić się, i dążyć do porozumienia.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam dokładnie wszystkie posty i to co opisuje bum bum bec to tylko jej strona medalu i przedstawiona jej oczami gdyby mamę posłuchać to okazało by się że to córce wszystko przeszkadza że nie wiadomo o czym rozmawiać bo wszystko jest źle miałam taką koleżankę nie poukładaną wiecznie w pretensjach ,a ona nawet na koniec świata jak ucieknie to też okaże się że jest źle i będzie szukać kolejnej ofiary żeby zrzucić na kogoś winę.Może nadopiekuńczość ogranicza ale nadaj uważam że to nie jest wina tylko matek gdyby córki reagowały na to w inny sposób niż zwracanie ciągle uwagi i krytyka to nie było by takich wpisów.

Odnośnik do komentarza
Gość matka dwóch dorosłych córek

Nie wiem jaką jestem matka ale z wpisów byłabym nadopiekuńcza.Moim córką nie przeszkadza to że dzwonię i pytam co jadły, co robiły, i też przygotowuje im wałówkę kiedy odjeżdżają i bardzo sie cieszę że zjedzą i jestem o nie spokojna że mam właśnie takie mądre córki które nie wypisują na swoją matkę ale dbają o mnie i martwią się o moje zdrowie Bardzo teraz doceniam swoje córki Współczuję tej matce widocznie była za dobra ,a tej córce powiem że też będzie matką zobaczymy jak jej dzieci podziękują.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...